Już któryś raz to samo mam z tym szrotem.
Siedzę sobie, przeglądam internet i piszę na gg a tu nagle komp się wyłącza, i wydaje dziwne odgłosy, zapipczał kilka razy i wiatrak znacznie głośniej zaczął działać. Po chwili zaczął się uruchamiać komputer i pojawił się na dole napis: Disk boot failure, czy jakoś tak. Insert system disk and press enter. No to włożyłem płytkę z Windowsem do napędu, ponieważ nigdy klawiatura nie działa w tym etapie(wszystko w tym kompie dziwne) to zresetowałem, i automatycznie się instalator Windows włączył.
Pojawia się niebieskie ekran, instaluje się ładnie, do momentu, gdy pojawia się czarny ekran z migającym na górze takim minusikiem czy kreską. I tak już 20 minut. Nic się nie dzieje.
Domyślam się czyja to wina. To wirusy. Około 2 tygodnie temu skończył mi się program avast. I nie usuwałem go, bo mi się nie chciało, i byłem bez ochrony. I się zemściło, pewnie coś uszkodziło jakiś ważny plik i papa.
Jeżeli jesteś w stanie uruchomić tryb awaryjny to w nim przeskanuj komputer jakimś avastem. Ale rozumiem, że nie jesteś w stanie... W takim razie możesz próbować uruchomić z płyty jakąś wersję linuxa z której po uruchomieniu przeskanujesz komputer. Ewentualnie jeszcze zostaje format...
Problem w tym, że (specjalistą nie jestem) na moje oko wina leży raczej po stronie sprzętu.
1. W pierwszej kolejności wyczyść komputer z kurzu - odkurzacz + pędzelek ew. sprężone powietrze. Może się przegrzewa i nie wyrabia co jest powodem resetowania.
2. Możliwe też że zasilacz nie daje rady. Tutaj nie wiem co poradzić. Sprawdzić u kogoś, zanieść do serwisu...
3. Jeszcze mi przychodzi do głowy, że dysk mógł paść. Tutaj też nic raczej nie poradzę. Format albo w najgorszym wypadku kupno nowego. Z tym, że zanim zdecydujesz się na format polecam uruchomić tego linuxa, przynajmniej sobie dane przerzucisz na jakieś płyty/pendriva/dysk przenośny
Ok teraz wychodzę. Jak wrócę, rozkręcę obudowę i zobaczę co się dzieje w środku, może rzeczywiście kabelki się odłączyły, lub trzeba odkurzyć.
W najgorszym wypadku format :/
Aha musisz mieć do tego klawiaturę na PS2
Nie musi. BIOS da się od razu obsługiwać klawiaturą pod USB. Dopiero później coś się przestawia.
A opcja, której należy szukać może się na przykład nazywać "USB legacy support".
Około 2 tygodnie temu skończył mi się program avast. I nie usuwałem go, bo mi się nie chciało, i byłem bez ochrony.
Jeżeli przez te dwa tygodnie nie wyłączałeś programu, to miałeś ochronę (o ile Avast jakąkolwiek daje), tyle tylko że mogła ona nie wykrywać wirusów, których definicje program mógł pobierać przez te dwa tygodnie.
Może dysk padł, może tylko system. Proponuję puścić scandiska z wiersza poleceń. Może uda mu się coś naprawić. Ale raczej wątpię, żeby to pomogło.
Miałem identycznie. Wystarczyło sprawdzić, czy dysk na pewno jest podłączony.
U mnie np. komp się włącza jak 500 razy nacisnę power, a i tak wyłączy się albo po 5 minutach, albo po 10 godzinach :> Tylko że u mnie wystarczy zasilacz chyba kupić, bo to stary no name, ale mam nadzieję, że cię pocieszyłem.
Dziwne rzeczy się dzieją.
3 dni temu coś tam pogrzebałem. Nie miałem zbyt czasu to rozkręciłem komputer, od niechcenia zdjąłem warstwę kurzu z kilku części. Kabelki wszystkie były dobrze wsadzone, docisnąłem tylko dla pewności i tyle. Zamknąłem obudowę.
Potem wyjechałem na 3 dni, teraz wróciłem. Z ciekawości zobaczyłem, i włącza się normalnie!
Ale co z tego, skoro po kilku minutach od wejścia na pulpit komputer się dziwnie wyłącza, ekran robi się czarny, i strasznie szumi wiatrak. I tyle.
I za każdym razem, włącza się normalnie, a potem się wyłącza i głośno pracuje tylko wiatrak.
LOL.
Spróbuj wymienic kosci pamieci. Ewentualnie możesz również podpiąć inny dysk z systemem i popracować,swój zanieśc do kumpla-niech go zobaczy. Być moze uszkodzony został jakiś ważny plik systemowy
Jeszcze odświeżę, by napisać, komputer cudownie "ozdrowiał". Jak? Nie wiem. Po prostu wszystko działa jak należy. Normalnie się włączył, nie resetuje się, wszystko jak gdyby nigdy nic.
Od razu uruchomiłem avasta i przeskanowałem cały dysk. Zero zagrożeń.
Nie mam pojęcia co się stało.
Może jednak to ja naprawiłem, bo przed wejściem do Windowsa komputer chciał, bym włożył płytkę ze sterownikami płyty głównej Gigabyte. Włożyłem, komputer normalnie bez problemu się włączył i nie restartował się, zainstalowałem wszystko i gra gitara. Ale sam nie wiem, wcześniej nie chciał się włączyć Windows, więc zainstalować sterowników by się nie dało :>