Siema. Chciałem Wam coś opowiedzieć, może zaczerpnąć nieco opinii na ten temat no i dać "lekcję" tym którzy są/byli tacy jak ja.
Mam 21 lat. Do 17-18 roku życia byłem zwykłym nastolatkiem, spędzałem czas ze znajomymi, uprawiałem sporty takie jak siatkówka, pływanie czy podnoszenie ciężarów. Chodziłem na imprezy, poznawałem nowe osoby. Generalnie dobre życie, bez większych zmartwień i całkiem przyjemne (chociaż nigdy bogaty nie byłem więc umiałem sobie radzić z niedoborem kasy). Co jest ważne w tej historii, jestem osobą która ma w żyłach rywalizację, będę konkurował we wszystkim w czym mam szansę żeby tylko być najlepszym.
Jakoś mając 18,5 roku poznałem pewną dziewczynę z którą byłem kilka tygodni i się rozstaliśmy. Była ona częścią grupy znajomych z którą się spotykałem (aj, błąd, nie rwij dupy ze swej grupy) więc świeżo po rozstaniu sytuacja była dosyć napięta i głupia. Zredukowałem spotykanie sie z ludzmi az w pewnym momencie niemal z tego zrezygnowałem zupełnie.
Zacząłem spędzać coraz więcej czasu w domu, zamiast starych 0-1-2-3 godzin przy kompie dziennie zacząłem spędzać 4-14 godzin bo to było łatwe, znajomych przez internet miałem, wkręciłem. W tym czasie powstało League of Legends, zacząłem w to grać (w wieczór w który pierwszy raz grałem spędziłem całą noc bo podobało mi się ogrywanie innych i bycie lepszym (tjaaa, wrażenia). W krótkim czasie zdobyłem diamentowe ELO, potem diamentową ligę, przypłaciłem to codziennym wielogodzinnym graniem. Koledzy podsunęli mi World of Tanks. Zacząłem klepać i klepać aż w końcu (wg statystyk) osiągnąłem na większości granych czołgów poziom Unicum czyli jeden z najwyższych możliwych. Grałem grałem grałem aż w końcu..
Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał ale spędziłem prawie 3 lata na, moim zdaniem, bezsensowne napier*alanie w gry MMO (bo granie to może byc okazjonalnie godzina-dwie dla relaksu i zbicia czasu) kilka-kilkanaście godzin dziennie. Straciłem prawie cały progres na siłowni, zaczynam teraz od podstawowych ćwiczeń. W siatkówkę mam braki jak nigdy, właściwie to załamałem się patrząc na poziom 3 i 2 ligi do której kiedyś chciałem przystąpić (zbyt niski do grania w ataku 2 ligi, najwyzej libero ale w 3-ciej dalby rade jako skrzydlowy).
Co się zmieniło? Przed świętami spalił mi się zasilacz warty 250zł. Mam na niego gwarancję i wyslalem go do sklepu ale z racji tego że przed świętami burdel z przesyłkami to czekam wciąż i pewnie poczekam jeszcze trochę. Spoko, nie przeszkadza mi. Nie wbijam do kumpli na voice chat, nie gram w MMO, chodzę na siatkówkę, imprezy, siłownię, odnawiam znajomości. Przez 3 lata codziennie myślałem jakie życie ma sens a dzisiaj nie ma dnia żebym nie czekał na następny poranek bo zawsze czeka mnie coś fajnego. Nie ukrywam że jest to po części spowodowane pewną dziewczyną którą zacząłem nieco inaczej postrzegać ;)
Uważam że największym "złem" tego wszystkiego był fakt że wpadłem w towarzystwo ludzi którym obce jest wychodzenie z domu, zawsze byli przed kompem i zawsze można było z nimi pogadać, na każdy temat. Także i w tym aspekcie chcialem byc od nich lepszy i tez siedzialem przed tym monitorem jak idiota.
Dalej lubię obejrzeć jakiś serial czy poczytać rzeczy na wikipedii, posluchac muzyki czy poprzegladac ciekawe artykuly ale nie mam problemu zeby w kazdej chwili wylaczyc komputer i isc gdzies/zrobic co innego.
Jeszcze coś, między LoL'em i WoT'em przeplatał się także world of warcraft więc byłem po uszy w gównie.
TL:DR - zajęło mi 3 lata żeby "wrócić do gry", tej prawdziwej. 3 lata których nikt mi już nie zwróci, chyba najważniejsze 3 lata życia bo przepuscilem szanse pojscia na studia (gry oczywiscie, a jak) 2 razy!
Wiem że i tak znajdzie się grupa która mnie wyśmieje bo taki jest GOL ale mam to gdzieś, mam nadzieję że jest chociaż jeden z podobnym problemem i ten przekaz do niego dotrze. Gry MMO i internetowi znajomi to pożeracze czasu i wysysacze życiowej energii. Nigdy w życiu nie czułem się tak żywy jak teraz.
Pozdrawiam, szczęśliwego nowego roku/ :)
No właśnie, dlatego ja jestem tego zdania, że każdy może robić ze swoim życiem co zechce, ale potem niech nie narzeka, że stracił najlepszy okres w swoim życiu. Może twoja historia da komuś do zrozumienia, może nie, ja się z nią zdecydowanie zgadzam.
Najważniejsze, to samemu zdać sobie sprawę ze swojego uzależnienia - to masz już za sobą, więc teraz powinno być już tylko łatwiej. Życzę powodzenia :)
Masz 21 lat, nic jeszcze nie straciłeś, nie biadol tylko weź się za siebie (co jak napisałeś, podobno już robisz).
http://www.youtube.com/watch?v=phCSXKqKQuo
Część moich internetowych znajomych zapoznanych również w MMO przeistoczyła się w prawdziwe znajomości które są do teraz utrzymywane ;)
Na studiach mieszkalem w akademiku z kolesiem który 3 lata zmarnował na gry (3 lata zanim go poznałem, więc pewnie teraz będzie ich więcej). Wyglądało to tak: zaczynał studia i zamiast chodzić na wykłady czy egzaminy to grał w gry. Utrzymywał się pół semestru i po tym czasie rezygnował. I tak zmarnował 3 lata życia. Ciężko zrozumieć takie uzależnienie.
Gratulacje
Zamiast mówić, że straciłeś, to powiedz po prostu, że trzy lata spędziłeś po prostu grając w gry - z czego byłeś zadowolony i sprawiało Ci to frajdę. Teraz masz 21 lat, zaczyna Cię bardziej swędzić na dole i potrzebujesz wyjść do ludzi, nic w tym dziwnego nie ma.
Podobne przeżycia, nie wolno mi dawać dobrych gier, bo się zatracę. Tylko, że u mnie to było coś w wieku 15-17, coś blisko dwa lata jak psu w dupę ;)
Znam nieco twe bóle. Uwielbiam grać. Nie jestem zbyt towarzyski i choć mam kilku znajomych, którymi utrzymuję stały kontakt oraz chodzę nieprzerwanie do szkoły, dalej sporo przyjemności daje mi komputer. Taki typ :) Przez granie pośrednio odnalazłem się jednak w - wydawać by się mogło kompletnie niezwiązanej z graniem - pasji: pisaniu. Pisać zacząłem w gimnazjum, najpierw skromnie dla siebie, potem zacząłem wrzucać teksty na bloga i tak interes kręci się do dziś i choć gram już mniej, a piszę na inne tematy (głównie lifestyle, technologie), to już wiem na czym chcę skupić swoje życie :)
Wiadomo, że pewna równowaga jest potrzebna - siedzenie przed kompem w niezdrowych, ale przede wszystkim bezproduktywnych ilościach nie jest dobrym pomysłem, natomiast mnie namiętne siedzenie przed kompem tak naprawdę pomogło (i dalej pomaga) rozwijać swoją pasję - blogowanie, czy raczej pisanie jako takie, bo patrząc na swoje pierwsze teksty sprzed trzech i więcej lat łapię się za głowę z niedowierzaniem, że kiedyś produkowałem takie potworki :)
Jak wspomniałem wyżej - mam znajomych. Nie jestem no-lifem, wychodzę się z nimi spotkać (w ogóle wychodzę z domu, lubię się czasami ot tak, przejść po okolicy). Gram też mniej, więcej czasu spędzając na szlifowaniu warsztatu i czytaniu o rynku gier i technologii. Póki mam jeszcze czas, bo za rok na studia :)
Doceniam grajacych ale, czy tak fajnie mieć znajomego co nie wyjdzie, nie pogada o normalnym życiu ?
Mam takiego właśnie który grywa nonstop w jakiegoś MMORPGa, ja chce go spytać czy nie skoczy na piwko a on eeeeniiie mam raid,a i nie będe mógł go odłorzyć na póżniej.
Ja mam innego kolegę. Też taki co bardzo dużo gra i ciężko go z domu wyciągnąć. Dzisiaj z kumplami wyciągneliśmy go (ledwo) do kina. Przez cały dzień praktycznie z nami nie gadał, tylko latał za nami, obejrzał film, zeżarł coś i wrócił do domu. Nawet nie mieliśmy o czym gadać. Jak ktoś zaczynał z nim jakiś temat to on zawsze odpowiadał jednym zdaniem i kończył. Jest nieśmiały, ale takiego przypadku to nigdy nie widziałem.
"Gdyby życie było takie proste jak post autora wątku."
Z ust mi to wyjąłeś. Jeśli w przypadku autora wątku tak to wygląda, to nic tylko przyklasnąć...
Ja na ten przykład gram dużo, wciąż. Jestem uzależniony, do pewnego stopnia. Ciężko stwierdzić, bo zdarzają się dni, że się nie dotknę do gier, a innymi razy takie, że z krótkimi przerwami siedzę cały dzień i jeszcze kawał nocy. Utopiłem tysiące godzin w multiplayery Unchartedów i Battlefieldów i pewnie drugie tyle w singleplayery wszystkich gier, które przeszedłem (prowadzę listę xD). Dodatkowo wracam do gier, które przeszedłem. Tak jak się wraca do dobrej książki, do dobrej historii. Mam wrażenie, że może moje uzależnienie jest analogiczne do jakiejś formy kinomaniactwa. Są tacy, co oglądają filmy dziesiątkami, albo męczą seriale; o takich się nie mówi, że są uzależnieni. U mnie padło na gry i nawet jeśli to jest uzależnienie, to chyba nauczyłem się już z tym żyć. Mam znajomych, mam zdrowy kontakt z rodziną, mam gdzie iść na imprezę sylwestrową... Z innych rzeczy piszę, oglądam seriale (zacząłem niedawno), jakieś anime się obejrzy, z innej beczki przez anime właśnie zacząłem uczyć się japońskiego (już ponad rok będzie)... Ale wciąż dużo gram, wciąż "tracę czas" w oczach wielu pewnie. Ale lubię to. Lubię dobre gry, z historią, z przygodą, może nawet z puentą, o którą ostatnimi czasy coraz ciężej. No i lubię rywalizację, dlatego gram w siatkówkę na przykład, tak jak autor, chociaż ja zupełnie rekreacyjnie, ale nie mniej lubię wygrać mecz towarzyski, albo ten na WFie na uczelni. Dlatego gram w multiplayery, bo lubię wygrywać. Lubię być dobry w czymś, a gry są dla mnie miejscem, gdzie w przyjemny sposób mogę sprawdzić swój refleks i szybkie myślenie (tak, uwaga, myślę jak gram w FPSy :P). Kiedyś mi mówiono, że wyrosnę z gier, jak każdy. Ale ja nie chcę wcale z tego wyrastać. Uważam, że gry to najpiękniejsza forma rozrywki jaką sobie wymyśliliśmy. Gra, jeśli zechce, może łączyć w sobie każdą ze znanych nam form sztuki i dawać je nam prosto do rąk, abyśmy nimi manipulowali, abyśmy się nimi bawili... Skończyłem w tym roku 20 lat. Jeśli miałem z gier wyrosnąć, to już chyba jest po terminie. Ja się nigdzie nie wybieram, bo jest mi dobrze. A chyba o to się rozchodzi, co nie?
Ja w ogóle nie rozumiem jak można mówić o grach jako o stracie czasu. Równie dobrze każda inna rozrywka, hobby ba! całe nasze życie to strata czasu. Robię to co lubię, sprawia mi to frajdę większą niż inne rozrywki, których próbowałem. Gram w MMO od wielu lat i nigdy nie powiem, że te tysiące godzin spędzone na grze to była strata czasu. Wręcz przeciwnie! Spędziłem ten czas w wyjątkowo fajny sposób.
Czym innym jest uzależnienie, które negatywnie wpływa na życie w realu: rodzinę, pracę. Jeśli ktoś nie umie tego pogodzić powinien się leczyć, czy tam walczyć z tym - podobnie jak z uzależnieniem od alkoholu czy narkotyków.
Wzruszająca historia, zastanawia mnie tylko czy przypadkiem nie jest to społecznościowa kontynuacja tej durnej akcji "wyloguj się do życia"...
Swoją drogą to nie ma jak reklamować akcji "wyloguj się do życia" w... internecie xD
Coz powiem ze chyba jak coponiektorzy jestem uzalezniony od gier. Bo sprawia mi to przyjemnosc odpoczac sobie przy DotA czy Far Cry 3 albo innym tytulom. Ale powoli zauwazam ze coraz mniej gram w tego typu gry bo czlowiek po prostu powoli nie ma czasu na to zeby tyle grac co kiedys.
Chec po prostu przemija z wiekiem tak mniemam,
Ale gry maja swoj plus bo ja na przyklad poznalem w WoW moja narzeczona :D
[18] Uderzyli prosto w źródło, to mądry ruch.
A mizerna jakość samej akcji to już inna sprawa.
Niektórzy zapominają o tym że "wszystko jest dla ludzi o ile korzystasz z tego z umiarem" (no może nie wszystko). Gry mmo czy jakiekolwiek to nie je*ane pożeracze czasu, problem mają ludzie którzy nie potrafią z nich z umiarem korzystać. Ludzie którzy mówią że gry to samo zło tak niewyobrażalnie mnie wku*wiają że to się w głowie nie mieści. Jak to ktoś mądry powiedział "zanim zaczniesz wytykać swojemu bratu coś złego sam przeanalizuj wpierw swoje postępowanie
Myślałem, że "siema" to zwrot używany przez 12-latków ;)
Tak jak przedmówcy napisali - wszystko jest dla ludzi. Byle z umiarem, rozsądnie i bez zatracenia. Uzależnienie to w zasadzie stan chorobowy, więc oczywiście wyjście z tego stanu jest dobrodziejstwem.
Grałem w dzieciństwie i w młodości dużo, ale moje życie nigdy się do tego nie sprowadzało. Znajdowałem czas i na naukę, i na książki, i na muzykę, i na sport. Jedyne co było dla mnie śmiertelnym zagrożeniem to dziewczyny, ale dziś łatwo to wytłumaczyć buzującymi hormonami. Chodziło się wtedy po suficie, normalka, a każda sprzeczka z dziewczyną urastała do rangi życiowej tragedii. Ileż ja wtedy głupot z powodu pięknych pań popełniłem.
A gry planszowe, komputerowe i role playing? Były integralną częścią mojego życia, ale nigdy nadrzędną i dominującą.
No u mnie tez jak ktoś tam napisał, że znajomości poznane na necie, grając w lola czy coś tma innego przekształciły się w takie prawdziwe ;)
A po drugie, ja tez dużo gram w MMO, ale wieczorami/w nocy troche, cały dzień spędzam na uczeniu się/dziewczyna, a potem se gram i to jeszcze z moim kuzynem więc nie mam jakiegoś odczucia, że trace życie, robie tka już od 5 lat, a mam 21, aaaa jeszcze czytam książki, jak ktoś potrafi to wszystko pogodzi.
Mikołaj™ ---> Dramatyzujesz :) bedziesz starszy.... Praca/Dom/Zona/Dzieci/ + doksztalcanie zawodowe :) to nie bedziesz mial zbyt duzo wolnego czasu ^^ na granie :)
Mówicie o tym żeby wyjść do ludzi. A jeśli ktoś zaczął nadmiernie korzystać z internetu tylko dlatego że ludzie go odtrącili? Mój problem zaczął się od tego, że zostałem oddalony z drużyny siatkarskiej z powodu kilku nieprzyjemnych słów i 3 prostych w twarz w stronę kapitana zespołu. Do gadania nic nie miałem bo trener zwyczajnie bał się ojca kapitana który był burmistrzem i zwyczajnie mógłby narobić mu przykrości. Moja grupa znajomych (tych najbardziej zżytych) to zwyczajna łapanka. Tzn. 2 przyjaciół wychodzących z innej paczki znajomych i jeszcze kilka osób pochodzących z takich grup. Tak więc nie spotykamy się za często bo oni spotykają się swoją paczką. Później rzuciła mnie dziewczyna, nad czym nie rozpaczałem bo to zwykła szmata była. Później zaczęła się grubsza znajomość z komputerem. Zaniedbałem trochę szkołę. Nie żebym nie zdawał ale taki uczeń na 2 się ze mnie zrobił. Przybrałem sporo na wadze i straciłem kontakt z jakimkolwiek sportem. Basen 2-3 razy w miesiącu.
Stałem się socjofobem jeśli można to tak nazwać. Za moje obecne problemy winię ludzi dookoła mnie, ale siebie po krótce również, że pozwoliłem się tak siebie zaniedbać.
Cholerka nie przypuszczałem że wątek jeszcze kogoś zainteresuje.
Pozwólcie że doprecyzuję kilka kwestii których nie omówiłem w pierwszym poście.
Gdyby życie było takie proste jak post autora wątku.
No nie uwzględniłem takich rzeczy jak alkoholizm ojca i długi w rodzinie bo chyba większość z nas ma jakiś konkretny problem. To co napisałem to oczywiście nie jedyne problemy mojego życia ale chciałem zawrzeć sedno sprawy w miare krótkim tekście.
[9] - poniekąd straciłem, poniekąd spędziłem. Wiadomo, nie żałuję całego czasu spędzonego na gry MMO i internetowe znajomości. Ludzi poznanych nie da się zastąpić, jestem z nimi umówiony na przyszły rok na urodziny jednego z nas, jesteśmy rozsiani po całej Polsce więc nieco się trzeba będzie zewrzeć ale damy radę. Mam wrażenie że dosięgnęła mnie macka MMO która ładnie nagradza za bycie lepszym od innych w niesamowicie krótkim czasie. Porównując to z prawdziwymi cechami i umiejętnościami które wymagają wiele lat do szlifowania.
Wiadomo, sprawiało mi to przyjemność ale z drugiej strony wiem że większość tego była niesamowicie bezproduktywna.
Czym innym jest uzależnienie, które negatywnie wpływa na życie w realu: rodzinę, pracę. Jeśli ktoś nie umie tego pogodzić powinien się leczyć, czy tam walczyć z tym - podobnie jak z uzależnieniem od alkoholu czy narkotyków.
Wydaje mi się że w moim przypadku nie umiałem za bardzo pogodzić jednego i drugiego. Dam Ci przykład. Kiedyś chodząc na siłownię ćwiczyłem przez 60-80 minut i wychodziłem z uśmiechem na ustach, zmęczony ale w pewien sposób spełniony. Jak się wciągnąłem w MMO to szedłem na siłownię na 20-30 minut, ćwiczyć mi się nie chciało (chociaż od zawsze chciałem wyglądać dobrze), kończyłem w połowie treningu bo się obawiałem że mi coś uleci, że tracę cenne minuty eventu w którym jest +25% expa za bitwy. Totalna bzdura. Czasami nie grałem dla przyjemności a dlatego żeby być LEPSZYM od kolesia który ŻYŁ grami i dla niego przyszłości chyba nigdy nie będzie. 4godziny robiłem jakieś raidy chociaż mialem dosyć po 30 minutach. Tylko dlatego że event i "trzeba farmić". Dopiero teraz to dostrzegłem, mam nadzieję że pozbieram się na dobre.
Wzruszająca historia, zastanawia mnie tylko czy przypadkiem nie jest to społecznościowa kontynuacja tej durnej akcji "wyloguj się do życia"..
Nie wiem czy to dobrze czy to źle ale nigdy o tej akcji nie słyszałem. Zresztą pewnie i tak by mi nie pomogła.
Update. Dzień 20 - dziewczyna która mi się podobała zeszła się ze swoim chłopakiem jakoś na dniach. Jebać to życie wracam do MMO, do zobaczenia za 5 lat :P
Od poniedziałku do piątku siedzę na kompie przynajmniej 5h. Czasem dobijam do 10. Nie gram w te sama grę ani nie mam za celu być najlepszym. Po prostu zabijam czas. Nie mam znajomych pracy ani szkoły. Także i tak uważam że lepiej tego czasu spędzić nie mogę w mojej sytuacji.
Od poniedziałku do piątku siedzę na kompie przynajmniej 5h. Czasem dobijam do 10. Nie gram w te sama grę ani nie mam za celu być najlepszym. Po prostu zabijam czas. Nie mam znajomych pracy ani szkoły. Także i tak uważam że lepiej tego czasu spędzić nie mogę w mojej sytuacji.
Rozumiem jak ktoś potrafi grać większość dnia, bo nie czuje potrzeby robienia czegoś innego (nie nudzi go to, więc nie musisz iść do kina, ani na piwo jeśli nie chce) rozumiem nawet jeśli ktoś przesadza i nie wykona żadnego wysiłku fizycznego w ciągu dnia. Zastanawia mnie za to, jak ktoś kto przesadził i nie ma właśnie pracy i wykształcenia się spełnia życiowo? Każdy ma jakieś ambicje do których dąży w jakiś sposób, ale jak ktoś kto stoi cały czas na tym samym się spełnia? Tym bardziej, że samorealizacja stoi najwyżej w hierarchii potrzeb maslowa.
Do tego zastanawia mnie sytuacja Face SHit, co mogą zrobić ludzie nie mający stałej grupki rówieśników którzy mu pomogą wyjść z domu? Takie znajomości nabywa się na początku (nowe miejsca gdzie nikt nikogo nie zna), ale w mieście w którym się żyje od urodzenia i każdy każdego zna pewnie trudno jest doskoczyć do kogoś.
@up myślę że to już zależy od rodziny w jakiej się urodziłes. Dla jednych spełnieniem będzie ukończenie prawa i sukcesy w tej dziedzinie, a dla innych robota za 1500 na budowie.
1. Gratuluje, tak trzymaj
2. MMO to zwyczajna głupota i strata czasu na nic, zabawa z gatunku chomik w kółku - kręcisz się bez końca, zbierasz jakieś gówno i medale, oddajesz kawałek życia za kolejny level wirtualnej postaci.
3. Dziękuję mojemu tacie, który nigdy by nie pozwolił na to, że 2 lata siedzę bezczynnie w domu i gram w gry - bez pracy, bez studiów, bez prawdziwego hobby - stojąc w miejscu.
4. Co czwarty Polak dba o wątrobę
5. Szczęśliwego nowego roku