Witam
Jako, że czytam tu i tam o grach to nie mogło mi się nie obić o uszy wiele pozytywów na temat Exa na PS3 pt. Journey (Podróż na nasz).
Wiele nominacji do gry roku 2012, wiele zachwytów, że jest to najlepsza gra na PS3 w 2012, tyle pozytywnych opinii o tej grze, że nie mogłem przejść obok niej obojętnie.
I dzisiaj Sony wrzuciło Podróż na letnią wyprzedaż i cena zeszła na 22,5zł. Postanowiłem zainwestować.
Pograłem, pograłem (wiedziałem, że gra jest krótka) i koniec.
Miało być super, miało dawać do myślenia, miało to być niezwykłe przeżycie, miała grać fantastyczna muzyka, miało mnie wywalić z kapci .... no i tak siedzę i myślę co to było :/
No nie wiem, na prawdę nie wiem o co tyle zachwytu nad zwykłą gierką? Łażenie chopkiem, oglądanie scenek nad którymi się człowiek zastanawia co przedstawiają, łamigłówki dla ułomnych, muzyka cały czas ta sama i to nudnawa.
No o co tu chodzi? Nad czym mam się tak zachwycać? Nad tym piaskiem? Nad latawcami? Nad smokiem co lata? Czy nad tymi scenkami rysowanymi na kamieniu?
No Limbo to miażdży tą grę pod każdym względem!!
powiem tak, CHLOPCZE zgadzam sie z tobą bo ja tez tej gry, kapnąć nie moge.Tylko zkąd ty wziołes ze to najlepsza gra 2012 roku i cza by sie zastanowic nad tą gra tylko z porządnym browarem
Mnie ta gra wyrwała z kapci po stokroć. Raz, że jest niesamowicie piękna, dwa nieszablonowy pomysł na grę, a trzy to po zakończeniu płakałem jak bóbr przez parę minut. Całość doprawiona najlepszym soundtrackiem zeszłego roku. Nie każda gra jest dla każdego.
Mnie też wyrwała z laczków, dodam też, że moja 11 letnia córka grała w to kilkanaście razy. Czyli jest to gra dla ludzi w każdym wieku ale rzeczywiście nie dla każdego. Myślę, że jakby nomad był kobitką z potężnymi atrybutami, strzelającą z różnych giwer na prawo i lewo to gierka miałaby innych odbiorców.
Bo to nie jest gra nad którą się pieje z zachwytu; to nie jest gra do której pasuje określenie "epic"; to nie jest gra nad którą się kontempluje "z browarem", jak pewien osobnik powyżej śmie twierdzić. Owszem, kontempluje się, ale "na trzeźwo", należy wczuć się w tytułową podróż i odkryć się tajemnicę tego świata. To po pierwsze. Po drugie, jest to doświadczenie wyjątkowo intymne (tak, właśnie tak) jak na grę video - nie ma jak porozmawiac na headsecie z towarzyszem, bowiem liczy się tylko droga i jej znaczenie. A to znaczenie przedstawione jest kolejno w tych twoich "scenkach nad którymi się człowiek zastanawia co przedstawiają". No niestety trzeba być odrobinę rozgarniętym, żeby czasem popatrzeć rozumem, a nie tylko oczami. No więc co przedstawiają? Te scenki. Idź zagraj jeszcze raz i tym razem graj ze zrozumieniem. Jak skończysz to w spoilerze masz odpowiedź do porównania. Jak w szkole.
spoiler start
Historię świata przedstawionego - od starożytności po nowożytność, wyniszczającą wojnę, i ostatecznie wieczną karę nałożoną na podróżników.
spoiler stop
I nawet nie będę wspominał, że gra jest prześliczna i ma piękną muzykę, bo to oczywista oczywistość.
Hikee -
Z bólem serca muszę stwierdzić, ze to nie wina gry a moja. Po prostu jestem niewrażliwym na sztukę człowiekiem, który woli normalne dialogi które uświadomią mi o co chodzi w fabule :(
Przeszedłem grę drugi raz, odkryłem więcej, mam cały szal, wszystkie hieroglify i ....
Gra ma klimat, gra jest fajna, coś innego, ale jako ścisłowiec jak nie mam podanego czarno na białym o co chodzi to już po mnie :(
Co do Twojego zakończenia to nie wpadł bym na to. Skąd masz taką pewność, że o to chodzi?
spoiler start
Ja z początku myślałem, że tu chodzi o to, że ta góra daje deszcz (w pierwszym filmiku jest pełno kropek na niebie) i wszystko jest drzewa, zwierzęta, ludzie, po czym te kropki znikają i jest pustynia. W dalszych filmikach myślałem, że są prezentowane akwedukty które tą cała wodę rozprowadzają. I potem tam się pokłócili i przerwali połączenie i nie ma deszczu. I ten gość jest właśnie po to by przywrócić wodę.
spoiler stop
A co do muzyki to tylko ta końcówka po wskrzeszeniu bohatera jest fajna :-) Powiedział bym, że nawet bardzo.
I jeszcze jedno, w sumie ważne pytanie.
Czy trzeba lubić te japońskie bajki i opowieści żeby już całkowicie polubić tą grę? Wydaje mi się, że to są właśnie takie klimaty dla tych ludzi, stąd się tak jarają tą grą? Ja nie przepadam za tymi bajkami, legendami to może i to wpływa na to?
Tak to jest jak się w dobie komercyjnych wysokobudżetowych gier wyda crapa bez kasy, reklamując go jako "cos więcej". Wtedy ludzie doszukują się fabuly, której tak naprawdę nie ma:) i w tym tkwi cala zabawa.
Mnie wręcz odpychają te wszystkie japońskie mangi kreskówki, jrpg...a ta gra mnie urzekła, pochłonęłam wy-wirowała i emocjonalnie wypluła. Hikke bardzo ładnie opisał fabułę, aczkolwiek ja tam znalazłem znacznie znacznie więcej.
ale z was są nudziarze -.-
tylko byście grali w te swoje battlefield-y 3 i cod-y a tu chodzi o naprawdę ''coś więcej''
o podróż właśnie.
jak dla mnie produkcja była niesamowita i dała do myślenia.
nie graliście ,nie mówcie jaka ta gra jest...
TrashMetal@:
"Skąd masz taką pewność, że o to chodzi?"
spoiler start
Najpierw widzimy pola uprawne, potem akwedukty do ich nawadniania, potem miasta i zaawansowaną technologię (świecące wieże), która zastępuje pola uprawne. Dochodzi do wojny o zasoby naturalne (magic cloth) (scena, gdzie dwóch ludzi rozrywa jeden szal na dwie części). Świat zostaje wyniszczony przez ową wojnę, za co ludzie zostają skazani przez bliżej nieokreśloną siłę nadprzyrodzoną (góra) na wieczną tułaczkę w formie swoistej lekcji krajoznawczej. Podróz przez ruiny tego świata ma na celu zmuszenie ich, a zatem wikarialnie również gracza, do refleksji nad błędami cywilizacji i wyciągnięcia wniosków z tychże błędów. Gra niesię więc coś w rodzaju uniwersalnego ostrzeżenia i dla nas jako zaawansowanej cywilizacji.
spoiler stop
Oczywiście to są tylko suche fakty. Prawdziwa magia Journey leży w tym czego nie widać - w spirytualistycznej naturze podróży, przenikliwej ciszy świata i odgłosie kroków, w niemym akcie towarzyszenia drugiej osobie, we wzajemnej bezinteresownej pomocy lub izolacji od innch (wszak współpracować nie trzeba), i wreszcie w oczyszczającym zakończeniu, momencie przejścia "na drugą stronę". To za te rzeczy cenię Jorney najbardziej. To że niesie ze sobą również te wszystkie rzeczy opisane w spoilerze jest dla mnie całkowicie drugorzędne.
[edit] PS. Przepraszam za ewentualne błędy, śpieszę się i nie mam czasu przeredagować.