... - serwis wulkanizacyjny 24h z dojazdem do klienta.
Trasa S8 - fragment Tomaszów M. - Warszawa, dostępny 1 pas dla każdego kierunku. Wzdłuż pasów chaotycznie rozstawione biało-czerwone znaki by nikt nie wjechał przypadkiem na zupełnie sprawny, wyrównany, ale nie wiedzieć czemu - nieczynny pas obok. Niejednokrotnie trzeba jechać slalomem by nie przydzwonić lusterkiem o coś, co ma w teorii zachować dobry azymut jazdy. No i jakoś tam te 70-80 da się jechać.
Ale
Na tymże odcinku jest też kilka, może kilkanaście luźno stojących podstawek od tychże znaków. Najechanie na nie równa się zmasakrowaniem opony i nierzadko pogięciem felgi. W związku z tym, na nieczynnych pasach stoją na awariach nieszczęśnicy różnoracy zmieniający w pośpiechu koła. Jedno koło zawsze można zmienić.
Ale jak ktoś złapie dwie gumy, a nie ma AC bądź laweta wyniesie za drogo? Wtedy wkraczamy my. I tak, dla właściciela firmy wulkanizacyjnej leci stówka od każdego koła + dojazd. Wprawnej ręce wymiana zajmuje do 10 minut maks. Czyli w 20-30 minut z dojazdem licząc mamy ładny zarobek. A w ciągu dnia/nocy przewija się takich nieszczęśników kilkunastu co najmniej.
A teraz strona prawna czyli co można zrobić w Polsce chcąc sprawę gdzieś zgłosić:
Za najechanie na znak - elementu budowy drogi jest przewidziany mandat 500zł. Nieważne, że leżał na środku drogi, wina kierującego jest o c z y w i s t a. Można się oczywiście odwoływać do Wykonawcy ale sprawa na 100% będzie umorzona bo przecież nie wiadomo kto i kiedy ten element tam umieścił. A może pęd wiatru od przejeżdżającego tira zdmuchnął podstawkę w felerne miejsce czynnego pasa? Tego nie wie nikt i nikt też nie ma zamiaru dociekać prawdy.
Tak więc kujcie żelazo póki gorące.