Temat niby jak na samosię, ale ja wiem, że mężczyźni są milion razy lepsi od kobiet w kategorii "stanowczość", "motywacja" i "silna wola".
Generalnie przeżyłam wczoraj psychiczny przełom i postanowiłam radykalnie zmienić swoje życie /tak, wiem, brzmi śmiesznie ale tak to właśnie wygląda :)/. Mam zarysowany dokładny plan, wiem, co chcę zrobić, zmienić i co osiągnąć oraz w jaki sposób tego dokonać. Niestety, znam też siebie i trochę się obawiam, że to moje aktualne nabuzowanie minie po max. tygodniu, bo podobne historie miały miejsce w przeszłości i wychodziło na to, że mam słomiany zapał.
W związku z tym pytanie - macie jakieś swoje sposoby "samodopingujące"? :) Nie wiem, jakieś książki, filmy, muzyka, metody zapisywania celów/postępów, kartka na lustrze "jesteś zwycięzcą".. cokolwiek? :) Jakieś pomysły, jak sobie radzić w chwilach słabości?
Opierdolić siebie samego w myślach. Serio, najlepszy motywator :).
Generalnie przeżyłam wczoraj psychiczny przełom i postanowiłam radykalnie zmienić swoje życie
Pracę w końcu zmienić chcesz? :>
Drendron, chcieć to chciałam miesiąc temu. Teraz szukam. Ale, no właśnie, tutaj też mi brakuje motywacji, bo robię to np. co 3 dni, a powinnam przecież codziennie.
Opierdolić siebie samego w myślach. Serio, najlepszy motywator :).
Po części tak. Ale na każdego co innego działa.
Ale, no właśnie, tutaj też mi brakuje motywacji, bo robię to np. co 3 dni, a powinnam przecież codziennie.
Z jednej strony to dobrze, że nie codziennie bo jak się zorientujesz, że rynek pracy jest patologiczny i ułomny to może Cię to bardziej zdołować.
Ogólnie wydaje mi się, że takie problemy należy rozpatrywać indywidualnie.
Nikt niczego za Ciebie nie zrobi. Sama musisz się ruszyć. Niezależnie od tego, czy nie będziesz się w żaden sposób motywować, czy wykorzystasz 100 najlepszych sztuczek-wszystko w Twoich rękach.
Najprostsza dla mnie metoda to wkurwić się na samego siebie i opierdolić w myślach, żeby się wziąć do roboty. Pytanie tylko, co na Ciebie działa :).
siwy346, aha, czyli żeby dostać poradę, to muszę wybulić jakieś grube peeleny personal coachowi, który przeanalizuje moją sytuację i utworzy indywidualny grafik naprawczy? :(
Kanonie, no właśnie już mnie nie stać! :<
Drendron, no już bez takich, przecież to nie jest problem z gatunku "ojejku jestem taka nieporadna, tyle bym chciała ale mi się nie chce, poradźcie co zrobić", ba, to w ogóle nie jest problem, po prostu pytam, może ktoś ma jakąś fajną technikę w zanadrzu i może się podzielić pomysłem. :)
Mag-> No uwierz, że są tacy ludzie i za to płacą. :P A dla Ciebie może się wydawać ich problemy to niesamowite pierdoły.
Próbowałaś o tym gadać z jakąś przyjaciółką czy kimś Ci bliskim?
Jak już nie masz pomysłu na Siebie i nie ma Ci kto pomóc to ja mogę przeanalizować Twoja sytuacje i utworzyć grafik, za darmo i w ogóle. ;P
Chemia czyni cuda - fluoxetina, efedryna, magiczne zioła zbierane o północy na rozstajach dróg, alkohol, nikotyna, nurofenik na bańkę, aspirynka na pompkę, na ząb czekolada, orzeszki ziemne, lody waniliowe i wszystkie inne inhibitory dopaminy. Ważne, aby umiejętnie łączyć i dozować. Nie dziękuj. Wszystkie inne sposoby działają jedynie na krótką metę i to jedynie u osobników o skłonnościach maniakalno-dyktatorskich, usposobieniu sadystycznym i wąsiku a'la Hitler.
Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie: Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz to zmienić?
http://www.youtube.com/watch?v=CMm6tDavSXg - Świetnie wykonany filmik który o tym mówi :)
Drendron, no już bez takich, przecież to nie jest problem z gatunku "ojejku jestem taka nieporadna, tyle bym chciała ale mi się nie chce, poradźcie co zrobić", ba, to w ogóle nie jest problem, po prostu pytam, może ktoś ma jakąś fajną technikę w zanadrzu i może się podzielić pomysłem. :)
Mam jedną sekretną technikę mnichów z shaolin!
Przestać się zastanawiać, jak się zmotywować do robienia czegoś. Tylko po prostu to robić :).
Takie to proste :).
Każdy problem/sprawę można podzielić na podcele/podzadnia. Satysfakcja z osiągnięcia podcelów powinna sprawiać, że motywacja powinna się utrzymywać.
Wszystko zależy też w jakiej materii się poruszamy oczywiście, ale z grubsza tak to wygląda.
Zasada numer jeden.
Mierz zamiary podług sił.
Innymi słowy, nie planuj zmiany całego życia z miejsca. Raczej zbuduj spobie piramidę celów i osiągnieć, przy czym powinna się ona zaczynać od rzeczy małych. Niekoniecznie łatwych, ale takich na których efekty nie trzeba długo czekać.
To daje pozytywną motywację i energię do kolejnych zmian.
2. Nie opowiadaj innymi że się zmieniasz. Ludzie będą cie chwalić. To spowoduje zaspokojenie wielu potrzeb - akceptacji, poczucia wartości itp itd, nawet jesli NIC NIE ZROBISZ. I motywacja spada.
Aha - kobiety są lepsze w drastycznych zmianach, przewrotach i utrzymywaniu motywacji.
siwy
Moim przyjaciołom zadałam to samo pytanie, jakie zadałam tutaj - kobiety okazały się bardziej leniwe, niż ja, a mężczyzn znam na tyle twardych, że w ogóle nie myślą o motywacji, bo mają tyle energii i siły psychicznej, że nie cierpią na żadne chwile słabości. ;)
Maziu
ależ mnie zasmuciłeś, jednym z moich przykazań jest między innymi "żadnego alkoholu do końca roku" - a Ty mnie tutaj, że to jedna z dróg?! :)
Drendron
No dobrze, niech będzie. :P
graf
O! Cenna uwaga z tym niechwaleniem się, jako że lubię dużo gadać.. :) Będę ostrożniejsza.
Mag-> One Ci takiego pytania nie zadały więc to może znak, że sobie radzą z motywacją, nawet nie będąc tego świadome. :P W takim razie bierz przykład z tych facetów.
Metoda list i rozbijania większych przedsięwzięć na mniejsze zadania jest najlepsza, wrzucasz na Google Docs listę rzeczy, które masz zrobić w ciągu dnia np. "szukanie pracy przez godzinę" i jeśli je wykonałaś to je wykreślasz.
Dokument udostępniasz na GOL-u, jak po miesiącu masz więcej, niż 5 nieskreślonych zadań to masz obowiązek zapostować cycki.
Może nie podniosę na duchu, ale czasami wydaje mi się, że większość ludzi naprawdę musi odbić się od dna, żeby zacząć żyć :/