Drogi dziurawe niczym ser szwajcarski. Podczas jazdy człowiek czuje się jakby brał udział w rajdach WRC.
Jak tam u was drogi po zimie.
Gładziutkie jak pupa niemowlęcia.
Teraz już ok. Najgorzej było przy pierwszych roztopach i nie wiedziałem gdzie są dziury a wszystkie skrywały się pod wodą. Szybko je latają. Co większe to po dniu, dwóch są już załatane. Co prawda prowizorka, ale zawsze coś. Jak się wykruszy to łatają zaraz na nowo.
W rejonach, w których się poruszam szczególnie kiepska sytuacja jest w miastach. Na trasach generalnie sytuacja jest dużo lepsza, aczkolwiek wiadomo, że zdarzają się też marne odcinki.
W moim mieście jedyne równe drogi, to wybudowane z kostki przez Niemca. Tyle lat.
Niestety jak co roku po zimie, dziura przy dziurze.
Do łatania dziur zatrudnionych są setki osób, jakby od razu wykonawcy zrobili porządną drogę to ile osób by straciło pracę (?), a tak każdy ma co robić, do tego jeszcze zyskuje przemysł motoryzacyjny. Dziury napędzają gospodarkę (!) Poza tym może trzeba będzie sprzedaż kilka państwowych przedsiębiorstw, aby mieć na łatanie dziur więc i zagranica skorzysta na naszych polskich dziurach :)
Do dziur spowodowanych niską jakością materiału można się przyzwyczaić przez te wszystkie lata, ale do sposobu ich naprawy" już nie.
Drogi położone w ubiegłym roku i poprzednim ładne; te starsze straszą koleinami. W miastach tragedia.
Postęp technologiczny jest ogromny, ale w sprawie dróg nie wiele się zmieniło w przeciągu ostatnich 100 lat.
Przynajmniej fotoradarów nie trzeba stawiać, dziura wychodzi taniej i działa bardziej przekonywająco na kierowców.
Witamy w Polsce!
W kraju, w którym asfalt znika wraz ze śniegiem.
Mam okazję jeździć codziennie drogą, która ma chyba z 50 lat. Ruch na niej jest dość spory. I od tych 50 lat łatają ją zima po zimie(no może przesadziłem, ale jak pojawiły się dziury). Są dziury w dziurach, a nie dziurawego odcinka nie uświadczysz. MASAKRA!
Dziura na dziurze dziurą przykryta. I znowu ten sam scenariusz - Zenek posypie żwirem, Mietek przyklepie łopatą i jada dalej zostawiając "połataną" droge i mnóstwo żwiru na którym można się wyłożyć motocyklem. Jak w tym roku spotkam takich robotników co nie sprzątają to kurwom nie odpuszczę , zrobię wszystko żeby popamiętali.
Wracając do sposobu łatania - tam gdzie dziury są zalepione w taki sposób że wycinany jest odcinek z dziurą i kładzony nowy asfalt - nic się nie sypie. Państwo absurdu.
Przynajmniej fotoradarów nie trzeba stawiać, dziura wychodzi taniej i działa bardziej przekonywająco na kierowców.
Głupota idiotów (bo kierowcami tego nie można nazwać), stan nawierzchni, kolejny idiota parkujący na skrzyżowaniu i tragedia gotowa. Także nie wiem co jest lepsze, fotoradary czy dziury?
Mój nieziemski ból dupy kiedy zaraz po roztopach odcinek 10 km do szkoly samochodem pokonywalem w ponad pol godziny przez dziury - bezcenny
W USA to są fajne drogi, nawet w największej dziurze drogi są lepsze niż we Wrocławiu
W USA przynajmniej tej centralnej i południowej części zima jest znacznie bardziej łagodna niż w Polsce więc i drogi mniej się niszczą.
To już u mnie na wsi, drogi są znacznie lepsze, mimo iż wąskie niż tutaj.
http://www.cda.pl/video/85406dd/Polskie-Drogi-Bezcenne