Wiem, że gra ukazała się już jakiś czas temu, lecz dopiero w ubiegłym tygodniu ją zakupiłem i ukończyłem.
Ciekawi mnie wasze zdanie odnośnie tej produkcji ponieważ ja trochę się zawiodłem.
Jane Jensen oczywiście opowiedzianą historią miażdży większość przygodówek dostępnych na rynku. Fabuła jest spójna, bohaterowie wyraziści całość osadzona w rzeczywistych miejscach. Wszystko teoretycznie jest tak jak w niedoścignionej serii Gabriel Knight. Ale czy jest tak do końca?
Moim zdaniem w GM widać wiele niedociągnięć związanych z niskim budżetem produkcji oraz długim czasem realizacji gry - niedociągnięć, których nie było w "Gabrielu".
Po pierwsze - animacje postaci. Jest to chyba najbardziej drażniący element gry. Nasi bohaterowie Sam i David poruszają się po lokacjach niezbyt płynnie, miałem wrażenie "ślizgania się" po tafli lodu. Dodatkowo czasami zdarzało się im gubić ścieżkę podczas próby podniesienia przedmiotu czy wyjścia z lokacji. Postać krążyła wtedy np. dookoła stołu próbując podnieść przedmiot, nawet przez kilkanaście sekund! Ale nie to było najgorsze. Najbardziej fatalnym zgrzytem była animacja Sam podczas posiłku w kuchni i jej rozmowa z gosposią. Samantha zachowywała się jak w delirium, do tej pory nie wiem czy drżała, czy też tak szybko zajadała posiłek. Negatywne wrażenie potęgowała spokojnie prowadzona rozmowa oraz odgłosy mlaskania i siorbania zapętlone w kółko co 10 sekund. Gdy przypomniałem sobie analogiczne sceny posiłków z lobby w Gk3 to aż przykro się robiło.
Sama grafika też nie zachwyca. Tła są wprawdzie świetnie zrobione lecz wszystko jest dość sterylne. O ile w GK3 można było sobie wyobrazić, że z wyjątkiem naszej kilkuosobowej wycieczki i paru tubylców w małej wiosce nic się nie dzieje, to w GM razi pustka na ulicach Oksfordu, parkach czy kampusie studenckim. Sam powinna się właściwie w akademiku przeciskać przez tłumy a nie snuć się pustymi korytarzami jak w katakumbach.
Nieco lepiej wygląda kwestia udźwiękowienia. Muzyka jest bardzo dobra. Szczególnie ładne są utwory przygrywające w ostatnim rozdziale gry w klubie Dedala. Pozostałe elementy muzyczne moim zdaniem minimalnie słabsze niż w serii GK, ale nadal jest to bardzo wysoki poziom. podobnie ma się sytuacja z voice actingiem. Może nie jest to szczyt możliwości aktorskiej lecz nie można mu wiele zarzucić. Szkoda jedynie, że nie współgra to specjalnie z tym co się dzieje na ekranie. Znów całość rozbija się o animacje postaci. W związku z tym, że nie pokuszono się o większą filmowość rozgrywki i nie mamy najazdu kamery na twarze naszych rozmówców podczas konwersacji nie możemy obserwować mimiki twarzy. Mamy niby jakąś namiastkę w postaci gadającej głowy wyświetlanej przy napisach w rogu ekranu, lecz również w tym miejscu mimika sprowadza sie do poruszania ustami.
W GK3 mimo prymitywnego 3d nadal można się dobrze bawić obserwując wyraz zaskoczenia, zdziwienia czy strachu na twarzy bohaterów, do GK2 nie ma w ogóle porównania ponieważ tam grali żywi aktorzy.
W tej kwestii GM można porównać jedynie do GK1. Nie wiem czy to jest komplement ponieważ gry dzieli kilkanaście lat.
Sama rozgrywka jest podzielona na rozdziały - czyli niewiele się to różni od podziału na dni w Gk3. Jest to bardzo przyjemny model rozgrywki. Brakowało mi jedynie tykania zegara z GK3, który informował, że nasza akcja posunęła odrobinę czas do przodu i np. postaci się przemieściły w inne miejsce. Oszczędziłoby to trochę czasu na przeczesywanie raz po raz tych samych lokacji w poszukiwaniu zmian.
Również system punktacji tak świetnie dopracowany w GK3 został w GM zaimplementowany, ale bardzo zubożony.
O ile w GK3 akcji opcjonalnych było bardzo dużo i miały one wpływ na grę np. mozna było nie rozwiązać paru zagadek, nie odnaleźć wszystkich śladów, zbłaźnić się w dochodzeniu i tak na prawdę przy pierwszym podejściu do gry chyba nikomu nie udało się zdobyć 100% punktów, to w GM punktów opcjonalnych było tak niewiele lub były tak proste do zdobycia, ze podczas całej rozgrywki tylko jeden raz zauważyłem na mapie srebrny wskaźnik oznaczający akcję opcjonalną. Szkoda.
Same zagadki w grze były raczej proste. innowacja w postaci "sztuczek magicznych" ciekawa, ale banalna. Wystarczyło wykonywać instrukcję z podręcznika magii. Rebusy dające wskazówki do wstępu do Klubu Dedala banalne, aż chwilami myślałem, że to nie elitarny klub a kółko magiczne szkoły podstawowej.
Najzabawniejsza była dla mnie sytuacja przy pierwszym rebusie z budką telefoniczną. Na karcie telefonicznej był rysunek budki tel. zanim przystąpiłem do rozwiązywania tego rebusa poszedłem więc do lokacji z tą budką, wszedłem do środka otworzyłem łamigłówkę z rebusem, rozwiązałem i okazało się... że rebus określa że ma się udac właśnie do tej budki telefonicznej. to chyba dobitnie świadczy o trudności zagadek. Rozwiązałem ją zanim się za nia zabrałem :)
Niestety minimalnie trudniejsze elementy zaczęły się dopiero w ostatnim ósmym rozdziale. Całą grę ukończyłem w 3 czy 4 dni krając wieczorami po pracy. Zajęło mi to trochę ponad 11 godzin. W tym czasie 1 raz zajrzałem do solucji i było to spowodowane jak się okazało błędem w polskiej wersji gry (jest już łatka na stronie CDP).
Czy po tych narzekaniach grę oceniam bardzo negatywnie? Nie, gra ze względu na opowiedzianą historię jest bardzo przyjemna. Jane Jensen zrobiła ciekawy scenariusz. Niestety niski budżet i średni poziom zagadek spowodowały, że zamiast godnego następcy serii Gabriel Knight w którego grało się godzinami i można było grać wielokrotnie bez znudzenia ciągle odkrywając nowe wątki - otrzymaliśmy krótką, jednorazówkę. Grę dobrą, ale bez "tego czegoś" co zacheca to powtórnej rozgrywki, czy zapamiętania dzieła na dłużej.
A jakie są wasze opinie? Może jestem zbyt surowy?
(1) ...hihi, smieszne bo nikt inny sie nie wypowiedzial, znamienne ;)
Jesteś zdecydowanie zbyt surowy ! Po pierwsze, ta gra ma ...to cos, co trudno zdefiniowac, ale co przyciaga jak magnes. Może to granie na ludzkich uczuciach? Może intrygujace postaci, takie nie "papierowe", ale z krwi i kosci ? W tę gre sie trzeba ...zanurzyc, dac sie pochlonąć i zapomniec na chwile o ...realu ;) I myslę, że marginalne jest, czy zagadki sa "na poziomie", czy poniżej, czy wstawki filmowe sa do bani, czy nie. Własnie przez ten klimat, przez to nieuczwytne "cos", gra wg mnie jest świetna, ale chyba tylko prawdziwy "przygodowkowicz" może to zrozumiec ;) Na dodatek, taki bardziej wrażliwy !