Nie będzie wam się dziwnie grało, kiedy grafika będzie coraz piękniejsza, wręcz realistyczna - a interakcja z otoczeniem czy jego destrukcja jak za czasów Half-Life 2?
Biorac pod uwage, ze fizyka w HL2 jest swietna, to nie, nie bedzie. Szczerze mowiac lepsza grafika tez nie jest mi osobiscie specjalnie potrzebna, najwazniejsza jest zawsze grywalnosc.
Nie rozumiem pytania. Co jest złego z fizyką w HL2?
Edit w temacie.
Szczerze mowiac lepsza grafika tez nie jest mi osobiscie specjalnie potrzebna, najwazniejsza jest zawsze grywalnosc.
Z tym, że za grywalnością idzie postęp na poletku AI, fizyki, rozmiarów świata i tak dalej. Aczkolwiek na pewno wiele da się wymyślić i w obecnej generacji konsol, ale czy wymyślą czy łatwiej będzie po prostu przestawić się na next gen'y?
Zbyt realistyczna fizyka tez nie miałaby sensu. Chyba nie chcesz zastanawiać się zbyt mocno przed każdorazowym rzuceniem granatu. Bo niechaj się zdarzy, że gdzieś będzie leżeć zapomniana przez świat drewniana skrzynka. A po granacie......... drzazgi i odłamki zrobią z Ciebie pasztet z dodatkiem baraniny.
Swoją drogą, oby jak najwięcej gier miało fizykę jak HL2 :) Graficznie HL2 też momentami wyprzedza niektóre dzisiejsze gry.
Zbyt realistyczna fizyka tez nie miałaby sensu.
Wszystko zależy od gry. Ale w razie zniszczenia ważnego elementu gra mogłaby umożliwiać np. powrót do momentu sprzed dokonania zniszczeń lub po prostu odtworzenia tych ważniejszych elementów bądź całych konstrukcji wedle upodobania.
Swoją drogą, oby jak najwięcej gier miało fizykę jak HL2 :)
Prawda, ale dołujące to że chciałoby się fizykę z gry pochodzącej z 2004 roku. Lata świetlne i nadal dość mocny zastój.
Crysis czy Red Faction się tu wyróżniają, ale to wiosny nie czyni.
Swoją drogą już przed obecną generacją konsol marzyłem o grafice rodem z ps2, ale fizyce pozwalającej siać totalny chaos. To niesie za sobą dużo więcej fun'u niż ładny obrazek czyż nie? A i opierając na tym gameplay można dostać mnóstwo świeżości.
Szczerze?
Ani grafika, ani fizyka nie są jakimiś szczególnie ważnymi częściami gry. Potrafię grać w konsolowe rogaliki bez grafiki i fizyki, a także dobrze się bawić przy rzeczach z fajną fizyką (niekoniecznie realistyczną), typu SMB, Crysis...
Nie są ważne, ale dlaczego miałoby ich nie być skoro mogą być? I teraz brzmi pytanie w co warto w następnej generacji konsol wg. was inwestować.
Czy potrzebujemy lepszej grafiki od tego co jest czy może ogólnopojęta fizyka powinna wreszcie zaliczyć jakąś rewolucję?
W kwestii technologii w grach nie potrzeba już żadnej rewolucji.
Ewentualnie spodziewałbym się sporego postępu w integracji sieciowej, w większym związaniu gier z twoją osobą.
Ale nie dotyczy to single player.
Aby gra była dobra, świetna czy genialna, grafika nie musi być fotorealistyczna, fizyka nie musi uwzględniać dualizmu korpuskularno-falowego. W tej chwili to jest tylko kwestia konwencji, podejścia artystów, twórców treści i producentów.
I tak masz z jednej strony np Battlefielda, a z drugiej - Team Fortess 2, gdzie grafika jest dużo bardziej umowna, fizyka w sensie zniszczeń nie istnieje, a gra jest świetna.
Nie są ważne, ale dlaczego miałoby ich nie być skoro mogą być?
Zależy od gry ;). W szczególności w turówkach i rpgach szkoda czasu na robienie jakiejś świetnej fizyki - lepiej zająć się innymi aspektami rozgrywki.
Inna sprawa, gdy fizyka jest głównym źródłem świetnej rozgrywki, jak jest to np. we wcześniej wspomnianych przeze mnie grach. Problem w tym, że nawet prosta fizyka (w SMB) może konkurować z fizyką rodem z Crysisa.
Własnie w RPGach brakuje czasami nowoczesnych rozwiązań.
Powiem tak nie jestem pewien czy chciałbym mieć bardzo realną grafikę w grze, ponieważ gry są pewną odskocznią od codzienności więc chyba nie chciał bym widzieć wszystkiego tak samo. Zależy to też w dużej mierze od gry. Co do fizyki również zależy od gry. Jeżeli jest to gra wojenna to powinna być jak najbardziej prawdziwa. Wszystko zależy od uniwersum.
W kwestii technologii w grach nie potrzeba już żadnej rewolucji.
A w czym by przeszkadzało, gdyby inteligencja przeciwników okazała się trudno rozróżnialna od żywego gracza, a otoczenie można było zrównać z Ziemią oglądając przy tym piękny festiwal destrukcji po czym po powrocie do tego miejsca nadal go takim zastać?
Problem jest trochę innego rodzaju. Technicznie, można zrobić śliczną grafikę i bardzo realistyczną fizykę. Ale gry robi się głównie by zarobić i pod określony cel rynkowy. Zresztą, jak każdy inny produkt. Doświadczeni gracze stają się coraz bardziej wymagający, chcieli by tego, tamtego, tymczasem nowy, świeży narybek zadowala się zwykłą rozwałką. My przestajemy być targetem, w target wchodzą kolejne pokolenia, które mają mniejsze... znacznie mniejsze oczekiwania. A skoro można sprzedać coś, przy mniejszym nakładzie pracy, to po co się wysilać i kombinować? Każda roboczogodzina zespołu programistów i grafików, to mnóstwo pieniędzy.
Do czego zmierzam?
Pomyśl ile trzeba się napracować, by zrobić grę z realistyczną fizyką. Weźmy dowolną strzelankę. Gra niby ma wielką przestrzeń, ale idziesz zwykle jak po sznurku. Nawet w grach typu otwartego jak Skyrim, czy Fallout - rożnica jest taka, że zamiast sznurka masz pajęczynkę. Zamiast linii jednej - masz dużo liń, ale to dalej jest po sznurku do celu. Dochodzisz do punktu A - i tam zaczyna się sznurek i idziesz. Gra prowadzi Cię sama, Ty tylko masz iść do przodu i walczyć / zbierać / przyciskać.
A realistyczna gra musiałaby wyglądać tak że: wchodzisz do jaskini, widzisz że piętro wyżej jest skalna półka na którą można się wspiąć. To wspinasz się omijając 2/3 dungeona który przygotowali twórcy. Idziesz dalej, jakaś ściana kamiennej wieży. Dobra! Ładujesz zaklęcie kulą ognia rozwalasz ścianę chcesz iść dalej. Ale nagle... hola, to była ściana nośna. Cała konstrukcja wieży sypie się w dół, dusisz się kurzem, jakiś ostry odłamek wbił Ci się w tors, do tego zwały gruzu zablokowały wyjście, nie przekopiesz się bez ciężkiego sprzętu - utknąłeś w grze. Load? Wyobraź sobie kilka takich sytuacji i pomyśl ile nagle trzeba by było oskryptować rzeczy ile przewidzieć wariantów, z których każdy miałby setkę pod-wariantów.. a wystarczy zrobić ściany nie do rozwalenia, przepaść w którą nie da się spaść, wyłączyć opcję skoku, zrobić pare niewidzialnych ścian (przykład: Wiedźmin 2), skupić się na grafice, fabule i walce i produkt gotowy i sprzedaje się jak ciepłe bułeczki w sobotni poranek.
I czesto nie jest grorszy :D
Z dzisiejszą grafika i fizyką gry mogą być genialne. Potrzeba tylko dobrego pomysłu, spójnej, przemyślanej koncepcji, z której wyniknie swietny gameplay opakowany w oprawę będącą owocem odpowiedniej do gry artystycznej wizji. Nowinki graficzne np. czasem smiesza mnie o tyle, ze wszystkie bajery typu odbijajca to i tamto woda na asfalcie albo liczony w czasie rzeczywistym dym z papierosa mogą nei dać nic, gdy tymczasem w grze na DX9/10, oczywiście nie jakiejs otwartej (tylko po co komu totalny sandbox i... przeciez nie jest mozliwy, bo jak symulować zycie? A jeśli zamiast tajniakiem w szanghaju zostaniesz śmieciarzem? :D)- otoczenie dzięki odpowiednim teksturom, naturalnym modelom i palecie barw jest milion razy ciekawsze...
Ale oczywiscie - to wszystko eni byłoby możliwe z technologią graficzną z 2004r, ani anwet z tą z HL2, i jasne, ze choc trochę lepsze cienie pozwolą dobremu artyście stworzyc jeszcze łądniejszy i wciagający swiat - realistyczny lub bajkowy. Tylko - no właśnie. Nie zaominajmy, ze nowy silnik i rewolucja nic nie da, to tylko narzędzia.