Drażnią mnie gry, zwłaszcza RPG, z tzw. nawigacją na mapie. Powracając do czasów gothica, morrowinda, Diablo i innych. Tam samo chodzenie żeby wykonać quest było przyjemnością. Przykładowa misja - musisz wytropić kogoś tam, i zabić kogoś tam. Nie wiesz gdzie iść, co robić. Pytasz się, szukasz wskazówek. Po paru nawet godzinach pytania, szukania trafiasz na miejsce. Satysfakcja jest ogromna. A teraz - przykładowo Skyrim, Gothic 4.
Quest -> Mapa -> Punkcik -> I idziemy. Koniec questa.
Nie wiem dlaczego twórcy chcą aż tak bardzo prowadzić gracza za rączkę, że całą grę podają mu przed nosem.
Trzeba czekać, aż Piranha Bytes pójdzie w ślady Obsidianu i zrobi projekt na Kickstarterze! Nowy Gothic! Powrót do mechaniki 1 i 2 części!
To nie wina twórców a graczy.. Gracze teraz chcą prostych gier, które same się przechodzą.. Twórcom zaś nie opłaca się tworzyć gier dla mniejszości, bo żaden wydawca na to kasy nie da..
:D Ech pamiętam jak 1szy raz pograłem we Fable 3, i wszędzie złoty ślad prowadządzy do następnego questu, a tak go olewałem i każdemu uciskałem dłoń.
ZJOMO: Masz 100% racji. Pozostaje nam tylko na okraglo grac w stare dobre klasyki.
Twórcy mogą prowadzić gracza za rączkę bo gracz i tak dałby się za nią prowadzić - jeśli nie wiesz gdzie iść i nie masz podpowiedzi w grze, używasz magii internetu. Jasne, wszyscy "trv gracze gry kiedyś były lepsze" powiedzą że tego nie robią, ale oni (i ci z nich którzy NAPRAWDĘ tego nigdy nie zrobili) to mniejszość, a zadaniem twórców gier jest reagować na odbiorców i dawać im dopasowany do ich potrzeb produkt. Rodzynki w stylu Dark Souls (którego wiele osób kończyło pewnie z pomocą poradników - ja sam nie wytrzymałem przy którymś fragmencie w Demon's Souls) to wyjątki potwierdzające regułę. Plus, potrafię wymienić przynajmniej kilka (pierwszy z brzegu - Red Dead Redemption) tytułów które bez takiego "GPSa" byłyby niepotrzebnie frustrujące.
Współcześnie wyzwanie w grach siedzi raczej w trofeach/achievementach niż jako-takich założeniach gry. Taki jest rynek, tyle.
A tam jakie marudzenie niby dziadków i pokazywanie jaki "oldchool" był lepszy..
w części gier znaczniki da się wyłączyć to raz..
Dla normalnie pracującego osobnika ( i nie wyjeżdżać o studentach bo wtedy miałem najwięcej wolnego w życiu :P ) spędzenie kilku-do kilkudziesięciu ( np. w Demise jakiejś pierdołki do oddania w quescie a sam miałem szukanie takiego badziewia blisko 5 dni grania! bo zablokowało grę dalej) godzin jest marnotrawieniem czasu.. ( bo gdzie te 10 godzin w pracy (8+ dojazd), czas zrobienia posiłków, snu , wyjścia z znajomymi czy do kobiety, że o zakupach nic się nie wspomina) szukanie pierdołki która zwykle nawet nie rozwija zbytnio fabuły to..
porażka :) i gdzie w tym przyjemność? toż to jak walenie siebie młotkiem bo mi się NUUUDZI i muszę coś robić :P
znacznie gorsze jest krojenie w rpg statystyk czy drzewek skilli
Kto ci każe z tego korzystać? W Skyrim wszystkie znaczniki możesz wyłączyć i zasuwać z buta...
"To jest bezsens, bo Skyrim jest zrobiony pod GPS. Bez niego trzeba chodzić całkiem po omacku."
Wydaje mi sie, czy zawsze przy opisach questow jest tam podana nazwa miejscowki, albo przynajmniej orientacyjny kierunek od znanego miejsca?
Trzeba czekać, aż Piranha Bytes pójdzie w ślady Obsidianu i zrobi projekt na Kickstarterze! Nowy Gothic! Powrót do mechaniki 1 i 2 części!
Jakie to byłoby piękne =)
Zjomo? a od kiedy zaangażowanie w grę polega na durnym wydłużaniu sobie gry? :)
W RGP się gra dla ..fabuły? :) ( nie licząc charakterystycznego bohatera, i przezywania jego przygód i wyborów moralnych? ;) )
Rozumiem żeby utrudnić sobie grę nie używasz zaklęć jak portale, wierzchowców że o skorzystaniu z latanie nie wspomnisz.. W życiu także nie idziesz na łatwiznę nie zapisujesz nazw ulic, nie używasz mapy.. ba zamiast iść do sklepu po jedzenie i ubrania zasuwasz z nożem do lasu żeby upolować sobie kolacje i zebrać materiały na produkcję? :)
To że się nudzisz i nie masz co w życiu robić nie oznacza że każdy ma tak.. Zamiast turlać się kilka miesięcy zapominając o fabule itp.. wolę poznać fabule kilku gier :)
Z two co pamiętam to i w Morrowindzie i w Oblivionie i w Skyrim dało się wykonać quest idąc wedle wskazań drogowskazów umieszczonych w grze, było to w cholerę uciążliwe no ale czego się nie robi dla immersji...
Nie zaznaczaj sobie śledzenia questa i proszę bardzo, możesz błądzić po tym lesie do końca świata. Wez pod uwagę, że taki Skyrim ma kilkakrotnie większy świat niż Gothic, i bez tego GPS to byś tylko błądzić.
Arcania (nie ma gothic 4! jest arcania!) to w ogóle shit którego nie warto ruszać więc w czym problem
Fakt, w Skyrimie wystarczy nie zaznaczać questa, by nie być prowadzonym za rączkę, wiele zadań da się w ten sposób wykonać, ale jest od groma małych zadań, które mają tak mętny opis (przynajmniej w wersji pl) że nie da się za nic tego zrobić, jedynie trafiając totalnym przypadkiem na miejsce docelowe.
Poza tym kiedy dostajemy zadanie, to rzadko kiedy zdarza się, by po spotkaniu npca dało się coś od niego pomocnego wyciągnąć.
Ogólnie grę bez gpsa da się przejść, jednak nie jest to przyjemne, w zasadzie ogranicza się to wtedy do zwiedzania świata, zbierania questów i wykonywania ich przypadkowo.