witam,
zauważylem ze nie operuję na co dzień zbyt bogatym językiem, oraz samo pisanie opowiadań nie idzie mi zbyt dobrze, a zwazajac na to, że mało co czytam ksiązki fabularne, postanowilem to zmienić. W tym celu uznalem ze najlepsza nauka bedzie pisanie jakiś własnych, krótkich, tekstów np w formie opowiadań. najlepiej sie czuje raczej w czasach średniowiecznych, tak więc napisałem kawałek i chciałbym, żeby ktoś mógłby powiedzieć co mozna poprawic w moich tekstach na przyszłość, abym mógł wyciągnąć wnioski.
ps. wiem ze gry onlinemoze wydawać się nie najlepszym forum, ale na pewno spora część osób zna się na tym, lub czyta duzo fabularnych książek i wykryje błędy.
Tekst podaje w spoilerze i ma on około 2 stron.
spoiler start
Błysnęło na niebie. Nagły poryw wiatru szeleszcząc koronami drzew i uginając nawet największe gałęzie spowodował nieprzyjemny świst w uszach. Wzburzona woda w strumyku za sprawą bezustannie napierających zimnych kroplel deszczu zalała część pobliskiej ścieżki. Z oddali słychać było przeciągłe wycie wilków, jednakże bardziej niepokojące wydawały się szmery dobiegające zza niewielkiego pagórka. Przez ułamek sekundy coś czmychnęło obok obrośniętego wilgotnym mchem głazu. Coś czarnego, niewielkiego, kształtem przypominającego dorosłego, tłustego kocura, tyle, że bez ogona.
Przed zakrętem wyłoniła się dwójka mężczyzn odzianych w przemokłe i postrzępione ubrania. Człapali chwiejnym, zataczającym się krokiem, chwytając się co chwila gałęzi drzew.Pierwszy z nich, poza tym, że był gruby i nienaturalnie niski wyróżniał charakterystyczny słomiany kapelusz, który nosił na głowie, zaś drugi wydawał się kompletnym przeciwieństwem swojego partnera-kościsty i wysoki do tego stopnia, jakby w młodości wypił za dużo mleka. Jednak obu osobników łączyła wspólna cecha. Śmierdzieli tanią wódką, a odór, który roztaczali przyprawiał o mdłości. Nagle gruby zahaczył nogą o wystający korzeń i obalił swoje tłuste cielsko w rów z pokrzywami. Wyskoczył jak poparzony, a na jego pryszczatej, oblepionej ściekającym błotem twarzy malowała się wściekłość.
-Wojsław, ****, pa jak leziesz, baranie- wybełkotał wysoki.
-Sam se pa jak leziesz!- charknął powściągliwie- wiesz co,wk***em się i mam ochotę coś roz***...- lekko trącił łokciem swojego kompana, a podły uśmiech zaczaił się w jego słowach.
-Ha! Ty to od zawsze miałeś łeb, ale co mamy rozdupcyć?
-Tamtą kapliczkę-wskazał opuchnietym niczym balon palcem na wykonaną z olchowego drewna statuetkę bogini Vesputy, tkaczki losu.
-To już bydzie trzecia w tym tygodniu-powiedział zrezygnowanym głosem- No tego, a nie boisz się, że bogi się zdenerwują?
-Co ty taki trzęsidupiec? Przecie od kiedy Buwyńczyki zajęły te tereny, to tera są nowe bogi! Stare znikły-splunął soczyście- Pa jak to się robi!- wziął rozbieg na dobre 2 łokcie i zamaszystym kopnięciem powalił statuę , wybuchając przy tym gromkim śmiechem- No i co, ****, takie trudne?- zmierzył wzrokiem swojego kompana, ale ten tymczasem kierował wzrok w zupełnie przeciwną stronę.
-Te, Wojsław, co to tam idzie?- zza zakrętu wyłoniła się kolejna postać. Garbiła się. Odziana była w szare, ubłocone szaty, a podarty kaptur skrywał jej twarz. Na szyi dzierżyła olbrzymi, złoty wisior, który swoim nieprzyjemnym brzęczeniem rozdzierał otaczające dźwięki. Przybysz zmierzał wolnym krokiem w kierunku wandali, wspierając się przy tym powykrzywianym we wszystkie możliwe strony kijem. Głowę kierował ku ziemi.
-Te, dziadek, coś ci się chyba *** pomyliło!-wrzasnął Wojsław.
-A kysz! A kysz dusze nieczyste!- wycedził zachrypniętym głosem, po czym energicznym ruchem zerwał talizman z szyi i cisnął go prosto w kałużę- precz stąd, już was nie ma!
-Głuchyś? Wy**** stąd!
-Biada wam! Biada tym, co splugawili świętą ziemię! Precz stąd, już was nie ma szatany!
-Ja ci tu pokażę szatana...-Wojsław zbliżył się do wędrowca, uchwycił go za szaty i z niesamowitym impetem rzucił niczym szmacianą lalką o pień drzewa. Starzec zawył przeraźliwie i skulił się.
-Coś ty?! Toć to staruszek, bogi zabraniają przecie!- strach zrodził się w oczach bandyty- Trza mową, a nie czynem, czy jak to tam było.
-Bogi, srogi! Tera są nowe, już mówiłem!
-To chocik wstać mu pomóż!
-Długo będziesz jeszcze truć mi dupę?
-Do skutku, o!
- Dobra, ***, nawet Melezar był litościwy-westchnął- moja strata!- Kaźmir nachylił się i wyciągnął dłoń ku włoczędze. Ten, z szerokim, ciepłym uśmiechem popatrzył mu głęboko w oczy, mocno chwycił jego dłoń, ale zupełnie nieoczekiwanie pryszczaty runął na ziemię ze sterczącym sztyletem w sercu. Drugi chłop nie zdążył nawet pisnąć, włóczęga nie wiadomo skąd dobył miecza, a następnie w mgnieniu oka doskoczył do przeciwnika i potężnie ciął na skos. Rozpłatane ciało Wojsława rozleciało się na dwie strony, a ledwo dychający Kaźmir wił się jeszcze w szkarłatnej, obficie bruczącej krwi swojego przyjaciela.
spoiler stop
ps. mi sie wydaje ze uzylem troche za duzo przeklenstw, ale gdy to pisalem, to nie myslalem jeszcze o opublikowaniu tego na forum, a chcialem oddac taki jakby klimat.
zdasz mature
"Pierwszy z nich, poza tym, że był gruby i nienaturalnie niski wyróżniał charakterystyczny słomiany kapelusz"
Powinno być "Pierwszego z nich"
Mi się bardzo podoba, to opowiadanie jest ciekawe , prawie jak książka.
Jak na gimnazjum, to takie 3 z minusem. A jak oceniać jako literaturę, to śmieć.
wawar -> zeby wzbogacic slownictwo czyta sie ksiazki, poznajesz nowe slowa, a nie pisze opowiadania, bo z pustego to i Salomon nie naleje :) Innym sposobem jest czytanie encyklopedii i slownikow co imo jest mega nudnym pomyslem :) najlepiej kup sobie czytnik do ebokow i czytaj duzo ksiazek :)
Technicznie - scena powinna być w miarę realistyczna. Burza taka że strumyk wystąpił z brzegów, wiatr świszcze w uszach, a słychać szmery zza pobliskiego pagórka?
Pijaki zwykle nie łapią gałęzi. Mogą opierać się o pnie, o płoty, o coś solidnego, ale nie łapią się gałęzi, które oparcia nie dają.
Rozbieg na dwa łokcie? Czyli 50-70cm? Zaiste spory :).
Uśmiech zaczaił się w słowach? Uśmiech może dać się usłyszeć, ale generalnie zaczajenie się w słowach to przesada.
Pierdoły, ale to właśnie odróżnia dobrą literaturę od grafomanii. Najlepiej opisywać scenę z minimum szczegółów, pozostawiając jak najwięcej miejsca dla wyobraźni czytelnika. W przeciwnym razie wychodzi coś w stylu "Nad Niemnem" Orzeszkowej.
jezeli chodzi o mature z jezyka polskiego to juz dawno zdlaem, natomiast nie poszla mi ona dobrze, wiec widze ze jest progres
kilgur, tylko ze jest problem, bo na ten moment nie mam za bardzo czasu na czytanie fabularnych ksiazek, bo czytam tak z 2 tygodniowo, ale nie są one fabularne, tylko takie np o sprzedazy itp czyli o rzeczach ktore moga mi sie bardziej wzyciu przydac, bo zaczalem pisac zeby przezwyciezyc swoje slabe strony. Ale postaram sie dodac, moze bede po prostu troche krocej spal, a polecasz jakies konkretne tytuly? akcja najlepiej zeby dziala sie w czasach sredniowiecznych.
@klosiu
no faktycznie, ztymi szmerami to sie nie trzyma kupy. Z galeziami oczywiscie chodzilo mi o oparcie sie ale nie moglem znalezc odpowiedniego slowa. Co do rozbiegu na 2 lokcie, to w pierwotnej wersji byly lokcie, potem zmienilem na metry, ale lokci z tego co widze nie dodalo.
Dzieki za pomoc, postaram sie w najblizszym czasie skorygowac tekst i zobaczymy co z tego wyjdzie.