Mam problem jestem w mieszkaniu bez internetu, współlokatorzy to świetni goście, toaleta jest na korytarzu i korzysta z niej pare innych ludzi z budynku. Problem w tym, że dostałem propozycje zamieszkania w o wiele lepszych warunkach za niewiele wyższą cene z internetem własną łazienką i nieznanymi współlokatorami. Słysze różne opowieści, że strasznie głośno w tym lepszym miejscu i do tego ci nieznani współlokatorzy.
Więc co lepsze? Zostać i cierpieć z powodu braku internetu i zabierania własnego mydła, papieru z kibla? Czy strzelać i natrafić na jakiś głośnych (nie daj Boże) hip hopowców !
HETRIX22 ---> nic nie zmieniaj w swoim życiu, zmiany są straszne, kucnij sobie w rogu pokoju, przykryj się kocem i może dojedziesz tak w bezpieczeństwie i spokoju do śmierci.
Nie da rady przeprowadzić jakiegoś wywiadu środowiskowego w potencjalnym nowym miejscu zamieszkania?
I przy okazji, nie da rady założyć Internetu w aktualnym?
Zostań, te luksusy nie są warte mieszkania z małpami (jeśli to faktycznie hiphopowcy).
Fett
ad. 1 nie można
ad. 2 można, ale internet na jedną osobe to drogi pomysł.
Ci co twierdzą, że boje się zmian > Say what!? Przedstawiłem sytuacje wymieniłem wady i zalety jednego i drugiego. Zastanawiam się bo jak zwykłe mam trudności z podjęciem decyzji.
tylko nie hip hopowcy
HETRIX22 - groźniejsi od hip hopowców są hipsterzy, mogą cię w nocy tak sprytnie wychędożyć, że nawet tego nie zauważysz.
Nosz kur... nie ważne kto to będzie dla mnie to mogą być nawet sami prezydenci RP, ważne żeby byli dobrymi normalnymi wspólokatorami, a nie jakimiś studentami 1 roku co myślą, że studia to tylko chlańsko i zupki chińskie
[3] spoko ale pamietaj, ze to tylko muzyka... wypadaloby w pewnym wieku pogodzic sie z tym, ze ludzie maja rozne gusta i nie nalezy ich po nich szufladkowac.
Troche nie rozumiem Twojego dylematu. W starym miejscu lazienki sobie raczej nie wybudujesz. W nowym jezeli okaze sie, ze lokatorzy beda za glosno zawsze mozesz cos zagadac. Jezeli Ci sie nie spodoba to wrocisz na stare smieci lub poszukasz kolejnego miejsca. Co Ci szkodzi sprobowac?
Boze, dorosly koles radzi sobie na codzien z brakiem toalety w mieszkaniu ale nie znioslby zycia z hip-hopowcem pod jednym dachem. :(
Meryphilia bylby dumny!
[edit]
mam nieodparte wrazenie ze jestes kucem miejskim i boisz sie swego naturalnego wroga - rapiera pospolitego. news flesh: od pewnego wieku te dwa gatunki przestaja sie ze soba uzerac :P
Pomińmy kwestie muzyki i skupmy się na innych opcjach, czyli że mogą to być również złodzieje, mordercy i gwałciciele. Wiadomo, że czasem trzeba ryzykować, ale jest też opcja zostania z kolesiam których tu mam bo są sprawdzeni, pewni i spoko.
[12] i [5] - cała prawda i śmietanka.
Ja wciąż nie rozumiem czemu każda rozmowa o złych, niechlujnych i niesympatycznych ludziach kończy się na środowisku hip-hopowym. Po pierwsze - równie dobrze mógłbym mówić że rockmani to nieumyte małpy lub że popowcy to cipki i mięso armatnie a tego nie robię. Po drugie - mylisz pojęcia. To, że ktoś słucha rapu nie znaczy, że jest hiphopowcem. Tak samo słuchanie rocka nie uczyni z ciebie rockmana lub słuchanie dubstepu nie zrobi z ciebie Skrillexa. Nie mam nic do tego, że nie lubisz środowiska hip-hopowego, ale nie musisz mówić o tym w miejscach publicznych lub właśnie forach. Każdy ma swoje upodobania. Nie obchodzi mnie co ty lubisz. Oceniam cię tylko według twoich czynów.
Jeśli chodzi o współlokatorów to tylko od ciebie zależy. Każdy zrobiłby inaczej. Jedni wolą życie ustatkowane i statyczne, a inni nie boją się dynamicznych zmian. Jeżeli na prawde nie możesz żyć bez internetu to wybór jest tylko jeden.
To teraźniejsi współlokatorzy nie potrzebują Internetu i nie mają zamiaru go zakładać? Człowieku wyprowadzaj się stamtąd jak najszybciej. Ktoś kto obecnie świadomie rezygnuje z Internetu nie może być w pełni normalny. Gorzej na pewno nie trafisz...
Nie kuście go, ja tam bym bał się przeprowadzić. Na starych śmieciach i klamka znana i pokrowiec na kanapie kawą pobrudzony w znajomym miejscu. A tam obcy ludzie, może gwałciciele, może muzycy. Oj ja bidny.
A tak na marginesie to naprawdę nie stać cię na samodzielny pokój?
Też nie lubię hip hopowców
Nie wierzę, że Kraków ma warszawskie stawki. Co tam - wiem, że nie ma. W Warszawie samodzielny pokój to atrakcja od 600 do 1400 zł.
A czemu miałby nie mieć? Bo nie rozumiem
http://krakow.gumtree.pl/f-Nieruchomosci-pokoje-do-wynajecia-W0QQAdTypeZ2QQCatIdZ9000
no i jak to sie ma do około 800 zł w górę
Dla mnie wybór byłby prosty.
Lepsze miejsce ( sam mówisz że LEPSZE, to co się zastanawiasz?) i w dodatku z INTERNETEM, panie, teraz bez neta to ciężkie życie i nuda,
i mówię to całkowicie poważnie, wiem, bo na studiach w akademiku, wytrzymałem półtora tygodnia w pokoju bez neta ( dostęp był ), ale ja kompa nie miałem tam, i dzień w dzień takie nudy był że ho ho.
a nieznani ludzie? ja w akademiku, miałem przez te półtora miesiąca, trzech różnych współlokatorów i jakoś tam się dogadywałem z nimi, jeden miał kompa ( netbooka) to się naparzało całe dnie w Heroesów lub w DSJ.
Ja teraz mam mieszkanie z trzema osobami, w tym dwoma hip hopowcami, i szczerze ci polecam mieszkanie z takimi ludźmi. Trzeba przeboleć ten syf z głośników, ale wieczory masz dla siebie, bo tamci co noc wychodzą na miasto i wracają często na drugi dzień :) (a jeszcze lepiej, jak mają dziewczyny, wtedy więcej u nich nocują, niż u siebie).
gestochowa ateista waryjot dorobil sie kolejnego sformulowania idealnie okreslacego jego osobe: bo ja, w akademiku...
Wybrałem to nowsze miejsce, miejmy nadzieje, że hip hopowcy jeśli będą to będą łaskawi :o
No i co? Wrobiliście mnie, w nowym miejscu wcale nie jest lepiej. Co prawda hiphopowców nie ma, ale współlokatorzy zmulają niemiłosiernie, a to tylko jedna z licznych wad nowego miejsca. Mam możliwości powrotu na stare śmieci, ale one też nie są pozbawione wcześniejszych wad. Z decyzją czy wrócić, czy nie już sam sobie poradzę.
Stramaccioni - O przepraszam, od 700zł w górę. Zapomniałem, że już jest za połową października
Hetrix22 - a może to z Tobą jest coś nie w porządku? Nie miałeś znajomych żeby z nimi szukać? Nie mogłeś sprawdzić wcześniej? Zsierociłeś i teraz zwalasz winę na GOLowiczów. Przecież nikt tutaj za Ciebie decyzji nie podjął
Hetrix - najpierw martwiłeś się, że będziesz miał głosnych lokatorów przy których nie da się żyć, a teraz narzekasz, że zmulają? Mam wrażenie, że nie jesteś chyba zbyt przystosowany społecznie
Mam wrażenie, że nie jesteś chyba zbyt przystosowany społecznie
To ciekawe pytanie nad którym myślałem pare minut. Stwierdzam, że po prostu wolę wybrać to co dla mnie najlepsze. Bierzcie pod uwage, że ja wybieram pomiędzy dwoma opcjami. Parafrazując jakbym był bezdomnym zimową nocą to nawet do gwałciciela schowałbym się pod karton :P. Oczywiście jakbym nie miał innych opcji
Cholera, bez obrazy, ale piłeś coś? Bo poprzedni post to się kupy nie trzyma. Czytam kolejny raz i dalej nie rozumiem. Odnosisz się do pytania, którego nie było, porównujesz swoją sytuację do bycia bezdomnym...
Zamulający współlokator jest lepszy od wkurwiającego współlokatora. Zresztą, co to za miasto? Tylko dwa mieszkania wolne do wyboru w nim były?
z mojego doświadczenia własna łazienka to skarb nieoceniony, a współlokatorzy mogą sobie być tak zmulający jak chcą o ile nie są przesadnie głośni. nikt ci się nie każe z nimi zadawać:)
Tymbarkus haha faktycznie :D, ale i tak powinieneś zrozumieć o co mi chodzi. Sezon mieszkaniowy się skończył, jeśli wiesz co mam na myśli. Zarith i znowu powtarzam to co napisałem wcześniej. Mam do wyboru współlokatorów z którymi mnie nic nie łączy i współlokatorów z którymi lubie siedzieć. Decyzja nie łatwa do
podjęcia