Czy tylko ja uważam, że Arkham Asylum jest lepsze od Arkham City? Asylum mimo, że mniejsze to wydaje się lepiej przemyślaną i skonstruowaną konstrukcję. W dodatku klimat jest nie do pobicia. A City? Dużo wszystkiego, ale bez odpowiedniego dopieszczenia. Nawet same potyczki z super łotrami zostały w moim odczuciu zrobione po macoszemu, a w Asylum każda z nich stała na bardzo wysokim poziomie.
Nawet same potyczki z super łotrami zostały w moim odczuciu zrobione po macoszemu, a w Asylum każda z nich stała na bardzo wysokim poziomie.
No. Szczególnie, ze wszystkie walki z bossem (a były cale dwie) opierały sie na tym samym schemacie. Ogłusz batarangiem i maszuj lpm.
Potyczka z Crockiem, ze Strachem na Wróble. Zapomniałeś o nich? Potyczka to nie tylko walka, to zmagania. Coś więcej niż tylko zwykłe łubudubu.
Tylko Ty? Myślałem, że większość osób tak uważa, nie licząc gimbazy dostającej erekcji na dźwięk słów "otwarty świat".
AC to popłuczyny.
Oczywiście, że AA jest lepsze. Nie martw się razielku, nie jesteś sam. Kęsik zawsze będzie z tobą :*
AA jest zdecydowanie spójniejszym i lepiej przemyślanym tytułem. W AC za dużo chcieli wrzucić na raz i zrobili to trochę bez ładu i składu. Choć latanie po tym mieście zawsze mi ogromną frajdę sprawiało.
Bullshit. Obydwie części to perełki. W "jedynkę" wsiąknąłem tak samo jak w "dwójkę". Poziom straciło tylko Origins.
Obie są dobre.
Dla mnie najlepsze bylo Origins z calej trojki - fabularnie oraz pod wzgledem walk z bossamim, ktore nie byly tak biedne jak w AA. Do dzisiaj z Asylum przeklinam Poison Ivy - nudne i dosc irytujace, szczegolnie jak sie gralo na najtrudniejszym poziomie.
W Origins swietnie wyrezyserowane walki, takie jak z Deathstrokiem, byly majstersztykiem, mocno przypominajac to, co mozna zobaczyc, np. w filmie. Jedna z ostatnich potyczek z Firefly'em (Oraz muzyka temu towarzyszaca), to ogromny kunszt tworcow i pomyslowosc. Nawet ostatnia walka z Bane'em to byla ulepszona wersja tego, co mozna bylo zobaczyc w AA przy Crocku. Natomiast Scarecrow w pozniejszych etapach przestawal mnie bawic.
Grałem tylko w Arkham Asylum i może gra się przyjemnie, ale nic poza tym. Nie rozumiem fenomenu tego tytułu.
Najlepsza potyczka w batmanie, to dla mnie potyczka ze strachem na wróblem i moim zdaniem w AC nie ma lepszej, klimatem miażdży jak mało co.
[13] Arkham Origins to gra rzucona do WB po to by fani mieli w co grać zanim wyjdzie AK a Rocksteady mogło sie zając w całości właśnie Arkham Knightem.
[14] Bo nie oglądałeś najwidoczniej filmów, nie czytałeś komiksów oraz nie oglądałeś bajek z udziałem człowieka-nietoperza.
A dla mnie najlepsze potyczki to Wróbel, Crock oraz Trujący Bluszcz. Walka z Jokerem to jakieś nieporozumienie. Dla mnie też Batman: Arkham Asylum jest lepsza od sequela.
Dla mnie obie części stoją na tym samym poziomie. City jest chyba trochę lepsze, ale Asylum zrobiło większe wrażenie bo było zupełnie czymś nowym
Nie rozumiem fenomenu tego tytułu
To tak jak ja nie rozumiem fenomenu Uncharted albo RDR
Faktycznie AA było najlepszą częścią serii. AC za to IMO najgorszą chociaż wszystkie te gry są na prawdę świetne.
AA>AO>AC