Witam!
Właśnie na onecie pojawił się taki artykuł http://kultura.onet.pl/literatura/artykuly/krol-kiczu,1,4827866,artykul.html
W związku z tym chciałbym przeprowadzić małą sondę. Pytanie brzmi: Czy Choelo to typowy przykład grafomanii i kiczu czy wręcz odwrotnie. Jak Wy go odbieracie ?
Dla mnie to jest grafomania w najczystszej postaci, lecz wnioskuję to tylko z pewnych cytatów z jego książek, od razu przyznaję się, że nie miałem tyle samozaparcia żeby przeczytać jakąś powieść jego więc moja ocena do końca sprawiedliwa nie jest. A jak wy myślicie?
Pare przeczytalem i z zadnej nic nie zapamietalem, zatrzymalem sie chyba w polowie 4 jego ksiazki kiedy sie zorientowalem, ze jest taka sama jak poprzednie ;)
Pare przeczytalem i z zadnej nic nie przeczytalem
?
----
Z jego twórczością nie miałem styczności, chociaż ze dwa cytaty w tym artykule są moim zdaniem całkiem trafne - reszta faktycznie trochę trąci grafomaństwem. Bardzo podoba mi się za to jego spontaniczne podejście do życia, wydaje się być gościem dla którego dom z basenem to nie jest szczyt marzeń :)
Powiem tak - czytałem kilka jego pierwszych książek będąc nastolatkiem i szczerze mówiąc - byłem pod ich wrażeniem, bo przyznaję, że młody, chłonny umysł można łatwo uwieść takim pięknym gołosłowiem jakiego niekwestionowanym mistrzem jest pan Coelho. Uważam, że jeżeli jakiś nastolatek chce czytać Coelho, to polecam, naprawdę lepsze to niż oglądanie MTV - i jest szansa, że zaszczepi to w młodym umyśle chęć rozwoju i zamiłowanie do czytania. Te jego książki są nieszkodliwe, nakłaniają do refleksji i próby ustalenia hierarchii wartości, która - choć może wyidealizowana, to tak jak pisałem - nieszkodliwa.
Aczkolwiek widok najnowszych książek czy kalendarzy z cytatami "mistrza" u znajomych, których podejrzewałem o naprawdę wyższy poziom,- i traktowanie twórczości Coelho jako prawdy objawionej, budzi u mnie uśmiech politowania :) Bo pan Coelho stawia tezy tak oczywiste, tak banalne, że aż żenujące. Imho każdy choć trochę oczytany człowiek powinien po kilku rozdziałach dojść do wniosku, że autor po prostu moralizuje i prawi "oczywiste oczywistości". No ale cóż poradzić, ubiera to w naprawdę chwytliwe aforyzmy + trafił marketingowo, bo w dzisiejszym świecie "dobrze jest znaleźć chwilę na refleksję" = stąd jego sukces i tego mu gratuluję.
Na koniec mój ulubiony cytat p. Coelho, niestety nie pamiętam z której książki :
"Miłość poznaje się kochając..."
no wai !!! *śmieje się*
Wszystko co zdarza się raz, może się już nie przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno po raz trzeci.
— Paulo Coelho
Bo jeden cytat może przemówić bardziej niż tysiąc słów - Paulo Coelho vol 2 ;)
Wszystko co zdarza się raz, może się już nie przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno po raz trzeci.
A co jak komuś wybiją najpierw jedno, potem drugie oko?
Tak poza tym to tytuł artykułu jest z dupy, królem kiczu może byc Schwarcenegger, albo Godzilla czyli prawdziwi mistrzowie wnoszący kicz na nowy poziom, Coelho może byc co najwyżej królem banału.
"Jeżeli dzisiaj jest poniedzialk i jest bezchmurne niebo to zapewne we wtorek będzie ładna pogoda. Albo i nie"
Ja mam mieszane uczucia. Jego książki nie są złe, bo czyta się je całkiem lekko i w miarę przyjemnie, ale zachwycać się tez nie ma czym. Wielkich mądrości tam nie odnalazłem.
Za to pewnym jestem, że są tysiące znacznie gorszych książek i uważam, że jednym powodem, dla którego mógłbym narzekać to przesadzona fascynacja ludzi i jego popularność w kategorii "mądrych książek" zamiast "po prostu dobrych książek" (a tam powinny trafić).
Pewnie mnie zaraz jakieś fanboje tutaj dojadą, ale co mi tam, skoro to prawda - Coelho to jest taki książkowy odpowiednik Christophera Nolana. Przecież te podniecanie się do granic możliwości jego twórczością, a w szczególności "Incepcją", to dokładnie to samo. Facet kręci ŚWIETNE filmy ROZRYWKOWE - pierwsza liga w tej kategorii. Jednak lud internetowy tego nie przyjmuje do świadomości. Dla fanbojów jego filmy to filozoficzne arcydzieła mieszczące się w kategorii kina artystycznego... Podobnie, jak dla fanów Coelho, książki jego pióra są traktatami filozoficznymi XXI wieku.
O kurcze, to ludzie uważają "Incepcję" za film filozoficzny? ;o
Coelho nie czytałem, muszę się kiedyś zmusić i pomęczyć z jeden tytuł. Do tej pory jednak niewiele dobrego o nim słyszałem i przyjaciele zgodnie twierdzą, że szkoda tracić czasu, najczęściej słyszę opinie że jego książki starają się sprawiać wrażenie znacznie mądrzejszych niż w rzeczywistości są.
obecnosc tworczosci tego goscia na polce znajomych sugeruje, ze dobrym pomyslem bedzie zmiana towarzystwa
zwykle czytaja go tepe licealistki
Kupiłem kiedyś kilka jego książek (a konkretnie pięć) na wyprzedaży w markecie, ech, no nigdy nie pokocham dziewczyny która jara się Coelho. Wszystkie były dokładnie takie same, ten sam schemat - jakaś naiwna i w gruncie rzeczy nieciekawa historia przeplatana gimboprawdami życiowymi z rodzaju "walcz o to, co kochasz". Całość bardzo krótka (do przeczytania w jeden wieczór) i napisana przy użyciu góra kilkuset słów, żeby nawet szczytowi kretyni potrafili zrozumieć treść. ;) Target Coelho to przede wszystkim przytępawe nastolatki, które myślą, że czytając "Alchemika" obcują z wyższą kulturą i wybitnym pisarstwem. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sam autor zdaje sobie sprawę z literackiej beznadziei i poziomu umysłowego swoich fanów, kładąc na to lachę. Nic dziwnego, gdybym sprzedał kilkadziesiąt (!!!) milionów książek to też miałbym to w dupie. :)
Ja tam chętnie przyswoiłbym od Paulo kilka lekcji 'pisarstwa' - może natrzaskałbym choć ćwierć jego milionowej sprzedaży :)
Miałem okazje za młodu przeczytać chyba "Alchemika" (coś o jakimś pasterzu, nie pamiętam szczegółów). Akurat tak się wesoło złożyło, że byłem po pierwszym tomie "Czarnej Kompanii" i czekałem na drugi to z braku laku się za to złapałem bo ktoś mi polecił. Przebiłem się przez to "dzieło", ale liczba komunałów i "prawd objawionych" mało mnie nie zabiła. Wtedy się zastanawiałem czy to nie przez fakt iż nie byłem w klimacie, no bo po "Czarnej Kompanii" tak od razu Coelho i może czegoś nie łapię. No, ale na szczęście z czasem podczas rozmów z ludźmi doszedłem do wniosku, że ten pan po prostu produkuje chałe.
Jego książki to takie Harlekiny wyższej kategorii. Mówią w ładny i malowniczy sposób o uczuciach, dobry patent by zarobić sporo kasy na dziewczynach. Można go spokojnie nazwać królem kiczu. A jak się zastanowić nad sensem jego słów, to... one sensu nie mają. Ale puste blondi i tak tego nie kumają, dla nich to "życiowe mądrości" ;P
O piewcy dzieł i arcydzieł - niech owe blondi czytują tylko i wyąłcznie Coelho - przynajmnije czytelnictwo w Polsce poszybuje w górę.
Od czaegos trzeba w końcu zacząc przygodę z literaturą - lepszy rydz niż nic.
Emocje są jak dzikie konie.
Radość jest jak seks, ma początek i koniec.
Jedno ci mówię z całą pewnością: życie może być krótkie albo długie, lecz ważne jest, w jaki sposób je przeżywamy.
A ja przeczytałem kilka jego ksiażek gdy miałem jakieś 20 lat i nawet mi się podobały, choć z perspektywy czasu dzisiaj pewnie już po nie bym nie sięgnął.
Ale odbiegając od Coelho, lepiej żeby czytać cokolwiek, niż nic nie czytać. Jeżeli ma wiernych sobie fanów, to gratulacje, potrafi do nich dotrzeć - super. Wydaje mi się trochę że najeżdżanie na Coelho to tak jak na Biebera - odniósł sukces, wszyscy mu zazdroszczą bo potrafią lepiej.
Przeczytałem Alchemika kiedyś, ale nic już z tego nie pamiętam...to raczej nie świadczy dobrze o tej książce :P
Pisarz dla idiotów, którzy chcą się dowartościować jego "mądrymi" sentencjami :D.
Od czaegos trzeba w końcu zacząc przygodę z literaturą - lepszy rydz niż nic.
Hmm... ja zawsze uważałem, że na początek najlepszy jest Tolkien + Rowling, 100 razy lepsze niż Coelho.
Myślę, że odsetek osób, które zaczynają od Coelho, a kończą na takich współczesnych pisarzach jak Llosa, Roth czy choćby Martin jest stosunkowo niewielki, choć oczywiście ciężko tutaj o rzetelne statystyki.
Osobiście nie uważam, że czytanie czegokolwiek jest samo w sobie warte popierania - pal licho, jeśli ktoś się zaczytuje w tanich kryminałach, ale czytanie tej egzaltowanej kupy raczej dobrze na człowieka nie wpłynie.
Hajle ---> no pewnie, lepiej zamiast czytać Coelho sięgac po Tinę albo nalepki na tanim winie - well said :)
smalczyk - w sumie taki sam poziom mądrości (Tina i Coelho), a z etykietek po tanim winie można się nieco na temat chemii dowiedzieć, szczególnie dot. związków siarki.