czolem,
mialem w poniedzialek rozmowe i postanowilem sie dowiedziec w jaki sposob informuja o postepie rekrutacji. padla odpowiedz, ze beda dzwonic w srode do kandydatow, niezaleznie od wynikow. Jest piatek, a telefon milczy, maila brak. uslyszalem rowniez, ze przejawem braku kultury jest wlasnie pozwalanie ludziom na zgadywanie, co sie dzieje z ich aplikacjami.
nie wspomne juz o zatajaniu zarobkow. przypomina sie mi historia mojego kolegi, ktory przeszedl rozmowe telefoniczna, spotkanie oraz "assignment center" poza miejscem zamieszkania - firma nikogo nie zatrudnila i nigdy nie uslyszal zadnej liczby.
pisze o tym dlatego, ze wymaga sie od ludzi lojalnosci, kompetencji, kultury, a druga strona reprezentuje po prostu behawioralne szambo.
a jakie Wy macie spostrzezenia?
wujow w naszym kraju nie brakuje - nie ma tu zadnej zasady, ze przedsiebiorcy w garniturach to krwiopijcy a klasa pracujaca to kwiat naszego narodu bezczelnie gwalcony przez kapitalistow.
i tu i tu spotykam cwaniakow ktorzy chca za wszelka cene wydymac druga strone. taki narod, co poradzic
Mam identyczne spostrzezenia, choc pojawialy sie nieliczne wyjatki.
Niestety, dopoki sytuacja w kraju bedzie sie prezentowac tak jak obecnie, tj. ze pracodawca moze przebierac w tonach ofert, dopoty bedzie to wygladac tak jak teraz..
Obecny pracodawca bardzo w porządku. Umowę podpisywaliśmy u mnie w mieście(przyjechał się spotkać), zarobki przy pierwszej rozmowie ustalone, płatność w miarę oke(czasem się zdarzy 2dni spóźnienia, jasno określone wymagania i obowiązki.
A z poprzednimi to różnie było. Jeden pracodawca płacił bardzo bardzo późno i dopiero po moim upomnieniu.
Co do rozmów kwalifikacyjnych i ogólnie rekrutacji to nie mogę się wypowiedzieć. Nigdy, nigdzie CV nie składałem, żadnych rozmów nie przechodziłem.
Takie obyczaje pokutuja glownie w Polsce i moze w zblizonych krajach trzeciego swiata pod wzgledem stosunkow na rynku pracy. Na tzw zachodzie nie ma na przyklad zadnego kretynskiego ukrywania zarobkow (w ogole zwykle sa jawnie - mniej lub bardziej dokladnie - podawane juz przy ogloszeniu o prace, zeby nie marnowac czasu ludzi, ktorzy np celuja wyzej), a o przyjeciu lub nie przyjeciu czlowiek dowiaduje sie zwykle od razu po rozmowie.
Jeśli firma zleciła rekrutację nowych pracowników nieodpowiednim osobom to potem są takie a nie inne efekty, niekoniecznie to świadczy o zasadach i poziomie panującym w całej firmie.
Nie wiem jak wygląda struktura tej firmy ale jeśli mimo kolejnych prób kontaktu nie dostaniesz żadnej informacji zawsze można puścić notkę-info do kogoś wyżej o swoich spostrzeżeniach i radach. W miłym tonie, może się okazać że to wina jednej/ dwóch osób a reszta jest ok i za zaangażowanie i informacje dostaniesz tą posadę :)
Czy to dyrektor biura sprzedaży dewelopera dużej inwestycji czy kasjer zasady to zasady i choć minimum kultury powinno obowiązywać.
Z drugiej strony jeśłi miałbym wydzwaniać do 160 osób to bym sobie odpuścił. Oczywiście nie powiedziałbym też że się skontaktuję po przeanalizowaniu zgłoszeń.
pablo ---> komentarz ciut bez sensu - nie mówimy tu o jakims wyzysku czy innych niedopuszczalnych praktykach, a jedynie o tzw. kulturze biznesowej, której w Polsce brak. Dlaczego na zachodzie umieszczenie w ogłoszeniu widełek cenowych zarobków oraz mail zwritny z informacją o wynikach interview (nie mówiąc już o powodach odrzucenia aplikacji, które u nas objęte sa ochroną ściślejsza niż prezydent) jest czyms zupełnie naturalnym, gdy u nas zasłania się absurdalna tajemnica zarobków bądź innymi kompletnie pozbawionymi racjonalnych przesłanek argumentami?
Niestety to chyba kwestia kulturowa generalnej nieufności wobec drugiego człowieka - i długo chyba to się nie zmieni.
Z drugiej strony jeśłi miałbym wydzwaniać do 160 osób to bym sobie odpuścił.
Widzisz, ja bym sie posilil chocby o napisanie maila grupowego. Wklepywanie ilusset maili na pewno nie jest robota przyjemna, ale przynajmniej ludzie nie czuliby sie olani..
efekt spoleczny...
- miastowe wsioki czuja sie wyniesieni spolecznym statusem wiec ignorancja od nich az plynie
- glaby na stanowisku myslacy ze posiadaja juz taka wladze i status spoleczny za cel zyciowy stawiaja sobie zgnojenie kazdego ktos tylko sie nawinie
- brak szacunku, zrozumienia, zanik podstawowych zasad kultury osobistej, wyscig szczurow....
Jeszcze przez dlugi okres czasu bedzie tylko gozej.
Moja SP ciotka (od pokolen "miastowa") zawsze lubila przyjezdzac na wiec bo jak mowila ludzie jacys tacy bardziej zyczliwi i szczerzy ..... ale to tak na marginesie ;)
pablo397 --> tego nie napisalem. jasne, ze jedna i druga strona moze byc nieuczciwa. w tym przypadku pisze jednak o pracodawcach, ktorzy sa zwyklymi gnidami, i przez nich trace cenny czas. zwykly mail zalatwia sprawe, jeden szablon, i wyslac. roboty na 10-15 minut, a o ile lepsze wspomnienia ze spotkania.
w UK mialem rozmowe w jednej z najwiekszych korporacji kosmetycznych na swiecie. telefon obiecano drugiego dnia - wciaz czekam...
robi sie to w ten sposob - jesli jest pozytywnie damy znac do srody, jesli nie skontaktujemy sie to znaczy ze nic z tego
lepsze firmy wysylaja maila, niektore nawet pisza co bylo ewentualnie nie tak
jesli chodzi o mnie, nie wyobrazam sobie pojsc na rozmowe nie znajac dokladnej stawki, to jest zawsze moje pierwsze pytanie, ale ja glownie rozmawiam z firmami nie z Polski i tu nikogo to nie dziwi, sporo ofert jakie dostaje ma juz w sobie zawarta stawke,
wkurza mnie to, ze w Polsce to jest wciaz tajemnica bo trzeba szanowac swoj czas jak i czas pracodawcy, jesli on mi na koniec ma powiedziec ze chce mi zaplacic polowe togo co ja chce zarabiac to po co mamy oboje tracic po kilka godzin + np ja dzien pracy...
el.kocyk --> gdy zadalem razu pewnego pytanie, podczas rozmowy telefonicznej, jakie zarobki firma oferuje, otrzymalem jasny przekaz - nie moge udzielic w tym momencie takich informacji.
co do zarobkow na poniedzialkowej rozmowie - pozwolono mi AZ na podanie przedzialu, ktorym jestem zainteresowany. to wszystko.
w UK w wiekszosci przypadkow po zlozeniu aplikacji otrzymuje sie takiego maila:
Thank you for your application for the post of ........................ which is now being processed.
We will contact you again if you are chosen for the next stage of the selection process.
Otherwise, we would like to take this opportunity to thank you for showing an interest in ...............
Ale jak ktos szuka pracy przez firme rekrutacyjna to zdaza sie ze nawet takiej notki nie zapodadza.
Czesc ofert jest takze bez podanej kwoty wynagrodzenia, ale w glownej mierze sa to posady powyzej 50000 gdzie na koncowka kwote wplywa wiele czynnikow.
PS. el.klocyk widziales moje pytanie w innym watku (linkedin) do Ciebie?
Drackula - nie widzialem, zaraz poszukam
Radaar - jestem w takiej sytuacji, ze moge sobie pozwolic na wybrzydzanie i jak ktos mi mowi ze nie moze mi podac kwoty to odpowiadam, ze jak bedzie mogl niech sie zglosi bo ja zarabiam tyle i tyle i oczekuje stawki np 15% wiekszej
Z drugiej strony jeśłi miałbym wydzwaniać do 160 osób to bym sobie odpuścił
Jesli ktos ma czas sie spotkac ze 160 kandydatami, to i zadzwonic do nich zdola :-). Zwykle firma spotyka sie z max 10 ludzmi, wiec zadzwonic/wyslac maila nie jest tak trudno.
Ale to zalezy od tego, czy firma dba o swoje PR, bo jesli ktos poszedl na rozmowe do duzej firmy, to inaczej bedzie patrzyl potem na jej produkty/uslugi, jesli go oleja, a inaczej jesli go powaznie potraktuja (niezaleznie od wyniku samej rozmowy o prace).
Jestem obecnie w takiej sytuacji, tzn. szukam pracy.
I faktycznie najmniej przyjemną rzeczą jest gdy nie wiadomo czy w ogóle jeszcze rozpatrują aplikację czy nie. Niestety zdarza się to dość często.
Mail grupowy chyba by nie kosztował wiele wysiłku, a od razu jest lepiej gdy wiesz, że nie masz na co czekać. ;) Ew. tak jak piszecie - napisać w ogłoszeniu do kiedy się odezwą i jeżeli się nie odezwą do konkretnego terminu to przynajmniej wiesz, że Cię nie chcą.
Z moich obserwacji wynika prostu fakt - im nowocześniejsza firma, tym większa szansa na odpowiedź. Jeżeli wysyłałem aplikację do firmy z branży IT to zawsze dostawałem odpowiedź. Czy to pozytywna czy negatywna, ale z tego co pamiętam to zawsze.
Swoją drogą, ponarzekać można, a życie.. Wiadomo. ;)
pasterka - nawet w executive search się nieczęsto zdarza że oddzwaniają, no ale to znak wyjątkowego niechlujstwa headhunterów - czasami dostaję sygnały od kandydatów których nie wybraliśmy, że nikt się do nich nie odezwał, mimo że nasi hh są do tego obligowani, żeby informować.
Necromancer - jakiej pracy szukasz?
Z moich obserwacji wynika prostu fakt - im nowocześniejsza firma, tym większa szansa na odpowiedź. Jeżeli wysyłałem aplikację do firmy z branży IT to zawsze dostawałem odpowiedź. Czy to pozytywna czy negatywna, ale z tego co pamiętam to zawsze.
Tutaj wlasnie mam rowniez inne doswiadczenia. Ku mojemu zdziwieniu, gdzies w >80% przypadkow bylo tak jak w [1].
Mail faktycznie wypadł mi z głowy :) Nie jest to ani czasochłonne (trzy minuty razem ze sprawdzaniem pisowni?) ani kosztowne. Wymaga to jednak odrobiny wysiłku, jest sporo osób które myślą że jak znajdzie się dobry kandydat to można resztę olać bo temat zakończony.
No a ten kandydat może okazać się nieefektywny w pracy i trzeba jeszcze raz ludzi zbierać.
Pewnie większość jeszcze raz przyjdzie ale niesmak pozostanie.
zadzwonilem do firmy. rozmawialem z czlowiekiem, ktory mnie rekrutowal. pracy oczywiscie nie dostalem. byl ewidentnie zmieszany, przeprosil mnie i zaslanial sie kierownikiem, bo to rzekomo kierownik mial informowac o wszystkim. obiecal, ze z nim porozmawia [ ha ha ]. powiedzialem, ze jest to bardzo nieeleganckie zachowanie i jestem zdziwiony, ze w XXI wieku, kiedy informacja jest powszechna, nie boja sie tak traktowac ludzi.
myslicie, ze mail do centrali [ nie w Polsce ] pomoze w czyms? pewnie nie, ale poprawi mi samopoczucie.
edit: pomijam fakt, ze rekruter nawet sie nie przedstawil...
Tobie nie pomoże ale przyszłym kandydatom na stanowisko w tej firmie tak bo nie będą tkwili dniami w niepewności :)
O ile zarząd/ prezes/ łotever w ogóle zwrócą na to uwagę a nie oleją...
Jeśli o takie sprawy chodzi to najgorszą informacją jest brak informacji :)
zawsze mogli maila wyslac.
zrobic generyczna wiadomosc i po prostu wyslac do kandydatow.
Praca praktycznie zerowa.
najlepiej po prostu nie stresowac sie i po prostu aplikowac dalej... jak sie odezwa to spoko, jak nie trudno.
ja jak ostatnio szukalem to wyslalem moze z 15 cv i 2 tygodnie pozniej telefony sie rozdzwonily... 2 rozmowy na jakich bylem w ogole odpowiedzi nie dostalem, jedna chcieli zebym w PL dal cv (mimo ze w aplikacji chcieli eng)- ich sam zlalem, bo to jacys amatorzy byli (niby firma IT outsourcingujaca a juz sama rekrutacja z fajna dziewczyna i szefem bucem... od razu wiedzialem, ze nie chce tam pracowac), a 3 rozmowa na miejscu powiedzieli ze chca mnie (przez agencje, wiec 3 etapowa rekrutacja).
wiec moze i doswiadczenia nie mam za duzego, ale zawsze nastawienie mialem, ze po rozmowie po prostu dalej szukam pracy, jak zadzwonia to git, jak nie to nie...
po co sie stresowac.
a i faktycznie najbardizej denerwujace w pl jest to, ze nie ma na wejsciu powiezdiane jaka kasa... tak naprawde 3 pierwsze rozmowy mialem zmarnowane, bo jeden koles jak powiezdialem ile chce zarabiac (pierwsza praca po powrocie do PL, wiec dalem NISKA kwote) powiedzial "tyle to pan u nas na pewno nie zarobi... ale 2 tysiace brutto moze tak...
wysmialem go. Jakas mala firma paroosobowa szukajaca chyba niewolnikow.
No, ukrywanie zarobków to w tym kraju faktycznie najlepsze (i jak się patrzy na ogłoszenia, to w jakimś ułamku procenta można znaleźć takie info). I potem te nieśmiertelne pytanie na rozmowie: "ile pan/pani by chciał/a zarabiać".
A spotkaliście się z tym, że wasi współpracownicy na wyższych stanowiskach też nie podają informacji o swoich zarobkach? I jeszcze zasłaniają się strachem przed rozpowszechnianiem informacji. To jest dopiero groteska.
ten caly system jest po prostu zidiocialy :)
dodam jeszcze jedna informacje, o ktorej zapomnialem. aplikowalem na stanowisko 26.05, 7.06 otrzymalem maila, ze przeszedlem pierwszy etap rekrutacji (cokolwiek to znaczy) i skontaktuja sie. zadzwonili, trzy i pol miesiaca pozniej :]
yo dawg --> kolega na staz aplikowal, ten sam z postu nr 1. chcial sie dowiedziec od chlopaka, ktory juz tam odbywal staz platny przez dluzszy czas, ile mniej wiecej moze sie spodziewac - otrzymal odpowiedz w postaci milczenia.
dodam jeszcze jedna informacje, o ktorej zapomnialem. aplikowalem na stanowisko 26.05, 7.06 otrzymalem maila, ze przeszedlem pierwszy etap rekrutacji (cokolwiek to znaczy) i skontaktuja sie. zadzwonili, trzy i pol miesiaca pozniej :]
Haha, mialem podobnie - CV do firmy wyslalem w czerwcu, odzewu nie bylo do tego wtorku - gosc napisal, ze z jakis tam przyczyn przesuneli proces rekrutacyjny, a teraz proponuja spotkanie 29 lub 30, bez podania godziny - z roboty urwac sie nie moge, bo okres jest goracy, napisalem wiec ze albo poznym popoludniem albo w przyszłym tygodniu i co? Oczywiscie nic ani maila ani telefonu, pewnie odezwa sie w listopadzie? ;)
yo dawg-> bo w umowach przewaznie jest klauzula ze zarobki sa tajne i nie mozna ujawniac.
sam kiedys mialem nieprzyjemnosci, bo wywalzcylem podwyzke i powiedzialem kumplowi, co to samo robil, to tez zaczal o nia walczyc.
A ja walczylem bo ktos co to samo robil zaabial 1500zl wiecej ode mnie, tylko dlatego ze pracowal 7 lat a ja 2..
i ja mialem nieprzyjemnosci, ze skad wiem ile ktos zarabia,a toz po mojej podwyzce mialem nieprzyjemnosci, ze powiezdialem komus.
a przy nastepnej podwyzce dostalem wyrazny zakaz mowienia innym...
takie wlasnie zachoawnie pracodawcow powoduje typowa w polskich firmach atmosfere zawisci...
/nigdy nie pracowalem dla malych firm, wiec pewnie tylko to liznalem, bo ponoc w malych firmach to jeszcze do zawisci i chorej rywalizacji dochodzi skurczysynstwo szefostwa i wykorzystywanie pracownikow...
w UK jak pracowalem to przeciez wszyscy byli kumplami, szefowie ze zwyklymi pracownikami regularnie na piwo wyskakiwali do pubu, w pracy smiech, mila atmosfera... a ludzie prace i tak wykonuja. Po prostu do pracy, mimo ze czesto jak wszedzie byl zapierd** to sie przyjemnie przychodzilo.
wiec nei wiem czy kiedys dla pl korporacji czy firmy bede chcial kiedys pracowac...
Dessloch - zakazy ujawniania zarobkow czesto pojawiaja sie w umowach
jest to zwiazane chociazby z faktem, ze nowi maja czesto wiecej
np w mojej poprzedniej firmie, ludzie, ktorzy pracowali juz np 2 lata zanim ja przyszedlem, mieli powiedzmy X tys brutto podczas gdy swiezakow przyjmowano i dawano im 2tys wiecej
bez sensu, ale taki byl akurat rynek...tamci starsi nie mieli szans na tak duze podwyzki bo polityka firmy zabraniala...lepiej bylo odejsc np na 3 miesiace i wrocic..paranoja
Zdumiewajace, ze nie ma tu jeszcze mirencujm. Musi ma dzienna zmiane.
tak mysle sobie, ze moze i lepiej, ze nie zostalem zatrudniony. wisienka na torcie - razem ze mna na rozmowe czekal chlopak, ktory spoznil sie 40 minut [ sic! ]. jego poprosili najpierw [ sic!, sic! ], a ja czekalem kolejne 20 minut.
smuggler --> Zdumiewajace, ze nie ma tu jeszcze mirencujm. Musi ma dzienna zmiane.
Widzę, że masz ochotę na jakiś zjadliwy komentarzyk.
Mi jest przykro, że tak lekceważąco traktuje się osoby szukające pracy. Brak szacunku dla innych ludzi. Tak postępują buce!
Dessloch, tylko czemu ta klauzula ma służyć? By się nikt nie wychylał przed szereg? Szefowie boją się konfrontacji z pracownikiem? Chora sprawa.
Jest jeszcze jedna niepokojąca kwestia - ogłoszenia widmo (bynajmniej nie mam na myśli ogłoszeń typu praca na allegro), tylko wrzucanie ogłoszeń przez firmy, które i tak nie zamierzają zatrudnić kogokolwiek. Ciekawi mnie ich - tych właśnie anonsów, odsetek w polskiej sieci.