Witam,
Wiele się naczytałem, nasłuchałem o tym, że Niemiec może kupić sobie więcej paliwa, produktów spożywczych itp. mając swoją gołą minimalną wypłatę. Dziś to sprawdziłem i.... niestety to prawda.
W obrazkach są aktualne promocje w Lidlu niemieckim i Lidlu polskim, zestawione te same produkty.
Minimalna krajowa Polaka to 1750 zł brutto. (od 2015 roku http://kadry.infor.pl/kadry/wynagrodzenia/rozliczanie_wynagrodzen/683076,Wyzsze-minimalne-wynagrodzenie-2015.html )
Minimalna krajowa Niemca to 1190 Euro brutto (od 2015 roku http://www.dw.de/850-euro-p%C5%82aca-minimalna-radykalnie-zmieni-niemcy/a-17756764 ).
Niemiec pracuje 35 tygodniowo i zarabia 8,5 euro minimalnie za godzinę
Przykładowa odzież dziecięca:
Koszulka chłopięca w Niemczech: 4 euro
Koszulka chłopięca w Polsce: 14 złotych
Ile koszulek kupi Niemiec ze swojej wypłaty a ile koszulek w Polak?
Niemiec kupi 297,5 koszulki
Polak kupi 125 koszulek
Do obliczeń przyjąłem wartość brutto nie chce już bawić się w netto, bo wyszło by analogicznie porównując Niemca i Polaka podobnie.
jw.
Moja konkluzja jest taka: aby kupić auto z salonu albo kupić mieszkanie albo wybudować dom potrzebujemy średnio 2,5 raza więcej czasu niż zrobi to przywołany tu Niemiec.
Nie tylko Niemiec oczywiście ale każdy niemalże obywatel z "zachodu"
Najciekawsza rzecz jest taka, że Niemcy dopiero od 2015 roku będą mieli płacę minimalną. Wcześniej nigdy nie było tego socjalistycznego wynalazku.
Niestety w naszej ojczyźnie mieszkanie, dom, auto to luksus dla bogatych. No ale przecież można brać kredyt na 40 lat w Niemieckich i zachodnich bankach co nie? :D
No mamy przesrane po prostu.
Za cały proces możemy podziękować komuchom którzy nasz kraj zaczęli rozwalać już w latach 50.
Zakaz rozwoju, bo Polska nie może być lepsza od Rosji i tak dalej
To sie nie rozwinęliśmy, i teraz jesteśmy krajem 3. świata
No widzisz, a Ty dalej w Polsce.
O co Ci chodzi? Przecież Polska jest zieloną wyspą, dobrobyt wylewa się z okien na ulice, tylko ryżowcom jest źle i wylatują na zachód ;)
KochamKonsole
Komuchom? Wystarczy podziękować wszystkim tym, którzy rządzili w ostatnich 25 latach.
Ludzie Ameryke odkrywają. Wiadomo że usługi na zachodzie są droższe, ale sporo artykułów spożywczych, elektonika i ciuchy są w podobnej cenie co u nas.
Dlatego w tych krajach żyjąc oszczędnie i mając żalosną prace, można w ciągu 5 lat dorobić się nowego auta.
W polsce żyjąc oszczędnie i mając żałosną prace nie dorobisz się niczego przez całe życie. Taka jest różnica.
Jak będę miał możliwość to łapię pierwszy samolot i się stąd wynoszę. Kocham Polskę, jako krainę, ze położenie, historię, kulturę i różne inne rzeczy, ale rozwojowo to jesteśmy daleko w tyle. Słabe prawo, przyzwyczajenia, bieda itd.
[6] Komuchy też swoje pomogły
Uprzedzając innego użytkownika od razu ci napiszę, że to twoja wina i weź się do roboty, a nie potrafisz tylko narzekać.
Dokładnie, kraj pełen nieudaczników, którzy wiecznie narzekają i nic nie chcą zrobić, by zmienić obecną sytuację.
A teraz zrób takie same porównanie do Białorusi czy Ukrainy. I zdziwisz się. My dla nich jesteśmy właśnie takimi Niemcami.
Mi do szczęścia wystarcza fakt, że nie muszę szprechać po niemiecku, nawet drugą wypłatę :D
Local Purchasing Power in Warsaw is 27.69% lower than in Berlin
---
a więc trochę przegiałeś, ale z tych danych wychodzi, że siła nabywcza w Wwie jest 1/4 mniejsza niż w Berlinie
gnoll, ale my jesteśmy w UE!
To niech porówna Rumunię, Bułgarię, Litwę, Łotwę czy Estonię :)
Bułgaria: 36% niższa siła nabywcza niż w Wwie :)
Rumunia: 45% niższa siła nabywcza niż w Wwie :)
Nawet zgadzają się wartości na tym numbeo. Chociaż taki czynsz dla mojego miasta już wzięty z powietrza, płacę 60% tego, co jest na stronce i jeszcze dostaję spore zwroty.
Jak to jest dobrze obrazuje przykład ze Zgorzelca. W sklepie niemieckiej sieci Lidl kasjerka siedzi za 1.2 tys, a dwa kilometry dalej po niemieckiej stronie kasjerka wykonująca te same czynności dostaje cztery razy tyle.
Towary są te same, tylko często po niemieckiej stronie tańsze.
Zapisuję to w rubryce: osiągnięcia 25-lecia.
Polak pyta Polaka:
- Jaki masz samochód?
- A kupiłem sobie 10 letnią Vectrę C. Prawie jak nowa. Jak spod igły.
- Ooo, taką furą to pojeździsz drugie tyle! Lansuj się.
Niemiec pyta Niemca:
- Jaki masz samochód?
- A jeżdżę 10 letnią Vectrą C...
- A idź. Takim starym strupem? Na złom go!
Dlatego zacząłem się uczyć niemieckiego, olewalem w gimnazjum a teraz człowiek żałuje :D Może w przyszłym roku już wybędę z PL, i rada dla dzieci które to przeczytają, KUĆ ANGOLA I NIEMCA ! ! !
Płace u nas są jakie są - mówiąc o tych w średnim zakresie. Jedni twierdzą, że to z powodu gospodarki bazującej na sprzedaży nisko przetworzonych produktów (że my sprzedajemy miedź, Niemiec robi z tej miedzi druciki i wkłada do samochodów i w ten sposób podnosi cenę miedzi... w uproszczeniu), inni, że ze względu na uzurpatorskie państwo. Ja się na szczęście gówno na tym znam, więc zwykle słucham, co mają do powiedzenia inni.
Za to potwierdzam, że istnieje spora rozbieżność w tym, ile można sobie kupić za przeciętną wypłatę w takiej Francji, a Polsce. Wszystko się rozchodzi głównie o dobra luksusowe. W PL, wydanie na komputer 4k zł to taka dość solidna inwestycja. We Francji, 1000 ojro nie robi już takiego wrażenia, skoro czynsz potrafi pochłonąć nieznacznie mniej. To się tyczy niemalże wszystkiego (nie wiem jak w Niemczech, słyszałem że Berlin tani... przekonam się za pół roku).
Jeśli natomiast chcesz się zdrowo odżywiać, to tutaj maleńki koszyczek z 14-oma malinami, sprowadzonymi od babiny Podkarpacia, to już koszt 3-4 euro. To samo tyczy się usług (przynajmniej w Paryżu), gdzie ceny mogą różnić się o 200% w zależności od dzielnicy. Francja to kraj socjalistyczny i mimo, że podatek dochodowy to tutaj istny gwałt i opad rąk, to przynajmniej kolejek do lekarzy nie ma, rezonans magnetyczny kręgosłupa szybko i "za darmo", leki na receptę "za darmo" i tak dalej i tak dalej. I tu też jest bezrobocie i też coraz więcej osób kwestionuje rozdawnictwo publicznej kasy. Ze względu na wysokie opodatkowanie, wiele firm zwyczajnie ucieka im za granicę i oni są tego świadomi. Nigdzie nie jest kolorowo. Nie wspominam o tym, że warunki mieszkaniowe w tej stolycy kultury są takie, że grzyba w niektórych mieszkaniach można zakwalifikować jako współlokatora.
Wracając jednak do tematu - tak, mam wrażenie, że za średnią pensję jestem sobie pozwolić na więcej, niż w Polsce. Niemniej jednak, gdybyście widzieli moje mieszkanie (najlepsze na piętrze, 20 m2 + hydraulika z czasów Napoleona), za które bulę 800 euro tylko dlatego, że dociera tam światło z zewnątrz, to poczulibyście się królewsko, w jakimkolwiek przytułku dla bezdomnych byście nie siedzieli ;). Szczerze mówiąc, to gdyby nie te płace i absolutny brak perspektyw w mojej rodzinnej mieścinie, natychmiast przerwałbym to, co teraz robię i wracał pierwszym lepszym samolotem.
Jeśli chodzi o emigrację do Niemiec to no way. Nie mam zamiaru żyć w landach, w których za 10-15 lat może być więcej muzułmanów niż rodowitych blond twarzy. Nie to, że jestem rasistą ale sami wiecie. Dobry fanatyk isis to ...... fanatyk.
Dla większości Polaków Vectra C z 2005 roku to marzenie :) Co ciekawe średnia wieku auta w Polsce to 12 lat a we Francji 10 lat.
Minas -> no właśnie dziwi mnie sam Paryż jako miasto. Niby Francuzi pisuś glansuś a tu grzyb jako lokator, brud na ulicach itp. można się nabawić syndromu paryskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_paryski
nawiasem pytam to prawda, że rodowici Francuzi nie lubią obcych?
Spokojnie, obcinać głowy będą dopiero za kilkanaście lat. Póki co, w Niemczech dochodzi raptem do sporadycznych ukamienowań, ale tylko tych ludzi odzianych w Wolfskiny (czyli głównie Niemców).
Korzystaj póki możesz, baraninę mają dobrą.
pikolo - Francuzi lubią kawały o murzynach i Arabach. "Jedź do Maghrebu, Twój zegarek już tam jest" - i masa innych, w których Maghreb można by zastąpić Polską w kawałach o Polakach. Politycznie poprawnymi bym ich nie nazwał, wielu przyjezdnych zarzuca im rasizm. Jako Polak, nie spotkałem się natomiast tam z żadnymi nieprzyjemnościami. Oni ciągle myślą, że to takie małe państewko od wódki, papieża i Wałęsy. Ogólny pogląd jest taki, że powodzi nam się coraz lepiej. Tak im dziennikarze piszą i co jakiś czas słyszę słowa podziwu ;]
Syfu na ulicach jako takiego nie ma. Niektóre północne przedmieścia to istna kloaka, ale tam się nie jeździ. Papierków na ulicy brak; rynsztoki dzień w dzień przemywane wodą ze studzienek, śmieci nie zalegają nigdzie, jest po prostu schludnie. Za to nikt nie sprząta po psach. Jeśli się do tego przyzwyczaić, Paryż jest niesamowity. Wszędzie, gdzie potencjalnie chciałoby się iść, to około 40 min pieszo z centrum. Zamierzam pojechać na jakiś staż do Berlina na około 3 lata, ale serio - coraz poważniej rozważam przeprowadzenie się w okolice Paryża na stałe. Tu mi się po prostu świetnie żyje.
Natomiast czy Paryżanie nie lubią obcych (piszę tu konkretnie o Paryżanach, bo w mniejszych miastach Francji ludzie są dużo bardziej ciekawscy turystów)? Nie sądzę. Oni mają ich zwyczajnie gdzieś i traktują tak, jak innych Paryżan - nie robiąz nikogo złotego cielca i nie wyciągają porcelanowej cukiernicy po babci, gdy ich odwiedzisz. Kelner w restauracji nie będzie cię podrywał, tylko rzuci ci na stół rachunek, płać i wynocha ;]. Są gruboskórni i bywają niegrzeczni. Ja na to reaguję zazwyczaj śmiechem na rozładowanie sytuacji - strzelają wtedy buraka najczęściej. Najgorsze, co można zrobić, to obrazić się na Francuza lub próbować się kłócić. Francuz w budowaniu dramatu jest nie do pokonania. Przejedzie cię niczym walec i jeszcze go przeprosisz.
P.S. To, co jest regułą w Paryżu, potrafi być odwrócone o 180* w małych miejscowościach. Gdy dwaj znajomi Filipińczycy pojechali na ślub, gdzieś na jakąś wieś na południe Francji, taksówkarz zabierający ich z powrotem na dworzec stwierdził: "a, to wy jesteście tymi Chińczykami, o których mówi cała wieś".
Miras, naprawdę w tej Francji to same zagrzybione nory? I jeszcze pewnei mieszkasz na przedmieściach tak? No, jak z epoki Napoleona to chyba nie, więc wiesz, może lokalizacja...
Pytam poważnie, bo juz któryś razy wspominasz o tym. Jeśli naprawdę trzeba mieszkać w syfie będąc Francuzem z iPadem to moze faktycznie lepiej być Polakiem z wielkiej płyty. Ale nie wiem czy jest tak fatalnie. W USA znowu drewno i regipsy, tak? Nawet bloki takie budują, ponoć, bez betonu. Ale Niemcy chyba nie są tak zapuszczone, więc powinieneś odetchnąć.
Herr Pietrus - Uważam, że lepiej być Polakiem z wielkiej płyty, niż Paryżaninem z kamienicy (mówiąc o komforcie mieszkania). Bez dwóch zdań.
Łatwiej znaleźć coś o cywilizowanych warunkach :). Ja akurat w Polsce mam dom, więc było mi dość trudno to przegryźć :).
Natomiast tutaj mieszkam w samym centrum. Gdybym wyprowadził się do jakiegoś kalifatu paryskiego, to możliwe, że miałbym lepsze warunki. Po prostu są to stare kamienice, niektóre były wybudowane pod koniec XIX wieku.
Mój problem polegał na tym, że mieszkania szukałem 4 miesiące, bo ludzie wynajmujący je na krótki termin, po prostu nie dbają o zachowanie ich w dobrym stanie. Nikt nie wietrzy, bo im zimno, więc i wilgoć się gromadzi (ja z kolei dbam i odkąd się wprowadziłem, ani razu z pleśnią nie było problemu, w mieszkaniu pachnie, jest przytulnie itd.). Niektóre mieszkania są kiepsko przemyślane (łazienka w kuchni - choć w Polsce, moja dziewczyna też takie widziała). Po tych paru miesiącach udało mi się w końcu znaleźć rewelacyjnie przemyślane mieszkanie, jeśli idzie o przestrzeń osobistą. Mieszkanko jest jasne, z widokiem na Montr Martre. Na 20m2 mam kącik kuchenny, coś w rodzaju quasi sypialni i miejsce do pracy + łazienkę. Nie mam na co narzekać. Po prostu niektórzy byliby zszokowani, ile taka klitka potrafi kosztować i co za to można by było wynająć chociażby w Belgii, czy Amsterdamie. Np. w ubikacji mam zamontowaną pompę do odprowadzania ścieków. Taki ryczący agregat, który włącza się za każdym razem, gdy użyje się spłuczki (lub prysznica) - w przeciwnym razie woda nie schodzi :). Jakiś majster tak wymalował ścianę, że farba odpada płatami w łazience. Nawet jak chcesz się szarpnąć, by wynająć drogie mieszkanie, to nie pozwoli ci na to prawo, bo nie możesz wynająć droższego, niż 1/3 zarobków, więc musiałem oscylować w granicach około 800-1000.
I może nie są to obskurne nory, ale po prostu zawsze jest jakieś "ale", np. fajne mieszkanie, a zupełny brak światła, bo okno wychodzi na mur, oddalony o metr. Tak jak mówię - ja jestem niesamowicie zadowolony z tego, co mam. Perfekcyjne miejsce, jak na lokalizację.
Belert - raczej dbają o ubiór i makijaż. Z twarzy może niekoniecznie wszystkie takie urodziwe, ale widać, że trochę czasu w tej łazience siedzą. Jest też masa normalnie ubierających się osób i szarych myszek, ale raczej mam pozytywne wrażenia, choć żadnych ochów i achów. Francuzki po prostu lubią o siebie dbać, nawet te starsze, choć może czasem to nie wychodzi.
Podoba mi się tu jeszcze kilka innych rzeczy, choćby ogromnie popularne pikniki na nabrzeżu Sekwany. Jak tylko pogoda dopisze, to wszyscy wieczorami wylegają tam z winem i żarciem, bez względu na pogodę. Ot, ta Francja ma sporo minusów, ale jednak doceniam czas spędzony tutaj i na pewno będę go dobrze wspominał.
Dokonales niesamowitego odkrycia. Rozumiem, ze to wszystko przy zalozeniach, ze zarowno Polak jak i Niemiec nie tylko uzywaja tylko koszulek jako ubrania, ale rowniez mieszkaja w nich, jedza je, koszulki sa dostawcami wszystkich uslug itd.?
Uwielbiam takie wybiorcze porownania biednego Polaka z bogatym Niemcem :)
Biedni przestaniemy być za kilkadziesiąt lat, albo w momencie, w którym spośród 7 sąsiadów z którymi graniczymy przestaniemy bez przerwy porównywać się tylko z tym jednym.
no to faktycznie, wole moja suchą i aż za jasną wielką płytę. Zresztą, jej wada to głównie to, że kiedys była nieocieplona i że jest krzywa. Ale przynajmniej ściany działowe solidne, z bloczków a nie tektury :P
Opis twojej idealnej klitki w Polsce uszedłby za kandydata do "Extreme Makeover" albo socjalnego mieszkania dla lokalnego elementu - też często są takie w starych kamienicach których jeszcze nikt nie odzyskał/kupił... w ścisłym centrum :) Cóż, częściowo to zatem jednak kwestia lokalizacji. No i jak zawsze stolicy, za cenę kawalerki w Warszawie mozna pewnie wynająć... większą kawalerkę w Krakowie czy Wrocławiu albo dwa pokoje w jakimś Poznaniu, a na pewno Łodzi czy Lublinie...