Dzwoni do mnie kobita z jakąś ułomną ofertą, pyta czy może mi zająć chwilę, a że jestem dobrotliwy, to mówię, że tak.
A ona pyta, czy mam pod ręką wyszukiwarkę google, żeby sobie wyszukać ich ofertę. WTF. Odpowiedziałem zdziwiony, że nie, a ona "aha, to dziękuję". I się rozłączyła.
Innym razem gość wydzwaniał kilka razy. Raz trafił, jak prowadziłem samochód, a chyba chciał pogadać, bo pytał "a od kiedy działalność, co pan robi (NO K***A! wziął numer ze strony a na nie W OGÓLE nie idzie się domyślić, że chodzi o wesela:/), czy z tego idzie żyć" i inne takie. Już same pytania zmusiły mnie do przerwania facetowi przeprowadzanie tego śledztwa (co to go obchodzi?). Spławiłem uprzejmie, podałem maila na który miał wysłać ofertę (który notabene był jak byk na stronie). Nie wiem czy coś przyszło, bo maile w stylu "prośba o wysłanie oferty" z automatu usuwam. Kilka dni później dzwoni i pyta, czy odczytałem maila, zgodnie z prawdą powiedziałem, że mogło coś być ale nie przykuło uwagi więc usunąłem. Nie byłem tak miły jak poprzednio.
Po kilku dniach ZNOWU do mnie dzwoni, dlaczego jeszcze nie dałem mu znać, że jestem zainteresowany ofertą? Nie byłem już ani trochę uprzejmy, w pewnym momencie gość doprowadził mnie do agresji słownej i na KOLEJNE już pytanie, dlaczego jednak nie spróbowałem zapoznać się z ofertą uznałem, że "nie czytam reklam natrętów i jego oferta musiała być cienka, skoro nawet nie zwróciłem na nią uwagi" :D
Najlepsze jest to, że nadal nie wiem nawet, co gość miał mi do zaoferowania.
Quo Vadis Polsko? O co chodzi tym ludziom? Po co wydzwaniają, trują dupę, skoro z tego nie ma żadnego efektu? Można byłoby myśleć, że to jak za czasów "czy się stoi czy się leży", ale przecież teraz ludzie-taśmy są kontrolowani, jeżeli nie mają skuteczności = lot na zbity pychol.
wydzwaniają bo jest widocznie nadal mnóstwo frajerów którzy dają się nabrac na ich super indywidualnie dopasowane oferty
Dlatego dzwonią, że płacą im od wykonanego połączenia o jakiejść długości, a nie od efektów.
To ich praca. A mogłeś przeczytać ich tą oferte, a nie teraz wylewasz żale, że wydzwaniają... Jak już nie spojrzałeś, to powiedzieć, żę Cie to nie interesuje i że to co masz Ci wystarcza...
"nie jestem zainteresowany" - to jest kulturalna wersja "spieprzaj". A ty po prostu nie powiedziales mu, ze NIE chcesz aby zawracal tobie dupe.
Mnie do nerwicy doprowadzają telefony od firm, które mają listę abonentów sprzed dekady i pytają się czy mogą porozmawiać z panią X, która nie żyje od kilku lat. Wtedy mam ochotę zwyzywać taką bogu ducha winną kobietę (bo niemal zawsze dzwoni kobieta), ale za każdym razem kończy się na rozłączeniu.
Trafiają się też uparciuchy, które dzwonią po kilka razy w kilkudniowych odstępach, mimo tego, że już za pierwszym razem wyraziło się jasno, że nie jestem zainteresowany.
Jakie wymagania w pracy taka praca...
Mnie tylko wkurza jak nie odmieniaja nazwisk. "Czy rozmawiam z panem Kowalski Jan"? Juz nie wspomne, ze nazwiska na poczatku to w Japonii i na Wegrzech sie mowi. Ale zabila mnie gdzies tam opisana podobna rozmowa.
- Czy mowie z panem Kowalski Jan?
- Tak, ale wie pan co, tak w ogole to ja sie deklinuję.
-.... Eeee... to ja moze zadzownie pozniej.
Kiedys tez zadzwonila do mnie pani z banku, w ktorym mam kredyt, zreszta na dosc bandyckich warunkach, bo sie nie doczytalo malego paragrafu w umowie. :) A ze zaczelo sie wokol niego robic goraco, Urzad Ochrony Konsumenta i te sprawy, to bank dzwoni po klientach i oferuje "atrakcyjne" zmiany warunkow, ktore w skrocie sprowadzaja sie do tego, ze "przez rok-dwa placi pan o 1/10 mniej niz teraz, ale potem z 50% wiecej niz obecnie". Naturalnie tym razem sie juz podpuscic nie dalem, a ze nie zamierzalem sie wyzywac na pani, ktora mi te warunki (ustalone przez zarzad a nie przez nia) wcisnac jako "atrakcyjne", to odpowiedzialem glosem az drgajacym ze wzruszenia
- Prosze Pani! Ja bym po nocach nie mogl spac, gdybym az tak niekorzystne dla was warunki przyjal. Po prostu serce by mi peklo! Dlatego wole nadal placic po staremu! Zeby prezes nadal mial na zlote felgi do swego Merca!"
I babka sama przerwala porozumienie bo slyszalem jak sie zaczela krztusic ze smiechu po drugiej stronie linii.
Jak do mnie dzwonią (choć zablokowanie nr zastrzeżonych znacznie zmniejszyło częstotliwość takich przypadków), to zazwyczaj z grzeczności pozwalam się im wygadać, a potem zwykłe "nie jestem zainteresowany" załatwia sprawę. Raz tylko trafiła mi się jakaś bezczelna bladź, która po kulturalnej odmowie zaczęła się ciskać wielce oburzonym tonem "ale jak to", "ale czemu pan tego nie chce, proszę mi to wytłumaczyć", "proszę podać choć jeden powód" itd itp. Już chciałem ją prosić o przekierowanie do przełożonego, w sumie szkoda że tego nie zrobiłem.
[1]
może masz seksowny głos i każdy chce go po prostu słuchać?!!! :D
ps. przepraszam za te wykrzykniki - słabo słyszę ostatnio :P
A moja matka ma prosty sposob. Pozwala sie wygadac, a potem mowi cos w klimatach
- A moze pan/i powtorzyc, bo mi sie aparat sluchowy wylaczyl?
- To moze jeszcze raz, bo pan za szybko mowil i nie wszystko zrozumialam.
- O, teraz fajnie, wezme sobie dlugopis i karteczke, a pan mi jeszcze raz to powtorzy, to sobie wynotuje.
Nikt nie przetrwal trzeciego powtorzenia. :) I pewnie potem odnotowuja jej numer w bazach/bazie z adnotacja "jakas glucha/glupia baba, szkoda na nia czasu" bo dzwonia coraz rzadziej. :)
weneckie sidła ---> miałem podobną sytuacje - też było "ale dla czego nie" itd - aż wreszcie zacząłem panią pytać jak rozumie stwierdzenie "nie jestem zainteresowany" a na "choć jeden powód dlaczego nie" powiedziałem - natręctwo dzwoniącego :)
A jak już ktoś zadzwoni i od razu z imienia to na dzień dobry jest na straconej pozycji :)
A British Telecom ma taka fajna i darmowa usluge - BT privacy, trzeba zadeklarowac ze sie nie chce i nie dzwonia...
Ze dwa razy zdarzylo mi sie ze ktos zadzwonil, zapytalem sie tylko skad maja numer gdyz mam ta usluge i bardzo szybko przepraszaja i sie rozlaczaja.
Jak odbieram słuchawkę, słyszę dłuuugi wdech powietrza i zaczyna się recytowanie: 'dzień dobry, nazywam się xxx i' odpowiadam 'nie, dziękuję'. Ew. jak mam zły humor nic nie odpowiadam. Nie zdarzyło się żeby dzwonili ponownie.
Ostatnio jedynie do mnie trzeci raz kretynka z Netii dzwoniła na kom, bo 'mi się umowa kończy!!!!', ale w sumie nie wiem co chciała zaoferować :))
Mnie najbardziej irytuje jak odbieram telefon, leci sobie "relaksacyjna" muzyczka i jeszcze czekam, aż mnie połączy z jakimś konsultantem.... nosz kurwa jak bym chciał muzyki posłuchać to bym radio włączył a nie odrywał się od czegoś co robie i odbierał telefon.... totalny brak szacunku do potencjalnego lub co gorsza obecnego klienta.
Kilka lat temu zadzwonił ktoś do moich drzwi, otworzyłem... zobaczyłem kobietę z zeszytami pod pachą recytującą jakąś formułkę. Automatycznie powiedziałem " Nie, dziękuję" i zamknąłem drzwi. Po chwili usłyszałem nieśmiałe pukanie, otworzyłem. Ta sama pani powiedziała szybko "Ja ze spisu powszechnego" :)
Prawdziwa historia.
Oferty dzielę na trzy rodzaje - te które mnie na pewno nie zainteresują, wtedy z miejsca pani przerywam i dziękuję mówiąc że mnie to nie interesuje i szkoda jej czasu.
Oferty które wstępnie mogą być ciekawe - słucham do końca.
Oferty które są głupie - słucham i zadaję niewygodne pytania. Najbardziej lubię pytać jak ubezpieczenie zabezpieczy mnie przed wypadkami :D
Do mnie zadzwoniła dzisiaj miła pani z banku i zapytała kiedy mogę przyjechać do nich na rozmowę z doradcą finansowym, bo mają dla mnie ciekawą ofertę "instrumentów finansowych".
Kiedy poprosiłem, żeby pani coś więcej powiedziała na ten temat (w domyśle: "po kiego mam do nich jeździć"), to pani się wdzięcznie zaśmiała i powiedziała, żebym przyjechał do doradcy.
Grzecznie podziękowałem, mówiąc, że na razie nie planuję brania kredytu, a jak zapragnę, wtedy sam się do nich zgłoszę.
Asmodeusz - ależ właśnie już w pierwszej rozmowie powiedziałem mu, że generalnie sam umiem sobie znaleźć to, czego potrzebuję i nie jestem zainteresowany jego ofertą. A tamten dalej jak mantrę.
Kłosiu - nie wiem, nie pracuję w call center. Jednak wydaje mi się, że jeżeli siedzi taki delikwent 8 godzin i gada, i nie podpisuje żadnej umowy jeden dzień, drugi trzeci itd. to znaczy że jest nieskuteczny. Chyba żaden z prywatnych właścicieli firm nie chce utrzymywać takiego delikwenta.
Nie ma co się napinać. "Nie jestem zainteresowany", a gdy dalej nawija to się rozłączyć i tyle. Kulturalne, bezstresowe i bezpośrednie.
Do mnie kiedyś dzwonili 26 razy 1 dnia autentycznie. Ja zazwyczaj proszę o odznaczenie mnie bo nie jestem zainteresowany. Chociaż swoja droga raz spytałem ska mają mój numer gdyż firma ewidentnie nie miała związku z operatorem, to pan oznajmił mi że operator im udostępnia. Hmm ciekawe swoją drogą czemu jesteśmy przy podpisywaniu umowy z operatorem zmuszani do oświadczenia że wyrażamy zgodę na przetwarzanie naszych danych w celach komercyjnych.
Nie do wiary - ten kretyn zadzwonił znowu. Zaczął mi prawić morały, że jak ja śmiem odrzucać tak zajebistą ofertę, że inwestowanie w giełdę, że przychody facebooka, google, i co ja o tym myślę. Powiedziałem mu, żeby uprzejmie włączył program do bazy i usunął mój nr. Jak myślicie, zadzwoni jeszcze raz?
Jeszcze jeden telefon i naprawdę będę niemiły.
A tam macie problemy ... mój nr tel różni się od jednego z numerów krakowskiego ZUSu w taki sposób, że potrafię mieć po 10 telefonów dziennie od babć i dziadków nie dających sobie wytłumaczyć, że to mieszkanie prywatne a nie ZUS :(
Hell -> traktujesz to jako karme, czy nie chce Ci sie po prostu zmieniac numeru ?
Za dużo ludzi zna mój nr tel. żeby mi się potem chciało ich wszystkich obdzwaniać :) Poza tym coś ostatnio przycichły, więc mam nadzieję, że oni zmienili nr :D
Ale kiedyś były dni, że się żyć nie dało :) Ze dwa lata temu jak była jakaś sprawa z waloryzacja emerytur, czy coś takiego, to jeszcze dobrze nie odłożyłem słuchawki a już dzwonił następny :)
@Hellmaker
mając play na karte i wykupiony pakiet, że za każde 2 minuty połączenia do Ciebie otrzymujesz 1 minutę to miałbyś niezły interes z takiej sprawy ;)
[24] Jeszcze za komuny pracowalem w instytucji i moj telefon mial numer o jedna koncowa cyferke nizsza niz sklep gospodarstwa domowego. A przy wybieraku tarczowym i analogowych laczach, o pomylke nie bylo trudno. Na poczatku "nie, pomylka" ale po 30 telefonie w ciagu dnia... Ilez to ja rzeczy sprzedalem i to na zasadzie:
- Halo, czy to sklep?
- Tak.
- Macie jakas boazerie?
- Mamy.
- O! Jaka?
- Modrzewiowa...
Dodajmy, ze byl to czas, gdy w sklepach byl glownie ocet i ew. zapalki
- O kurde! Po ile?
- A po 30 zl metr [podaje w dzisiejszych cenach :)]
- Jezu! Odlozcie dla mnie 40 metrow, juz jade!!!
- Zaraz... panie... Pan myslisz, ze taki deficytowy towar to tak sobie lezy i czeka?
- yyy.. No fakt... To co ja mam zrobic?
- Umowmy sie tak, podjedzie pan do sklepu, poprosi kierownika i powie, ze jest od Mariana. On naturalnie powie cos w rodzaju "od jakiego Mariana" ale spoko, to jest tak ustalone. Pan powie "od tego, co pan wiesz"... On sie wtedy tak niby wkurzy ale spoko, pan podejdzie do magazynu, on tam przyjdzie i tam sie dogadacie.
- Swietnie, dziekuje, juz jade!
[27] dobry motyw.
ja mam tak od lat ze swoim numerem domowym (dwie cyfry zamienione ze soba) i moim urzedem miasta.
o dziwo wystarczyla wtedy automatyczna sekretarka, z textem ktory zaczyna sie: UWAGA, dodzwoniles sie do mieszkania prywatnego... :P
Ja pracuję jako telemarketer. Idealna praca dla studenta. Kilka godzin na słuchawkach, od 8 do 10 zł za godzinę, projekt lekki - życie jak w Madrycie.