Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 30 maja 2011, 11:48

autor: Amadeusz Cyganek

FIFA 12 - już graliśmy!

Choć wielu miłośników wirtualnej piłki nożnej wciąż zagrywa się w obecną odsłonę serii FIFA, twórcy od dawna przygotowują już „dwunastkę”, ponoć rewolucyjną w każdym calu. Byliśmy w Kolonii, by sprawdzić, czy szykowane usprawnienia to precyzyjny strzał w

„Zmiany przede wszystkim” – tak można określić temat przewodni, towarzyszący kolońskiej prezentacji najnowszej odsłony sztandarowej produkcji EA Sports. „Dwunastka” ma przynieść najwięcej ulepszeń w porównaniu z kilkoma wcześniejszymi edycjami i jednocześnie skuteczniej zawalczyć o serca (i portfele) milionów fanów wirtualnej kopanki. Próbka możliwości nowej FIF-y, przedstawiona podczas niemieckiej imprezy, już teraz pozwala ocenić, czy seria podąża w dobrym kierunku, a gruntowne zmiany techniczne wywołują zamierzony przez twórców efekt.

Testowana wersja pre-alpha umożliwiała rozegranie spotkań pomiędzy dwoma znanymi londyńskimi klubami – Arsenalem i Chelsea. Zanim jednak przejdziemy do najważniejszego, czyli pierwszego gwizdka i boiskowego starcia, nie sposób nie zwrócić uwagi na zupełnie nowy interfejs, totalnie zrywający z konwencją kilku ostatnich odsłon serii. Teraz wszystkie potrzebne opcje i tryby znajdujemy na pasku zlokalizowanym w dole ekranu, resztę zaś zajmuje animowana sylwetka jednej z gwiazd. Sam interfejs okazuje się o wiele bardziej intuicyjny i szybszy od tego z wcześniejszych edycji. Wyszukiwanie interesującej nas opcji nie zajmuje zbyt wiele czasu, gdyż główne kategorie są automatycznie rozwijane po ich zaznaczeniu – od tej pory nie trzeba przebijać się przez kilka ekranów, by dotrzeć do celu. Nic nie zmieniło się w kwestii przedmeczowych opcji – ekrany taktyki i ustalania składu prezentują się tak samo, a ładowanie gry umila krótki trening na arenie.

Nowe menu zdecydowanie zrywa z tradycją.

Pora zatem na to, co interesuje nas najbardziej – wyjście na boisko i zbadanie, co też nowego udało się Elektronikom zaimplementować w prezentowanej wersji. Na początek idzie bodaj najszumniej zapowiadana zmiana – mowa o napisanym od podstaw silniku fizycznym, odpowiadającym za detekcję kolizji i zachowanie zawodników po zderzeniach. Już pierwsze minuty rozgrywki wskazują, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Walka „bark w bark” i boiskowe starcia wyglądają zdecydowanie bardziej realistycznie. Reakcja zawodnika na kontakt z innym piłkarzem zależy głównie od siły natarcia – o ile w przypadku delikatnego popchnięcia czy szarpnięcia za koszulkę jesteśmy w stanie utrzymać się w grze, tak wystawienie nogi i podcięcie będącego w pełnym biegu przeciwnika skutkuje efektownym koziołkiem przez kolano. Wpływ usprawnień widać także, gdy przepychamy się z rywalem znajdującym się za naszymi plecami – w tym wypadku wiele zależy od siły naszego zawodnika, a walka z napierającym oponentem wygląda nader realistycznie. Zważywszy, że liga angielska koncentruje się w głównej mierze na siłowym futbolu, takie zagrania pomagały zyskać sporo czasu potrzebnego na wyprowadzenie ataku.

Nie bez znaczenia od teraz pozostają także nasze interwencje przed polem karnym w momencie próby zablokowania uderzeń na bramkę. Spóźnienie się ze wślizgiem natychmiast skutkuje bezpardonowym wjazdem w nogi przeciwnika, co w większości przypadków rywal boleśnie odczuwa. Jeśli jednak idealnie trafimy w piłkę i zdejmiemy futbolówkę z jego stopy, ten zamachnie się, a w najgorszym wypadku z całym impetem kopnie obrońcę.

Zwielokrotnienie liczby starć pomiędzy piłkarzami powoduje, że bardzo łatwo teraz o kontuzję. Często są to urazy eliminujące gracza na kilka minut, choć zdarza się także, w dość zwyczajny sposób poprzez wejście ciałem, szybko zakończyć udział takiego delikwenta w całym spotkaniu. Przy okazji autorom udało się usunąć bolączkę poprzednich części, jaką były przenikające się sylwetki zawodników podczas boiskowych przepychanek czy sytuacji podbramkowych – takie błędy na przestrzeni kilkunastu spotkań można było policzyć na palcach jednej ręki, a wpływ nowego silnika doskonale widać na powtórkach.

Sporo dobrego do naszych defensywnych poczynań wnosi także usprawniony system pressingu i ataku na rywala. W poprzednich edycjach wciśnięcie przycisku odpowiedzialnego za tenże atak skutkowało natychmiastowym doskoczeniem do nóg i próbą błyskawicznego wybicia piłki, co często kończyło się nie po naszej myśli. Teraz wygląda to zupełnie inaczej – obronę bramki prowadzimy na dystans, zachowując bezpieczną przestrzeń między zawodnikami, pozwalającą zareagować na zagrania oponenta. Odległość pomiędzy naszym piłkarzem a przeciwnikiem możemy stale regulować, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by ostro zaatakować już na połowie drugiej drużyny. W razie problemów z powstrzymaniem akcji ofensywnych błyskawicznie dołącza do nas kolejny zawodnik, co pozwala podwoić krycie i zwiększyć skuteczność naszych zachowań w defensywie. System ten sprawdza się o wiele lepiej niż ten z poprzednich edycji – w znacznym stopniu eliminuje bowiem możliwość popełnienia błędów podczas kluczowych pojedynków jeden na jednego, w których przegrana nierzadko otwierała wolną drogę do naszej bramki. Z drugiej strony jednak jest on nieco trudniejszy do opanowania, wymaga bowiem precyzyjnego działania i dobrego wyczucia czasu przy próbach odzyskania piłki.

Nie tylko w Anglii łokcie często idą w ruch.

Podczas prezentacji zmian w nowej FIF-ie David Rutter poświęcił sporo „czasu antenowego” na omówienie działania ulepszonego dryblingu. Szczerze powiedziawszy, nie zauważyłem jakichś rewolucyjnych zmian w tej kwestii – nadal oglądamy te same triki i zagrania, a zapowiadany 360-stopniowy system kontroli nad zawodnikiem jak na razie sprowadza się do tego, że można pokręcić się w kółko, zaaferować obrońców i odegrać piłkę do tyłu. W jakim celu – tego na razie chyba nie wie nikt. Miejmy nadzieję, że kolejne tygodnie przyniosą faktyczne nowości w tym względzie.

Z mniej istotnych nowinek wypada wyróżnić wprowadzenie rzutu sędziowskiego, pozwalającego w sposób zgodny z duchem fair play rozwiązać sporne sytuacje, przykładowo oddając piłkę po jej wybiciu poza pole gry w związku z urazem jednego z zawodników. Można zauważyć także kilka nowych animacji towarzyszących wrzutom z autu – teraz piłkarz sam podbiega po futbolówkę i podnosi ją, jeśli zatrzyma się ona na bandach reklamowych. Niestety, wbrew zapowiedziom nie przygotowano premierowego widoku kamery, więc na ocenienie jego przydatności trzeba jeszcze poczekać.

Jeśli linia obrony zawiedzie, a przeciwnik odważnie sunie w okolice naszego pola karnego, wcale nie musimy przedwcześnie załamywać rąk – istnieje bowiem jeszcze żelazna instytucja bramkarza, który w tej edycji jest jak na razie prawdziwym agentem od spraw beznadziejnych. Nasz golkiper zachowuje się w wielu sytuacjach jak komputerowy cyborg – zmierzające w okienko uderzenia z dystansu potrafi bez problemu sparować na rzut rożny, a strzały oddane w ogromnym zamieszaniu z pola karnego momentami broni w nieludzki sposób. Kilkakrotnie można było złapać się za głowę, widząc, jakie cuda wyczyniają bramkarze. Paradoksalnie więcej problemów sprawiają im płaskie uderzenia w okolice środka bramki – takie strzały często wpadają do siatki lub są „wypluwane” pod nogi napastników rywali, choć teoretycznie ich obrona powinna okazać się o wiele łatwiejsza.

„Panie Turek, kończ już Pan ten mecz!”

Duże zastrzeżenia można mieć także do pracy arbitrów – „idąc z duchem gry”, sędziowie często nie odgwizdują przewinień, które wręcz proszą się nawet o kartkę. Ciężko raczej odnosić to do specyfiki ligi angielskiej, gdzie ostra walka jest na porządku dziennym, bo dokładnie te same sytuacje pozostałyby bez reakcji pana z gwizdkiem również w innych ligach. Niektóre zagrania wyglądają jak żywcem wyjęte ze sztuk walki – kopnięcia, chwyty i inne niezbyt czyste ataki kwitowane są niewzruszonym wyrazem twarzy sędziego, a w notesiku można zapisać się jedynie za sprawą brutalnych starć lub fauli bezpośrednio pod polem karnym. Jak tłumaczą producenci FIF-y: „ciągłe odgwizdywanie fauli zabija przyjemność z gry i zmniejsza dynamikę rozgrywki”, ale czy w tym szaleństwie jest metoda? Patrząc na niektóre sytuacje, mam pewne wątpliwości.

Niezmienny jest sposób wykonywania wszystkich stałych fragmentów gry. Mimo wielu lamentów ze strony graczy, miewających trudności z opanowaniem systemu rzutów karnych, wszystko zostało po staremu. Można zauważyć jednak nieco bardziej wzmożoną aktywność w „szesnastce” podczas bicia rzutów rożnych – poruszanie się pod bramką rywala jest teraz troszeczkę łatwiejsze, choć strzelanie goli po dośrodkowaniach z narożników boiska nadal wymaga sporej precyzji w uderzeniu.

Choć do października jeszcze sporo czasu, większość zaserwowanych innowacji robi dobre wrażenie. Nowy system detekcji kolizji wreszcie sprawia, że boiskowe starcia wyglądają po prostu naturalnie, a ulepszony pressing pozwala rozwinąć skrzydła w obronie i urozmaicić nieco schematyczne do tej pory poczynania w defensywie. Twórcy zdają się pewnie zmierzać w dobrym kierunku, wprowadzając zmiany tam, gdzie wydają się one najbardziej potrzebne, jednocześnie nie ingerując w podstawowe założenia dotyczące mechaniki rozgrywki. Pozostaje mieć nadzieję, że panowie z EA Sports utrzymają kurs i za nieco ponad cztery miesiące dostaniemy do rąk nową, jeszcze lepszą FIF-ę.

Amadeusz „ElMundo” Cyganek

FIFA 12

FIFA 12