Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 1 czerwca 2010, 09:09

autor: Michał Basta

Pirates of the Caribbean: Armada of the Damned - przed premierą

Armada of the Damned zapowiada się jako interesujące połączenie mechaniki Fable z klimatem Piratów z Karaibów. Czy taka mieszanka ma szansę na odniesienie sukcesu?

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Kiedy w 1987 roku firma MicroProse stworzyła legendarną produkcję Sid Meier’s Pirates!, chyba nikt nie przypuszczał, że w kolejnych dziesięcioleciach rynek zostanie zalany tytułami osadzonymi w korsarskich realiach. Autorzy prześcigali się w pomysłach, tworząc zarówno proste zręcznościówki, jak i rozbudowane strategie militarno-ekonomiczne. Ostatnio dużym powodzeniem cieszą się z kolei produkcje bazujące na słynnej filmowej trylogii Piraci z Karaibów, do której nawiązuje również Armada of the Damned.

Nad nowym tytułem pracują ludzie z Propaganda Games, autorzy wydanego w 2008 roku Turoka oraz mającego pojawić się niedługo Tron Evolution. Omawiany projekt będzie grą fabularną z otwartym światem i historią rozgrywającą się na wiele lat przed pierwszą częścią filmu o przygodach Jacka Sparrowa. Głównym bohaterem ma być młody kapitan Sterling, który od urodzenia marzył o zostaniu piratem. Jego młodość wypełniała tęsknota za morskimi przygodami i należeniem do grona korsarskiej braci. Jednak, jak to w życiu bywa, rzeczywistość okazała się brutalna. Po osiągnięciu odpowiedniego wieku Sterling rozpoczął swoją wielką przygodę, w trakcie której przekonał się, że piraci wcale nie stanowią zorganizowanej grupy kierującej się własnym kodeksem, tylko są zwyczajną zbieraniną awanturników i złodziei. Co gorsza w trakcie swego pierwszego rejsu okręt młodego korsarza natknął się na hiszpańską flotyllę pod dowództwem niejakiego admirała Maldonada, która rozniosła morskich łupieżców na cztery strony świata. Sterlingowi udało się na szczęście ujść z życiem, ale zamiast sławy i bogactwa znalazł tylko kawałek plaży, na której wylądował w przemoczonym stroju. I właśnie w tym momencie przejmiemy kontrolę nad dalszymi poczynaniami głównego bohatera.

Walki morskie, czyli raj każdego prawdziwego pirata.

Na pierwszy rzut oka Pirates of the Caribbean: Armada of the Damned może wydawać się bardzo podobne do Fable. Przygodę zaczniemy bowiem nieznaną przez nikogo postacią, która z czasem osiągnie status bohatera. Podobnie jak w głośnej serii Petera Molyneux, tutaj również na pierwszy plan wybiją się dylematy moralne, mające wpływ na Sterlinga. Autorzy zaprzeczają jednak, jakoby miał to być oklepany system dobra i zła. Zamiast tego postanowiono wprowadzić podział na pirata legendarnego oraz przerażającego. Nie chodzi jednak o to, że czyniąc dobrze, staniemy się podziwianym herosem, a postępując niegodziwie, otrzymamy status potwora. Podziały mają być bardziej skomplikowane i przykładowo – grając korsarzem wywołującym przerażenie – możemy spełniać dobre uczynki, natomiast piękna i budząca zaufanie postać, może podążać ścieżką zniszczenia. Wygląda więc na to, że status legendy i niegodziwca będzie czymś w rodzaju powłoki zewnętrznej, a nie wypadkową podjętych w grze decyzji. Według twórców cały system jest bardziej skomplikowany i ciekawszy od prostego podziału na dobro i zło, ale na tę chwilę nie wiadomo jeszcze, jak całość będzie funkcjonować w praktyce.

Wiadomo natomiast, że powyższy podział odbije się na wyglądzie i sposobie walki naszej postaci. Legendarnego pirata poznamy zatem od razu po wyprostowanej sylwetce, a także szybkości i finezji ruchów. Całość uzupełnią estetyczne i przyciągające wzrok stroje oraz pięknie wykonane szable. Przerażający korsarz ma z kolei charakteryzować się nieco wolniejszym chodem, wywołującą strach aparycją oraz zarzuconą na plecy kotwicą na łańcuchu, przydatną do powalania większych grup oponentów. Oprócz wspomnianych już typów broni do naszej dyspozycji będą też pistolety, strzelby oraz umiejętności specjalne, takie jak np. wyśmianie wrogów, co zmniejszy ich zdolności defensywne, a zwiększy siłę naszych ataków. Wiadomo również, że potyczki mają mieć mocno zręcznościowy charakter i opierać się raczej na znanych schematach. Należy zatem spodziewać się możliwości wyprowadzania ciosów słabych, mocnych, blokowania i oczywiście łączenia wszystkiego w różne sekwencje. Za zarobione pieniądze będzie można też szkolić się w różnych typach walk i odblokowywać nowe ataki.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.