autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry Car Mechanic Simulator 2014 – mechanika bez kluczy zapasowych
Grzebanie pod maską to zajęcie, któremu wielu pasjonatów motoryzacji oddaje się bez reszty w wolnych chwilach – w Car Mechanic Simulator 2014, mimo że wszystko wydaje się być proste, często wychodzimy z garażu urobieni po łokcie.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- Dużo części możliwych do wymiany;
- Tematyka gry;
- Przyzwoita liczba scenariuszy;
- Kilka ciekawych pomysłów.
- Monotonia i powtarzalność;
- Problematyczna praca kamery;
- Niedopracowane sterowanie;
- Błędy techniczne;
- Niektóre elementy samochodu potraktowane po macoszemu;
- Okrojony proces naprawy;
- Niemożność popełnienia błędu podczas składania wozu.
Życie mechanika samochodowego nigdy nie należało do najprostszych – ani nie jest to najczystsza praca, wszakże oleje czy smary nie należą do substancji przyjemnych w dotyku, ani też nie najprostsza, co potwierdzi niejeden specjalista na co dzień zmagający się problemami zatartych silników, popsutych skrzyni biegów czy przerdzewiałego zawieszenia. W Car Mechanic Simulator 2014 rzeczywistość wygląda nieco inaczej – wszystko lśni i błyszczy, a my tylko odkręcamy śrubki, wymieniamy olej, przekładamy części, robimy testy i tak w kółko, i jeszcze raz... Niestety, egzystencja mechanika na dłuższą metę okazuje się strasznie monotonna – i nie pomoże tutaj przeraźliwy ryk z urwanego tłumika.
Podjęcie tematyki naprawy i garażowania samochodów to rzecz, która w ostatnich latach zdarzała się szalenie rzadko – na palcach jednej ręki można by policzyć próby zmierzenia się z tym wdzięcznym tematem. Raz było śmiesznie, raz żenująco, raz po prostu słabo, ale twórcy nadal nie rezygnują, czego efektem jest produkcja rzeszowskiego studia Red Dot Games, której portfolio raczej nie nastrajało optymistycznie. Co bowiem pamiętamy z takich produkcji jak Rajd Polski czy Need for Russia 4? Budżetowość. Hasełko niewdzięczne, ale jakże aktualne. CMS 2014 pokazuje, że pomimo chęci i pomysłów, pewnych ograniczeń po prostu nie da się przeskoczyć.
Jedną z najciekawszych i najmilej wspominanych prób podjęcia tematu mechaniki samochodowej jest Gearhead Garage, gra z 1999 roku studia Mekada. Tytuł wyróżniał się bogatymi opcjami personalizacji wozów, rozbudowanymi narzędziami zmiany wyglądu pojazdów i szczyptą oryginalnego humoru.
Jeden, dwa, redukcja!
Nasze obowiązki jako wziętego mechanika są proste – wziąć wóz w obroty, zdiagnozować, wymienić popsute części i oddać sprawny w ręce rozpromienionego właściciela. W sumie twórcy przygotowali ponad 70 scenariuszy, w których musimy wykazać się znajomością konstrukcji samochodu i szybko zlokalizować problemy zasygnalizowane przez naszych klientów. Liczba robi wrażenie? Powinna, ale tylko w teorii, bo szybko okazuje się, że te kilkadziesiąt misji równie dobrze można by złożyć w dziesięć rozbudowanych i raczej nikt nie zauważyłby różnicy. Tak naprawdę największe wyzwanie przynoszą... pierwsze zadania, podczas których dopiero poznajemy wnętrze pojazdu, zaglądając pod maskę czy grzebiąc w okolicach kół czy zawieszenia. Odszukiwanie kolejnych elementów i rozbieranie auta przynosi frajdę, ale za pierwszym lub drugim razem – gdy po raz dziesiąty musimy odkręcić koło, ściągnąć klocki hamulcowe i wymienić oś lub podmienić świece na silniku, zaciekawienie ustępuje pola monotonii i znużeniu. Tak naprawdę można odnieść wrażenie, że generalny schemat postępowania jest niezmienny, a zmieniają się tak naprawdę tylko i wyłącznie części przeznaczone do naprawy czy wymiany.