autor: Konrad Kruk
Kosmiczna cywilizacja – recenzja gry Endless Space
Osiem ras, cztery filary rozgrywki i jedna galaktyka w niemal nieskończonej liczbie konfiguracji. To tylko przystawka do prawdziwej uczty zaserwowanej przez Amplitude Studios w Endless Space.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- klimat;
- muzyka;
- solidne AI;
- losowo generowana galaktyka;
- mnogość technologii;
- przejrzystość interfejsu;
- rozgrywka liczona w dziesiątkach godzin.
- wspólna kolejka budowy dla opcji eksploracji, produkcji i tworzenia statków;
- tylko cztery rodzaje eksploracji;
- nikły wpływ gracza na przebieg walk;
- handel w wymiarze symbolicznym.
Endless Space jawi się jako podręcznikowy przykład gry strategicznej określanej mianem 4X, której filozofię rozgrywki, sposób jej prowadzenia, mechanikę i założenia opisują cztery kluczowe słowa: explore (odkrywaj), exploit (eksploatuj), expand (rozszerzaj) oraz exterminate (eksterminuj). Całość została wprzęgnięta w system turowy oraz niemal nieograniczoną kreację terenu przyszłej rozgrywki, czyli galaktyki. Przypomina to mechanizm, z jakim można spotkać się w serii Cywilzacja. Endless Space nie oferuje kampanii w powszechnie rozumianym znaczeniu tego słowa. Nie ma tu miejsca na epickie wprowadzenie, przerywniki filmowe czy podział na misje. Endless Space to strategia proponująca kampanię długofalową, w której to gracz, decyduje o kierunku rozwoju, badań czy podboju kolejnych systemów planetarnych.
Tak na dobrą sprawę cała zabawa rozpoczyna się już menu głównym, gdzie poza wyborem poziomu trudności i jednej z ośmiu istniejących ras musimy określić niemało parametrów, mających bezpośrednie przełożenie na charakter rozgrywki oraz cechy samej galaktyki: jej wielkość, kształt, zagęszczenie systemów planetarnych, ilość i wielkość planet w każdym z nich, liczbę oraz typ przeciwników – to tylko niektóre przykłady. Możemy również określić paletę płaszczyzn, na jakich dane nam będzie pokonać rywali. Poza klasycznym podbojem to właśnie dominacja w nauce, dyplomacji, technologii lub ogólnym prestiżu pozwoli uzyskać pierwsze miejsce w tym galaktycznym peletonie.
Zróżnicowanie nie ominęło też głównych bohaterów międzyplanetarnych starć. Krótką charakterystykę oraz poszczególne zdolności każdej z ośmiu ras ujęto w zgrabnej tabelce, gdzie liczbą plusów oraz minusów wyceniono biegłość danej frakcji w nauce, dyplomacji czy uprzemysłowieniu. Dodatkowo każda z nich wyróżnia się całkiem oryginalnym garniturem atrybutów, mających niebagatelne znaczenie dla prowadzonej kampanii. Dla przykładu może to być naturalny brak możliwości pokojowego współistnienia z innymi rasami w galaktyce lub całkowite jej odkrycie już na starcie kampanii. Trzeba przyznać, że to ostatnie rozwiązanie jest dość kontrowersyjne. Czy wyobrażacie sobie rozgrywkę w takich Heroesów, w której od pierwszej tury macie całą planszę jak na dłoni, znacie położenie wszystkich kopalń, zamków, w tym wrogich metropolii?
Pierwsza krew
Galaktyka stworzona, rasa wybrana – czas na 4X! Na wstępnie trzeba zaznaczyć, że wrażenie, jakie robi Endless Space przy pierwszym uruchomieniu, jest – delikatnie rzecz ujmując – zniechęcające. Mnogość opcji, parametrów, współczynników, ikonek oraz opisów może skutecznie zrazić odbiorcę. Jednak członkowie ekipy Amplitude nie urodzili się wczoraj i wiedzą, że przystępny samouczek dla początkującego imperatora to podstawa. W tym wypadku system, ucząc zabawy, nie każe nam wykonywać poszczególnych komend, a jedynie skupia się na skrupulatnym objaśnieniu każdego elementu z ekranu galaktyki, drzewka technologicznego czy okna zarządzania flotami. Oczywiście taki wykład w dowolnym momencie można przerwać, jednak z punktu widzenia późniejszej i bezstresowej rozgrywki posunięcie to może okazać się niefortunne.
Interfejs gry został wykonany w niezwykle przyjazny sposób. Trochę trudno mówić o tzw. intuicyjności, jednak ergonomia systemu pozwala na bieżące zapoznanie się z niemal każdą opcją czy ikoną – wystarczy najechać na cel kursorem myszki, by od razu otrzymać wyjaśnienie.