autor: Amadeusz Cyganek
Wciąż w wysokiej formie - recenzja gry FIFA 12
Piłkarską jesień czas zacząć! Czy szereg zmian zastosowanych w nowej FIF-ie okaże się strzałem w dziesiątkę?
Słowo „rewolucja” często budzi strach, zwłaszcza gdy odważnie posługują się nim twórcy gier. Skorzy do kombinowania projektanci często zatracają się w aplikowaniu kolejnych zmian, które nie wychodzą na dobre nie tylko ich najnowszym dziełom, ale i całym seriom. To, czy uda się po raz kolejny odzyskać zaufanie klientów, wcale nie jest takie oczywiste. Z komputerową sagą piłkarską autorstwa EA Sports mamy jednak zgoła odmienną sytuację – tylko kataklizm mógłby spowodować, że kolejna odsłona FIF-y nie zniknie ze sklepowych półek w ilościach idących w miliony. Czy zatem zmienianie czegoś, co doskonale sprawdzało się do tej pory, ma jakikolwiek sens? Jak najbardziej – „dwunastka” okazuje się tego idealnym potwierdzeniem.
Nowa FIFA to pierwsza od wielu lat odsłona serii niosąca aż tak znaczące nowości, które w ogromnej większości mają zauważalny wpływ na rozgrywkę. Najwięcej da się ich dostrzec w poczynaniach naszego bloku obronnego – wszystko za sprawą modułu Tactical Defending, zupełnie odmieniającego oblicze pressingu i współpracy całej formacji defensywnej. W poprzednich grach skuteczny odbiór futbolówki umożliwiało notoryczne wciskanie jednego przycisku, dzięki któremu zawodnik błyskawicznie doskakiwał do nóg rywala i nie odpuszczał aż do momentu przechwytu piłki lub zrównania przeciwnika z murawą. Teraz nasze poczynania obronne zależą od naszego zmysłu taktycznego i umiejętności odpowiedniego ustawienia graczy w tyle – powstrzymywanie ataków drużyny przeciwnej możemy rozgrywać na wiele różnorodnych sposobów. Pojedynki jeden na jednego testują możliwości piłkarzy w zakresie szybkości i tężyzny fizycznej – wiele z nich kończy się bowiem walką bark w bark. Od klasy zawodnika zależy, czy wypchniemy rywala poza linię końcową lub wyprzedzimy go i ze spokojem przejmiemy łaciatą, czy też zostaniemy zmuszeni do desperackiego pociągania za koszulkę i sprowadzania do parteru umykającego nam przeciwnika. Znacznie bardziej opłaca się korzystać z pomocy drugiego gracza – przewaga liczebna w wielu przypadkach gwarantuje sukces i umożliwia szybką kontrę.
Atak na połowie drużyny rywali to aktualnie zdecydowanie mniej skuteczna forma ich zaskakiwania – wirtualni oponenci potrafią szybko wymienić kilka składnych podań i sprawnie przenieść się w okolice naszego pola karnego. Z drugiej strony przecięcie zagrania i wyprzedzenie zawodnika, do którego piłka została zaadresowana, w wielu przypadkach otwiera łatwą drogę do bramki, co często skutkuje pojedynkiem oko w oko z golkiperem. Trzeba przyznać, że przyzwyczajenie się do nowego systemu obronnego wymaga sporo czasu i praktyki, niemniej stopowanie akcji ofensywnych sprawia teraz o wiele więcej frajdy. Twórcy pomyśleli także o osobach, którym nowe rozwiązania nie przypadną do gustu – w każdej chwili możemy przywrócić doskonale znany z poprzedniej odsłony model defensywy.