Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 lipca 2011, 14:29

autor: Amadeusz Cyganek

Dungeons - recenzja gry

W świecie Dungeons panują zupełnie inne reguły niż na ziemi – tam zło zawsze wygrywa z dobrem i robi doskonały użytek z ludzkiej naiwności. Pora sprawdzić, czy wizytę w lochach zapamiętamy miło, czy też twórcy postanowili oszukać także i graczy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Od czasów drugiego Dungeon Keepera próżno szukać produkcji, która równie udanie pokazywałaby, że fajnie jest być złym, serwując przy okazji końską dawkę zwariowanego, a często wręcz absurdalnego humoru. Spore nadzieje pokładano w Dungeons – grze pełnej nawiązań do klasyki, mającej osiągnąć sukces dzięki oryginalnej tematyce i zastosowaniu wielu niebanalnych rozwiązań, gwarantujących ciekawą i zróżnicowaną rozgrywkę. Efekt końcowy na kolana, niestety, nie powala, a uczeń nie tylko nie przerósł mistrza, ale nawet nie zdołał nawiązać z nim jakiejkolwiek sensownej rywalizacji.

Wbrew pozorom w głębokich podziemiach dzieje się sporo – tron strażnika lochów to gorące i bardzo pożądane krzesełko, o czym boleśnie przekonuje się nasz bohater. Ulubionym zajęciem złego pana jest obmyślanie kolejnych niecnych planów poszerzania swego terytorium i wpuszczanie w maliny niczego nieświadomych poszukiwaczy przygód. Na jego nieszczęście nie tylko on zajmuje się przeróżnymi spiskami – lord wpada w sieć intryg, za którymi stoi jego była narzeczona, Calypso, wobec czego zmuszony jest ustąpić z tronu. To nie koniec przykrych konsekwencji – dotychczasowy władca lochów zostaje pozbawiony swoich przywilejów i możliwości decydowania o najważniejszych sprawach podziemnego królestwa, co raczej nie współgra z wygórowanymi ambicjami złego strażnika. Naszym zadaniem jest oczywiście odbudowanie nadwątlonej reputacji bohatera i ponowne trafienie na szczyt podziemnej hierarchii.

Krwisto i brutalnie? Spokojnie, to tylko pozory.

Podstawą naszej mrocznej działalności staje się gorliwa opieka nad lochami i ich gośćmi, w taki sposób, by przynosiły one odpowiednie zyski i prestiż. Nie chodzi jednak o prowadzenie kurortu wypoczynkowego, choć na upartego można stwierdzić, że coś w tym nawet jest. Nasze włości odwiedzają bowiem co jakiś czas poszukiwacze przygód, żądni krwi, niespotykanych doświadczeń, a przede wszystkim ogromnych skarbów. Żaden heros nie będzie jednak zainteresowany wizytą, jeśli przestrzeń nie okaże się wystarczająco atrakcyjna i zróżnicowana. W tym momencie uruchamiamy nasze projektanckie umiejętności – w odpowiednich miejscach pozostawiamy skrzynie ze złotem, wykopujemy korytarze oraz umieszczamy w nich różne ciekawe przedmioty wpływające na nasz prestiż. Ponadto naszym zadaniem jest przemyślane lokowanie pentagramów – siedzisk potworów, powiększających strefę naszych wpływów w lochach.

Nasze działania ukierunkowane są praktycznie tylko na jeden cel – musimy nakłonić herosów, by zobaczyli, co tylko się da, zgarnęli tony skarbów i… przynieśli nam jak najwięcej profitów. W myśl przysłowia: „Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera” nie wypada nam wypuścić gości z pełnymi rękoma – zanim opuszczą naszą posiadłość, pacyfikujemy ich więc, wtrącamy do cel i odbieramy naszą własność. Oprócz zwrotu złota do naszego skarbca, od herosów otrzymujemy także niezwykle potrzebne zapasy Soul Energy – duchowej waluty wymienialnej na przedmioty zwiększające prestiż.

Dungeons nie jest jednak grą strategiczną w czystej postaci – znajdziemy tu także sporo elementów RPG, związanych głównie z osobą bohatera. Jesteśmy odpowiedzialni za rozwój cech złego lorda, przydzielając mu punkty doświadczenia zdobyte podczas konfrontacji z herosami, oraz za nabywanie nowych umiejętności i czarów, jakimi posługujemy się w trakcie potyczek. Sam system walki nie jest jakoś szczególnie skomplikowany – nasz bohater automatycznie uderza we wrogów, a my musimy tylko pilnować paska życia i w razie potrzeby korzystać z czarów i specjalnych ataków. Najważniejszym elementem w całej grze okazuje się Dungeonheart – serce, które pozwala wskrzesić lorda w razie śmierci. Jego wytrzymałość jest jednak ograniczona, dlatego wypada dbać o jego kondycję – zniszczenie artefaktu powoduje zakończenie zabawy.

Mimo pozornego rozbudowania i kilku fajnych patentów gra już po kilkudziesięciu minutach daje znać, że w dalszych stadiach rozgrywki nie znajdziemy tu już niczego nowego. Dungeons odkrywa wszystkie karty zaraz na samym początku – zważywszy, że czeka na nas siedemnaście misji w kampanii dla jednego gracza, granie w jedno i to samo przez kilka kolejnych godzin nie wydaje się zbytnio kuszącą perspektywą. Tytuł ten zabija totalna schematyczność – właściwie całą linię fabularną można przejść, korzystając z paru gotowych rozwiązań, które zapewniają końcowy sukces. Rozgrywka może zainteresować tylko podczas kilku pierwszych scenariuszy – potem im dalej, tym nudniej, a kolejne wymyślane na siłę zadania poboczne bardziej irytują niż zachęcają do gry.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.