Mafia II: Joe’s Adventures - recenzja gry
Kapitalny zestaw rozbudowanych i pomysłowych misji, nienagannie poprowadzona fabuła, masa nowości, świeże rozwiązania, potężny ładunek pierwszorzędnej akcji – niestety, nie w tym dodatku.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Po rozczarowującym dodatku Jimmy’s Vendetta liczyłem na to, że nasi południowi sąsiedzi przypomną sobie, co powinna oferować Mafia, i zamiast zlepka luźno powiązanych ze sobą i banalnych w konstrukcji misji zafundują wreszcie rozszerzenie z konkretną fabułą. Łudziłem się, że twórcy godnie pożegnają się z drugą odsłoną cyklu i zdradzą, jak potoczyły się losy bohaterów po pamiętnej akcji w obserwatorium. Niestety, jak to czasem w życiu bywa, nadzieje te okazały się płonne. Joe’s Adventures – ostatnie DLC przygotowane przez studio 2K Czech z myślą o Mafii II – zawodzi na całej linii.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda świetnie. Do akcji wkraczamy tuż po aresztowaniu Vita Scaletty i jako Joe Barbaro staramy się ustalić, kto doniósł władzom o nielegalnej sprzedaży kartek na paliwo. Misja bardzo szybko się rozkręca – najpierw zajmujemy się ściganiem zdrajcy, później dla odmiany śledzimy policyjnych tajniaków, a na końcu wkraczamy do ściśle strzeżonego kompleksu, by wykonać właściwe zadanie. To wszystko w pięknej zimowej scenerii, w zupełnie nowych lokacjach (mapa została rozszerzona o tamę i jachtklub w jej północno-wschodnim krańcu) i w naprawdę świetnym wykonaniu. Aż chce się grać.
Niestety, tylko przez pierwsze pół godziny. Po wykonaniu wspomnianej misji Joe wyjeżdża z miasta i wraca do Empire Bay dopiero po kilku latach. A że autorom kompletnie zabrakło pomysłu, jak dalej rozwinąć tę opowieść, Barbaro robi dokładnie to samo co Jimmy w poprzednim dodatku – wykonuje proste jak konstrukcja cepa zlecenia i zdobywa w trakcie nich punkty za niestandardowe zachowania, np. zabijanie przeciwników z użyciem środków zapalających czy za jazdę samochodem z ogromną prędkością. Oczywiście o rozbudowanej fabule można zapomnieć. Po przyjęciu zadania na ekranie pokazuje się plansza, a na niej tekst w stylu: „Hej Joe! Ktoś ukradł wóz opancerzony. Zabij go, weź ciężarówkę i odprowadź ją do garażu”. I tak do samego końca.
Dodatek zawiera 25 misji – w sumie ich ukończenie powinno zająć Wam około pięciu godzin. Wynik to bardzo przyzwoity, ale z drugiej strony – nie ma się czym zachwycać. Pod względem konstrukcji zadaniom daleko do tego, co widzieliśmy w drugiej Mafii, ponadto wszystkie bazują na oklepanych schematach – brak nowych pomysłów jest aż nadto widoczny. Na minus trzeba zapisać również katastrofalnie dobrany poziom trudności. Większość misji jest tak łatwa, że przechodzi się praktycznie sama, ale od czasu do czasu natykamy się na absurdalnie trudne wyzwania, które doprowadzają do szału. Tak jest np. ze zleceniem „Bombowa przejażdżka”, w którym musimy przejechać wyznaczony odcinek, nie zwalniając poniżej 35 mil na godzinę. O powodzeniu nie decydują nasze umiejętności, ale czynnik losowy w postaci liczby samochodów na drodze. W rezultacie, jeśli mamy farta, to możemy przelecieć przez to zadanie jak burza za pierwszym razem lub zrobić trzydzieści nieudanych podejść, bez cienia szans na odniesienie sukcesu. Nie lubię takich zagrań.