Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 22 października 2007, 13:25

autor: Artur Falkowski

Project Gotham Racing 4 - recenzja gry

PGR 4 jest niezwykle rozbudowaną produkcją, w którą można zagrywać się długimi godzinami. Twórcy postarali się o zapewnienie sporej liczby wyzwań dla graczy w dziesięciu porozrzucanych po całym świecie lokacjach.

Recenzja powstała na bazie wersji X360.

Project Gotham Racing 4 to kontynuacja serii zapoczątkowanej jeszcze na konsoli Dreamcast. Od drugiej części związana jest ona z marką Xbox, z czego dwie odsłony ukazały się na starsze urządzenie, podczas gdy kolejne dwie na next-gena. Ta część jest jednak wyjątkowa i to nie za sprawą wprowadzonych do niej nowości, lecz z zupełnie innego powodu. Jak się bowiem okazało na krótko przed premierą, dotychczas tworzące serię studio Bizarre Creations zostało przejęte przez Activision, podczas gdy marka PGR pozostała w rękach wydawcy, Microsoftu. Innymi słowy, nowa odsłona jest zarazem ostatnią opracowaną przez stary zespół i chociaż producent konsoli już zapowiedział, że nie zamierza rezygnować z popularnej marki, pewnym jest, że kolejne części będą w mniejszym lub większym stopniu odbiegać od kierunku obranego przez Bizarre. Jak więc wygląda pożegnanie brytyjskiego producenta z serią? Czy mamy do czynienia z prostym odcinaniem kuponów, ewolucją czy też rewolucją? Zapraszam do lektury.

Przyjemnie byłoby mieć takie cacko w garażu.

Na początku kilka informacji dla nieobeznanych z tą dość specyficzną serią. Najprościej mówiąc, mamy tu do czynienia z wyścigami arcade o niebanalnym, półrealistycznym modelu jazdy, w których nie liczy się jedynie to, że dojechaliśmy do mety jako pierwsi, lecz także to, w jakim stylu to zrobiliśmy. Kluczowym słowem do zrozumienia rozgrywki w PGR jest Kudos, termin wprowadzony przez Bizarre na określenie punktów zdobywanych za efektowną jazdę. Jak mówią sami twórcy, „gra nie jest o tym, by jechać szybko, lecz o tym, jak jechać szybko”.

Fani serii grając w PGR4 poczują się jak w domu, ponieważ gros rozwiązań zastosowanych w wydanej jako tytuł startowy na X360 poprzedniczce pozostało bez zmian. Twórcy nie spoczęli jednak na laurach i wprowadzili do gry nieco urozmaiceń, które nadają nowego posmaku rozgrywce. Wśród nich z od razu rzucają się w oczy dwie nowości – doskonale wykonane zmienne warunki pogodowe oraz rewolucja w serii – wprowadzenie motorów. Z innych zmian warto wymienić również nową ścieżkę kariery. Jest ona jednym z trybów rozgrywki dla jednego gracza. Pozostałe to tryb Arcade (wybaczcie mi nieścisłość, ale nie mogę się zmusić do pisania „tryb Arkady”, jak to umyślił sobie polski tłumacz) oraz walka z czasem. O ile ten ostatni nie wymaga większej uwagi, warto poświęcić parę słów wcześniej wymienionym.

Wprowadzenie motorów to rewolucja w serii PGR.
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.