Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Disgaea 2 PC Recenzja gry

Recenzja gry 26 stycznia 2017, 19:00

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Disgaea 2 PC – taktyczne RPG z nutką szaleństwa

Demony są jak politycy – przekupne i skore do bójki. Czego jeszcze uczy nas pecetowe wydanie wciągającej i zabawnej gry taktycznej Disgaea 2?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. zabawny scenariusz;
  2. świetny system walki;
  3. szalone, ale trafione pomysły na rozgrywkę;
  4. zwariowana ścieżka dźwiękowa.
MINUSY:
  1. to tylko port, a nie pełnoprawny remake;
  2. trudna obsługa myszką.

Kiedy pierwsza Disgaea wychodziła w wersji na pecety, zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy, by w jakiś sposób zainteresować nią graczy. W filmie dla tvgry.pl tańczyłem, biłem kolegów młotkiem i tryskałem energią jak nigdy wcześniej. Disgaea to po prostu fantastyczna seria taktycznych RPG-ów, która bawi humorem i absurdalnymi mechanizmami rozgrywki – to takie bardziej „kopnięte” Final Fantasy Tactics. Dlaczego polscy gracze mieliby się nim nie cieszyć?

Japońska firma poszła za ciosem i przygotowała port drugiej części, która pierwotnie zadebiutowała w 2006 roku na PlayStation 2 i również miała pozytywne recenzje. Czy jednak granie dzisiaj w tytuł sprzed ponad 10 lat ma sens? I czy osoby, które nie znają serii, powinny sięgnąć od razu po „dwójkę”? Odpowiedź na oba pytania brzmi: jak najbardziej, bo Disgaea 2 to pozycja zabawna i oferująca nieskończenie wiele możliwości, która potrafi odmienić życie. Jestem przekonany, że poleciłby ją każdy szanujący się trener personalny, gdyby trenerzy personalni interesowali się aktywnością tak mało rozwojową jak granie w gry.

Draak-Tink-Mahalaak!

Akcja Disgaei 2 toczy się w pokracznym uniwersum zaświatów, gdzie trwa odwieczna walka między niebem a piekłem. O ile pierwsza odsłona budowała dramaturgię i humor na zderzeniu postaci z tych dwóch różnych światów (pytając: czy demon może pokochać anioła?), tak w „dwójce” sytuacja jest inna.

Główny bohater gry to Adell, chłopak zdeterminowany, by zdjąć klątwę ze swojego ludu zamienionego w demony przez lorda ciemności o wdzięcznym imieniu Zenon (nie dajcie się zwieść pozorom, Zenek jest mocarny). W tym celu matka śmiałka próbuje wyzwać potężnego władcę na ostateczny pojedynek, ale popełnia błąd – w zamian pojawia się Rozalin, córka Zenona. Zobowiązana mocą zaklęcia Rozalin zgadza się doprowadzić wojownika do swego ojca.

Szybko do tej niecodziennej i wewnętrznie sprzecznej drużyny dołączają inne kuriozalne postacie, w tym chociażby „bipolarna” żaba Tink o dwóch osobowościach: sympatycznej i wrednej, między którymi można przełączać się za pomocą zaklęcia Draak-Tink-Mahalaak. Zabawne, czasem wręcz satyryczne, postacie to zdecydowanie element, którym Disgaea może się pochwalić.

Adell i Rozalin – para bohaterów o sprzecznych charakterach, którzy wyruszają ze wspólną misją.

Warto rozmawiać z postaciami pomiędzy walkami – zawsze rzucą ciekawym spostrzeżeniem.

Historia Adella i Rozalin pełna jest absurdalnych zwrotów akcji oraz kpin z naszych wyobrażeń piekła, jak też ze spraw zupełnie realnych i współczesnych – dość powiedzieć, że jednym z początkowych antagonistów jest były gwiazdor telewizji, który wszędzie porusza się w asyście ekipy filmowej, polującej bezskutecznie na gorący materiał. I takie akcenty są właśnie siłą tej serii – Disgaea 2 to niepoważna gra o rzeczach czasem nawet poważnych.

Przeżywając te dziwaczne przygody, często utrzymane w tonie wręcz jowialnym czy jarmarcznym, obserwujemy przemianę postaci, które odkrywają, że świat nie jest tak czarno-biały, jak im się wydawało, a ludźmi, tzn. demonami, miotają sprzeczne emocje. Można się pośmiać z udanych żartów, wzruszyć dramatem niektórych postaci, zażenować głupimi gagami i przede wszystkim zbudować relacje z bohaterami oraz poznać motywacje ich działań.

Po Disgaei mam problem, żeby zaangażować się np. w fabułę nowszych odsłon Fire Emblem, gdzie wszystko jest tak okrutnie poważne i w każdym momencie ważą się losy królestwa. Demony z Disgaei mają zdecydowanie zdrowsze podejście do życia: jak spłonie królestwo, zawsze można udać się do sąsiada i ograbić go z dobytku.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.

Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem
Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem

Recenzja gry

Czujecie ten podmuch gorąca? To smocze płomienie, w jakich wykuto Dragon’s Dogma 2 – grę, która nie boi się robić rzeczy po swojemu i gdzie najciekawsze przygody czekają na tych, którzy chodzą własnymi drogami. [Tekst recenzji został zaktualizowany.]

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.