Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Pokemon GO Recenzja gry

Recenzja gry 21 lipca 2016, 13:00

Recenzja gry Pokemon GO – społecznościowy fenomen, słaba gra

W Pokemon GO wiele jest do poprawienia; wiele też brakuje, ale już teraz widać, że to będzie jeden z największych hitów w historii (nie tylko) mobilnego grania. A popularnością bez problemu przebije masę pecetowych i konsolowych marek.

Recenzja powstała na bazie wersji AND. Dotyczy również wersji iOS

PLUSY:
  1. gra, z powodu której chcesz wyjść na spacer...
  2. ...w trakcie którego poznajesz nowych ludzi;
  3. pokemony z pierwszej generacji (Charmander!);
  4. ogromna frajda z łapania rzadszych stworków;
  5. spory potencjał rozwoju GO w przyszłości.
MINUSY:
  1. słaby tutorial i uczenie się mechanik na chybił trafił;
  2. brak zapowiedzianych elementów, które powinny być podstawą gry o pokemonach;
  3. w małych miejscowościach i na obrzeżach miast niewiele pokestopów i gymów;
  4. pożera baterię i potrafi się zawiesić w najważniejszych momentach;
  5. problemy z serwerami, które doprowadzają czasem do białej gorączki.

Po kilku słabszych latach japoński koncern Nintendo wreszcie zaczął otwierać się na obowiązujące trendy i rozpoczął szturm na rynek produkcji mobilnych. Efektem tych działań jest druga od czasu niezbyt dobrze przyjętego Miitomo aplikacja przeznaczona dla posiadaczy smartfonów i tabletów, czyli wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość i nawigację Pokemon GO. W ciągu kilku tygodni od amerykańskiej premiery tytuł zgromadził wokół siebie ogromną rzeszę wiernych fanów i wygląda na to, że mamy do czynienia z niespotykanym dotąd w grach społecznościowym fenomenem. Zabawa w łapanie stworków szalenie wciąga od pierwszych chwil, choć z czasem może się znudzić – poza kolekcjonowaniem potworów i okazyjną walką o miejscówki zwyczajnie nie ma co robić. Po pierwszych słodko-gorzkich wrażeniach przyszedł wreszcie czas na trudną ocenę: z jednej strony mamy doświadczenie jedyne w swoim rodzaju i bardzo aktywną społeczność, z drugiej zaś rozgrywkę, która nie daje rady na dłuższą metę i rozczarowuje fanów pokemonowych produkcji z głównego nurtu.

Co sprawia że Pokemon GO to rewelacyjny pomysł, który póki co nie do końca się sprawdza?

Recenzja gry Pokemon GO – społecznościowym fenomen, słaba gra - ilustracja #1

Tak jak w kultowych Pokemonach Red i Blue naszą przygodę możemy rozpocząć z Bulbasaurem, Charmanderem i Squirtlem (a po zastosowaniu małego triku również z Pikachu), zaś sam Pokedex, czyli rejestr stworów, zawiera 147 ze 151 pokemonów pierwszej generacji. Ta decyzja to strzał w dziesiątkę, jako że pierwsze pokemony są przez wielu uznawane za te najlepsze.

Pikachu, wybieram Cię!

Zabawę w Pokemon GO rozpoczynamy od wykreowania naszego bohatera. Chwilę potem, jak przystało na serię Pokemon, dostajemy jednego z kilku dostępnych na początku przygody stworów i po bardzo lakonicznym samouczku ruszamy w świat, prawie jak Ash Ketchum w pierwszym odcinku kultowego serialu. Gra wykorzystuje lokalizację w naszym urządzeniu i tworzy mapę na bazie rzeczywistego środowiska. Przemieszczając się po okolicy, tropimy kolejne potwory, które – po ukończeniu drobnej minigierki – łapiemy i dołączamy do kolekcji. Zgodnie z charakterystyką stworków i reprezentowanymi przez nie żywiołami pewne pokemony spotykamy tylko w określonych miejscach, zaś część z nich o wiele rzadziej niż pozostałe. Niestety, marzący o szybkim dorwaniu np. Pikachu i innych faworytów z dzieciństwa muszą uzbroić się w cierpliwość, gdyż przez większość zabawy natykamy się na tę samą garstkę stworów – na dziesiątki innych, lepszych potworów mogą liczyć jedynie wytrwali.

Recenzja gry Pokemon GO – społecznościowym fenomen, słaba gra - ilustracja #3
Recenzja gry Pokemon GO – społecznościowym fenomen, słaba gra - ilustracja #4

Gdy rozpoczyna się proces łapania stwora, aplikacja pokazuje obraz z kamery urządzenia wzbogacony o hasającego pokemona. Odpowiednia zręczność i trafienie w zmieniającą objętość obręcz wokół stworzenia kończą się schwytaniem go i dodatkową premią za celność. Jeśli jednak nie podoba nam się taki zabieg, możemy szybko wyłączyć alternatywną rzeczywistość, a napotkany stworek przeniesiony zostanie do wirtualnego świata z określonym tłem. Gra niestety nie tłumaczy dobrze mechaniki łapania – a o samym podkręcaniu pokeballi, które niesie ze sobą znaczące premie, dowiemy się od kolegi, który przypadkiem na to wpadł, lub z internetu.

Przy dłuższym testowaniu aplikacji łatwo zauważyć, że swoista regionalizacja pokemonów nie działa do końca tak, jak byśmy sobie tego życzyli – pewnego potworka, który powinien pojawiać się głównie przy zbiornikach wodnych, udało nam się schwytać w samej redakcji. Tak jak w pozostałych grach z serii stworki łapiemy za pomocą pokeballi, którymi musimy trafić w każdego z nich, gdy go spotkamy. W trakcie zabawy w prawym dolnym rogu ekranu wyświetlane są też sylwetki pokemonów, na które można natknąć się w danej okolicy, a znajdujące się przy nich ikonki śladów sugerują, jak daleko od nas każdy z nich się znajduje. Jedna i dwie ikonki wskazują odpowiednio, że pokemon może czaić się za rogiem lub w najbliższej okolicy. Niestety, trzy symbole, które oglądamy najczęściej, potrafią wysłać nas na szukanie igły w stogu siana, które czasem kończy się gorzkim rozczarowaniem.

Same pokeballe nie są nieskończone, a pozyskujemy je, tak jak i inne przydatne przedmioty, np. apteczki, odwiedzając porozrzucane po świecie gry pokestopy, związane z zabytkami czy charakterystycznymi miejscówkami. Mogą to być kościoły, pomniki, monumenty czy rzucające się w oczy graffiti – słowem ciekawe punkty w naszej okolicy. Umiejscowienie pokestopów nie jest przypadkowe, gdyż pokrywa się z lokacjami z innej gry deweloperów ze studia Niantic – działającego na podobnej zasadzie Ingressu, produkcji bardziej rozbudowanej i utrzymanej w klimatach science fiction. Trafienie rzadkiego stworka niedaleko osiedlowego muralu, o istnieniu którego nawet nie wiedzieliśmy, to frajda jedyna w swoim rodzaju, a samo zwiedzanie okolicy, do którego gra zachęca, to ogromny plus doświadczenia z aplikacją.

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Danteveli_ Ekspert 13 lipca 2016

(AND) Kiedy prawie 20 lat temu odpaliłem po raz pierwszy Pokemony byłem oczarowany. Prosty pomysł symbolizowany przez hasło „ Złap je wszystkie!” sprawił, że banalny RPG stał się czymś więcej. Wyobrażałem sobie wtedy jakby to było gdybym to ja a nie jakaś postać w grze mógł łapać te urocze stworki. Nie miałem wtedy pojęcia, że dziecinne marzenia któregoś dnia się ziszczą. Teraz jako dorosły chłop mam okazję pokazać wszystkim, że jestem najlepszym trenerem Pokemon. Tylko czy Pokemon Go jest czymś więcej niż szumem medialnym podsycanym przez nostalgię?

7.5
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.