Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 12 lutego 2016, 18:00

Recenzja gry Agatha Christie: The ABC Murders – Herkules Poirot nie zagrozi Sherlockowi Holmesowi

Agatha Christie: The ABC Murders zapowiadała się na interesującą konkurencję dla gier z Sherlockiem Holmesem tworzonym od lat przez studio Frogwares. W recenzji sprawdzamy czy belgijski detektyw dorównuje swojemu londyńskiemu koledze po fachu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • sporo mechanizmów urozmaicających rozgrywkę;
  • sprawdza się jako zabijacz czasu bez większego polotu;
  • przyjemna dla ucha oprawa dźwiękowa.
MINUSY:
  • zmarnowany potencjał fabularny materiału źródłowego;
  • zbyt niski poziom trudności;
  • krótki czas zabawy;
  • minigry polegające na obserwacji są tendencyjne i w gruncie rzeczy bezsensowne;
  • karygodne błędy techniczne potrafiące zablokować całą grę;
  • kreskówkowa oprawa graficzna nie pasuje do poważnego klimatu produkcji.

Kiedy około miesiąca temu spisywałem swoje wrażenia z obcowania z przedpremierowym fragmentem The ABC Murders, daleki byłem od entuzjazmu – produkcja robiła wrażenie zdecydowanie zbyt prostej i potencjalnie za krótkiej, by zainteresować kogoś więcej niż tylko niedzielnych graczy. Jednocześnie sygnowana logiem Microids gra mogła pochwalić się całkiem ciekawymi mechanizmami urozmaicającymi klasyczną dla przygodówek rozgrywkę opartą na interfejsie „point and click”, w wielu przypadkach zapożyczonymi ze świetnego Sherlocka Holmesa studia Frogwares. Stąd do wersji finalnej podszedłem ze sporą nieufnością, ale także nieśmiałą nadzieją, że może jednak udostępniony fragment był niereprezentatywny i zostanę pozytywnie zaskoczony. Ostatecznie moje obawy okazały się uzasadnione, jednak to niedopracowanie warstwy technicznej stanowi prawdziwą piętę achillesową tej produkcji.

Morderca prowadzi grę z Poirotem za pomocą przysyłanych mu przed każdą zbrodnią listów.

Arcyzbrodnia w Andover

Zaprezentowane w grze wydarzenia dość luźno adaptują powieść A.B.C. wchodzącą w skład cyklu kryminałów przedstawiających śledztwa prowadzone przez Herkulesa Poirota i jego wiernego towarzysza Arthura Hastingsa. Tym razem wybitny detektyw ściga tajemniczego mordercę, podpisującego się inicjałami A. B. C., który kluczem w wyborze swoich ofiar uczynił alfabet – pierwsza z nich mieszka w mieście, którego nazwa zaczyna się na literę „A”, zaś jej inicjały to A. A. Imię i nazwisko kolejnej mają na początku literę „B”, do morderstwa zaś dochodzi w miejscowości Bexhill – i tak dalej. Smaczku całemu śledztwu dodaje fakt, że złoczyńca pogrywa sobie z Poirotem, przed każdą zbrodnią przysyłając list, w którym pokpiwa ze swego adwersarza i zapowiada najbliższą zbrodnię. Belgijski geniusz podróżuje więc od jednego miejsca do drugiego, przesłuchując świadków i rodziny ofiar, zbierając wskazówki, rozwiązując zagadki i starając się odkryć tożsamość A.B.C.

Niestety, fabuła nie jest mocną stroną gry. Choć występujące w niej postacie, może poza kilkoma płaskimi wyjątkami, jak pomagający detektywowi policjant, są nakreślone w miarę wyraźnie i każda ma przynajmniej jedną wyróżniającą ją cechę charakteru, żadna nie potrafi wzbudzić sympatii gracza i w efekcie ich losy były mi kompletnie obojętne. Ponadto sama opowieść przedstawiona została w mało emocjonujący sposób – większość rozgrywki toczy się po dokonaniu kolejnych zbrodni i zajmujemy się jedynie obserwowaniem skutków działań mordercy. Napięcie teoretycznie wzrasta pod koniec, kiedy pojawia się nawet jeden naprawdę ciekawy zwrot akcji – niestety, ciekawy jedynie na papierze, gdyż sposób jego zaprezentowania okazał się całkowicie bezpłciowy. Jeśli komuś przede wszystkim zależy na opowieści, to zdecydowanie lepszym wyborem od produkcji Microids jest jej książkowy pierwowzór. W innym przypadku jedynie zepsuje sobie całkiem fajną niespodziankę.

Minigra obserwacyjna zazwyczaj polega nie tyle na odkrywaniu informacji co szukaniu argumentów pod postawioną na jej początku tezę.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.