Recenzja gry Firewatch - pięć godzin z życia leśniczego
Firewatch to produkcja, o której przed premierą wiadomo było niewiele. Autorzy chętnie dzielili się obrazkami prezentującymi urokliwe miejscówki, ale o samej istocie rozgrywki mówili niewiele. Dziś wiemy już wszystko.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- świetna oprawa artystyczna;
- bardzo dobra gra aktorów wcielających się w główne role;
- ciekawa, poruszająca historia;
- wyjątkowa atmosfera.
- nieco za krótka;
- trochę technicznych baboli.
Nazywasz się Henry i postanowiłeś przyjąć posadę gościa, który przez całe lato siedzi w sercu dziczy w stanie Wyoming i patrzy, czy wśród drzew nie pojawił się ogień. Wydaje się, że czeka Cię potwornie nudne lato, w końcu ile można gapić się na przyrodę? Wielkie pożary nie zdarzają się przecież tak często. Na dodatek wokół nie ma żywej duszy, tylko bezpośrednia przełożona, z którą rozmawiasz za pomocą zgrabnej krótkofalówki. Czy tak banalne wprowadzenie i widmo obcowania z zaledwie jedną osobą jest w stanie zagwarantować godną zapamiętania przygodę?
Zanim Firewatch pozwoli nam odpowiedzieć na to pytanie, najpierw musimy przekonać się, z czym w produkcie studia Campo Santo mamy właściwie do czynienia. Początek zmagań jest bardzo nietypowy, bo serwuje nam skojarzenia z tekstowymi grami sprzed dekad. Na kolorowym tle wyświetlają się opisy rzeczy, które widzi nasz bohater, a my wybieramy reakcję, która wydaje się najlepiej pasować do przedstawionej sytuacji. Ten literacki zabieg naświetla niełatwe życie Henry’ego, zanim objął posadę leśniczego, i w doskonały sposób wyjaśnia, dlaczego nasz bohater znalazł się właśnie w tym miejscu i w tym czasie. Napisy przeplatają się z krótkimi, interaktywnymi scenkami na silniku gry, dzięki czemu pierwsze wrażenie okazuje się niezwykle pozytywne. W tak nakreślony świat po prostu chce się wejść!
Start właściwej rozgrywki niemal dokładnie pokrywa się z tym, co wielokrotnie pokazywano w przedpremierowych materiałach. Henry, świeżo upieczony obrońca lasów, zostaje wyznaczony przez Delilah, swoją szefową, do uporania się z problemem fajerwerków, które ktoś nierozważnie odpala w centrum chronionego obszaru. To dość standardowe zadanie urozmaicane jest przez niezwykle uroczą scenerię i świetną wymianę zdań między bohaterem a jego nową partnerką. Tego typu zleceń trafia się w grze kilka: pójdź tam, uważaj na to i tamto, sprawdź, zdaj raport. Ale przecież wszyscy spodziewają się tajemnicy, drugiego dna, czegoś więcej... Nikomu nie zamierzam psuć zabawy, napiszę więc krótko: Firewatch posiada sekret, a atmosfera w trakcie zabawy jest bardzo umiejętnie zagęszczana. Wszystko prowadzi do całkiem satysfakcjonującego i dobrze wyjaśnionego finału, a przy tym całość okazuje się dojrzała i melancholijna. Istota niektórych wątków świetnie kontrastuje z tym, co wyświetla się na ekranie monitora.