Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Trove Recenzja gry

Recenzja gry 23 lipca 2015, 14:05

autor: Luc

Recenzja gry Trove - drugie wcielenie zaginionego Cube World?

Trove to kolejna propozycja dla miłośników światów zbudowanych z wokseli. Tym razem mamy do czynienia z przedstawicielem gatunku MMORPG, który dość mocno przypomina niegdyś świetnie zapowiadające się Cube World.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • duży wybór klas;
  • mnóstwo ciekawie wyglądających potworów i wyposażenia;
  • przystępny system samodzielnego budowania;
  • przyzwoity model finansowy;
  • ładnie prezentujący się świat i modele postaci.
MINUSY:
  • horrendalnie długi czas oczekiwania na logowanie;
  • wtórny, mało atrakcyjny endgame;
  • do bólu prosta walka, brak ciekawych mechanik;
  • brak jakiejkolwiek formy PvP.

Przyznam się bez bicia – próbowałem zrozumieć fenomen Minecrafta i całej reszty brylastych produkcji. Niestety, bez skutku. Czy to po prostu współczesna wersja klocków LEGO? Czy też może świat się zmienił i – parafrazując znane powiedzenie – „kanciaste to nowe czarne”? Nie wiem i prawdopodobnie nigdy nie będzie mi dane tego do końca pojąć, ale jedno jest pewne – nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości zalew kwadratowych tytułów miał ustać. Mamy już wokselowe survivale, strzelanki, przygodówki, gry akcji i całą masę przedstawicieli reszty gatunków. Czego do tej pory brakowało? Porządnego MMORPG. Próba podejścia do tego tematu nastąpiła przy okazji Cube World, ale jak projekt się skończył (a raczej nie skończył) – każdy odrobinę zorientowany w temacie doskonale wie. Lukę postanowiło wypełnić studio Trion przy pomocy gry Trove. Tytuł powstawał od końca 2013 roku i niedawno zadebiutował w finalnej wersji. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Cóż – i tak, i nie.

Trove funkcjonuje w modelu free-to-play. Produkcję można pobrać za darmo, a zabawa nie wymaga opłacania żadnego abonamentu. Zamiast tego mamy system mikrotransakcji, szczęśliwie większość z nich sprowadza się do zakupu przedmiotów kosmetycznych lub odblokowania klas. Te drugie można nabyć także za walutę zdobywaną w grze, cały system jest więc względnie dobrze zbalansowany.

Wybór do kwadratu

Zabawę i podróżowanie po wokselowym świecie rozpoczynamy naturalnie od stworzenia postaci. I już tutaj czeka sporo niespodzianek – nasz wybór nie ogranicza się bowiem jedynie do „świętej trójcy”, czyli maga, łotrzyka i wojownika. Zamiast tego występuje kilka naprawdę ciekawych i oryginalnych profesji, które różnią się od siebie nie tylko nazwą. Do dyspozycji mamy między innymi strzelającego z łuku Shadow Huntera, zżytego ze smokami Dracolyte’a, niebezpiecznego Neon Ninja czy dysponującego niepohamowanym apetytem Candy Barbariana. Wybór jest spory i każdy bez problemu powinien znaleźć coś dla siebie, ale niestety tkwi w tym pewien haczyk... Do jednego konta przypisać można tylko jedną postać. Jeżeli marzy nam się zagranie inną niż początkowa profesją, mamy do wyboru dwie drogi – zakładamy całkowicie nowe konto (sic!) albo korzystamy z opcji zmiany klasy w obrębie już posiadanego. Jest to oczywiście możliwe... po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Albo tej zdobytej w grze, albo nabytej za prawdziwą gotówkę. Decyzja twórców w pewien sposób zrozumiała, choć jeden z istotniejszych elementów w grach MMORPG – czyli właśnie tworzenie postaci – w ten sposób brutalnie ograniczono, co w przypadku Trove’a boli wyjątkowo mocno.

Znaleźć dungeon, zabić bossa... i tak w kółko.

Zakładając jednak, że udało się nam dokonać tego jedynego, najlepszego wyboru i jesteśmy gotowi na przygodę, trafiamy w końcu do właściwej rozgrywki. Historii tu nie uświadczymy w sumie żadnej, fabularne motywy naszego bohatera się nie imają, ruszamy zatem przed siebie. Sandboksowa formuła jest wręcz wszechobecna – jeśli dysponujemy odpowiednio wysokim poziomem, możemy przechodzić przez kolejne portale prowadzące do nowych krain, a tam... chodzimy, gdzie tylko się nam podoba. Tradycyjnych zadań w Trove brak, ale podczas eksploracji trafiamy na dungeony czy legowiska, w których samoczynnie pojawiają się drobne questy, takie jak np. zabicie grasującego po okolicy potwora. Zdobywane podczas eliminacji przeciwników punkty doświadczenia nie są w tym przypadku jednak najistotniejsze – znacznie ciekawszą opcją jest zbieranie ekwipunku. A tego w Trove mamy od metra.

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.