Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 1 lutego 2016, 10:50

autor: Szymon Liebert

Final Fantasy XV jak Metal Gear i Call of Duty? Nowy zwiastun i informacje rozbudzają nadzieje

Wypuszczony w weekend zwiastun Final Fantasy XV pokazał nowe oblicze gry, kojarzące się ze skradankową serią Metal Gear Solid i wybuchową akcją rodem z Call of Duty. Ten materiał, jak i parę ciekawostek na temat rozgrywki (np. systemu walki), rozbudzają nadzieję na to, że Square Enix wraca do formy. Szczególnie, że ponoć gra jest już na ukończeniu.

Final Fantasy XV po nowym zwiastunie intryguje jeszcze bardziej.

Final Fantasy XV skradankowe niczym Metal Gear Solid i wybuchowe prawie jak Call of Duty – takie oblicze gry Square Enix zobaczyliśmy w najnowszym zwiastunie, który był częścią specjalnego streamu podsumowującego postępy deweloperów. W ponad godzinnym materiale, nazwanym Active Time Report, Japończycy zdradzili parę szczegółów odnośnie rozgrywki i zapewnili, że prace nad produkcją są na ukończeniu. Jak wiemy z wcześniejszych zapowiedzi, datę premiery piętnastki poznamy w przyszłym miesiącu na specjalnej imprezie – potwierdzono, że odbędzie się ona 30 marca. Przed tą datą Final Fantasy XV na pewno spodziewać się nie powinniśmy, ale później - wszystko jest możliwe! Wiadomo, że wydawca chce wypuścić grę jeszcze w 2016 roku.

W dalszej części newsa streszczamy nowe informacje i wyjaśniamy kim jest widoczna na powyższym obrazku alabastrowa piękność, która najwyraźniej podwędziła hełm Sauronowi z Władcy pierścieni.

Nowy zwiastun – baza Niflheimu i klimaty MGS

Żołnierze Niflheimu, widoczni w zwiastunie, są w rzeczywistości wyhodowaną w sztucznych warunkach piechotą magitek, opracowaną przez wynalazcę Verstaela i sfinansowaną przez kanclerza Ardyna Izunię. W dwóch słowach: armia klonów, panie, armia klonów!

Świetny zwiastun prezentuje proces przenikania do wnętrza bazy frakcji znanej jako Niflheim, co ponoć będzie pobocznym wyzwaniem, jakiego podejmiemy się w Final Fantasy XV. Niflheim, jak wyjaśnili twórcy, to olbrzymie, militarne państwo, które przejęło kontrolę nad większą częścią świata. Jedynym miejscem, jakie oparło się mocy tego imperium, dowodzonego przez niejakiego cesarza Iedolasa Aldercapta, będzie królestwo Lucis, rodzinna kraina głównego bohatera gry Noctisa. Lucis swoją siłę opiera na magii, kontrując przy jej pomocy technologiczne twory Niflheimu. Przez „technologiczne twory” rozumieć należy chociażby... armię mechów rodem z Metal Gear Solid V!

Technologiczna armia z jednym celem – podbić cały świat.

Oglądając nowy zwiastun trudno nie odnieść wrażenia, że komuś imponuje styl Hideo Kojimy – są mechy, jest dynamiczna praca kamery, jest skradanie się. Nie żeby to w czymkolwiek przeszkadzało, bo Final Fantasy XV wygląda w tych scenach świetnie. Jak widać, w grze będziemy mogli manewrować na tyłach wroga, ukrywając się za różnymi przedmiotami lub korzystając z umiejętności „warp”, pozwalającej przeskakiwać szybko z miejsca na miejsce. Nie zabraknie opcji eliminowania pojedynczych żołnierzy po cichu, co w połączeniu ze wspomnianym „teleportem” da niezwykle efektowną rozgrywkę. Współczesna skradanka pełną gębą! Kiedy już zostaniemy wykryci, trzeba będzie przejść do walki – ta również wygląda bardzo dobrze.

System walki i magii – trzy żywioły

Jedną z rzeczy, która robi największe wrażenie w zwiastunie, jest system walki z uproszczonymi, ale bardziej widowiskowymi atakami i sekwencjami ciosów (a także widocznymi pod koniec unikami). Oszczędny interfejs zdradza, że gracz będzie mógł atakować i bronić się, mając szybki dostęp do czterech różnych rodzajów broni lub zaklęć – widzimy jak Noctis zaczyna ofensywę od włóczni a później błyskawicznie zmienia oręż na dwa sztylety. Poszczególne uderzenia wydają się korzystać z zasobów many. W pewnym momencie bohaterowie wykonują „X-Strike”, czyli po prostu wspólny atak. Sama opcja przełączania się między postaciami pozwala pierwszym herosem naznaczyć i ogłuszyć wroga, a drugim zadać śmiertelne uderzenie. Zaobserwowaliśmy parę innych specjalnych technik, jak np.: Flash Bomb (oślepiające światło), czy Gladiolus (szarża). Nie umknęło nam również to, że pojawi się możliwość przejęcia kontroli nad wieżyczką strzelecką i wysadzenia pobliskich materiałów wybuchowych. Takich akcji nie powstydziłoby się Call of Duty.

Magia i walka wyglądają świetnie.

Osobnym tematem jest magia, która została opisana nieco bardziej szczegółowo. W samym materiale widzimy postać korzystającą z czegoś w rodzaju kuli ognia, czy raczej ognistego granatu, ale w grze znajdziemy więcej możliwości. Magiczne moce zostaną podzielone na dwa rodzaje – Ring Magic, dostępną tylko po zdobyciu królewskiego pierścienia Lucis (co nastąpi na pewnym etapie gry), a także Elemental Magic, bardziej powszechną formę magii. Ta druga kategoria ma składać się z trzech żywiołów – Thunder, Blizzard i Fire, czyli gromu, zamieci śnieżnej i ognia. Każdy z nich będzie mógł wywołać pewne środowiskowe efekty: grom zada większe obrażenia w deszczu, ogień pozwoli podpalić trawę (ale może zranić naszych kompanów!), a zamieć zamrozi wodę i spowolni tym samym wrogów. Co ciekawe, magia nie jest oparta na punktach many, lecz przedmiotach, które działają podobnie jak konwencjonalna broń – będziemy zbierać je w różnych zakamarkach świata.

Final Fantasy XV jak Metal Gear i Call of Duty?! – nowy zwiastun i informacje rozbudzają nadzieje - ilustracja #4

„Alabastrowa piękność”, jak poetycko określiłem tę postać we wstępie, ma na imię Aranea Highwind i jest dowódcą Trzeciego Oddziału 87. Dywizji Powietrznej armii Niflheimu. Aranea, zwana też przez podwładnych Dragoon, będzie wojowniczką świetnie wyszkoloną w technikach powietrznych – zwiastun to potwierdza, bo kobieta atakuje drużynę gracza właśnie z powietrza!

Final Fantasy uratowane?

Autor newsa przyznaje bez bicia, że mimo usilnych prób nie zrozumiał ani słowa z materiałów przygotowanych przez japoński oddział Square Enix. Wszelkie informacje zawarte w tym tekście pochodzą więc z serwisu Gematsu, specjalizującego się w grach z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Na koniec warto dodać, że producenci prowadzący pokaz zaakcentowali poprawioną pracę kamery, podrasowany interfejs użytkownika, a także nowe sekwencje ciosów i rozkazy dowódcze. Szczerze mówiąc, my też zwróciliśmy na to uwagę, bo gra rzeczywiście wygląda lepiej niż kiedykolwiek. W moim prywatnym przypadku to pierwszy od dawna materiał promocyjny poświęcony piętnastce, który nie wzbudził we mnie senności. Square Enix pokazało, że ich gra będzie szybka, widowiskowa i, co chyba szczególnie ważne, potwornie stylowa. To znacznie lepsze niż kilkuminutowy materiał o tym jak bohaterowie jadą samochodem przed siebie. Takiej mocy z grubsza brakowało kolejnym rozdziałom sagi znanej jako Final Fantasy XIII, które niestety zbyt często budziły w odbiorcy jedynie zażenowanie. Wciąż wierzę w serię, bo nawet w słabszych częściach trzynastki można było doszukać się tego specyficznego, odświętnego klimatu grania w coś niezwykłego.

W marcu dowiemy się, kiedy rzucimy się na grę.

Final Fantasy XV wyjdzie w 2016 roku na PlayStation 4 i Xboksie One. Mając na uwadze to, że Square Enix mocno zaangażowało się ostatnio w przenoszenie swojej legendarnej serii na pecety (a także popularność tych konwersji), wierzę, że piętnastka dotrze prędze czy później także na tę platformę. Szczegóły dotyczące premiery i sprzedaży gry zostaną ujawnione 30 marca w ramach imprezy Uncovered: Final Fantasy XV, która odbędzie się w Shrine Auditorium w Los Angeles.

  1. Oficjalna strona Final Fantasy XV