Większość graczy PC czeka na przeceny gier, wynika z najnowszych badań
Kasa to jest jedna strona medalu. Druga to taka, że większość gier AAA na premierę nie nadaje się do spożycia. Trzeba odczekać rok+ aż dostanie połatana i otrzyma całą zawartość dodatkową. Dopiero wtedy można rozważyć zakup. A że przy okazji stanieje? No cóż. Dla mnie tylko lepiej.
Kolejne 32% respondentów jest zdania, że interesujące ich gry „można zdobyć za darmo” (prawdopodobnie chodzi tu o rozdawnictwa organizowane m.in. przez Epic Game Store).
Taa, chodzi o rozdawnictwo
Na premierę płacisz więcej i jesteś betatesterem zabugowanego i niedokończonego tytułu.
Po 2+ latach (zazwyczaj) kupujesz sobie GOTY/Złotą Edycję/Complete Edition i grasz w ukończony, przetestowany i zawierający wszystkie DLC produkt, a przy tym płacisz za niego znacznie mniej.
Pomijając że 99,99% gier jest dziurawa jak ser szwajcarski to są właśnie drogie i to nawet na przecenach. Jeszcze jakieś pół roku temu szło kupić całkiem fajne gierki jak były na promocji, a dziś nawet w ten sposób trzeba się chwilę zastawić co wybrać. A straszą że mają jeszcze bardziej podrożeć.
Czytam nieraz komentarze pod podobnymi newsami to są osoby, które to popierają. Twierdzą że są gotowe zapłacić 400 czy nawet 500zł za wypasiony tytuł ze wszystkimi dlc i dodatkami.
Druga sprawa to recenzje portali związanych z grami. Większość gier jak wychodzi taka recenzja to gra jest zachwalana. Twierdzą, np. że te kilka błędów nie wpływa na rozgrywkę ale jak przychodzi co do czego to jest całkiem inaczej. Niekiedy po kilku tygodniach nawet sami wydawcy przyznają się do tego że grę należy połatać. Więc jak tu ma być tanio i lepie jak gracze po prostu lubią dużo płacić za gry i grać w niesprawne tytuły.
Kasa to jest jedna strona medalu. Druga to taka, że większość gier AAA na premierę nie nadaje się do spożycia. Trzeba odczekać rok+ aż dostanie połatana i otrzyma całą zawartość dodatkową. Dopiero wtedy można rozważyć zakup. A że przy okazji stanieje? No cóż. Dla mnie tylko lepiej.
Kolejne 32% respondentów jest zdania, że interesujące ich gry „można zdobyć za darmo” (prawdopodobnie chodzi tu o rozdawnictwa organizowane m.in. przez Epic Game Store).
Taa, chodzi o rozdawnictwo
tylko 36% z nich jest w stanie zapłacić za interesującą ich grę pełną cenę.
To są dziesiątki jak nie setki mln osób, dla których cena sprzętu i gier nie jest przeszkodą. Oni napędzają rynek
Dokładnie! 5% to mogłoby być tylko, ale 1/4? Raczej norma na każdym masowym rynku - większość konsumentów nie kupuje też najdroższej elektroniki samochodów, ubrań... Te 25% to raczej i tak sporo.
Co prawda badania dotyczą USA, a dla klientów ze Stanów i zachodu gry premierowe wydają się tanie, nominalnie kosztują ok. 4x mniej niż u nas, 70$ to jak ok. 100 zł dla Polaka... Ale jak widać to też może być zbyt wiele (tym bardziej że 70$ względem wartości nabywczej to nadal 300 zł).
Inna sprawa że tam na pewno zadowala klientów przecena o 25-50% max, u nas od 50% można zacząć rozważać zakup :)
Pomijając że 99,99% gier jest dziurawa jak ser szwajcarski to są właśnie drogie i to nawet na przecenach. Jeszcze jakieś pół roku temu szło kupić całkiem fajne gierki jak były na promocji, a dziś nawet w ten sposób trzeba się chwilę zastawić co wybrać. A straszą że mają jeszcze bardziej podrożeć.
Czytam nieraz komentarze pod podobnymi newsami to są osoby, które to popierają. Twierdzą że są gotowe zapłacić 400 czy nawet 500zł za wypasiony tytuł ze wszystkimi dlc i dodatkami.
Druga sprawa to recenzje portali związanych z grami. Większość gier jak wychodzi taka recenzja to gra jest zachwalana. Twierdzą, np. że te kilka błędów nie wpływa na rozgrywkę ale jak przychodzi co do czego to jest całkiem inaczej. Niekiedy po kilku tygodniach nawet sami wydawcy przyznają się do tego że grę należy połatać. Więc jak tu ma być tanio i lepie jak gracze po prostu lubią dużo płacić za gry i grać w niesprawne tytuły.
Dlatego dążymy do coraz większej polaryzacji. Z jednej strony bezmózgie wieloryby które będą bulić po 600zł a z drugiej strony podziemie piratów którzy nie doczekają się promocji poniżej 100zł.
A dlaczego wybitna gra nie moglaby kosztowac wiecej? Dlaczego wszystkie maja kosztowac tyle samo? Czy moze uwazasz, ze tworcy nie powinni tworzyc gier wybitnych tylko takie szyampowe aaa warte 300pln?
Pewnie zaraz usłyszę coś w stylu skoro cię nie stać to zmień pracę albo to nie jest pierwsza potrzeba więc sobie odpuść i bez tego można żyć albo coś w tym stylu. Spoko można.
Kolejna sprawa związana z podwyżkami gier to też często wykorzystywanie sytuacji na rynku przez wydawców. Nie tak dawno czytałem że przyczyną wysokich cen gier u nas jest jakiś przestarzały system przeliczania dolara na złotówki czy coś takiego i między innymi to jest powodem wyższych cen.
No i standardowy sposób podwyższania cen gier co jest często stosowane nie tylko w tej branży ale praktycznie w każdej to tak zwane "dymanie klientów". Producent czy tam wydawca widząc że klient i tak kupi ich produkt bez względu na cenę to o ową cenę podwyższają choć by nie musieli. Po prostu żerują na niewiedzy klienta i sobie jadą, a klient się cieszy że coś kupił i przepłacił choć nie musiał.
Jakoś mi się kłóci to z faktem że preordery gier AAA za 60-70 dolców często są bestsellerami na Steam/PSN/Xbox Live. Niby gracze wolą poczekać, a potem czytam newsy o kolejnej rewelacyjnej sprzedaży zabugowanego Call of Duty, FIFY czy Diablo.
Bo "większość", to nie wszyscy. Steam ma około 130mln użytkowników online miesięcznie i 60mln dziennie, przekładając dane z ankiety na Steam, to 1/3 z 130mln to koło 43mln osób potencjalnie chętnych kupić grę w pełnej, premierowej cenie, to gigantyczna liczba, PS5 sprzedało się 46mln, o Xboxach S/X nie ma co mówić.
Graczy na świecie jest podobno ponad miliard. Odsiewając telefoniarzy i graczy COD / FIFA / Minecraft / Fortnite zostaje nadal ładnych kilkaset milionów. Jeśli gra sprzedaje się w 10 milionach niedługo po premierze to jest określana jako megahit. Jaki to odsetek ogółu graczy? 5%?
Na premierę płacisz więcej i jesteś betatesterem zabugowanego i niedokończonego tytułu.
Po 2+ latach (zazwyczaj) kupujesz sobie GOTY/Złotą Edycję/Complete Edition i grasz w ukończony, przetestowany i zawierający wszystkie DLC produkt, a przy tym płacisz za niego znacznie mniej.
I w dodatku miałeś czas na to żeby zupgrade'ować sprzęt (no dobra, tu argument dotyczy raczej czekania dłużej niż 2 lata, ale dla mnie problemem nie jest czekać nawet 5 lat albo i 10 jeśli jest taka potrzeba) i bez problemu pograć sobie na najwyższych ustawieniach ciesząc się pełnią tego co przygotowali dla Ciebie twórcy, a nie szukać kompromisów i ucinać detale/szczegóły w dniu premiery.
Ja to ostatnio coraz częściej kupuję po ofertach z gg deals zamiast ze Steama, ostatnio o 40zł taniej wziąłem oczekiwane Street Fighter 6, z sekcji official store i po sprawdzeniu sklepu kilka razy jeszcze nie miałem żadnych problemów.
Ostatnia gra, jaką kupiłem na premierę, to Diablo IV. I dosłownie ostatnia, nie dam się więcej zrobić w wała.
edit: do niedawna kupowanie preorderów świadczyło o przesadnym optymizmie, czasami graniczącym z naiwnością. Wychodzi na to, że teraz tyczy się to nawet zakupów na premierę.
Z jednej strony - po co kupować na premierę jak jeszcze nam zalegają inne gry na koncie? Czasem ledwo ruszone, porzucone albo w ogóle nietknięte?
Z drugiej strony czasem nawyk kupowania gier w przecenie „na zapas" nadal żywy...
Tak, tylko później zanim człowiek ruszy tę dawno zakupioną grę to widzi newsa że za darmo rozdają w Epic Games albo na GOGu.
To jest dramat, jak sobie to uświadomię. Mam na koncie trochę gier, co były w super cenie ale są w ogóle nieruszone. Mało tego, znowu chce sobie nakupować gier, bo znowu są fajne promocje ale czy je ruszę, no nie wiem. Tak to jest, jak się ma za dużo w dupie.
Nie widzę sensu posiadania konta na ESG - gram w to na co mam ochotę a nie byle co wrzucą...
^ up
pomaga wyzbycie się patologii typu "backlogi" czy "kupy wstydu" i grać w co się chce... duży dysk i szybkie łącze zalecane
Mam tak samo. Mam w co grać, ale ciągle kupuję kolejne gry, bo fajna promocja, bo w końcu premiera długo oczekiwanego przez mnie tytułu itd. Jednak, na szczęście, póki co u mnie systematycznie "kupka wstydu" maleje, bo więcej gier kończę niż kupuję.
Konta na Epicu nie mam, bo i tak większości gier od nich bym nie ruszył, jak to ma miejsce z darmówkami od GOG.
Kolega wyżej już wyjaśnił temat ale dodam coś od siebie. Raz, że cena za wysoka, dwa że gry są często niedopracowane a trzy, tytuły AAA często tanieją po roku o 50% lub więcej. Tyczy się to i rynku PC i konsol.
Na premierę kupuję głównie takie najbardziej pożądane przeze mnie tytuły. Jeśli są od dewelopera, który ma za sobą wysoko ocenioną przeze mnie produkcję, to nie mam obaw z kupnem takiej gry. Takie ogrywam praktycznie od razu. Na promocjach z kolei kupuję, jak widzę, że jest fajna cena - te kupione bezpośrednio na Steam przechodzę w miarę na bieżąco (chyba, że są we wczesnym dostępie - wtedy czekam na więcej zawartości), te zakupione w bundlach lub na bazarze ŁG odpalam po jakimś czasie. "Kupka wstydu" na szczęście u mnie nie rośnie, bo póki co więcej przechodzę niż kupuję.
Nie rozumiem, jaki jest sens kupowania współcześnie gier na premierę skoro:
1. Gry są bardzo drogie, osiągają ceny pokroju 300 zł i więcej, a zaledwie parę miesięcy później można je wyrwać za pół ceny i mniej
2. Gry nie starzeją się już tak szybko - kiedyś gra sprzed 1-2 roku już potrafiła odstawać - dzisiaj RDR2 sprzed 5 lat mógłby zostać wydany choćby jutro a i tak byłby jedną z najładniejszych i największych gier obecnie, Wiedźmin 3 sprzed 8 lat dostaje patcha i wciąż cieszy oko, CP77 dopiero teraz większość graczy może odpalić z większością wodotrysków, AC Origins nie wygląda dużo gorzej od AC Mirage etc.
3. Gry są w gorszym stanie na premierę niż rok później - patche, dodatki, dlcki... często gry pojawiają się w stanie przypominającym betę albo i gorzej... Teraz już nie ma co prawda takiego problemu z wycinaniem gry i wydawaniem po premierze, ale wciąż zdarzają się tego typu zagrania...
4. Ludzie mają przeogromne biblioteki nagromadzone, głównie z rozdawnictwa, z wyprzedaży itd. Gry są długie i wszyscy wiemy, jak wyglądają statystyki ukończenia gier. Biorąc pod uwagę punkt 2. trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której komuś brakuje pozycji do ogrania i wyczekuje najnowszej premiery...
Koniec końców - optymalną strategią jest odczekanie roku-dwóch aż dana pozycja pojawi się w pełni spatchowana, w edycji kompletnej za kilkadziesiąt złotych a do tego czasu ogrywanie nagromadzonych w bibliotece pozycji, które wciąż się świetnie trzymają.
„Indyki” kupuje aż 75% respondentów.
No i elegancko. Jak sie taki dobrze zapowiada to kupuje EA zeby wspierac tworcow a poza tym jest wtedy taniej.
Od kilku lat praktycznie nie kupuję gier, a gier w cenie premierowej to już w ogóle nie pamiętam od kiedy. I nie tylko chodzi o absurdalnie wysokie ceny (300 zł za rozgrywkę kilkugodzinną? dobry żart), ale przede wszystkim jakość i gry walność, które w nowych grach są znacznie gorsze niż to co było kiedyś.
Teraz po prostu gdy są jakieś przeceny (i to znaczne, nie jakieś głupie 15%) lub okazje, wtedy czasami się skuszę. Gry przestały być dla mnie główną rozgrywką, z przyczyn podanych powyżej. Mogę się bez nich obejść, a absurdalnie wysokie ceny tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu.
Generalnie jak ktoś jest choć odrobinę świadomym konsumentem a nie kimś kto gra raz na rok i kupuję grę w sklepie pod wpływem impulsu bo mu się obrazek spodobał, albo kojarzy znany tytuł, to po prostu nie kupuje na premierę, bo nie ma to kompletnie żadnego sensu, nie będę pisał kolejny raz tego samego ale w innych komentarzach są wymienione argumenty za odczekiwaniem z kupnem z którymi po prostu nie sposób dyskutować. Wyjątkiem mogą być sieciowe gry kompetytywne gdzie wiadomo że najlepiej jest zacząć jak najszybciej jeśli ktoś chce w nie grać na poważnie, albo po prostu jeśli ktoś jest wielkim fanem jakiejś marki lub nie musi się liczyć z wydawanymi pieniędzmi.
Ja staram się tylko kupować na przecenach i promocjach. Niestety gry stały się okropnie drogie, mówiąc o nowych tytułach, osiągając ceny na tyle zaporowe, że po prostu szkoda mi tyle kasy wywalać na grę. Drugą sprawą jest to, jak to już nadmienili niektórzy wyżej, że często gry premierowe i te nowe to gruzy czekające na połatanie i doklejenie brakującej zawartości(DLC). Nie próbuję tu jakoś specjalnie oczernić gier, czy twórców, takie są po prostu fakty. Gra z czasem nie dość że tanieje, to w dodatku jej stan techniczny się poprawia, oraz obrasta w brakującą zawartość dodatkową. A wystarczy tylko wstrzymać swój osobisty hypetrain i poczekać. Zdarza się też, że sama jakość gry i jej zawartość bywa nieadekwatna do ceny(Patrz chociażby Starfield). Do tego dodajmy czynniki niezwiązane już bezpośrednio z grami - niewysokie zarobki, inflacja, niska wartość waluty. U nas cena gry to często 1/8 całej czyjejś wypłaty. I nie tylko tej premierowej, bo jak widzimy po różnych store'ach - ceny gier potrafią trzymać poziom 300zł właściwie cały czas, taniejąc(wracając do normalnej, niezawyżonej) tylko na promocje i przeceny. No i na koniec - ilość wydawanych gier. Tego jest tyle, że człowiek kupi jedno, nie zdąży dobrze ograć, a tu już 2 kolejne się pojawiają. Wszystkie te czynniki wpływają na kwestię kupowania gier i nie dziwię się, że dużo osób czeka na promocje i przeceny. Wiedząc, że można coś dostać dużo taniej, w lepszym stanie, często z DLC, po co wydawać więcej na zawyżonych cenach?
32% ankietowanych odpowiedziało, że woli poczekać, aż gra trafi na wyprzedaż lub do paczki (np. Humble Bundle)
Myślę, że to wszystko wyjaśnia. W ankietach to sobie można deklarować różne rzeczy.
Zresztą cena to dla mnie jest dziś nawet mniejszy problem niż to całe "wsparcie popremierowe", gdzie dodaje się różne rzeczy długo po premierze. Po co miałbym kupować wcześniej i jednocześnie być karanym otrzymując grę gorszą, uboższą i mniej dopracowaną, niż po roku-dwóch?
Czyli wszystko działa jak powinno. Te szybujące ceny nie biorą się znikąd, to też reakcja na kupowanie przez ludzi promocjami - po to się wychodzi z wysokiego pułapu cenowego, żeby było, z czego schodzić przez kolejne 3-4 lata na wyprzedażach.
Zazdroszczę wszystkim którzy potrafią czekać na promocję. Osobiście uważam że gry AAA są na premierę w większości w stanie bardzo akceptowalnym. A zazdrość wynika z tego że czekając na promocję i wersję goty, moje zainteresowanie tytułem już tak spadnie że go po prostu nie kupię. Kiedyś kupowałem dużo tytułów na promocjach, ale kończyło się na tym że w nic nie grałem. Ot takie „kupię bo jest tanio a kiedyś chciałem zagrać”. Teraz kupuje gry jak mam na nie ochotę (niezależnie czy kosztują 30 czy 300zl) i jestem szczęśliwszym człowiekiem. Promocję wszelakie omijam, a lista gier które chciałbym ograć maleje (przy czym większości nawet nie mam w bibliotece).
Nie wygląda mi na to, aby stan faktyczny pokrywał się z tą ankietą.
Nowa premiera i nie ma znaczenia co studio nawywijało wcześniej i tak się zlecą mmasowo.
(nie zapomnijcie o preorderach mass effeta, next gen fallouta i kolejnego tes'a)
FOMO wygrywa.
Wszystkie marudy z motto, że "kupię 2 lata po premierze za 10 zł z wydaniem z bonem i jeszcze z biletem na escort party w Dubaiu" to sobie wreszcie uświadomcie, że gdyby nie ci jelenie co kupują w cenie premierowej to byście nie mieli co kupić bo nikomu by się niepłacało robić tych wielkich i drogich AAA. Gralibyście w indyki na poziomie mobilek i tyle.
No tak nie do końca, wtedy po prostu dalej robiliby gry tylko nie schodziliby z ceny. Może nie byłoby tyle tanich gier w promocji ale też twórcy nie mogliby wydać niedokończonej albo wtórnej produkcji tak jak teraz, bo też by się nie sprzedała. Nikt nie mówi że gry mają być za darmo ale niech za ceną idzie też jakość. To "jelenie" psują rynek, a nie ci którzy czekają na okazję. Poza tym to studia i sklepy kreują rynek w ten sposób, a nie gracze. A skoro tak robią, to tylko głupek by tego nie wykorzystał
Moim zdaniem jeśli chodzi o ceny gier to jest zmowa korporacji. Jeszcze 5 lat temu nie było takich patologii co dziś. Za grę która została wydana w 2015 roku trzeba płacić 289zł. Przykład: Max Max. Takich gier jest więcej. Polecam posprawdzać cyfrowe sklepy i zobaczyć ceny starasz tytułów tak miej więcej z lat 2015-2019.
Twórcom gier nie opłaca się zaniżyć ceny gry kilka lat po premierze. Robią mega rabat kilka razy w roku i tyle. Cena premierowa lub nieco niższa jest cały czas. Całe szczęście że wersje pudełkowe nie maja tej patologii. Gotowanie żaby idzie w najlepsze, za niedługo będziemy wynajmować ubrania i płacić subskrypcje za tlen.
Przecież Mad Max na stronach z kluczami do gier chodzi po dosłownie 7 zł.
Z oficjalnych sklepów nigdy się nie opłaca nic kupować, na tych śmiesznych wyprzedażach steam i tak jest 2 razy wyższa cena niż w dowolnej kluczykowni.
Ja jedyne gry jakie kupuję, to jakieś edycje gold czy ultimate moich ulubionych gierek kilka lat po premierze jak już kosztują kilkanaście/kilkadziesiąt złotych.
Za grę która została wydana w 2015 roku trzeba płacić 289zł. Przykład: Max Max.
Zły przykład, cena bazowa, bez promocji dla Mad Maxa na Steam, to 94zł, w promocji często za ~20zł (np. teraz na GOGu jest za 18zł). W premierę kosztował coś koło 200zł, na pewno nie 289zł (chyba, że wersja konsolowa). Więc trzeba wydawcę szanować, że po latach postanowił obniżyć cenę, większość jednak trzyma zawsze to co było w premierę, pewnie po to, aby w promocjach lepiej to wyglądało.
W przypadku PCtów jednak, to praktycznie każda gra tak naprawdę zawsze jest na promocji z może tygodniem przerwy. Steam, GOG, Epic, w paru przypadkach Ubisoft i EA Play, do tego masa sklepów z kluczami do Steam, zawsze gdzieś będzie jakaś promocja.
Biorąc pod uwagę jakość gier oraz ich cenę, to się nie dziwię. Zresztą ja sam tak robię.
Zdziwienie? Ceny podstawek zaczynaja sie od 250-350zł, to chore. W dzisiejszych czasach gry powinny kosztowac maks 100zł, a 250-350 już edycje kolekcjonerskie. Ta kasa idzie nie do kieszeni deweloperów, tylko do kadry menedżerskiej i na reklamy, gracze płacą za oglądanie zakupionych przez nich gier na billboardach. Bez sensu, dobry produkt nie potrzebuje reklamy. Ja nie kupiłem nigdy gry za więcej, niż 100zł i póki co nie zamierzam.