Prawdziwe przyczyny uzależnienia od gier MMO
Gram w Guild Wars od 13 miesięcy, raz spędzam w wirtualnym świecie 5 godzin, raz 30 minut. Granie daje sporą satysfakcję, ale również możliwość nauki języków (połowa z moich wirtualnych znajomych jest multinarodowa więc chcąc nie chcąc uczę się angielskiego rozmawiając z nimi, czytając opisy misji, celów, przeciwników, umiejętności itd.Więc są też plusy takiej rozrywki.
Nie wiem jak w innych grach ale w GW co godzinę program mi pisze ile godzin spędziłem w wirtualnym świecie "dzisiaj" i proponuje zrobienie przerwy.Zupełnie ode mnie zależy czy ją zrobię czy nie, ale na pewno nie można się zapomnieć tak jak Greg - "wydaje mi się, że minęła co najwyżej godzina"
To wszystko tkwi w psychice danej osoby , to jest jak z papierosami niektorzy nie maja na tyle silnej woli zeby je rzucic. Ja osobiscie nie mam zadnych nalogow , nie pale , pije tylko okazjonalnie a narkotyki nigdy mnie nie ciagnely. Lubie grac w gry mmo , lubie rywalizacje zarowno w zyciu jak i w grach ale nigdy nie czulem sie uzalezniony , zdazalo sie spedzac pare godzin przed kompem pod rzad ale tez bywaly dni bez siadania przed nim. Wszystko jest dla ludzi i jak niektorzy nie maja silnej psychiki zeby sobie z tym radzic to powinni isc sie leczyc albo niech rodzice sie dziecmi swoimi zainteresuja zanim wciagna sie na dobre.
fajnie, ze ktos w koncu zauwazyl, ze gry sa bardziej skutkiem niz przyczyna problemow roznych ludzi.
Już nawet przewiduję finał starcia socjologów z firmami wydającymi MMO.
Niedawno puszczali w tv film, oparty na faktach, w którym ok 40-letnia kobieta, zdolna i dobrze pracująca, zaczęła powoli wdawać się w szpony hazardu (automaty konkretnie), co powoli przeradzało się w chorobę i doprowadziło do totalnej patologii oraz 'zmusiło' do kradzieży.
Sprawa miała koniec w sądzie i globalnym jej efektem było wprowadzenie w kasynach powszechnych ostrzeżeń o możliwych skutkach zbyt częstego hazardu. Pewnie również tak będzie z MMO i mam nadzieję, że tylko na tym się skończy.
Co do zdania Pana Dudleya - wydaje mi się, że nie tyle winno się ograniczać, ale na początku przyzwyczajać do innych, bardziej sportowo-socjalizujących zajęć. Ja w gimnazjum i I liceum spędzałem ostre godziny nad samym single player, ale nie gardziłem tradycyjnymi rozrywkami - jak mniemam właśnie dlatego, że zostałem wcześniej odpowiednio wychowany i komp nie był centrum mojego świata
nie ma co zaskarżac producentow ze gra dziala na jakas osobe jak narkotyk, sa na pudelkach gier ostrzezenia
grajac korzystaj z Internetu trzeba umiec zachowac rozum:] nawet jesli ktos nalogowo by gral to tez moze to przerwac. Bylo takie slynne powiedzienie na GOLu kiedys "Wyjdz z domu":P no naprawde ale gry to chwilowa rozrywka nie na caly dzien:]
ADEK24 ---> Chyba nie rozumiesz do końca na czym polega nałóg - to choroba, w dodatku psychiczna, a nie zwyczajne hobby, z którego możemy zrezygnować w dowolnym momencie.
Osoby będące w n wariują bez kontaktu ze swoją 'kokainą'. Jak możesz wyłączyć grę i zacząć czytać spokojnie książkęałogu, jak palacze, to spoko, nawet jak grasz dużo to nałogowcem nie jesteś. Ale jak gry nie możesz wyłączyć albo stajesz się nerwowy i zdekoncentrowany bez kontaktu z nią, to przypadki, które już powinno się leczyć - i tu też problem jest taki, że samodzielnie mało kto do lekarza pójdzie.
Gry są tylko narzędziem. A w nadmiarze szkodliwa jest nawet herbata.
w takim razie dlaczego narkotyki nie sa legalne? Przeciez ich zazywanie tez jest kwestia tylko i wylacznie samego konsumenta. A co do dostepnosci dzieci do narkotykow, odpowiada za to sama delegalizacja, bo nikt nie kontroluje sprzedawcow na biezaco. Sek w tym ze delegalizacja nie ma na celu uchronienia zadnej grupy spolecznosci, lecz tylko i wylacznie zaoszczedzenie kasy przez rzad, bo odwyki i leczenia nie sa refundowane. Cos jak z zapinaniem pasow w samochodzie. Kogo obchodzi co mi sie stanie w samochdzie? A jednak musze zaplacic mandat 50zl, bo rzad chce zaoszczedzic na wypadkach samochodowych. Dobrze ze jeszcze plynow do mycia i detergentow nie zabronili, bo przeciez tez sie moge ich napic. Wracajac do tematu, widze sprawe jasno: predzej czy pozniej rzady na swiecie wezma sie za gry, zwlaszcza mmo.
Ja próbowałem się uzależnić od jakiegoś mmo, spróbowałem paru najpopularniejszych i niestety, nie udało mi się. Najdłużej grałem w WoWa. Aż 3 miesiące :-)
$aimon ---> pewnie dlatego, że w bardzo prosty sposób prowadzą do ostrych zaburzeń świadomości potencjalnych wyborców.
Chyba jednak grając na kompie potrzebna Ci jest większa dawka niż 10 sekund ze strzykawką, a w międzyczasie odczuwasz jakieś potrzeby fizyczne, fizjologiczne
Vader ---> heh, ja również :). Wyszły jakieś 2 miechy nieregularnego grania w Anarchy Online. Pewnie grałbym więcej, ale na takim 40 lvl rozgrywka (i angielskie słownictwo) staje się na tyle zaawansowane, że nie jestem w stanie wyjść poza bazowe nabijanie expa.
Ale poza tym było fajnie :).
ffff-> narkotyki to nie tylko strzykawka, to tez marihuana ktorej przedawkowanie wymaga wypalenia prawie 1 kilograma na raz dla przecietnego czlowieka, a ktorej sila uzaleznienia jest mniejsza od alkoholu czy papierosow. Zreszta zaraz mi beda tu najezdzac "znawcy" ktorzy twierdza za"jeden skret uzaleznia" i "znaja tysiace przypadkow przedawkowan po marihuanie". Chora propaganda.
Bo marihuanę da się przedawkować, choć nie jest to przedawkowanie śmiertelne. Takie przedawkowanie jest kompleksem pewnych objawów jak np. mdłości, zawroty głowy, złudzenia optyczne (np. latające przed oczami wzory - szczególnie gdy ma się zamknięte oczy), napady lęku, paniki etc. Poza tym choć marihuana nie uzależnia fizycznie jak np. papierosy, to jest eksperymentem z własną psychiką znacznie poważniejszym, niż nikotyna czy alkohol i nawet jedno zapalenie może powodować znaczne zmiany w psychice. "Dowodzenie", iż tak nie jest mija z celem, gdyż sprawa jest przesądzona. Ta cecha marihuany wynika w prostej linii z fizycznej charakterystyki jej działania.
Mianowicie następuje gwałtowne pobudzenie wydzielania neuroprzekaźników, co powoduje bardzo mocne utrwalenie każdego wzorca myślowego jaki się pojawia pod wpływem narkotyku, jak również pojawienie się wzorców jakie nie miałyby miejsca bez zażycia używki (ciekawym przykładem jest swoista socjofobia jaka - w mniejszym lub większym stopniu - dotyka wielu palących; wynika ona z tego, że obawa przed swoim dziwnym zachowaniem, jak również przed wykryciem, że się paliło, przekłada się na utrwalenie pewnego patologicznego wzorca myślowego, który pozostaje w mocy nawet wtedy, kiedy nie jest się pod wpływem używki). Do tego dochodzą fizyczne zmiany w receptorach, które z czasem powodują - to już wiadomo - zaburzenia koncentracji uwagi, pamięci (szczególnie krótkotrwałej). Czy nie występują inne niebezpieczeństwa uszkodzenia psychiki - na razie nie wiadomo. Głupotą jest jednak poczytywać niewiedzę o skutkach negatywnych za twierdzenie o takowych braku.
$aimon ---> maria to tzw. narkotyk lekki, specjalnie posłużyłem się przykładem tych zwanych "twardymi". Zresztą uzależnienie nigdy nie jest efektem jednorazowego użytku ogromnej dawki - wystarczy, że ktoś się wkręci, codziennie kilka buchów i tak przez miesiąc.
Zresztą dziwna ta twoja odpowiedź - ja mówię o strzykawce, a Ty, że Ci wmawiam, że 1 skręt uzależnia...
ale mam nadzieję, że jednak wiesz czemu dropsy nie są legalne.
>>>>>połowa z moich wirtualnych znajomych jest multinarodowa >>>
Ciekawostka.
>>>>>Granie daje sporą satysfakcję, ale również możliwość nauki języków >>>
Tylko jednego języka-angielskiego. Nie spotkałem się jeszcze z kimś kto nauczyłby się z gier np.rumuńskiego czy fińskiego.
alpha_omega -> napisze male wypracowanie :p
to co podales, zgadza sie. Jednak nie rozni sie w zadnym stopniu z alkoholem. Napisales ze przedawkowanie to zawroty glowy, zludzenia optyczne... ciekawe jak taki stan nazwiesz po alkoholu... :) Zwykla bania i tyle :)
Co do napadow paniki i lękow o podlozu socjologicznym - nie do konca sie zgodze. Aczkolwiek znam takie przypadki, to znaczna wiekszosc jakich znam(lacznie ze mna) raczej po marysce ma wszystko w d..ie niz sie czyms przejmuje. Tu wychodzi jedynie parwdziwa natura czlowieka i jego kompleksy, a to jest czysto wzgledne. Wystarczy popatrzec na czarnych kolegow z Jamajki... czy oni sie czyms przejmuja? Albo Holendrzy. Tam palenie ziola jest legalne wiec nie maja sie przed kim bac/wstydzic.
Zmiany w receptorach... a jaki srodek psychoaktywny ich nie zmienia? Akurat "badania naukowe" (dalem w cudzyslowiu bo co chwile sie zmienia ich werdykt) wykazaly ostatnio ze maryska niszczy mniej neuronow niz alkohol, bo jak dobrze wiesz (sadze po twojej specjalistycznej wypowiedzi) THC z maryski jest fenolem, a alkohol - alkoholem :).THC wiec utlenia sie w zoladku do cyklicznego ketonu, ktory nie jest rozpuszczalny w tresci zoladkowej i nie przenika do krwi, na organizm dziala wiec jedynie THC. Alkohol natomiast metabolizuje do aldehytu octowego, ktory przenika do krwi i jest wtorna trucizna po alkoholu, na dodatek bardziej toksyczna i odpowiedzialna za slynnego kaca. Ponadto alkohol dziala na wszystkie synapsy do ktorych sie dostanie, a THC jedynie z receptorami kannabinoidowymi. Wiec uszkodzenia mozgu sa znacznie mniejsze w przypadku maryski. Oczywiscie dochodzi do tego efekt palenia i niszczenia pluc, gardla, jamy ustnej, zawartosc CO i CO2 w dymie itd. Ale temu dzialniu ustepuje na wiele krokow zwyklej nikotynie, ktora nic nie daje, tylko pustoszy portfel.
konkluzja-> marihuana szkodzi. Ale czy to jest powod zeby ja zabraniac? Alkohol szkodzi, papierosy szkodza, a nie sa zabronione. Ponadto spojrz na rozmiar problemu uzaleznien od nrakotykow w Polsce a problem alkoholu... kazde osiedle, kazde miasto, kazda tym bardziej wioska jest jedna wielka wylegarnia pijakow. Ale co, przeciez alkohol jest legalny.
Na koniec nasuwa mi sie stwierdzenie wokalisty Pudelsów, Macka Malenczuka, ktory jest z znany zarowno z picia jak zazywania narkotykow:
"Co jest lepsze: nawalic sie jak swinia i skakac po nagrobkach, czy zapalic ziela , siedziec w swojej bani i pozegnac sie z agresją?"
Nie zdziwie sie jak mi napiszesz ze marihuana jest zrodlem agresji. Nadal uwazam ze jest to tylko chora propaganda i nie winie Cie za takie zdanie :)
ffff -> po pierwsze: maria to lekki narkotyk? Ooo nie powiedzialbym. W porownaniu do tak twardego narkotyku jak amfetamina... za nic w swiecie sie z Toba nie zgodze. Po amfetaminie jestes jedynie pobudzony i masz szczekoscisk i slowotok, a po marihuanie... inny swiat.
po drugie-> o tym jednym skrecie nie powiedzialem wprost do Ciebie. Tobie powiedzialem tylko ze narkotyki to nie tylko strzykawka.
po trzecie: nie wiem czy wiesz, dropsy byly legalne w USA w latach '70 :) Ale racja, tych akurat bym nie zalegalizowal. Nie zmienia to faktu, ze wszystko jest dla ludzi, tylko w odpowiednich ilosciach i z rozsadkiem.
Na koniec dla wszystkich anty-narkotykowcow: wasza sprawa ze nie zazywacie, ale dlaczego przez wasze zdanie ja musze lamac prawo zeby sobie spokojnie zapalic, jak tyle wokol wiadomosci o tragediach pod wplywem alkoholu i zero w zwiazku z tym konsekwencji. Gdzie wolnosc? Gdzie rozsadek?
$aimon --->
1. Możesz sobie nie mówić, ale powszechnie jest uznawana za lekki. Nie chodzi tu o subiektywne odczucie tylko poglądy psychologiczne i biologiczne.
3. Zanim jeszcze je "wynaleziono" też były legalne, dopóki ktoś nie doszedł do wniosku, że istnieje powód dla którego lepiej, aby pozostały jedynie na użytek medycyny... bo takie socjalistyczne czasy, że rozsądku ludziom brak i stają się coraz mniej samodzielni.
Co prawda ja też jestem liberalnych poglądów na wolność człowieka, ale sytuacja może być trudniejsza niż nam się zdaje. Alkohol to wymysł starożytnych. Co prawda grecka ricina czy jakieś hebrajskie wino mocne być nie mogło, aby można pić jak nasze soki, ale z czasem doszło do otrzymywania i popularyzacji mocnych stężeń - pewnie bardzo dawno temu. Zauważ więc, że dostępność i picie alkoholu jest mocno zakorzenione w naszej kulturze (Kochanowski? :)) i prohibicja ta samobój dla osoby rządzącej. Nie wiem czy przesadzę porównując zamienienie nam chleba na ryż.
Narkotyki to jednak zawsze była sprawa offowa. Były papierosy, tabaka, ale cięższe sprawy to już domena żyjących później i na skraju społeczeństwa dekadentów. Nie ma więc powszechnej potrzeby i rynku na narkotyki - nie ma też społecznego przyzwolenia.
Natomiast na alkohol jest... pomimo tragicznych skutków jeśli chodzi o kierowanie pojazdami i wychowywanie dzieci.
Może narkotyki by, przynajmniej u nas w Polsce, jeszcze bardziej pogłębiły problem.
Bo generalnie idea liberalna jest fajna, tylko ludzie powinni umieć z niej korzystać. U nas niestety wybitnie nie myślą nie tylko o sobie, ale i o szkodzie jaką mogą wyrządzić innym - a więc jak tu dawać kolejne powody do nietrzeźwości?
$aimon ----------------> Wszystko pięknie i ładnie tylko zbyłeś rzecz najważniejszą - uszkodzenia powodowane nie w sposób fizyczny (w takim rozumieniu, że coś jest uszkadzane), ale w sposób psychologiczny poprzez kodowanie wzorców zachowań (dlatego nie można palić jeśli ma się jakiekolwiek kłopoty natury psychologicznej, a o tych często sam zainteresowany do czasu nie wie), oraz - co również ważne - wytwarzanie wzorców jakie nie mogłyby zaistnieć bez używki, co niejednokrotnie koduje absurdalne połączenia (m.in. dlatego osoby często palące mają np. tendencję do tzw. myślenia magicznego); innymi słowy - robi siekę z sieci powiązań w mózgu, zmienia styl myślenia, nigdy nie jesteś już taki sam jak przed zapaleniem. Ale jeśli to komuś nie przeszkadza...
Oczywiście alkohol w dłuższej perspektywie jest dużo bardziej szkodliwy, ale nie jest swego rodzaju programatorem mózgu jakim jest marihuana i dlatego ta może w pewnych przypadkach być niebezpieczna nawet na krótkim dystansie, alkohol nie (chyba, że ktoś przedawkuje, lub napadnie pod wpływem na monopolowy).
Poza tym ataki paniki nie muszą mieć podłoża socjologicznego - podłoże socjologiczne dałem w przykładzie kodowania patologicznego wzorca, a nie ataków paniki. Atak paniki może być np. gwałtownym i bardzo silnym przekonaniem, że nie może się oddychać, że nie bije serce, że się zaraz umrze, ale równie dobrze może wynikać z gwałtownego poczucia bezsensu istnienia, poczucia pustki i samotności we Wszechświecie lub wyrzutów sumienia i wrażenia, że jest się skrajnie złym człowiekiem itp.
alpha_omega -> Mosz rechts. Ale tak szczerze miedzy nami: pale juz od 5 lat (dodam ze ostatnio palilem w sylwka) i jakos nigdy nie mialem zadnych tych symptomow. A co do zmian w psychice, moze i tez racja, ale nie sadze aby jednolicie mozna o tym powiedziec. Znam osoby ktore zmienily sie caklowicie po pierwszym razie, a znam osoby, w tym siebie, ktore zauwazalnie sie nie zmienily. Jedyna zmiana jaka u mnie nastapila to swiadomosc ze sa substancje na swiecie ktory tak potrafia zmienic stan umysly, ze sobie tego wczesniej nie potrafilem sobie wybrazic. A tu, widzisz, studiuje sobie fizyke medyczna, jestem po licencjacie, robie magistra, a ostatnio palilem pool roku temu. Jestem degeneratem? Moze dla niektorych (nie wiem czy dla Ciebie) tak, poniewaz sadza oni ze jakikolwiek kontakt, chocby jednorazowy, z narkotykami psuje i niszczy czlowieka do dna. Ja sie czuje zdrowo, biegam sobie, mam znakomite kontakty z rodzicami, a od czasu do czasu siegne sobie po cos bardziej niestandardowego niz alkohol. A i dodam ze jestem wierzacy. Wszystko co napisales, jest prawda, ale jak wszystko co ma zwiazek z czlowiekiem, nie mozna brac pod uwage ogółów na naszym poziomie wiedzy o czlowieku. Kazdy pzrypadek jest inny.Moze za 50, moze za 100lat jak ludzie odkryja wszystkie tajniki mózgu, hormonow i psychiki, bedzie mozna mowic o schematach. Bo przeciez organizm ludzki lacznie z psychika to nic, tylko jeden wielki schemat; reakcja chemiczna, czyz nie?
Wszystko sie dzieje w naszej podswiadomosci... Na swiecie przetrwaja tylko najsilniejsi :p