Na TGA poczułem cringe. Tak nie powinno się traktować twórców gier
Co do zasady, bardzo podoba mi się idea łączenia nagród z zapowiedziami.
W ten sposób dostajemy imprezę, na której nie tylko podsumowujemy poprzedni rok ale też patrzymy co przyniesie przyszłość. Cała sztuka polega jednak na tym by całość sprawnie ze sobą połączyć i zachować balans.
Dlatego w pierwszej kolejności powinno być to święto dla "nerdów", gdzie wreszcie można zobaczyć kto odpowiada za nasze ulubione produkcje, dowartościować ich, przenieść jednostkowe doświadczenie z "piwnicy", na szerszą skalę.
Niestety, ale jak patrzę na tych wszystkich celebrytów na TGA to wygląda to jakby branża starała się leczyć swoje kompleksy i nadawać powagi poprzez płacenie znanym ludziom. Takie nowobogackie podejście, że jak zapłacimy znanym ludziom to wszyscy zaczną traktować nasze medium jako poważne... A może lepiej byłoby się skupić na tym, żeby wypromować ludzi z branży i pokazać, że gry też mają swoich Scorseasów, Nolanów, Tarantinów... Słowem - wizjonerów.
Przypomina mi się, jak swego czasu byłem na koncercie muzyki z Wiedźmina 3 w Krakowie, rok po premierze gry. Na koniec, ludzie przez bite 10 minut stali i klaskali... Dlaczego? Ponieważ każdy z nich przez ostatni rok zapoznał się z tym wybitnym dziełem sztuki, i teraz wreszcie mieli okazję spotkać się i przeżyć to samo w szerszej grupie.
Myślę, że czymś takim powinno być TGA - wydarzeniem od branży (graczy + twórców), dla graczy, przez graczy. I to nie jest tak, że gracze albo twórcy nie chcą zapowiedzi kolejnych gier, ale one muszą być w odpowiednich proporcjach.
A na pewno nikt nie chce niezwiązanych z branżą celebrytów... A już na pewno nie w sytuacji, w której kluczowi ludzie z branży wciąż są w większości nieznani.
Na twitterze deweloperzy CODa wojują bo im grę obrazili. Judge ma ode mnie dozgonny szacunek za ten piękny pocisk. Było śmiesznie i nie oszukujmy się, należało im się za MW3.
Ja przez palce czytałem ten "artykuł". Takie pierdololo o niczym, byle coś naskrobać. W szkole mówiło się, lanie wody.
Mam dokładnie te same odczucia co autor tekstu. TGA zawsze było jakieś dziwne.
Co do pierwszego posta. To fakt, po szkole zawodowej można nie kumać niczego więcej ponad zdania jednokrotnie złożone i proste komendy. Jednak jak ktoś doszedł gdzieś dalej w edukacji, to doceni fajnie skrojony felieton.
Pozdro.
Po zawodówkach nie jeden jest mądrzejszy i bogatszy niż jakiś jeleń po studiach z padem w rekach xD
O mierzenie przyrodzenia długością edukacji, od razu widać czemu artykuł Ci się spodobał :)
Ale by walić sobie konia pod siebie bo lubi sie jakis losowy artykuł w internecie to juz troche dno mentalne kolego.
Hmm, ja nie bardzo czułem jakiegoś większego cringu - tak to wejście Kojimy jakby był mesjaszem było dość kiczowate, no ale w śmieszny sposób (no i pomijając było dość "epickie"). Też miło wspominam ten moment, jak pan od Arkane w ekscytacji wykonał to kopnięcie nawiązywujące do tej słynnej sceny z Blade'a ze Snipesem :D
Wszystko pędzi i jest pospieszane do tego stopnia, że niektóre kategorie po prostu przelatują przez ekran i łatwo przegapić, co lub kto wygrał. Z tym się niezbyt zgadzam, bardziej z późniejszym fragmentem, że dłużej było czasu na reklame niż wystąpienia nagradzanych - to tak, mogliby to zamienić, ale cała impreza ogólnie to dłużyła mi się niesamowicie i nie dałem rady wytrwać do końca - chciałbym krótszych zapowiedzi prezenterów, mniejszej ilości może nie trailerów samych w sobie, bo rozumiem, że zwłaszcza dla mniejszych studiów jest to okazja na pokazanie się, no ale trailery do gier, które są na rynku od dawna lub ogólnie jest ich sporo (mówię tu o tych od Hoyoverse) to mogliby sobie darować.
No tak, to rezultat przyjętej formuły - z jednej strony mamy pretekst czy też powód, dla którego się tu spotykamy, a więc nagrodzenie tych najlepszych. Ale z drugiej miliony ludzi oglądają to, aby pooglądać ładnie skrojone trailery.
Mnie podobało się jeszcze, że Todda Howarda docenił tylko gość w power armorze :)
Mam nadzieję, że Kojima wyper..... się na ten zadufany ryj z tą nową gierką.
Dzięki takiemu marketingowi, nawet wypuszczając sapera, byłby wielbiony za propagowanie tanich, eco friendly gier....
Małpa z Wukong(moim zdaniem najlepsza gra VGA) zmiata go i te jego wysrywy gropodobne.
Co za parodia. Urwali się z choinki z tym KICZEM. Masakra... nie oglądam i nigdy tego nie obejrzę.
Via Tenor
Nie interesuje sie, ale się wypowiem...
Skoro nie oglądasz i nie będziesz, oglądała. To skąd wniosek, że to kicz?
Idź lepiej posłuchać kiczowatej muzyki...
dla mnie większym problemem jest to na co też zwrócił uwagę Sawyer - więcej miejsca daje się gwiazdom Hollywood niż twórcom gier, których ta impreza ma niby celebrować.
wydaje mi się, że gry już dawno wyszły z etapu, w którym trzeba było je uwiarygadniac znanymi twarzami. gry stoją mocno na własnych nogach i posiadamy swoje własne gwiazdy.
Panie Macieju, autorze newsa - witam w prawdziwym świecie.
Jeśli ktokolwiek myślał, że w branży gier liczy się coś więcej, niż kasa, to...
I piszę to z przykrością, bo sam nie jestem fanem świata, w którym żyję, ale cóż... trzeba założyć maskę i iść dalej.
A potem jeszcze cringe’owy dialog z gwiazdką Hollywood i playback piosenki.
Absolutnie się zgadzam z tym pierwszym i kompletnie się nie zgadzam z tym drugim :P Występ Mackiego był najgorszą częścią tych nagród, bardzo nieswojo czułem się oglądając jak próbuje być "cool". Taki Matthew McConaughey przyszedł normalnie na scenę, rzucił jakimś żarcikiem, opowiedział o jakiejś kosmicznej grze i tyle. I była to bardzo fajna niespodzianka!
A występy muzyczne to dla mnie były najlepsze momenty TGA. Motywy przewodnie gier walczących o główną nagrodę, zespół z Alana Wake'a i Hellblade'a - wszystko to wyglądało naprawdę profesjonalnie. No i oczywiście legendarny już Flute guy
"Bo Baldur’s Gate 3 i tak jest najlepsze" - tymczasem na planecie lemingow
Słabym było to jak taki Kojima gadał z 10 minut o niczym. Podczas gdy przy odbieraniu nagród ludzie mieli jedynie 30 sekund. Jeszcze jak gość z Larian Studios w momencie gdy wspominał o tym, że podczas prac nad grą odeszło kilku ich ludzi to na prompterze było Please Wrap It Up.
Bo to jest juz event zrobiony dla kasy a nie dla gier o ktorych ludzie zaraz zapomna.
Co do zasady, bardzo podoba mi się idea łączenia nagród z zapowiedziami.
W ten sposób dostajemy imprezę, na której nie tylko podsumowujemy poprzedni rok ale też patrzymy co przyniesie przyszłość. Cała sztuka polega jednak na tym by całość sprawnie ze sobą połączyć i zachować balans.
Dlatego w pierwszej kolejności powinno być to święto dla "nerdów", gdzie wreszcie można zobaczyć kto odpowiada za nasze ulubione produkcje, dowartościować ich, przenieść jednostkowe doświadczenie z "piwnicy", na szerszą skalę.
Niestety, ale jak patrzę na tych wszystkich celebrytów na TGA to wygląda to jakby branża starała się leczyć swoje kompleksy i nadawać powagi poprzez płacenie znanym ludziom. Takie nowobogackie podejście, że jak zapłacimy znanym ludziom to wszyscy zaczną traktować nasze medium jako poważne... A może lepiej byłoby się skupić na tym, żeby wypromować ludzi z branży i pokazać, że gry też mają swoich Scorseasów, Nolanów, Tarantinów... Słowem - wizjonerów.
Przypomina mi się, jak swego czasu byłem na koncercie muzyki z Wiedźmina 3 w Krakowie, rok po premierze gry. Na koniec, ludzie przez bite 10 minut stali i klaskali... Dlaczego? Ponieważ każdy z nich przez ostatni rok zapoznał się z tym wybitnym dziełem sztuki, i teraz wreszcie mieli okazję spotkać się i przeżyć to samo w szerszej grupie.
Myślę, że czymś takim powinno być TGA - wydarzeniem od branży (graczy + twórców), dla graczy, przez graczy. I to nie jest tak, że gracze albo twórcy nie chcą zapowiedzi kolejnych gier, ale one muszą być w odpowiednich proporcjach.
A na pewno nikt nie chce niezwiązanych z branżą celebrytów... A już na pewno nie w sytuacji, w której kluczowi ludzie z branży wciąż są w większości nieznani.
Na twitterze deweloperzy CODa wojują bo im grę obrazili. Judge ma ode mnie dozgonny szacunek za ten piękny pocisk. Było śmiesznie i nie oszukujmy się, należało im się za MW3.
Trochę przypomina mi to wspomnienia Michaela Biehna przy podkładaniu głosów - warunki prac nad kolejnymi grami w uniwersum Aliena (dzięki Randy Pitchfork) go odpychały na tyle mocno, że nie chciał mieć z nią więcej nic wspólnego.
Dopiero podczas prac nad FC Blood Dragon wiara mu wróciła.
Morał z tego taki, że nie wszystko co złe w branży to gadki hejterów.
Czasem krytyka jest zasłużona...
A ja wyjątkowo dobrze się bawiłem i nie czułem żenady. Ba, nawet kilka razy nieźle się uśmiałem (min. komentarz Christophera odnośnie kampanii w CODzie)
To do siebie mają gale, że są przesadzone, sztuczne i zbędnie blichtrowane, na tym się jednak zasadza prestiż rozdań, żeby przynajmniej powierzchownie sprawiały wrażenie ekskluzywnych/prestiżowych. Ludzie chcą zobaczyć widowisko, znanych sobie celebrytów we własnym towarzystwie i w ciekawych strojach, pokazach, etc. W innym wypadku gale nie miałyby racji bytu, bo resztę wymienionych potrzeb zaspokajają konwenty, wydarzenia typowo branżowe i plebiscyty wśród graczy - Filmweb wybiera corocznie najlepszą grę - dlaczego nikt nie mówi o tym tyle jak o TGA? Bo nie ma o czym. Zwykły polski konkurs popularności w Internecie i to nawet nie organizowany przez growy portal, paręset tysięcy ludzi klika i potem się to ogłasza w artykule, i nic więcej.
Ale zgadzam się, że zawsze najsłabsze jest na Oscarach czy TGA przysłanianie samych laureatów przez poboczne elementy jak zapowiedzi czy samo show. Co smutne, zamiast przedstawicieli tych najmniej medialnych zawodów(dźwiękowcy, scenografia, kierunek artystyczny), którzy są często dla całokształtu gry czy filmu ważniejsze niż przykładowo aktorzy, zamiast eksponować tu, gdzie idealnie byłoby na miejsce, to się ich olewa albo próbuje wywalić poza transmisję.
Rewelacyjny wpis! Az dziw, ze nie wyladowal za paywallem. WIECEJ TAKICH PUBLIKACJI! Bardzo prosze... Takimi wlasnie tekstami powinien stac GOL!
Czy tego chcemy, czy nie chcemy, gry stały się już jedną z głównych dziedzin rozrywki. Są więc elementem mainstreamu, z wszystkimi tego zaletami i wadami. Obawiam się, że w warunkach koprokapitalizmu nic się na to nie poradzi.
Największą żenadą było wręczenie nagrody głównej grze z niedorobionym trzecim aktem... Czy chociaż Czekoladożercy z Belgii dodali polski tekst do ksiąg w grze czy nadal są tam puste kartki?
Wpierw ludzie jęczeli, że po co tyle się produkują niezręcznie deweloperzy jak ich tak tylko obchodzą trailery.
Potem jęczą, ze jednak powinni gadać deweloperzy.
Potem stękanie, że TGA trwa 4 godziny.
i tak w kółko, wieczne narzekanie.
A co powiecie o przemówieniu Swena Vincke? Popychany napisem "streszczaj się" w momencie jak dziękował członkom ekipy w tym zmarłemu w listopadzie twórcy animacji filmowej Jimowi Southworthowi. Z wielkiej chwili (bo gra wygrała, bo sam Swen to ciekawa postać i spełnił marzenia i warto wcisnąć podziękowania dla zespołu ORAZ wspomnienie o zmarłym) zrobiła się minutowa cringowa kupa. Nie jest to oczywiście wina Svena ale organizatora (który odpowiednio wcześniej dla gry roku nie przeznaczył więcej sekund). Dla mnie generalnie wiele nagród jest do wywalenia (cały esport, jacyś youtuberzy) za to część nagród powinno powstać (na zasadzie rozdzielenia strategii od symulacji). TGA w mojej ocenie jest gorsze od Steam Awards (gdzie są lepsze kategorie i głos graczy naprawdę się liczy). TGA zaczyna być jak celebryta urodzony nagle w mediach i znany bo jest pokazywany i o nim się gada - byt już samodzielny ale pusty totalnie. PS: mi się BG3 podoba i dla mnie jest grą tego roku ale proszę w tym wątku nie sprowadzać tego co napisałem tylko do przepychanek czy zasłużyła czy nie bo nie o tym piszę.
wszedzie nowe gry hity a kurw w żadne jeszcze nie gramy . Kojima to lubi błyszczec w swietle reflektorów ale ni uja gier jego nie widzimy , taka wieczna beta