Dodał bym końcówkę lat 70. Już wtedy były kaseciaki i to dobre. Z "Przedsiębiorstwa Exportu Wewnętrznego" :)
A Wy, młodzieży, próbowaliście wytrzymać 1-2 dni przy braku komóry i netu bez popadania w kataleptyczny stan hinduskich joginów ? tak szczerze !!
Dorastaliście w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych ? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć ?! Przecież samochody nie miały pasów bezpieczeństwa ani zagłówków, ani poduszek powietrznych! Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone ! Jeździliśmy na rowerze bez kasku !. Szkoła trwała do południa. Niektórzy mieli kłopoty z nauką i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dyslektyczny ani dysgraficzny. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. Wodę piliśmy z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie ze sterylnych butelek PET. Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni. Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł !. Nie mieliśmy Playstation, X-Boxa, gier wideo, 99 kanałów w TV, Dolby Surround, komórek, komputerów, tabletów ani chatroomów w internecie... LECZ PRZYJACIÓŁ ! Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada. Nie było komórek... I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy ! Nieprawdopodobne ! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie! Całkiem bez opieki ! Jak to było możliwe ? Graliśmy w piłę na jedną bramę, a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał i już. Nie był to koniec świata ani trauma. Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości, czasem wybite zęby, ale nigdy nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! Nikt nie był winien, tylko my sami. Nie baliśmy się deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, trawę ani na krowie mleko. Mieliśmy wolność i wolny czas, klęski, sukcesy ALE TEŻ OBOWIĄZKI !.I uczyliśmy się dawać sobie radę! Pytanie za 100 punktów brzmi: Jak udało się nam przeżyć ? a przede wszystkim: Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość? Też jesteś z tej generacji? Przypomnij sobie, jak było. Pewnie, można powiedzieć, że to był „szary świat” , ale...BYLIŚMY SZCZĘŚLIWI ! Czyż nie? Miłego dnia