Mam pewien problem, za niedługo mam egzamin z prawa jazdy, za 1 razem nie zdałęm, ale mam pewien problem że strasznie z nerwów skakał mi lewa noga na sprzęgle, nie potrafiłem jej uspokoić, akurat nie zdałem nie z tego powodu, ale to strasznie przeszkadzało, więc mam pytanie jakie lekarstwo by było dobre ? żeby np tez mnie nie zmuliło.
edit. tyle razy już jeździłem i tylko na tym głupim egzaminie mam problem.
Żebyśmy tylko nie przeczytali za jakiś czas "Zdawał na prawo jazdy na haju!" i tym podobne.
Moze nie nadajesz sie do kierowania samochodem, pomysl co sie stanie jak ci noga zacznie skakac na autostradzie...
@codeine - przecież napisał, że tylko na egzaminie, może nie powinieneś zaglądać na to forum skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem ?
Nie ryzykuj. Nie wiadomo jak się Twój organizm będzie zachowywał po połączeniu takich tabletek ze stresem.
Kazde tabletki dostepne bez recepty mozna brac bez wzgledu na okolicznosci. Po to wlasnie sa. Idz do apteki i tam przedstaw swoj problem. Farmaceuta bedzie wiedzial lepiej niz golowicze. Naprawde.
Najlepiej ze 3x valium.
Jak przy takim małym stresie nie potrafisz się uspokoić to się lepiej nie zabieraj za prowadzenie auta. Po co niepotrzebnie stwarzać niebezpieczeństwo na drodze.
"Kazde tabletki dostepne bez recepty mozna brac bez wzgledu na okolicznosci."
Oczywiście jest to całkowita, absolutna, 100% NIEPRAWDA.
W każdym leku, również tym bez recepty masz przeciwwskazania.
Nawet głupie leki przeciwbólowe dostępne w każdym sklepie zabijają lub powodują kalectwo 1 na 1 000 000 osób.
Antydepresanty i wszystkie leki działające na centralny system nerwowy wymagają konsultacji z lekarzem.
Rezort kup sobie kropelki Valerianowe, przed egzaminem zjedź coś i wypij meliskę, poza tym wycisz się, posłuchaj dobrej muzyki, albo idź do sauny.
[edit]
Nie polecałbym żadnych tabletek a już w szczególności z grupy benzodiazepin czy barbituranów, o relanium również zapomnij. Przeczytaj co wyżej napisałem i się do tego zastosuj.
delstar - nie masz racji, 30-40g paracetamolu i nie żyjesz. (500mg ma przeciętna tabletka np. panadolu) też kupisz bez recepty. Pomyśl zanim palniesz taką głupotę.
Soul
Idac takim topem myslenia nikt w zyciu by nie bral zadnych tabletek. Farmaceutyka by padla. Leki bez recepty sa wlasnie po to bez recepty zeby bylo mozna je kupic od zaraz i sa na tytle bezpieczne ,ze nie trzeba konsultacji z lekarzem tylko maly zlozony papierek w srodku lub na zewnatrz wydruk opakowania wystarczy. Mowi sie na to " leczenie domowymi sposobami ".
I przetsan filozofowac bo cos ostatnio to czesto robisz a argumentow lub alternatywy nie masz jak podczas ostatniej rozmowy naszej. Mowiac prostym jezykiem.
PAM pozdrawia
30-40g paracetamolu i nie żyjesz
spoiler start
Ale ty jestes glupi ...
spoiler stop
przecież napisał, że tylko na egzaminie
30-40g paracetamolu i nie żyjesz
Nie wprowadzaj dezinformacji, bo toksyczna dawka paracetamolu, która może doprowadzić do bardzo niemiłych powikłań wątrobowych jest średnio 10x mniejsza. Tak, to jest ten "nieszkodliwy" paracetamol, który można nabyć bez recepty.
Farmaceuta bedzie wiedzial lepiej niz golowicz
Na golu również możesz znaleźć osoby wykształcone trochę w kierunku farmacji, czego akurat ty nie jesteś przykładem, sądząc po twoich postach.
Leki bez recepty sa wlasnie po to bez recepty zeby bylo mozna je kupic od zaraz i sa na tytle bezpieczne ,ze nie trzeba konsultacji z lekarzem
Bzdura totalna, chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co odpowiednia dawka niektórych leków dostępnych BEZ RECEPTY może zrobić z człowiekiem. I kto w takim razie naprawdę jest głupi - ty czy Soul?
@Rezort
Najlepiej zainwestuj w jakieś suplementy z magnezem - to będzie najlepsza opcja - 300/400mg dziennie i nie ma drżenia mięśni oraz organizm lepiej radzi sobie ze stresem.
Drżenie nóg spowodowane stresem jest bardzo częstą przypadłością na egzaminach. Dobrze przygotowany do zawodu egzaminator nie powinien wykorzystywać takiej sytuacji do oblania kursanta. Powinien odpowiednią rozmową i chwilą postoju na odprężenie i uspokojenie nerwów pomóc zdającemu. Jest w tym kierunku szkolony, a nie tylko szukaniu błędów. Egzaminatorzy w swojej rutynie często o tym zapominają.
Najlepszym sposobem, to takie opanowanie jazdy, by nie trzymać długo nogi na wciśniętym pedale sprzęgła.Bezpośrednio przed ruszeniem szybkie naciśnięcie pedału, wrzucenie biegu i jazda.
Wydaje mi się, że jak pójdziesz do lekarza rodzinnego i wytłumaczysz mu w czym problem, to poleci Ci jakiś lek uspokajający. Nic złego się nie stanie jak go weźmiesz na czas egzaminu.
Jednak nie ma to jak automat. Czas już zastąpić całkowicie tą przestarzałą skrzynię manualną automatyczną. Odpada cofka przy ruszaniu pod górę, zgaśnięcie silnika przy ruszaniu, szarpanie i skoki, no i...drżenie nogi!
Gandalf. -> nie wprowadzam dezinformacji tylko napisałem o śmierci w przypadku zastosowania 30-40g paracetamolu, nie pisałem o niewydolności wątroby i ciężkiemu zatruciu co towarzyszy mniejszym dawkom
dokladnie to samo mialem, do tego sprzeglo bylo megaluzne, ze sie go nie czulo...
zanim zaczalem egzamin zgasl mi silnik 3 razy...
po prostu przemoc sie musisz....
ps.
zdalem za pierwszym razem
Nie żryj tabletek. Ja przed pierwszym egzaminem wziąłem ziołowe, przysnąłem po nich w poczekalni. Obudziłem się w ostatniej chwili, nie zdałem. Dopiero za drugim podejściem bez żadnej chemii się udało bez problemu. Stres siedzi w twojej głowie, nie próbuj nad nim panować bo i tak nie dasz rady w 100% i zawsze będziesz zestresowany. Po prostu pomysl sobie, że i tak i tak musisz przez to przejść. Tyle...
spoiler start
Dalej uważam, że najtrudniejszym egzaminem w moim życiu był egzamin na prawo jazdy, matura przy tym to była bajka...To tak na pocieszenie dla ciebie :D Dasz rade z prawkiem to dasz rade ze wszystkim.
spoiler stop
A jak wsiądziesz do samochodu i będziesz czuł, że nie dasz rady to po prostu zrób tak:
http://www.youtube.com/watch?v=jvLEVBffLUQ&feature=related
Wrzuć na luz, powiedz sobie - nie ten, to następny.
Jak zdawałem kategorię B to byłem wyluzowany jak rasta na jamajce, zdałem za pierwszym podejściem.
Jednak na kategorię C już nie poszło tak łatwo, za pierwszym razem aż w żołądku mnie ściskało, za drugim było trochę lepiej, a za trzecim... zdałem :).
Dawno, dawno temu jak zdawałem egzamin na prawo jazdy to nie było takiego stresu. Przyszli kierowcy byli lepiej wyszkoleni, było więcej godzin jazdy, a instruktorem mógł zostać tylko najlepszy z najlepszych, kierowca o dużym doświadczeniu zawodowym i milionie km za sobą. Nie takie przypadkowe tumany jak teraz, co to przejechał tysiąc km i już uczy innych.
Egzamin przebiegał w przyjaznej atmosferze, dużo żartów, a i egzaminator nie zgrywał " pana bezbłędnego jedynego", zrobiło się błąd, zgrzytnęło niesynchronizowaną skrzynią biegów, to kazał powtórzyć redukcję, bo wiedział, że nie ma super-kierowców na tym świecie i on sam też na "niewyczutym" samochodzie by mógł zgrzytnąć.
Czy były łapówki? I tak i nie. Zależy jak na to patrzeć. Tradycją wszystkich kursów było, że grupa zdających robi składkę i po egzaminie zaprasza instruktorów i egzaminatorów do restauracji, by przy flaszeczkach i śledziku pogadać i wygonić stres. Czy to łapówka?
Było lepiej? Wiem co gadam, bo trochę tych egzaminów zaliczyłem. B,C,D,E i to dwa razy , bo kiedyś zabrali prawko na dwa lata. A każdą kategorię z jazdy trzeba zdawać osobno, więc było gdzie się stresować.
mirencjum
Nigdy, ale to przenigdy nie narzekałem ani na egzaminatora ani na instruktora. Szkołę jazdy wybiera się po opiniach, a jak trafi się na intruktora-cymbała to zawsze można zmienić szkołę.
Co do egzaminów - kiedyś nie było kamer, więc egzamin mógł przebiegać w "przyjaznej" atmosferze (jeśli rozumiesz prze to pogaduszki itd). Dzisiaj egzaminator nie może gadać o rzeczach nie związanych z egzaminem, bo jeśli nie zdam mogę się odwołać do tego że pan egzaminator mnie zdekoncentrował swoją gadką.
Jak zdawałem C to za pierwszym i ostatnim razem miałem tego samego egzaminatora - facet na początku nie wydawał się być zbyt miły, ale był w porządku, wytłumaczył mi wszystko po kolei, odpowiedział na każde pytanie, a potem "zbeształ" mnie, cytuje:
"Panie, dobrze żeś pan jechał, płynnie i spokojnie, co to miało być?"
:)
PS
Za co Ci zabrali to prawo jazdy?
Czy były łapówki? I tak i nie. Zależy jak na to patrzeć.
Marnujesz sie, zacznij kariere w polityce.
Jak to się mówi: dawka stanowi truciznę. Od czystej wody też można umrzeć, więc rozważania trochę bez sensu.
Spróbuj podejść do tego na spokojnie, zmienić jakoś nastawienie przed egzaminem.
steward --> sorry, czytałem wątek od końca i wydawało mi się, że to były słowa delstara i to odpowiedzią głównie na jego posta miał być mój wpis. Do twojego nie ma mam żadnych zastrzeżeń, bo widać, że wiesz o czym piszesz, a nie chwalisz się swoją głupotą. ;)
na drzenie i fizyczne objawy stresu - propranolol, lub jakis inny nieselektywny beta-bloker
na stres psychiczny - xanax (alprazolam), jednak prawnie kierowanie pod wplywem benzodiazepin jest zabronione podobnie jak po innych srodkach odurzajacych ;) a relanium to gowno ;)
w obydwu przypadkach bez recepty sie nie obejdzie, ale taki propranolol ma w apteczce wiele osob
Nie polecam samemu, na własną ręke próbować "suplementów diety". Niektóre z tych środków powodują kompletny umysłowo-myślowy odjazd w rejony dosyć dalekie :| Jeśli już musisz, to pogadaj z lekarzem - dostaniesz coś co działa a nie tylko otumania. A najlepiej podejdź jak mężczyzna - co ma być, to będzie. Nie ma co się stresować, nikt Cie tam nie zje ani nie pobije. Przed wyjściem zrób kilka pompek, przysiadów i tyle :]
kup sobie neo spasmine i lyknij lyzeczke ,powinno pomoc ale ona chyba jest na alkoholu, hmm....wiec wez cukierka mietowego .Nie szalej z iloscia srodkow uspokajajacch bo mozesz sie srogo na tym przejechac.
W dawnych czasach lapowki o ktorych teraz sie duzo mowi byly dawane jak zonka jakiegos goscia chciala zdac prawko a byla kompletnym imbecylem .Nie bylo az takiej presji jak teraz a i kierowcy byli lepiej wyszkoleni , no i nie bylo takiego ruchu jak teraz.
Sytuacji stresujących w życiu jest co nie miara. Zamiast łykać tabletki z pierwszego większego powodu, lepiej chwycić byka za rogi i nauczyć się żyć w stresie. Dobrze jest wyuczyć się dystansu do wszystkiego.
Sytuacji stresujących w życiu jest co nie miara
Dotychczas egzamin na prawko był najbardziej stresującą, przewidzianą rzeczą w moim życiu. Dasz przykład, co Cię bardziej stresuje?
Tuminure <---- dzizas man, egzamin na prawo jazdy, egzamin na studia, egzamin mgr, oddanie sie jednej kobiecie na cale zycie, rozmowa kwalifikacyjna o prace, choroba twoja, twojego bliskiego, twojego dziecka, itp., itd. wymieniać można w nieskończoność. Tego jest za dużo, żeby się szprycować za każdym razem tabletkami.
Poza tym nie daj sobie wmówić, że prowadzenie pojazdu kat. B to sztuka zajebiście trudna i tylko nieliczni potrafią dobrze prowadzić (wg 90% kierowców to ON jest tym zajebistym, a cała reszta to barany - to stereotyp, ale nie wziął się z powietrza).
Prowadzenie samochodu osobowego jest łatwe. Masz kierownicę, sprzęgło, hamulec, gaz i cała filozofia to jeździć po drodze przestrzegając przepisów ruchu drogowego.
Wyspij sie dobrze dzien przed egzaminem, wytlumacz sobie w glowie, ze jezdzic potrafisz, a to tylko weryfikacja Twoich umiejetnosci, zapodaj sobie jakas wit B+Mg forte ( przeciwdziala drzeniom miesniowym i ogolnie dziala antystresowo ), ewentualnie jakies ziolkowe preparaty uspokajajace - leki uspokajajace sa na recepte i wlasciwie wiekszosc z nich uposledza zdolnosni motoryczne ( przeciwskazane jest prowadzenie pojazdow ).
@mackie majcher
W takim razie musisz mieć bardzo stresujące życie, co jest bardziej niezdrowe niż szprycowanie się tabletkami. Mnie osobiście nie stresują egzaminy na studiach, czy rozmowy o pracę.
W przypadku egzaminu na studiach nie ma czym się stresować... umiem albo nie umiem. Zazwyczaj czasu jest tyle na egzaminach, że można wszystko spokojnie zdążyć napisać i sprawdzić.
Co do rozmów o pracę - są one na granicy przewidywalnych rzeczy, gdyż pracodawcy (lub ich rekruterzy) we wszystkich firmach są całkowicie inni.
Na temat brania ślubu nie będę się wypowiadał - nie miałem okazji jeszcze. Wątpię by mnie to stresowało.
Pisałem o przewidzianych (przewidywalnych) rzeczach, więc nie mówmy tu o chorobach, czy innych sytuacjach tego typu.
Być może jestem zbyt młody (21 lat), by mówić o stresujących sytuacjach ale wydaje mi się, że egzamin na prawo jazdy próbuje zdawać całkiem sporo osób w moim wieku (tzn. lekko po skończeniu 18 roku życia).
Z mojego punktu widzenia rady na to nie ma. Podchodzilem 3 razy... I za kazdym razem stres byl wiekszy. Drzenie nogi na sprzegle, tak ze na placu zastanawialem sie czy aby nie zostane zawodowym perkusista, bo podwojna stope robilbym 10x lepiej niz Inferno z Behemoth'a, to tylko 1 z kilku objawow stresu ktore pojawialy sie tylko i wylacznie podczas egzaminu. Za 3 razem gdy stres byl najwiekszy trafil mi sie tak beznadziejnie gburowaty egzaminator ze bylem pewien ze nie zdam. Jednak stwierdzilem ze nic na to nie poradze, ze zycie i tym razem rzuca klody pod nogi, wiec zebralem sie w sobie i zdalem ten cholerny egzamin z noga klepiaca na sprzegle, tak ze nawet ten dziad nie mogl sie wygodnie rozsiasc i rozstawic nozek... A apropo tych antystresow, kapieli, muzyki itp... no coz.. mozesz probowac, ale na mnie to nie dziala... Pomysl jedynie ze nie masz nic do stracenia, jak nie ten raz, to nastepny, bo to wlasnie zbyt duza pewnosc siebie, lub zalozenie "ze tym razem musze bo cos tam" sprowadza Cie do zguby. Podejdz do tego z najwiekszym luzem na jaki Cie stac i zdaj :)
Wątpię aby był produkt działający na lewą nogę. Ja zresztą miałem to samo - pompowałem na placu sprzęgło.
A na mieście, kiedy już ruszyłem, problem zniknął - tam nie było potrzeby takiej pracy sprzęgłem jak na placu przy manewrach.
Mi tam instruktor poradzil, zebym sobie przed egzaminem strzelil ze dwa kielichy (tak zeby egzaminator nie wyczul). Pomoglo...
A ja zaproponuję Ci coś zdecydowanie lepszego od tabletek, alkoholu i innych pierdół, które na dłuższą metę mogą być nielegalne (jazda pod wpływem środków uspakajających jest tak samo niebezpieczna jak pod wpływem alkoholu).
Dlatego zamiast się uspakajać, wywołaj u siebie euforię :)
A wystarczy tylko spowodować dopływ dopaminy do mózgu w najprostszy znany sposób - nie, nie nie mówię o zabawie sam, ze sobą w toalecie przed egzaminem <lol> - mówię o czekoladzie :)
Zjedz sporo czekolady (tylko nie do po rzygania :P ) - najlepiej "mlecznej", pij dużo wody (ale nie zapomnij siku ;P) co by nawodnić organizm (w samochodzie Ci wyschnie w gardle na wiór, z powodu stresu i klimy).
A na koniec - nie siedź w poczekalni ze wszystkimi tylko staraj się siedzieć na świeżym powietrzu czekając. W poczekalni wszyscy się nakręcają negatywnie - zawsze znajdzie się ktoś kto zdaje już 79 raz ;P i ma ochotę opowiadać o tym, jak nie zdał raz po razie ;P, nie ma sensu tego słuchać :)
Mnie na pierwszym terminie noga podskakiwała - jak by mi ktoś podał piłkę, to mógłbym bawić w bicie rekordu robienia "kapek" ;) i nie byłem w stanie wyjechać nawet z placu, zacząłem się nawet zapowietrzać.
za drugim razem było już lepiej, ale wtedy się niesamowicie pociłem i chciałem uciec z samochodu - coś na styl klaustrofobii ;).
przy trzecim razie jadłem czekoladę :) i egzamin skończyłem wraz z placem w jakieś 29 minut z wynikiem pozytywnym, stres był, ale całkowicie opanowany.
powodzenia, będzie dobrze :)
dużo pozytywnego myślenia, dużo odpoczynku, trochę wody i sporo czekolady, a uda się wszytko.
///
a na koniec co do trudności matury/prawa jazdy, ktoś gdzieś w sieci napisał, że za niedługo prawo jazdy będzie zdać trudniej od matury - moje zdanie jest takie, że w tym momencie trudno jest znaleźć egzamin który byłby łatwiejszego niż matura :)
Moja mama na egzaminie też miała tak niestabilną nogę, że albo jej gasł, albo szarpał. Samochód jednak prowadzi dobrze nawet pod wpływem stresu. Nie bierz niczego, po prostu się opanuj i oddychaj głęboko, staraj się skupić na tym na czym powinieneś i będzie dobrze, jedyne co masz zrobić na egzaminie to pojechać dobrze. Nie uda się za tym razem, to uda za następnym.
Sulik-<> ja widze pewien problem z twoja teoria... mleczna czekolada posiada duzo cukru. szybki skok insuliny+proste cukry= szybki spadek insuliny i zamulenie maksymalne.
ja predzej bym obstawial gorzka czekolade... wtedy twoja teoria jak najbardziej bylaby prawdziwa
Jedyne wyjscie to isc do lekarza, bo tylko tam dowiesz sie jaki srodek uspokaja, a nie ma przeciwwskazan do prowadzenia pojazdów.
Nie chcielisbysmy, zebys miał po tych tabletkach napad sennosci :)
Dessloch - ale ja nie mówię z teorii tylko z praktyki ;)
chodzi bardziej o to, aby odprężyć się jedząc łakocie i wpaść w stan "ale mi dobrze" :)
więc jak ktoś lubi gożką czekoladę, to ona też pomoże, jak ktoś woli inne łakocie to proszę bardzo :)
ale z umiarem :)
a nawet jeśli skoki insulinowe mogą zamulić - to spokojnie stres to zrównoważy do poziomu normalnego funkcjonowania, co prawda po tych 30 minutach egzaminu, taka osoba najchętniej padła by do łóżka i przespała 2 dni ;)
a na koniec co do trudności matury/prawa jazdy, ktoś gdzieś w sieci napisał, że za niedługo prawo jazdy będzie zdać trudniej od matury - moje zdanie jest takie, że w tym momencie trudno jest znaleźć egzamin który byłby łatwiejszego niż matura :)
Może chodziło o egzamin teoretyczny z prawa jazdy? Bo teoria z prawka jest jednym z najprostszych egzaminów jakie są (za sprawą tego, że pytania są znane... a poziomem trudności też nie grzeszą).
[44] A oprócz tego i tak każdy uczy się "na automata" czyli zapamiętuje kombinacje ABC do konkretnego pytania i po przeczytaniu kilku pierwszych słów albo zobaczeniu obrazka zaznacza machinalnie...Ja tak robiłem w każdym razie i większośc ludzi których znam.
a na koniec co do trudności matury/prawa jazdy, ktoś gdzieś w sieci napisał, że za niedługo prawo jazdy będzie zdać trudniej od matury
Nie niedługo tylko już o wiele wiele wiele trudniej zdać egzamin na prawko niż maturę(mówię o praktrycznym)
A wiec za 2 podejściem nie zdałem z powodu kierunkowskaza, ale za to za 3 wczoraj jestes szczęśliwym posiadaczem prawa jazdy ;)