Jak w tytule. Inni powinni się uczyć od twórców takich gier jak Dishonored, Cyberpunk 2077 czy Hitman. Nie ma nic bardziej denerwującego niż ciągłe powtarzanie jakiegoś momentu w grze, bo autosave łaskawie zapisze nam grę 2-3 minuty przed jakąś dużą potyczką, czy innym newralgicznym momentem gry i jak dureń musimy powtarzać te same sekwencje, by dojść do chwili w której polegliśmy. A największy mel na twarz należy się twórcom, który "symulują" ręczne zapisy, tworząc w menu pole "zapisz", a które nic nie daje, bo i tak po wczytaniu spawnujemy się tam gdzie gra chce, a nie tam gdzie zapisaliśmy (tak jest w grach Ubisoft, jak serii AC czy FC). Jako gracze powinniśmy twardo hejtować te gry, w których nie ma ręcznego zapisu, który pozwala wygodnie grać w grę, przechodzić ją w 100% tak jak chcemy, bo ewentualny błąd jest łatwy do naprawienia, bo nie musimy przechodzić od nowa całej sekwencji, a tylko niewielki fragment.
"autosave łaskawie zapisze nam grę 2-3 minuty przed jakąś dużą potyczką, czy innym newralgicznym momentem gry i jak dureń musimy powtarzać te same sekwencje, by dojść do chwili w której polegliśmy."
Zaraz cię ktoś uświadomi, że rada na to jest prosta:musisz się nauczyć grać, a taki autosave to specjalne narzędzie, które ma cię do tego zmotywować. :)
A poważnie, to tak. Zapis w każdym momencie powinien być w każdej grze, razem zresztą z takim bajerem jak możliwość zapauzowania gry w czasie cutscenki, zamiast jej pomijania. Niestety, nie zawsze mogę sobie grać bez żadnych zakłóceń i wielokrotnie by się taka opcja przydała,kiedy ktoś czegoś ode mnie chce na już i nic go nie obchodzi, że akurat leci filmik, którego nie mogę zatrzymać, a jak pominę, bo będę musiał potem ileś minut gry od ostatniego zapisu powtarzać, żeby obejrzeć od nowa.
A już wracając do samego zapisywania, to brak możliwości zapisu kiedy chce tego gracz, uważam za nieszanowanie przez twórców mojego czasu. Przykładowo chętnie bym się spróbował z Soulsami, czy rzeczywiście są takie trudne jak ludzie gadają, sprawdził jak by mi szło, ale zdaje się, że tam jest tak, że przegrasz z bossem, to powtarzaj od nowa pół poziomu, tylko po to, żeby znów zginąć i tak do skutku. A to akurat nie jest dla mnie akceptowalne.
"Inni powinni się uczyć od twórców takich gier jak (...) Hitman."
Czyli ma ich nie być wcale, czy ma być limit zapisów zależny od wybranego poziomu trudności? :)
Co do dodania manualnych zapisów na miejscu automatycznych, wszystko zależy jak dana gra jest zaprojektowana. Mimo wszystko taki ruch drastycznie obniża poziom trudności, a nie każdy lubi jak gra przechodzi się sama.
Czy ja wiem czy obniża? Ja bym dał dla każdego poziomu trudności jako opcję. Lubisz wyzwanie, ale nie lubisz, gdy gra marnuje twój czas - włączasz najwyższą trudność z zapisem. Przeszedłeś 10 razy i chcesz mieć trudniej - wyłączasz zapis. Niestety twórcy wolą decydować za gracza.
Zgadzam sie. Wszystkie soulslajki, diablolajki maja sejva oznaczajacego powrot do miasta/ostaniego checkpointa i to swietnie sie sprawdza.
Wszystko zalezy od gatunku i designu samej gry.
"ale nie lubisz, gdy gra marnuje twój czas "
Jak nie lubisz jak gra marnuje twoj czas to w nia nie grasz. A nie starasz sie zepsuc caly gatunek i dzialajacy od lat design pod siebie. Jest tona innych gier i innych gatunkow do grania.
Podejscie "wszystko musi byc dla kazdego i we wszystkim musza byc opcje dla kazdego" powoduje tylko homogenizacje oraz splycenie rozgrywki i calego doswiadczenia do granic absurdu. Co doskonale widac w branzy gier AAA.
"Niestety twórcy wolą decydować za gracza."
Na tym polega design/tworzenie czegokolwiek. I na serio, wbijcie sobie to do glow.
Nie wszystko musi byc dla kazdego ffs.
"starasz sie zepsuc caly gatunek i dzialajacy od lat design pod siebie"
Tak, bo ten jeden przełącznik to w ogóle śmierć dla gatunku. Wystarczy go dodać, a cały projekt gry się rozsypie jak domek z kart. Co by ci przeszkadzało, że ktoś inny może sobie włączyć save''a? Zapewne zrujnowałoby to życie wszystkim fanom soulsów na świecie?
To konsloniczy wymysl. Do niedawna konsloki mialy tak maly mozdzek, ze w ogole stanu gier nie zapisywaly, tylko co etap wyskakiwal kod na ekranie, ktory trzeba bylo sobie zapamietac by od tego miejsca kontynuowac granie.
Przez kryptokonsolnikow z pecetami zaczelo to przenikac do gier komputerowych. Teraz nawet konsolnicze pady do pecetow maja.
Dokładnie to jest po konsolowy spadek jeszcze z czasów ps1 i ps2 kiedy po prostu nie było możliwości tworzyć zapisów lub miejsce na nie było znacznie ograniczone. A dodatkowo najzwyklejsze lenistwo twórców i sztuczne wydłużanie gry.
jak serii AC
I dlatego wszystkie AC przechodzę z trainerami bo gry mają dawać przyjemność a nie irytacje. A nie chce mi się zliczać ile czasu straciłem na powtarzaniu niektórych elementów w tej serii i to nawet mając trainery (niektóre gry głupieją jak mamy nielimitowaną ilość życia czy czasu).
Warto jeszcze wspomnieć o chyba największym nieporozumieniu w historii gier w kwestii zapisu postępu czyli o tym co było w Resident Evil 2 (oczywiście mówię o tym oryginalnym bo w tym nowym bodajże to można wyłączyć na łatwym poziomie trudności) czyli nie dość że musimy zebrać atrament (czy raczej taśmę do maszyny do pisania) to potem jeszcze musimy do takowej maszyny się dostać i dopiero możemy zapisać grę. Że nie wspomnę o tym nieśmiertelnym gigancie którego też trzeba trainerem wyłączać żeby nie irytował.