Kilka razy na amerykańskich filmach[i książce] widziałem jak jakaś rodzina nie chciała leczyć dziecka [np: które miało raka], bo nie wierzyła w leczenie. Wierzyli, że uzdrowi je Jezus jak będą się modlić. Następnie sąd nie tylko nie kazał pomóc dziecku, ale zabraniał innym sprzeciwiać się woli rodziców. Naprawdę tak jest w USA?
Na propagandowych filmach jak najbardziej, moze zdarzyc sie wszystko.
Natomiast w praktyce to przykladowo Swiadkowie Jehowy nie godza sie np na transfuzje krwi, ale USA nie ma nic do tego, tak samo jest w i w Polsce.
W ostatnim Family Guyu był taki motyw ;)
A jeśli to prawda - ludzka głupota nie zna granic...
edit: Babiczka: Pierwszy! :D
Cały odcinek family guy'a jest o tym. Family.Guy.S10E12
O loczek mnie ubiegł ;)
Obejrzal odcinek glupiego serialu, dopisal ze widzial to tez w ksiazce trolololol
Conajmniej glupkowate, bardzo starajace sie przekraczac granice swiata przecietnego sklepikarza.Jak to mowia ksiazki naukowe dla gospodyn, wazne zeby czuly sie madre
Czy to prawda, że kobiety w Europie nie golą się pod pachami? Bo tak mówili parę razy w filmach i serialach.
Kazdy stan ma(ustala) swoje prawa ( w zasadzie Stany Zjednoczone Ameryki Polnocnej to koalicja parudzisieciu niezaleznych krajow polaczonych wspolna polityka zagraniczna, aczkolwiek kazdy stan ma spora niezaleznosc w zakresie co w nim wolno a co nie ). To co w jednym bedzie legalne - w inym juz niekoniecznie.
Ameryka to dziwny kraj - z jednej strony maja konstytucje i wolnosc slowa, wyznania itd - z drugiej - Wielki Brat potrafi tam patrzec duzo dokladniej niz gdziekolwiek indziej na swiecie ( no moze za wyjatkiem Chin i Korei Pln.).
Absolutnie nie zdziwilbym sie gdyby taka akcja z zakazem leczenia przeszla - gwarantuje im to konstytucja i poprawki do niej. Amerykanie potrafia byc dziwni w takich akcjach. U nas by to nie przeszlo - u nich jak najbardziej.
Czy to prawda, że kobiety w Europie nie golą się pod pachami? Bo tak mówili parę razy w filmach i serialach.
tak to prawda, pozdrawiam sympatykow penelope!!!:):)
z wikipedii o Jamesie Hetfieldzie:
Rodzice Hetfielda (pochodzenia angielskiego) byli wyznawcami Chrześcijańskiej Nauki (Christian Science). Wyznawali oni, że wiara to jedyne źródło zdrowia i wiedzy. Matka Hetfielda zmarła na raka, ponieważ nie podjęła się leczenia.
Nie przytoczę przykładów, ale to może być prawda - jest w Ameryce sporo ortodoksyjnych grup religijnych, a przede wszystkim sekt, które rządzą się własnymi prawami. Weźmy na przykład Amiszy, którzy dobrowolnie żyją w świecie jak z XVIII wieku nie korzystając z prądu elektrycznego, samochodów i innych współczesnych atrybutów cywilizacji. Nie wiem jaki jest ich stosunek do współczesnej medycyny, ale podejrzewam że negatywny. Ogólnie rzecz biorąc jest spora grupa ludzi, która traktuje szeroko pojętą "wolę bożą" za ważniejszą niż wolę ludzką i na bazie tego przeświadczenia mogą podjąć taką decyzję. Niestety w stanach południowych, szczególnie w Teksasie do władzy dochodzi ostatnio wielu mistyków, którzy swoim wpływem sprawiają, że w szkołach przestaje się uczyć o ewolucji lub wysyła dzieci do takich gdzie wręcz uczą kreacjonizmu. Chrześcijańska ortodoksja jest równie niebezpieczna jak muzułmańska, a efekty tych działań wyjdą za dwa pokolenia jeśli ilość tych przypadków będzie się powiększać.
Bob Marley umarł przez swoją wiarę. Nowotwór pojawił się na palcu, którego nie zgodził się amputować, dlatego że w jego religii jest jedność ciała. Rak zaczął się rozprzestrzeniać. Zostały zaatakowane mózg, płuca i żołądek. Nie ufał lekarzom. Potem i tak amputowali mu palec. Po tak dużym rozprzestrzenieniu się nowotworu, zmarł.
Może gdyby usunął palec od razu, grałby do dzisiaj
Nie z Ameryki, ale true story.
Ale co w tym dziwnego? Znam osobiście wiele cudów uzdrowień, dla mnie to jest rzecz normalna. Cudowne odrastanie nogi na oczach tysięcy parafian w Lourdes w asyście wybitnych lekarzy, uleczenie z nieuleczalnych chorób, itp. Watykan ma zarejestrowane oficjalnie miliony świadectw monitorowanych i raportowanych od początku do końca przez wybitnych lekarzy, specjalistów i księży ds. cudów. Nieoficjalnych w sensie niepotwierdzonych naukowo jest mniej więcej trzy razy tyle. Uzdrowienie może przyjść wtedy kiedy nie koliduje z Bożym planem w stosunku do danego człowieka i polega na całkowitym zawierzeniu się Jezusowi. Nieufanie Bogu, który jest miłością, bardzo boli Pana Jezusa. Jezus wtedy płacze i jest to najwyższa obraza Jego Boskiej doskonałości. Tak jak w filmie Indiana Jones, jak Indiana stał nad przepaścią, żeby dotrzeć do św. Graala. Musiał on przejść przez próbę wiary, całkowitego zawierzenia Bogu. Bez tego zawierzenia się nie dokona się cud, a Indiana spadłby w ciemną otchłań. Tak więc próbując się uleczyć przez naturalną operację i przy okazji jakieś tam koło ratunkowe u Jezusa to nic z tego nie wyjdzie. Akt wiary musi być oddaniem się całkowicie woli Boga.
To nie jest tak, jak że Jezus 2000 lat temu uzdrawiał chorych, a potem przestał. To właśnie dzisiaj Jezus uzdrawia, nawet więcej niż wtedy. Jedynie niewiara zatrzymuje przed niemożliwym.
Kilka naukowych świadectw ozdrowień. Potwierdzonych i zbadanych przez wybitnych specjalistów i noblistów w dziedzinie medycyny i innych nauk:
Alexis Carrel
chirurg: 1912 nagroda Nobla w dziedzinie medycyny
"Najzwyklejszą pychą jest wierzyć, iż jest się w stanie poprawić przyrodę, gdyż przyroda jest dziełem Boga." Alexis Carrel
Uczony światowej sławy, laureat nagrody Nobla Alexis Carrel, w 1903 r. przyjechał do Lourdes jako ateista ze swoją pacjentką Marią Bailly Ferrand, nieuleczalnie chorą na gruźlicze zapalenie otrzewnej. Był świadkiem jej nagłego, całkowitego uzdrowienia. Z ateisty stał się głęboko wierzącym katolikiem. Był uczciwy i dlatego zrozumiał, że z faktami nie można polemizować. Od tego czasu Carrel często przyjeżdżał do Lourdes i widział wiele uzdrowień, które badał jako członek komisji lekarskiej. Swoje przemyślenia i doświadczenia opisał w dwóch książkach: "Człowiek istota nieznana" (1936) oraz "Podróż do Lourdes" (1949). Carrel przez całe swoje życie dawał świadectwo prawdzie. Do końca pozostał głęboko wierzącym katolikiem pomimo niewybrednych ataków prasowych ze strony masońskich wyznawców racjonalizmu i pozytywizmu. Był człowiekim głębokiej modlitwy. Przedstawiamy jedno ze spisanych przez niego przemyśleń na temat wartości modlitwy w życiu człowieka:
Modlitwa jest przede wszystkim przejawem utajonej w człowieku zdolności odczuwania i okazywania czci Bogu. W ten sposób może on nawiązać relację osobowej miłości z Bogiem, co staje się dla człowieka źródłem najpotężniejszej energii życiowej.
Wpływ modlitwy na umysł i ciało człowieka daje się stwierdzić równie ściśle i pewnie, jak wpływ gruczołów wewnętrznego wydzielania. Oddziaływanie modlitwy mierzyć możemy zwiększeniem sprawności fizycznej i umysłowej, wzrostem odporności moralnej, większym zrozumieniem warunków ludzkiego bytowania. Każdy, kto zdołał wyrobić w sobie zwyczaj regularnej, rzetelnej modlitwy, odczuwa niechybnie, że całe jego życie ulega ogromnej przemianie. Zwyczaj modlitwy wyciska trwałe piętno na całokształcie naszego działania i zachowania. Kto zdołał wzbogacić nim życie wewnętrzne, wyróżnia się widomie wewnętrznym spokojem, równowagą całego postępowania. Nowy płomień oświeca głębie jego świadomości. Człowiek zaczyna widzieć samego siebie i błędy, w jarzmie których tkwi. Zaczyna odczuwać żenujący rozwój swego samolubstwa, pustotę swej zarozumiałości, bezcelowość swych zachcianek, małostkowość swych trosk i niepokojów. Rozwija się w nim poczucie moralnej odpowiedzialności i umysłowej pokory. Rozpoczyna się jego "pielgrzymka do źródła łaski".
Modlitwa jest siłą równie oczywistą, jak siła ziemskiego ciążenia. Jako lekarz byłem świadkiem, jak przez ufny akt modlitwy ludzie dźwigali się z bezdna cierpień i rozpaczy - wtedy, gdy zawiodły już wszelkie zabiegi lecznicze. Jest to jedyna w świecie moc, która zdaje się przeważać tak zwane "prawo przyrody". Nazywamy cudami wypadki, w których następuje to w sposób nagły i dramatyczny. Ale cud mniej widoczny dokonuje się stale w sercach tych, którzy odkryli, że modlitwa zapewnia im stały dopływ energii miłości Bożej podtrzymującej ich w trudach i kłopotach codziennego życia.
Zbyt wielu ludzi widzi w modlitwie tylko banalny zbiór formuł, wyuczonych słów, ucieczkę dla słabych, dziecinną żebraninę doraźne korzyści. Kto tak pojmuje modlitwę, ten nie docenia zupełnie jej znaczenia. Podobnie jak ten, kto by w spadającym deszczu widział tylko wodę wypełniającą kałuże... Właściwie rozumiana modlitwa jest dojrzałą czynnością nieodzowną dla pełnego rozwoju naszej osobowości - jest warunkiem pełnej integracji wszystkich najwyższych możliwości ducha ludzkiego. Tylko przez modlitwę daje się osiągnąć to pełne i harmonijne skupienie wszystkich sił ciała, duszy i umysłu, które jedynie dać może niewzruszalną ostoję ułomnej naszej naturze.
Słowa: "proście, a będzie wam dane" - potwierdzają się w ciągłym ludzkim doświadczeniu: modlitwa nie wskrzesi może zmarłego dziecka, nie wyleczy z choroby, ale jest zawsze - jak promieniotwórczy rad - trwałym środkiem samoczynnej energii miłości, której udziela Bóg.
Jak to się dzieje, że modlitwa może nas wzmacniać tak dynamiczną energią? Aby odpowiedzieć na to pytanie, które oczywiście leży poza zasięgiem nauki -chciałbym wskazać na jeden wspólny rys, który znajdujemy w każdej modlitwie. Czy jest to triumfalne Hossanna Wielkiego Oratorium, czy też pokorne prośby myśliwego błagającego o powodzenie w łowach - staje przed nami ta sama prawda: człowiek usiłuje wzmóc ograniczone zasoby sił, zwracając się do źródła nieograniczonej Miłości Trójjedynego Boga.
Gdy się modlimy, łączymy się z tą niewyczerpaną Miłością sprawczą, która porusza wszechświat. Prosimy, by ta cząstka miłości została nam udzielona dla naszych potrzeb. Już przez sam akt proszenia uzupełniają się nasze ludzkie niedomagania: wstajemy wzmocnieni i odrodzeni.
Nigdy jednak nie należy wzywać Boga tylko dla zaspokojenia swoich własnych zachcianek. Najwięcej siły możemy czerpać z modlitwy nie wtedy, gdy tylko żebrzemy o coś dla siebie, ale wtedy, gdy prosimy o to, byśmy mogli stać się do Niego podobni. Modlitwę powinniśmy widzieć jako radość obcowania z Bogiem. Stary chłop siedział kiedyś bezczynnie w ostatniej ławce wiejskiego kościoła. Spytano go, na kogo czeka. Odpowiedział: "Patrzę na Niego, a On patrzy na mnie". Człowiek się nie modli po to, by Bóg o nim pamiętał, ale żeby sam o Bogu nie zapomniał.
Inne świadectwo także z Lourdes:
"[...]Wracając do cudownych uzdrowień w Lourdes, warto tutaj przypomnieć jedno z nich, najbardziej szokujące lekarzy i obserwatorów. 16.02.1867r. Piotr de Rudder pracował jako robotnik u hrabiego du Bus de Ghisignies w Jabbecke (Belgia). Właśnie tego dnia upadło na jego lewą nogę ścinane drzewo i potrzaskało kości na liczne odłamki, co uniemożliwiało zrośnięcie. Na koszt hrabiego opiekowało się Piotrem po kolei kilkunastu lekarzy, jednak noga się nie goiła, tylko pokryła się zgangrenowanymi tkankami i ropiejącymi przetokami. Wszyscy lekarze, łącznie z profesorem Thiriart, chirurgiem dworu królewskiego, stwierdzili konieczność amputacji.
Chory jednak z uporem, pomimo strasznych cierpień, nie zgadzał się na odcięcie nogi. W tym też okresie w Oostacker pod Gandawą zbudowano kaplicę i grotę na cześć objawień Matki Bożej w Lourdes. Grota stała się sławna w Belgii, gdyż miały tam miejsce cudowne uzdrowienia. De Rudder postanowił udać się do Oostacker, by uprosić dla siebie cudowne uzdrowienie. 5 kwietnia 1875 r. poprosił żonę swego pracodawcy, panią du Bus, o pieniądze na podróż. Hrabina ogląda chorą nogę i notuje w dzienniczku: "De Rudder odwinął bandaże nasiąknięte ropą i krwią, czuć było nieznośny fetor. Widać było, jak oba końce złamanych kości wystawały z ran". 7 kwietnia 1875 r. w towarzystwie żony udaje się do groty Oostacker. Złożono Piotra przed grotą, gdzie napił się wody ze źródła i siedząc przed figurą Matki Bożej żarliwie zaczął się modlić, prosząc o odpuszczenie grzechów i łaskę uzdrowienia. Nagle Piotr doznał dziwnego wstrząsu, odrzucił kule przeszedł kilka kroków, klęknął u stóp figury Niepokalanej i zawołał: Boże, jestem uzdrowiony! Jego żona z wrażenia zemdlała. Wszyscy obecni na widok tego, co się wydarzyło, z płaczem cisnęli się wokół cudownie uzdrowionego. Zdziwienie i płacz szybko przeszły w radość religijnego uniesienia. Spontanicznie uformowała się procesja z uzdrowionym Piotrem na czele, która kilkakrotnie obeszła grotę, śpiewając pieśni religijne. Później został przebadany przez komisję lekarską. Okazuje się, że noga w jednym momencie została całkowicie uzdrowiona, bandaże same opadły, złamane kości, piszczel i kość strzałkowa, same się zrosty, chociaż brakowało 6 cm kości, zniszczonych przez zgorzel w ciągu długich lat choroby, rany się zabliźniły. Dla wszystkich lekarzy, którzy leczyli Piotra, było oczywiste, że zdarzył się nieprawdopodobny cud. Kto dokonał tego dzieła? Naukowiec dr Le Bec napisał, że dla utworzenia fragmentu kości, który nagle zastąpił ubytek piszczelą i kości strzałkowej u połamanej nogi Ruddera, trzeba było 5 g wapna. W organizmie chorego nie było tej ilości wapna w stanie wolnym.
Skąd się więc ono wzięło?
Wszyscy lekarze, którzy leczyli Ruddera, po zbadaniu uzdrowionej nogi nawrócili się. Również hrabia du Bus, senator antyklerykalnej, masońskiej partii, zadeklarowany i walczący z Kościołem mason-ateista, kiedy zobaczył Ruddera wracającego w pełni zdrowia z pielgrzymki, nawrócił się. Powiedział wtedy do żony: "Nigdy nie wierzyłem w cuda. Lecz jeżeli de Rudder został uzdrowiony, to jest to prawdziwy cud. W ten cud ja wierzę".
Czy jest możliwe, aby 6 cm brakującej kości w jednym momencie wzięło się z niczego?
Oczywiście, że cud ten jest mniej spektakularny od tego, który miał miejsce w Saragossie, ale również w Oostacker dokonało się stworzenie z niczego brakujących kości i ciała.
9 kwietnia dr Affenaer, lekarz Piotra de Rudder, ze łzami w oczach powiedział: "Jest pan uzdrowiony, Pańska noga jest nogą dziecka nowo narodzonego. Tego, czego nie potrafiła uczynić medycyna, mogła dokonać Maryja".
Dr Van Hoestenbergke ze Stalhille, znany ateista, z pokorą pochylił czoło przed wszechmocą Boga. W czasopiśmie: "Revue des Ouestions Scientifigues" razem z dr Royer i dr Deschamps, opisał cud z naukową dokładnością, stwierdzając, że nie można tego uzdrowienia wyjaśnić siłami natury.
To cudowne wydarzenie badała specjalna komisja złożona z 22 lekarzy, katolików; innowierców i ateistów. Uzdrowienie to było przedmiotem licznych badań, również w Holandii, Anglii, Niemczech, Włoszech. W r.1892 dr Hoestenberghe napisał do dr Boissaire: "Bytem niewierzącym, ale cud Piotra de Rudder otworzył mi oczy". Przed cudem rodzinna wieś Piotra słynęła z niewiary i złych obyczajów. Po uzdrowieniu ludzie się nawrócili i wszyscy zaczęli chodzić do kościoła.
Słynny cud w Saragossie, cudowne odrośnięcie nogi:
http://adonai.pl/cuda/?id=36
Niesamowity cud słońca w Fatimie 1917r:
I można by tak wymieniać w nieskończoność.
Nie wystarczyło wrzucić: "Znam osobiście wiele cudów uzdrowień, dla mnie to jest rzecz normalna"? Po kiego taki wall of text? I tak nikt nie przebrnie przez taki potok głupoty.
Kidler, a wiesz.... nieistotne.
chirurg: 1912 nagroda Nobla w dziedzinie medycyny
"Matka Hetfielda zmarła na raka, ponieważ nie podjęła się leczenia."
Akurat to jest żałosny przykład, bo wszyscy wiemy, jak to jest z leczeniem raka.
Słynny cud w Saragossie, cudowne odrośnięcie nogi:
Ciekawe czy ludzie będą mieć taki sam ubaw jak ja, jak kiedyś ktoś odkopie z ziemi pare numerów FAKTu i będzie usilnie wszystkim wmawiał że to prawda objawiona.
EDIT: Ach, RazPuding naprawdę brakowało mi Ciebie na forum... Jest RazPuding, jest beka.
Kazioo-> To jest dobry przykład. Sednem mojej wypowiedzi był kawałek, którego nie skopiowałeś - Wyznawali oni, że wiara to jedyne źródło zdrowia i wiedzy - co bezpośrednio tyczy się tematu. Zresztą sam autor wątku przytoczył raka jako przykład.
Nieufanie Bogu, który jest miłością, bardzo boli Pana Jezusa. Jezus wtedy płacze i jest to najwyższa obraza Jego Boskiej doskonałości.
Gdyby Bóg był miłością to by mnie nie chciał zabić, zresztą czym tak naprawdę jest Jahwe to się można przekonać w Starym Testamencie, raczej nie miłością a coś w stylu sadystyczną żądzą mordu niewiernych
To nie jest tak, jak że Jezus 2000 lat temu uzdrawiał chorych, a potem przestał. To właśnie dzisiaj Jezus uzdrawia, nawet więcej niż wtedy.
>1912
>1917
No rzeczywiście, widzę że masz całą kartotekę przypadków cudownych uzdrowień, z dokumentacją medyczną włącznie -.-'
btw
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_%28religia%29
Pojęcie cudu występuje zarówno w religiach chrześcijańskich (np. katolicyzm), jak i pozachrześcijańskich (np. hinduizm, shintō, braminizm, taoizm, judaizm
Czy cuda chrzescijańskie są lepsze i bardziej wiarygodne od cudów bramińskich/hindu?
"Znam osobiście wiele cudów uzdrowień, dla mnie to jest rzecz normalna. Cudowne odrastanie nogi na oczach tysięcy parafian w Lourdes w asyście wybitnych lekarzy,"
heheheh osobiście ? to powiedz jak mu ta noga odrastała to razem z nogawką ?
Oczywiście. Te cuda są bardziej cudowniejsze, a tamte są dziełem upadłych aniołów wodzących barnaki an pokuszenie. No, jakos tak tłumaczyła nam katechetka w podstawówce...
„Jeśli powiem: «średniowieczne dokumenty dowodzą zaistnienia pewnych cudów w takim samym stopniu, w jakim dowodzą zaistnienia pewnych bitew», słyszę w odpowiedzi: «w średniowieczu ludzie byli przesądni». Jeśli natomiast chcę wiedzieć, dlaczego moi przeciwnicy uważają ich za przesądnych, jedyną ostateczną odpowiedzią, jaką otrzymuję, jest to, że w średniowieczu ludzie wierzyli w cuda. Jeśli powiem: «pewien wieśniak widział ducha», mówią mi: «ależ wieśniacy są tak łatwowierni». A jeśli zapytam: «dlaczego łatwowierni?», odpowiedź brzmi: «ponieważ wierzą w duchy». Islandia nie może istnieć, ponieważ widzieli ją tylko głupi marynarze. Marynarze zaś są głupi tylko dlatego, że twierdzą, iż widzieli Islandię” (Gilbert Keith Chesterton, Ortodoksja)
http://www.guardian.co.uk/world/2009/aug/02/us-daughter-pray-death
http://www.cbc.ca/news/canada/british-columbia/story/2008/08/26/bc-mumps-outbreak-spread.html
http://www.masskids.org/index.php?option=com_content&view=article&id=160&Itemid=164
http://whatstheharm.net/religiousfundamentalism.html
Dosłownie krótka chwila szukania w google i już można znaleźć przykłady takich zdarzeń. Tak więc do takich przypadków dochodzi. Jak by się przyłożyć to znalazło by się jeszcze wiele podobnych, ale już mi się nie chce o tej porze.
Hajle Selasje
Naprawdę nie widzisz problemów z dowodami anegdotycznymi? Jeżeli jakaś książka piszę jednocześnie o smokach ziejących ogniem i zwykłej bitwie to obydwa zdarzenia są dla ciebie tak samo prawdopodobne?
Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów.
Natomiast w praktyce to przykladowo Swiadkowie Jehowy nie godza sie np na transfuzje krwi, ale USA nie ma nic do tego, tak samo jest w i w Polsce.
W wiosce kilkanascie kilometrow ode mnie rodzice jehowi oddali dziecko do domu dziecka, po tym jak mialo bodajze w szkole jakis wypadek i lekarze ratujac mu zycie zrobili transfuzje. Uznali ze dziecko juz nie jest ichne.
Danger--->
Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów.
Ludzie wierzyli, wierzą i będą wierzyć. Dzisiaj wielu z nich wyszydza udokumentowane cuda, np. z Lourdes, wierząc jednocześnie w sens walki z globalnym ociepleniem; w to, że płeć jest uwarunkowana kulturowo; w to, że UE jako jedyna może zapewnić Europie dobrobyt albo że w 2012 nastąpi koniec świata. Nie pomnę już tłumów czytających horoskopy czy radzących się wróżek. Zgodnie ze starą prawdą, że - i tu znów odwołam się do nieocenionego Chestertona - gdy ludzie przestają wierzyć w Boga, zaczynają wierzyć w cokolwiek.
W przypadku cudów też nie ma takiej siły, żeby ludzi przekonać. Deklaracja oczekiwania przez Ciebie nadzwyczajnych dowodów jest zwykłą sofistyką. Gdy wskazuje się na żywe ludzkie dowody cudownych ozdrowień - od razu pojawia się argument, że najwidoczniej brakuje nam wiedzy, żeby zrozumieć dane zjawisko, że to nie znaczy, że mamy do czynienia z cudem. Nawet szczegółowa dokumentacja lekarska nie pomaga, od razu pojawia się argument, że albo lekarze przekupieni, albo obłąkani albo...i tu wracamy do poprzedniej śpiewki "to że czegoś nie możemy wyjaśnić, nie znaczy że mamy do czynienia z cudem". I tak w koło Macieju.
Słowo cud staje się synonimem słowa "bujda". W takiej sytuacji nie da się nikogo do niczego przekonać, bo ktoś musiałby przed sobą przyznać, że wierzy w bujdy. Tylko w całej swojej nieskończonej pysze całkowicie przegapiacie swoje zamknięcie w okowach przesądów. Człowiek wierzący zazwyczaj usłyszy o jakimś cudzie i pomyśli - może to prawda, a może to nieprawda. Wy z góry wiecie, że to bujda, bo tak was ukierunkowała współczesna kultura. Oczywiście ta sama, która promuje horoskopy, przesądy czy leki homeopatyczne.
Tak jakbyście żuczki dysponowali aparatem poznawczym zdolnym do oceny tego, czy cuda są możliwe.
Hajle Selasje - Wierzysz w smoki? Takie ziejące ogniem :) Mnóstwo ludzi je widziało w przeszłości, co najmniej tyle samo co widziało cuda.
Hajle Selasje - przeciwko wierze w CUDA świadczy niestety statystyka.
Ludzie są skłonni wierzyć w rozwiązania nadprzyrodzone, bo takiej wiary potrzebują. I w związku z tym wierzą w oszustów jak również zjawiska o charakterze naturalnym (mieszczącym się w ramach DZISIEJSZEJ nauki) też klasyfikują jako cuda. Idę o zakład że na każde 100 cudów 99 można wyjaśnić w ciągu 3 dnia bliższego badania. 1 pozostawiam na sytuacje faktycznie niewyjaśnione.
Mają też skłonność wierzyć w krwawiące posągi, wizerunki na ścianach itp itd.
Nie ma to żadnego głębszego związku z wiarą w wyższą istotę, to wiara pokrewna tej w jaszczuroludzi, regularne wizyty kosmitów, opryski rządowe itp itd.
Wiara w zjawiska nadprzyrodzone jest tak stara jak ludzkość i jak widać rozwój cywilizacji czy religii niezbyt w tym przeszkadza
Demokracja, czyli ,,róbta i myślta co chceta,, aż do paranoi i debilizmu. Biblia zamiast lekcji biologii - chrześcijańscy fundamentaliści chcą zmienić USA w państwo teokratyczne. ,,Ile lat ma ziemia? - pyta nauczyciel na lekcji biologii - 6 tysięcy- odpowiada uczeń ze stanu Pensylwania,,. W jego świecie nie ma słowa ,,sex,, , bo jak wyjaśnił mu nauczyciel, ,,wszyscy ludzie pochodzą od Boga,,. W ciągu ostatnich 15 lat rząd USA wydal...1,5 mld /miliarda/ $ na to, by ZAPOBIEC wprowadzeniu zajęć z wychowania seksualnego w szkołach. Zabezpieczanie się przed ciążą to tabu,,.* O tańcach w kościołach i wyciąganiu kasy od frajerów - nie wspomnę. I to jest to mocarstwo.
*Za ,,Świat Wiedzy"
Hajle Selasje -- Wystarczy, że dziś możemy wytłumaczyć cuda sprzed tysiąca lat, które nawracały i utwierdzały w wierze twoich pobratymców. To wszystko, co potrzeba wiedzieć na temat katolickich bujd.
Kidler -- Dokumentacja Watykanu, ahahahaha. W swoim domu też posiadam dokumentację na temat moich cudownych właściwości.
Boże, co za troll. Świetny prowokator, chociaż w tym wątku bardzo się zdemaskował.
Maziomir [ gry online level: 18 - Yeti ]
Chrześcijańska ortodoksja jest równie niebezpieczna jak muzułmańska, a efekty tych działań wyjdą za dwa pokolenia jeśli ilość tych przypadków będzie się powiększać.
Kazda ortodoksja jest niebezpieczna, kazda.
"Chrzescijanska ortodoksja jest równie niebezpieczna jak muzulmanska"
Ojtam ojtam, chrzescijanska ortodoksja byla na poziomie dzisiejszej muzulmanskiej dobre kilkaset lat temu, co najwyzej. Kiedy ostatnio chrzescijanscy ortodoksi obcieli nozem glowe 'niewiernemu' z powodu religii?
przecież to chodzi o to ze krzyż przeszkadza muzułmanom czy księżyc katolikom . mamy w Polsce meczety , synagogi czy cerkwie czy jakiemuś katolikowi to przeszkadza ?
wyznawca religii doskonale rozumie innowierce to ateiści maja problem .
wysiak - wybacz, nie trzeba obcinać głowy by robić z dzieci idiotów. Są tak samo niebezpieczni.
Maziomir [ gry online level: 18 - Yeti ]
wysiak - wybacz, nie trzeba obcinać głowy by robić z dzieci idiotów.
Problem w tym, ze wcale nie trzeba byc wyznawca jakiejkolwiek religii, zeby robic z dzieci idiotow.
Nie wiem czy wiekszych zaslug w robieniu z ludzi (a nie tylko dzieci) idiotow nie bedzie miala pierwsza lepsza stacja tv, ze nie wspomne juz o tych "wiodacych/opiniotworczych".
Wplyw kosciola w wiekszosci wypadkow ogranicza sie (a i to juz rzadkosc) do godziny tygodniowo, podczas gdy taki Jeremy Kyle czy inny Jerry Springer jest w TV codziennie. W kwestii robienia wody z mozgu kosciol to juz tylko (bardzo) ubogi krewny mediow.
Mazio --> Wybacz, ale jak dla mnie stawianie znaku rownosci miedzy 'robieniem z dzieci idiotow' a 'robieniem z dzieci idiotow ORAZ obcinaniem glow niewiernym' to spore naduzycie:) Jak chcesz naocznie sprawdzic stopien niebezpieczenstwa, to spal publicznie Biblie w jakims katolickim kraju, chocby to nawet byl Watykan. A pozniej dla porownania spal publicznie Koran na przyklad w Arabii Saudyjskiej.
Dla mnie nie ma zbyt wielkiego. Dziecko bez głowy nie będzie produkować następnych idiotów. Co do palenia biblii - mylisz mnie chyba z jakimś idiotą.
"Dziecko bez głowy nie będzie produkować następnych idiotów."
Twierdzisz, ze nalezaloby wybic wszystkie dzieci wychowane przez wierzacych rodzicow (wszelkich religii), zeby sie zaraza nie rozprzestrzeniala?
Jedyne pod czym mógłbym się podpisać to pod zdaniem podrzędnym w twojej wypowiedzi. Bo jeśli chodzi o resztę to działasz według systemu dziennikarskiego poprzedniego systemu - nikt nie pisze - redakcja odpowiada. Właściwie to sam prowadzisz sobie dialog stawiając tezy, broniąc ich i ciesząc się z wygranej. Jeśli miałbym coś twierdzić to to, że szkoda mi, że z reguły to ortodksi mają najwięcej dzieci, te bowiem nie wyrosną na myślicieli. Tak jest na przykład z ortodoksyjnymi żydami w Izraelu.
"Bo jeśli chodzi o resztę to działasz według systemu dziennikarskiego poprzedniego systemu - nikt nie pisze - redakcja odpowiada. "
No ale ktos jednak pisze, i ja probuje sie tylko zorientowac o czym konkretnie..
<---Dziecko bez głowy nie będzie produkować następnych idiotów.
wyznawca religii doskonale rozumie innowierce to ateiści maja problem .
Hehe, dobre.
Konkretnie to piszę o tym, że to nie ateiści dokonywali pogromów na tle religijnym i nie stoją za złem jak próbujecie naiwnie sugerować, a wyrwane przez ciebie z kontekstu zdanie nosi znamiona prawdy jedynie w świetle logiki. Teraz dopisz jeszcze, że wnioskuję o ucięcie głowy wszystkim dzieciom ludzi religijnych i wpiszesz się w obraz idioty jak ulał.
Drackula > muszę przyznać ci racje
nie przypuszczałem ze na forum mamy tylu ortodoksyjnych muzułmanów
"Konkretnie to piszę o tym, że to nie ateiści dokonywali pogromów na tle religijnym"
To jest 'oczywista oczywistosc', ze nie na tle religijnym. Ale powod zawsze sie znajdzie, jak trzeba.
Tylko czy ja gdzies o cos oskarzalem ateistow? Ja pisze tylko i wylacznie o tym, jak durnowate jest stawianie znaku rownosci miedzy dzisiejszymi ortodoksami chrzescijanskimi a muzulmanskimi - jeszcze zaden Amisz chyba nie wysadzil sie w powietrze w imie religii.
"a wyrwane przez ciebie z kontekstu zdanie nosi znamiona prawdy w swietle logiki"
Oczywiscie, ze jest logiczne, tylko nie jest wyrwane z kontekstu - to wlasnie o kontekst sie pytam, bo nie bardzo rozumiem co chciales tym zdaniem wyrazic, w swietle wczesniejszej wymiany zdan o obcinaniu glow niewiernym. Logiczne byloby tez na przyklad odstrzeliwanie emerytow w momencie przejscia na emeryture, zeby moc pieniadze z ZUSu przeznaczyc na bardziej istotne wydatki, niz emerytury - czy wszystko co logiczne, jest automatycznie dobre?
Dopisałem słowo "jedynie" - by ułatwić ci zrozumienie mojej postawy. To b.
a. znak równości istnieje - jest nim historia - jeśli będziemy pozwalać na hodowanie małych ortodoksów chrześcijańskich i żydowskich za parę stuleci będą tak samo niebezpieczni jak dziś muzułmańscy. Zastanów się nad tym.
"a. znak równosci istnieje - jest nim historia - jesli bedziemy pozwalac na hodowanie malych ortodoksów chrzescijanskich i zydowskich za pare stuleci beda tak samo niebezpieczni jak dzis muzulmanscy. Zastanów sie nad tym."
Znasz tez numery na nastepna kumulacje Lotto?
Beda albo nie beda, i trend raczej pokazuje, ze nie beda - bo kiedys byli, a od kilkuset lat juz nie sa.
No i bardzo madrze jest tak jechac na "grzechach ojcow", a nawet nie ojcow - co najwyzej praprapradziadow sprzed stuleci - stawiajac taki znak rownosci.
pewnie jakis margines chrześcijan ma takie podejście do życia, ale to jest tak jak mówię margines. Znam wielu bardzo praktykujących katolików i wiem, że nie mają oni takich pomysłów. Zresztą, Kościół przecież nie sprzeciwia się leczeniu chorych. Wiem,że przykłady z pierwszego posta pojawiają się w filmach nawet często, ale to wina tego, że robienie z chrześcijaństwa religii dla oszołomów jest teraz po prostu popularne.
Pamiętam kiedyś taką opowieść na kazaniu w Kościele, która bardzo mi się spodobała, a można ją odnieść również i do tej sytuacji. Mianowicie - pewną wieś dopadła powódź. Gdy dostała się na teren parafii, pobliski Ksiądz aby uniknąć kontaktu z żywiołem dostał się na dach Kościoła i stamtąd sprawiał wrażenie, że czeka na pomoc. Po jakimś czasie policja i mieszkańcy rozpoczęli ewakuację ludzi, przypłynęła i łódka po księdza. Zdumionym ratownikom Ksiądz oznajmił, że nie skorzysta z pomocy bo wierzy w Boga i wie, że on go uratuje. Łódka odpłynęła. Poziom wody znacznie wzrósł. Po paru godzinach przypłynęła kolejna ekipa i została odprawiona tym samym argumentem. Woda podtopiła już większość budynku i Księdzu zostało już mało czasu. Pojawiła się kolejna, trzecia łódka którą również odprawił Ksiądz będąc przekonanym, że Bóg go uratuje. Wreszcie, budynek runął, ksiądz wpadł do wody i się utopił. Gdy tylko znalazł się w zaświatach poszedł z pretensjami do Stwórcy. Zapytał więc "dlaczego mi nie pomogłeś, przecież jestem ksiedzem i oddałem całe swoje życie w Twoje ręce", na co Bóg odparł "ale przecież wysłałem po Ciebie trzy łodzie...".
I takie w moim mniemaniu powinno być podejście do życia. Ale każdy ma swoje. Żeby była pewna równowaga - dużo się słyszy o ateistach, którzy nie szczepią i nie lecza swoich dzieci bo uważają, że to wszystko to pic na wodę i trzeba się po prostu zdrowo odżywiać itd.
Błąd. Spirala nienawiści nakręca się ponownie. Problemem nie jest sama religia - ta gdyby pozostawała w sferze prywatnych wartości każdego człowieka jedynie wzbogaca życie. Wiem bo sam jestem o nią zubożony. Problemem jest potrzeba ewangelizacji, poczucie misji. To znajduje najpodatniejszy grunt u ortodoksyjnych wyznawców obu głównych stron konfliktu. Dziś w przewadze wprowadzania tego trendu są hodowani przez stulecia w spokoju, wynikającym z braku zainteresowania rejonem, wyznawcy Islamu - to fakt. Pozwalając na radykalizację nawet niewielkiej części chrześcijan stworzymy w przyszłości siły gotowe i skłonne do odwetu. Przykładem jest nie przypadkiem wspomniany problem z ortodoksami w Izraelu. Poczytaj o tym, a może zrozumiesz o co mi chodzi.
Ogólnie - jeśli jest Bóg to jest tylko jeden i bardzo się nami martwi.
A tutaj jak zwykle samo sedno i nawet w temat watku sie wpasowuje:
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz-mysli_nowoczesnego-endeka/news/tryndy-glamuru,1757858
Maziomir, pozwól że dokonam małej edycji Twojego posta:
Błąd. Spirala nienawiści nakręca się ponownie. Problemem nie jest sam ateizm - ten gdyby pozostawała w sferze prywatnych wartości każdego człowieka jedynie wzbogaca życie. Problemem jest potrzeba ateizacji, poczucie misji. To znajduje najpodatniejszy grunt u radykalnych ateistów. Pozwalając na radykalizację nawet niewielkiej części ateistów stworzymy w przyszłości siły gotowe i skłonne do prześladowań.
Islam wyciąłem, zredagowałem kwestie poświęcone chrześcijaństwu i viola! to samo możesz napisać o ateiźmie. Ludzie tacy jak Ty nie bez powodu udają, że nie widzą tego, że radykalny ateista to niemalże to samo co radykalny katol.
Jeśli czuję potrzebę to nie jest nią misja, a jedynie zabranie głosu w dyskusjach, które ktoś inny rozpoczął. Nie jest moim celem "nawrócenie" wierzących, a pokazanie niewierzącym, że nie są samotni, ani gorsi od tych pierwszych.
Za jedyną próbę "ewangelizacji" ateistycznej na tym forum dostałem kiedyś bana na ksywkę Maziomir - jestem więc dość ostrożny w zapędach ograniczając się do komentowania wypowiedzi, które uznaję za warte opatrzenia komentarzem, zdementowania lub poparcia zgodnie z własnym sumieniem, przekonaniami i wiedzą. Nie imputuj mi radykalizmu - każdy kto nie wierzy i mówi to głośno jest dla wierzących radykałem. Nie słyszałem też jeszcze nigdy o ateistach podkładających pod kościołami bomby w niedzielę by coś komuś udowodnić. Ale może jeszcze niewiele słyszałem.
Mazio -->
"Nie słyszałem też jeszcze nigdy o ateistach podkładających pod kościołami bomby w niedzielę by coś komuś udowodnić. Ale może jeszcze niewiele słyszałem."
Nie slyszales tez o komunistach? Nie slyszales jak zwalczali oni religie jako 'opium dla mas' - czyli twierdzili dokladnie to samo, co ty wyzej napisales - ze religia jest zla, bo 'oglupia'?
I o tym panu tez nie slyszales?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plutarco_El%C3%ADas_Calles
(z angielskiej wersji strony o nim)
The effects of Calles' policy on the Church were profound. Between 1926 and 1934 at least 4000 priests were killed or expelled.[21], one of the most famous was the Jesuit Miguel Pro. Where there were 4,500 priests serving the people before the rebellion, in 1934 there were only 334 priests licensed by the government to serve fifteen million people, the rest having been eliminated by emigration, expulsion, and assassination.[21][22] By 1935, 17 states had no priest at all.[23]
Wiedziałem, że ktoś przywoła komunistów. Nie będziemy o tym rozmawiać Wysiu.
A tego pana obczaję - są może jakieś książki?
Nie wiem, jest sporo informacji na internecie.
No i szkoda, ze nie chcesz rozmawiac o swoich wspolwyznawcach - bo imho ich poglady na religie nie roznia sie niczym od twoich, poza tylko tym, ze oni mieli wieksze mozliwosci wdrazania ich w zycie. No ale rozumiem, ze odrzucasz to dla wlasnego komfortu psychicznego, tak samo, jak odrzucasz wszelkie dobre aspekty wiary - chocby dzialalnosc calego mnostwa zwiazanych z Kosciolem organizacji charytatywnych. No nic, rzeczywiscie nie jestes wcale zaslepiony, ani nie jestes radykalem.
Tak sobie powtarzaj, skoro dzieki temu czujesz sie lepiej.
"Bzdurzysz Wysiu - mam za dużo wiedzy w temacie by nie mieć dystansu."
No popatrz, a jednak o wielu towarzyszach ateistach, jak chocby Callesie, nie miales wiedzy, a o innych 'nie chcesz rozmawiac', wykazujac typowy syndrom wyparcia. Cos strasznie przefiltrowana ta twoja wiedza, jakby miala sluzyc tylko wsparciu z gory przyjetej tezy.
Bzdurzysz Wysiu - mam za dużo wiedzy w temacie by nie mieć dystansu.
Ludzie okazali się ludźmi, każdą piękną ideę można zamienić w gówno płynące z najbardziej prymitywnej potrzeby, która rządzi nawet tą dyskusją - chcemy dominować nad innymi - fizycznie, intelektualnie whatever. Bardziej interesują nas cudze życia niż własne, wydaje się nam, że jesteśmy od "nich" lepsi. A przecież "wolność, równość, sprawiedliwość" to takie piękne hasła. Slogany. Wyświechtane gówno. Nigdy tego nie zrozumiesz - bo w Twoim pojmowaniu świata coś innego stoi u ich podstaw. Prostolinijne pojmowanie skutków i przyczyn - pracuję, mam, moje. Usprawiedliwia cię wiedza jaką nabyłeś. Wiedza, że eksperyment dowiódł, iż nigdy nie dorośniemy do tych pięknych idei. I masz rację. Gdyby świat był idealny "władca byłby filozofem, a filozof władcą". Daruj sobie szperanie w poszukiwaniu argumentów. Przyjmij, że istnieją podzbiory do których nigdy nie będziesz należał i bądź z tego dumy. Imputując mi bycie komunistą pochlebiasz mojej próżności i uwłaczasz swoim analitycznym zdolnościom. Przyjacielu.
edit. trudno mieć wiedzę o wszystkim, słyszałeś o Władysławie Jagielle?
Bzdurzysz Maziu, nigdzie ani nigdy nie imputowalem ci bycia komunista - wskazuje tylko, ze pewne poglady ty i oni macie zbiezne, co jest zwyklym faktem. Wypierasz sie zaakceptowania faktu, ze zdarzalo sie ateistom popelniac zbrodnie w imie zwalczania religii, tak samo, jak wierzacym zdarzalo sie popelniac zbrodnie w imie wiary. Troche kiepsko, jak na tak otwarty i postepowy umysl, nie uwazasz?
To ty wlasnie zrownujesz wszystkich wierzacych z fanatykami, wysadzajacymi sie w swiatyniach innych religii, i prowadzacymi krwawe krucjaty, i nie chcesz jak dziecko zauwazyc pozytywnych aspektor istnienia wiary i kosciola (kosciolow).
I co tak ciagle piszesz o "moim pojmowaniu swiata", jakbys mial o nim jakiekolwiek pojecie? Nie wiesz nawet tego, ze sam nie jestem wiarzacy, w kosciele ostatnio bylem lata temu (na jakims slubie, bo co do mszy niedzielnej to nie pamietam), a z zona nawet nie mam slubu koscielnego. Tyle ze wlasnie ja jestem umiarkowanym ateista, ktory potrafi spojrzec obiektywnie, ocenic tak dobre jak i zle strony wiary, i nie czuje potrzeby na kazdym kroku nauczania i nawracania wszystkich innych na "jedynie sluszna - moja - droge", jak ty to czynisz ustawicznie.
Ale, jak pisalem, powtarzaj sobie, ze nie jestes radykalem, skoro dzieki temu czujesz sie lepiej..
Owszem pozytywnym aspektem istnienia wiary jest nadzieja, że gdy umrzesz to nie do końca. Innej nie widzę.
No wlasnie, ty nie widzisz. Dla ciebie moze nie ma innych pozytywnych aspektow, dlatego jestes ateista, skoro wiara nie jest ci do niczego potrzebna, to ciezko, zebys sie zmuszal. Natomiast jest cale mnostwo pozytywnych rzeczy, ktore inni sa w stanie uzyskac, dlaczego im tego odmawiasz? Naprawde czujesz sie madrzejszy od tych wszystkich miliardow wierzacych ludzi na calym swiecie? Nie tylko wiesz, co jest lepsze, ale wiesz co jest lepsze DLA NICH, ze probujesz wszystkich przekonywac, by przestali wierzyc? Jesli masz ochote, to krytykuj zle aspekty konkretnych zachowan - to jest jak najbardziej zrozumiale, nawet wiekszosc muzulman krytykuje dzialania swoich radykalnych 'braci w wierze'. Natomiast zrownywanie samobojcow-terrorystow z Amiszami, ktorzy zyja sobie szczesliwie zgodnie z wlasnymi przekonaniami, i nikomu nie probuja ich narzucac, jest zwyczajnie mocno smieszne. Zyj, i pozwol zyc innym, sobie przyznajesz prawo do ateizmu, ale innym odmawiasz prawa do wiary? No prosze...
"Owszem pozytywnym aspektem istnienia wiary jest nadzieja, że gdy umrzesz to nie do końca."
Mój boże, toż to dół straszny. Ja znajduję pocieszenie w tym, że po śmierci nie ma niczego.
Co za hipokryzja! To ja całe życie jestem naciskany przez wierzących bym się ogarnął. Nikt mnie nie pytał czy chcę chrztu i komunii. Jakiś spasiony na nic nieróbstwie ksiądz ma moje akta. Przychodził żebrać raz w roku o parę złotych do mojego domu. I ty mi mówisz, że ja do czegoś kogoś zmuszam? Nie, ja chcę tylko abyście dali mi święty spokój. Jeśli będę chciał księdza pójdę do kościoła. Ale niech nie wygraża mi jeden z drugim paluchem z telewizora, niech nie poucza jak się bzykać skoro sam powinien mieć kutasa zawiązanego na supeł i nie udaje wzoru moralnego, bo nie potrzebuję pouczającego mnie beneficjenta zła, któremu wydaje się, że skoro Jan Paweł II przeprosił to wszystko zostało zamiecione pod dywan. Obrażasz moją znajomość historii i wewnętrzne poczucie spokoju. Oderwać od cyca pasożytów żerujących na strachu przed śmiercią i uzurpujących sobie monopol na dobroć i prawdę.
I owszem rozumiem, też drugi aspekt tej sprawy. To, że kościół wytyczał pewne wzorce moralne, że "dziwne" pojęcie moralności rzymskiej ubrał w nowoczesny kodeks prawny. Robił to jednak tylko przy okazji z poczucia misji - z tego samego powodu dla którego upadł komunizm dokonał tak wiele zła, że ten mógłby się jedynie zawstydzić.
O chrzest to mozesz miec pretensje do rodzicow - teraz natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, bys sie wyrejestrowal z tej instytucji, skoro obecnosc w niej tak ci przeszkadza (o ile jeszcze tego nie zrobiles). Kto ma ci dac swiety spokoj, kto niby probuje cie pouczac, kto ci "wygraza paluchem"? Widzisz ksiezy w telewizji?? Ja nie pamietam, kiedy ostatnio jakies kazanie widzialem, ale jesli nie chces ogladac, to zmien kanal, przeciesz nikt cie do cholery nie zmusza, tak samo, jak nikt nie zmusza cie, bys wpuszczal do domu ksiedza po koledzie, ani na przyklad Jehowych, i dyskutowal z nimi - mowisz "nie, dziekuje", i sobie ida. Ksieza ci mowia jak masz bzykac? Gdzie, kiedy?? Przeciez ich nauki ciebie nie dotycza - dotycza co najwyzej wierzacych czlonkow Kosciola, a ty sie do nich nie zaliczasz. Rownie dobrze mozesz miec pretensje o to, ze szef w jakims zakladzie kaze pracownikom pracowac po 10 godzin dziennie - podczas gdy ty tam nie pracujesz. TO NIE TWOJA SPRAWA jakie nauki moralne probuja wiernym wpajac ksieza katoliccy, czego swoich wiernych nauczaja buddysci, czego ucza sie hinduisci, ani jak zyja Amisze - to jest ich sprawa, dopoki nie probuja cie zmuszac do przyjecia tych samych zasad.
I NIE - nauczanie slowem, ktorego nie musisz sluchac, to nie jest zmuszanie. To jest dokladnie to samo, co ty robisz tu na forum - probujesz przekonywac innych do slusznosci swoich wlasnych pogladow, przy czym nikt nie jest zmuszony cie czytac, ani tym bardziej traktowac powaznie - nie rozni sie to niczym od tego, co robia oni.
Jesli przyznajesz sobie samemu prawo do takiego postepowania, a im odmawiasz, to masz racje - jest to czysta hipokryzja.
PS. Racz tez zaprzestac pisania do mnie jakbym to ja "mial dac ci swiety spokoj". Nie jestem strona w tym sporze, pisalem juz wyzej.
MiniWm ---> OK oficjalnie dostajesz tytuł złotej łopaty.