Właśnie nie zdałem na kategorie B (test praktyczny, pierwsze podejście).. Już wracałem do WORDu, gościu już schował ten notatnik przede mną jedno z ostatnich skrzyżowań (chyba po nim tylko 2 były w tym jedno ze światłami). I musze ustąpić wszystkim pierwszeństwa, lecz gościu z głownej mi macha żebym przejechał przed nim bo on w lewo skręca i nie wiem czy mu przeszkadzałem, czy co, po prostu mnie przepuszcza. Tak się ucieszyłem z tego że nie musze tu kisić że zapomniałem że po prawej mam drogę równorzędną do mojej i muszę ich przepuścić...
No cóż na przyszłość będę pamiętał, a następny egzamin równo za miesiąc - cudowna Łódź.
I takie mam pytanie, a wy za którym razem zdaliście, w jakim mieście i ew. jakie błędy robiliście?
EspenLund - główna droga biegła po łuku czyli można powiedzieć mialem ją na wprost i po lewej, a podporządkowana była moja i jeszcze jedna po prawo. I jak mi zaczal machać to po prostu pojechałem ,a wiedziałem że musze wszystkim ustąpić i zanim zjechałem to wiedziałem ze oblalem.
No cześć ziomeczku, zdane od pierwszego razu here, możesz mje jusz wielbić i hołubicz bo gurke bez przygazuwy zrobiłem.
I musze ustąpić wszystkim pierwszeństwa, lecz gościu z głownej mi macha żebym przejechał przed nim bo on w lewo skręca i nie wiem czy mu przeszkadzałem, czy co, po prostu mnie przepuszcza. Tak się ucieszyłem z tego że nie musze tu kisić że zapomniałem że po prawej mam drogę równorzędną do mojej i muszę ich przepuścić...
Nie rozumiem. To było w końcu jakie skrzyżowanie?
WORD Częstochowa
A - za drugim razem, przy pierwszym podejsciu zapomniałem się odwrócić przez ramie
B - za pierwszym
C - za trzecim, raz nie zatrzymałem się na znaku STOP, drugi raz na wyłączonej sygnalizacji świetlnej wymusiłem pierwszeństwo według pana egzaminatora
C+E = za pierwszym
I musze ustąpić wszystkim pierwszeństwa, lecz gościu z głownej mi macha żebym przejechał przed nim bo on w lewo skręca i nie wiem czy mu przeszkadzałem, czy co, po prostu mnie przepuszcza. Tak się ucieszyłem z tego że nie musze tu kisić że zapomniałem że po prawej mam drogę równorzędną do mojej i muszę ich przepuścić...
Nie rozumiem. To było w końcu jakie skrzyżowanie?
Pewnie skrzyżowanie było równorzędne. Facet z naprzeciwka puszczał ale po prawej ktoś jechał i wymuszenie...
EspenLund - główna droga biegła po łuku czyli można powiedzieć mialem ją na wprost i po lewej, a podporządkowana była moja i jeszcze jedna po prawo. I jak mi zaczal machać to po prostu pojechałem ,a wiedziałem że musze wszystkim ustąpić i zanim zjechałem to wiedziałem ze oblalem
Zrobielem tyle ile umiem w paincie. Ja byłem na dole na tej "chudej" - podporządkowanej, Gości z góry machał bo skręcal w lewo ale po prawej były pojazdy też...
Na egzaminie, jeśli ktoś ci ustępuje pierwszeństwa, a ty jesteś na podporządkowanej, tak jak ty teraz miałeś. To musisz zapytać się egzaminatora czy możesz jechać(ewentualnie wyjaśnić dlaczego zadałeś to pytanie, że on ma pierwszeństwo ale chce cie puścić itp..), dopiero jak wyrazi zgodę to możesz jechać.
Zdałem za pierwszym.
B - za drugim. Bylo to 16 lat temu wiec wedlug jeszcze bardzo starych zasad ;). Na placu robiac koperte (wtedy robilo sie bez losowania wszystkie elementy) zrobilem ja prawidlowo, uzasadnienie egzaminatora - nie popatrzylem przez ramie cofając (nauczono mnie robic ja na lusterka i nie bardzo mi wychodzilo robienie jej "na slupek").
Za drugim razem trafilem na egzaminatora ktoremu to nie przeszkadzalo. Miasto bez problemu.
Nie musialem mu uzasadniac bo sam mi palcem pokazywał że mnie puszcza, i mnie speszył i ruszyłem bez myślenia o tych po prawej.
Jak mnie puszczał źą na egzaminie, to stałem i czekałem na reakcje egzaminatora, bo skorzystanie z puszczenia jest równoznaczne z wymuszeniem pierwszeństwa. W końcu rzekł mi, żebym jechał, bo mnie puszcza, ale jeszcze sie spytalem czy 'na pewno' :P.
Zdane za trzecim.
Na moim egzaminie też miałem sytuację z puszczaniem. Facet mignął mi światłami, żeby jechać, powiedziałem egzaminatorowi co robię a on "to pan rozmawia z innymi kierowcami, proszę kontynuować" :P
Zdane za pierwszym razem, Włocławek.
MiszczX
Teraz rozumiem, kierowca który Cię puszczał zrobił Ci niedźwiedzią przysługę, następnym razem jak spotkasz się z taką sytuacją to nie zapominaj o wszystkim tylko powiedz egzaminatorowi że ten ktoś chce Cię przepuścić i czy możesz jechać, oczywiście upewnij się że ktoś Ci z boku nie wyjedzie. Najgorzej jest stać się zbyt wyluzowanym pod koniec egzaminu.
Maratońska czy Smutna ? Z opisu brzmi bardziej na Maratońską. Nie ma co się łamać, też zdałem za drugim razem ;)
Ja raz oblałem przez zajebiste umiejscowienie pstryczka od świateł, w Clio, na kierunkowskazie. Pod koniec egzaminu nieświadomie je wyłączyłem i dupa blada. Krew człowieka zalewa przy takich akcjach.
Na egzaminie, jeśli ktoś ci ustępuje pierwszeństwa, a ty jesteś na podporządkowanej, tak jak ty teraz miałeś. To musisz zapytać się egzaminatora czy możesz jechać(ewentualnie wyjaśnić dlaczego zadałeś to pytanie, że on ma pierwszeństwo ale chce cie puścić itp..), dopiero jak wyrazi zgodę to możesz jechać
Nie wiem gdzie takie zasady panują ale ile czasu będzie trwało zanim zapyta się egzaminatora, uzyska odpowiedź i podejmie decyzję o tym żeby jechać? Przecież to jest niepotrzebne tamowanie ruchu. Mnie uczono aby po prostu oznajmiać przed ruszenie " Pan/Pani puszcza mnie, jadę". Egzaminator podczas egzaminu uczulał w ten sam sposób i po tym jak raz skorzystałem z czyjejś życzliwości przy wyjeździe z podporządkowanej nie miał żadnych obiekcji.
Ja za pierwszym razem poszłam na pewniaka i oblałam (pozdrowienia dla przemiłej pani, która swoim pozytywnym nastawieniem wybiłaby z rytmu nawet The Stiga ;)), za drugim byłam tak skupiona, że siedziałam zgarbiona z nosem o 5 cm od kierownicy (czasem w ten sposób jeżdżą krótkowzroczni emeryci ;)) i zdałam (tutaj z kolei trafiając na zajebistego instruktora).
Generalnie osobom z Górnego Śląska polecam zdawać w Katowicach. :)
Za pierwszym razem: ruszyłem na ręcznym na placu - oblałem.
Za drugim razem: wyrąbałem w słupka na placu - oblałem.
Za trzecim razem byłem bardzo blisko, jeździłem już jakieś 40 minut i pojechałem w dziwną uliczke, przez długi okres była jednokierunkowa, a kiedy się skończyła, egzaminator kazał skręcić w lewo. Ja głupi dalej myślałem, że jednokierunkowa i wjebałem się pod prąd, chcąc zmienić pas na lewy do skrętu. Pech mi sprzyjał bo przez całą jazde tą uliczką nie jechał żaden samochód z przeciwka, dopiero pojechałem tak chwile i jakiś się wyłonił. Oczywiście od razu za kierownice mi chwycił i nara.
Za czwartym razem zdałem, chociaż rozluźniłem się pod koniec i mało brakło abym na ostatnich pasach przed wjazdem do ośrodka nie zdążył wychamować przed ludźmi. Mijałem jakiegoś tira czy długi autobus i jakaś babka z zaniego wyskoczyła nagle, na szczęście jechałem sobie pomalutku i ledwo, ledwo ale wychamowałem. Egzaminotr tylko groźnie popatrzył ;)
Za trzecim. Dwa razy oblane na łuku, co było czystym idiotyzmem, ale cóż. Miasto luz.
Z tego co piszecie to lepiej, żeby "normalni" kierowcy nie przepuszczali eLek.
Ja do tej pory zwykle przepuszczałem jak widziałem sierotę co się nie może na zielonym wyrobić, itp...
B - Za pierwszym razem. Ale co mnie egzaminator <przepraszam moderatorów> zjebał to moje.
Pewnie chodzi o to skrzyżowanie: https://maps.google.pl/maps?q=51.750654,19.393889&ie=UTF-8&hl=pl
Ja zdałem za pierwszym razem, a co do skrzyżowania, to prawda jest taka, że bardzo dużo osób ma z nim problem i nie mówię tu o uczących się jeździć, tylko o tych co prawko mają już od dłuższego czasu ale pierwszy raz na nie trafiają... wiele razy miałem tu sytuację, że ktoś kto miał pierwszeństwo mnie puszczał, bo sam nie wiedział co ma robić, albo z osobami, które pierwszeństwo wymuszały bo myślały, że je mają... albo po prostu są idiotami :D
Nie przejmuj się, następnym razem zdasz i wcale się nie zdziw jak tamtędy nie będziesz jechać ;p
O tak, tam pełno idiotów jest, nie wiadomo czy Ci wyjedzie czy nie wyjedzie. Mieszkam 5 minut od tego skrzyżowania, po prawku już nie raz jeździłem tamtędy ;) Niektórym jest ciężko spojrzeć na znaki, albo zinterpretować.
B - za drugim
Za pierwszym podejściej już dojeżdzałem do ośrodka, trzeba było tylko wbić się na lewy pas i skręcić w lewo na skrzyżowaniu. Jechałem rzecz jasna prawym, a na lewym parę aut w bocznym lusterku zbliżało się dość szybko, spuściłem więc odrobinę nogę z gazu, żeby nie obudzić się na skrzyżowaniu i dałem kierunek. Wg kolesia powinienem te czynności wykonać w odwrotnej kolejności, bo jadący za mną muszą wiedzieć, dlaczego wytracam prędkośc <lol> A może mam nagły skurcz u muszę zjechać na pobocze, tudzież metodą ecodrivingu dotaczam się na trójeczece do czerwonego światła...? Jak mam wtedy poinformować szanownych zainteresowanych, dlaczego zwalniam?
B - pierwsze podejście jak od bicza strzelił, teoria 10 minut zero błędów, plac poza tym że jak zacząłem cofać na rękawie to przypomniało mi się że nie ustawiłem lusterek i prawie wywaliłem w słupek bo za późno zacząłem kręcić (dosłownie kilka centymetrów brakło) to bezproblemowo, miasto również bez żadnego błędu, egzaminator - zero uwag, nic mi nie powiedział poza "pozytywny, szerokiej drogi".
B - za drugim razem. Za pierwszym oblany za nieprawidłowe pokonywanie skrzyżowań o ruchu okrężnym. Wg pana egzaminatora za długo stałem przed wjazdem na rondo i zatamowałem ruch, a ja po prostu nie chciałem wymusić pierwszeństwa. Rondo było całe obsadzone kwiatami, a kierowcy nie włączali kierunkowskazów zjeżdżając no i poległem. Zadania wszystkie zrobiłem, nie zgasł ani razu, ale cóż. Za drugim razem już bez problemów.
D - na autobus za pierwszym razem. Na placu powtarzałem tylko kopertę, bo nie włączyłem kierunkowskazu. Włączyłem, ale mi "wyskoczył". Mniejsza z tym na miasto wyjechałem, tam tylko drobne problemy na początku na pierwszym skrzyżowaniu ze znalezieniem dwójki, uczyłem się na innym autobusie. Potem już bezproblemowe i gratulacje od egzaminatora. Teraz tylko kurs kwalifikacji wstępnej i witaj PKM. Nie mogę się już doczekać jazdy 18 metrowym przegubowcem.
W planach mam prawko na motor, ale to już raczej w przyszłym roku.
Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz opanowania zdającym.
Kat. B - za 5-tym razem w 2010 r.
Ogólnie to z tego co pamiętam nie miałem szczęścia do egzaminów. Przy pierwszym podejściu zatrzymałem się przed przejściem. W momencie kiedy pieszy wszedł na drogę na pasie obok wyprzedził mnie samochód. Egzaminator oblał mnie argumentując tym że moje zatrzymanie zagroziło BRD i BRP. Potem to już 2 stresowe wymuszenia pierwszeństwa oraz CHAMSTWO człowieka który ukradł [?] znak który sygnalizował po którym pasie drogowym należy się poruszać w skupisku skrzyżowań do wjazdu na stacje, do hipermarketu na parking i dojazdu do drogi.
Obecnie pracuje jako kierowca i mam już na koncie przejechane ponad 20 tys. km a od września zaczynam kurs na kat. C a następnie C+E. W planach już ADR, HDS, widlaki i wszystkie inne związane z zawodem ;)
Ja dziś oblałem klawiature herbatą...