Przeglądałem sobie ostatnio rozmaite listy "najlepszych gier ever", głównie amerykańskie, i to, co rzuca mi się najbardziej w oczy, to że porócz "normalnych" gier typu Half-Life, GTA, Fallout czy Civilization niemal zawsze ścisła czołówka zapchana jest grami z serii Mario i nierzadko też innymi hitami Nitendo.
Przyznam się, że w Mario grałem dłużej tak naprawdę tylko w odległej przeszłości na Pegasusie choć już wtedy niezbyt do mnie przemawiały. Miałem też do czynienia, choć tu już bardzo przelotnie (patrzenie kątem oka, jak jakiś dzieciak pocina na telewizorze i ewntualne potrzymanie kontrolera przez 5-10 minut) z nowszymi odsłonami tej serii na Wii, ale też nie dojrzałem w nich wiele więcej, niż niezbyt skomplikowane gierki dla max. 7 latków w bardzo kiczowatej oprawie. Może i sprawiają im wielką frajdę (mi nie sprawiało), ale dlaczego uporczywie stawia je się w jednym szeregu z takim np. Planescape'em, przecież to tytuły zupełnie nieporównywalne.
Skąd bierze się to powszechne uznanie, jakim cieszy się ta seria?
PS Na listach badzo często goszczą też gry z serii "Zelda" - czy to coś wartego uwagi? Pytam raczej pod kątem emulacji na Androidzie.
1/10 popraw sie;>
Ja na przykład zauważyłem, że Mario cieszy się największą popularnością w Wielkiej Brytanii. Mogę się mylić, ale według mnie to są po prostu dobre gry. Może Tobie nie przypadły do gustu, ale nie można zaprzeczyć, że są wykonane dobrze, nie mają jakichś wielkich bugów itp. Z pokemonów też ludzie się naśmiewają a mimo to seria gier Pokemon to jedne z najlepszych jrpgów na rynku.
Przede wszystkim każdy ranking "najlepszych gier ever" jest pozbawiony jakiegokolwiek sensu. O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć jak można porównać gry w obrębie jakiegoś gatunku, to jak można stwierdzić, że jakaś przygodówka jest lepsza niż shooter? Co to miałoby w ogóle znaczyć?
Co do samego Mario - w dzisiejszych czasach formuła gier z tej serii może wydawać się prymitywna, ale w latach osiemdziesiątych wszystkie gry były równie proste, a to własnie poczciwy hydraulik robił największą furorę. Sukces kasowy tych gier jest tego najlepszym dowodem.
Co do stawiania w szeregu z P:T - podejrzewam, że istnieje całkiem pokaźny zbiór osób, które uznają Planescape'a za nudnego i pójdą pocinać w Mario Bros. - kwestia gustu.
Co do Zeldy - gry z tej serii są prekursorami dzisiejszych cRPGów.
To są po prostu świetnie zaprojektowane gry.
Tak jak wspominał Placek - takie głupie pokemony to jedna z najdoskonalszych gier.
Przyjemność i satysfakcja i trudność i złożoność. Wszystko wymieszane optymalnie.
Co do Zeldy - gry z tej serii są prekursorami dzisiejszych cRPGów.
No przecież to oczywiste -.-'
Podane poniżej sa pierwsze tytuły z całych serii gier
Ultima -1981
Wizardry 1981
Bards Tale 1985
Dungeon Master 1986
Might and Magic1986
Legend of Zelda 1986
Final Fantasy 1987
Na dokładkę - choć ten temat to akurat bagno i wieczna wojna - Zelda to nie jest i nigdy nie była seria jRPG (zjednym wyjątkiem - czyli Zelda 2)
Niby jakich crpg Zelda jest prekursorem?
A Mario i Zelda są na topie list właśnie z powodów nostalgi do marki, nawet gdy ich najnowsza odsłona nie jest zbyt dobra
Po drugie i ważniejsze - zarówno Mario jak i Zelda to są serie typowo KONSOLOWE a hamburgery jak wiadomo od początków zagrywały się głównie na konsolach. Na dokładkę sa to właśnie serie nie stawiające na rozbudowaną rozgrywke/ skomplikowany świat tylko na tzw "fun"//miodność.
Ponieważ casuale nie lubią złożoności (a jest ich masa i głosami przebijają innych graczy) - to te serie zawsze były w wszelkich rankingach zdecydowanie bardziej popularne niż np takie Final Fantasy itd
Też tego nie rozumiem, ale ja tam jestem PC-towcem od zawsze i żadnych pegazusów czy komodorów nie posiadałem, więc mi ciężko krytykować ten fenomen ;)
W USA tam są całe pokolenia Nintendo-fanów i starych capów jarających się pokemonami, a PC nie jest nawet traktowane poważnie i uznawane jest za biedną niszę niedobitków (haha). To jest ich kultura. Za to młodzi już są zamerykanizowani poprawnie i kultywują Halo (już jako nostalgia, haha), CoD oraz Angry Birds.
Zabawne natomiast jest to, że jako normalną grę z tych "najlepszych" wymieniłeś Half-Life, bo właściciel Valve i twórca HL, Gabe Newell za najlepszą grę wszech czasów uznaje Mario 64 i to ta gra przekonała go, że gry to też może być sztuka.
Prawdopodobnie to właśnie przez Mario w Half-life jest tak dużo elementów platformówkowych, które się mocno zestarzały i nie wprowadzono już ich w HL2.
Co by jednak nie mówić, jak zaglądam na gameplaye z gier Nintendo to jednak wzbudza we mnie respekt poszanowanie mechanik rozgrywki i niesamowity szlif designerski w najdrobniejszych detalach - więcej tam imponujących, nowatorskich elementów niż w większości nowych marek zachodnich, które zwykle próbują udawać hollywoodzkie filmy...
Mariany to kwintesencja doskonałego designu mechaniki i poziomów. Jeden trójwymiarowy Mario ma w sobie więcej świeżych i fajnych pomysłów niż niejeden rocznik zachodnich gier.
Nie wspominając już o tym, że stare SMB właściwie stworzyły gatunek side-scrollerów. Super Mario 64 wespół z Ocarina of Time wprowadziły sposób sterowania postacią i operowania kamerą, które powielane są do dziś przez każdą grę TPP. Takie rzeczy, jak prędkość bohatera zależna od wychylenia gałki, czy sam kierunek ruchu odnoszony do kamery a nie osi pionowej bohatera były wcześniej nieznane. Okaryna jako pierwsza wprowadziła też blokowanie kamery na celu i jeszcze z naście innych rozwiązań.
Gry i rozwiązania stosowane przez Nintendo w dawniejszych czasach były pionierskie, a ich echo brzmi do dziś i jeszcze długo będzie brzmieć. A wszystko to obudowane grami rozległymi, pomysłowymi i dającymi czystą frajdę.
Tego się nie da zrozumieć nie grając w tę czy inną część. Mariany na Wii niby są proste, ale późniejsze wyzwania potrafią dać ostro w kość. Co bardziej otrzaskane dziecko poradzi sobie z większością podstawowych poziomów, ale z pewnością nie znajdzie wszystkich złotych gwiazdek, nie wspominając nawet o zielonych. To zresztą typowy sposób projektowania gier przez N. Powierzchnię liźnie każdy i będzie się dobrze bawił, ale już nieco głębiej czekają wyzwania tylko dla znacznie bardziej zaawansowanych graczy.
Możesz właściwie zapomnieć o emulacji na androidzie - gry Nintendo mają to do siebie, że są projektowane pod kontroler danej konsoli i pełnię wrażeń da tylko gra na oryginale. Od bidy możesz próbować emulować rzeczy z NESa i SNESa, ale pamiętaj, że takiej precyzji nie da dotykowy ekran. O N64 możesz w ogóle zapomnieć - nie pomieścisz na ekranie analoga i wszystkich potrzebnych guzików. Wiem, próbowałem.
Also:
Zeldy nigdy nie były cRPGami. To czystej krwi zręcznościówki z bardzo, bardzo lekkimi naleciałościami rpg.
Jeszcze odnośnie tego, czy Zelda coś stworzyła czy nie - Legend of Zelda z NESa była pierwszą grą pozwalającą na swobodną eksplorację bogatego i ciekawego świata, która trafiła do powszechnej świadomości graczy (nacisk na "powszechnej". PC nie było wtedy, jak i teraz nie jest powszechnym sprzętem do grania). Wystarczy obejrzeć kilka wywiadów z obecnymi tuzami designu rpg (czy gier w ogóle) i jasno widać, jak wielkim mindfuckiem było dla nich wtedy, że w grze nie trzeba koniecznie iść w prawo, albo tylko przed siebie.
Z tego co wiem, to fani chwalą emulację na Dolphinie i jest ona bardzo popularna.
No i oficjalna emulacja przez wirtualną konsolę (Nintendo mocno wspiera wsteczną kompatybilność) świadczy o tym, że te wyjątkowe projektowanie dla kontrolera można między bajki włożyć - Nintendo samo tego nie szanuje.
Z resztą sami przyznali, że jedyny powód czemu nie chcą wydać swoich gier na inne platformy jest obawa, że ludzie przestaliby kupować ich konsole - ani słowem nie wspomnieli o istocie projektowanie gier pod kontroler.
Ogólnie rzecz biorąc wszystkie gry na konsolach projektuje się z uznaniem budowy i ergonomii kontrolera, zarówno na Nintendo, jak i PlayStation oraz Xbox (nawet cod czy bf mają inne sterowanie).
A potem i tak są HD remaki.
Kazioo --> Prosty przykład. Port SM64 na DS jest praktycznie niegrywalny ze względu na brak analoga. Do dziś zastanawiam się, dlaczego to puścili. Nawet slider na 3DS dużo nie poprawia sytuacji. A wszystko przez to, że N64 ma analoga z ośmiokątnym rowkiem (tak samo GC i Wii) i wiele skoków i ruchów Mariana jest wyraźnie zaprojektowanych pod możliwość "oparcia" gałki właśnie o te rowki. Da się i bez, ale to nie ta sama wygoda i precyzja, co na N64. Zresztą w SMG 1 i 2 nagminnie ten patent powtarzają i segmenty "nie do przejścia" stają się banalne, gdy tylko człowiek taką prostą rzecz obczai.
Podobnie jest z Okaryną na 3DS, GC i Wii - da się grać, ale nie jest tak samo przyjemnie. Akurat tu mam bezpośrednie porównanie ze wszystkich tych konsol.
Dolphin jest chwalony za wierność emulacji i możliwość podkręcenia technikaliów i tu racja - to chyba najbardziej zaawansowany emulator, jaki widziałem. Ale prawdę mówiąc to nawet nie wiem, czy można podłączyć Wiimote do PC, a to jest chyba kwestia zasadnicza. :-)
Zresztą cały ten wywód był adresowany do wyboru pad vs ekran dotykowy w kontekście gier Ninty.
Te "różnice kulturowe" pewnie rzeczywiście mają tu znaczenie kluczowe, w końcu od czasów Pegasusa Nitendo zdecydowanie nie jest w Polsce na topie, dość powiedzieć, że konsol Wii U jest u nas oficajlnie całe 350 http:// [ link zabroniony przez regulamin forum ] /Polygamia/1,96455,14560241,350_konsol_w_9_miesiecy__Dlaczego_Nintendo_nie_istnieje.html?bo=1
Mi osobiście ciężko do konsol Nitendo podchodzić poważnie; owszem, świetnie bawiłem się kiedyś przy Pegasusie, czyli NESie, (acz niekoniecznie przy Mario: PoP, Tanki, "Złota Piątka"!) ale miałem wtedy z 5-6 lat i traktuję go bardziej jak zabawkę z dzieciństwa, niż konsolę z prawdziwego zdarzenia. A Wii jest zabawką w jeszcze większym stopniu.
Swietnie zaprojektowane? Być może, ale o ile jest to wystarczający powód, by polecić grę znajomemu na deszczowe, jesienne popułudnie, to nijak nie wprowadza to gry do najlepszej piątki wszech czasów.
Przyznaję, że mnie odrzuca po prostu sama stylistyka gry i jestem do niej z góry uprzedzony, ale chciałbym zrozumieć, za co jest ona tak ceniona.
Swietnie zaprojektowane? Być może, ale o ile jest to wystarczający powód, by polecić grę znajomemu na deszczowe, jesienne popułudnie, to nijak nie wprowadza to gry do najlepszej piątki wszech czasów.
Fenomenalnie zaprojektowane. I tak, jeśli gra zapewnia mnóstwo frajdy, to jest to wystarczający powód do tego, żeby zaliczyć ją do jednych z najlepszych gier wszech czasów. Super Mario Galaxy 1 i 2 to jedne z lepszych gier w jakie mi przyszło grać podczas tej generacji. Zdecydowanie znalazłyby się w piątce najlepszych gier z ostatnich 6-7 lat. I zawsze poleciłbym tą grę na deszczowe, jesienne popołudnia. Mnie samego Wii i m.in. te gry wyrwały z growego marazmu, kiedy wydawało mi się, że z grami już skończyłem na dobre. Czysta frajda i przyjemność z grania. Dlatego też uważam, że do jednych z lepszych gier tej generacji zalicza się też The Binding of Isaac, FTL, Spelunky czy Hotline Miami.