/tylko proszę, nic o polityce../
Byłam dwa dni temu i w zasadzie do teraz nie mogę się otrząsnąć. Ba, wczoraj byłam też na "Wilku z Wall Street", taki niby topowy pretendent do Oscarów, a to jednak Pasikowski zrobił na mnie większe wrażenie.
Nie chodzi mi o roztrząsanie, czy Kukliński był bohaterem, czy zdrajcą, a o samą ocenę filmu.
Laurka, to na pewno. Być może trochę sztampowe, czarno-białe ujęcie. Ale mnie np. zdziwiło dość naiwne, a wręcz groteskowe przedstawienie tematu samego nawiązania kontaktu z Zachodem
spoiler start
tak po prostu? Jeden zwykły list w stylu "Słuchajcie, mam dość rusków, zostanę kapusiem"?
spoiler stop
IMHO realny kandydat do polskiego filmu roku. Zupełnie nie rozumiem, skąd porównania do Bonda /?!/ - wspólnym mianownikiem jest co najwyżej hasło "agent". No i może pościgi - scena driftu z Fordem Recordem - rewelacja :)
Doskonały Dorociński, bardzo dobra Ostaszewska, no i moja nowa miłość - Dimitri Bilov :)
I zakończenie w stylu "zawieszenie", które uwielbiam najbardziej z wszystkich możliwych zakończeń - jedno hasło, które zmusza do myślenia jeszcze długo po seansie..
spoiler start
czy historia synów Kuklińskiego, to naprawdę był "przypadkowy zbieg okoliczności"?
spoiler stop
O ile pamiętam podczas jednego z rejsów po portach zachodniej Europy Kukliński wysłał list do ambasady amerykańskiej napisany bardzo łamaną angielszczyzną. Ot tak po prostu.
OK, a więc zostanie agentem jest tak banalne, że aż niedorzeczne. :) Tyle że moim zdaniem film obfituje w "kwiatki" w postaci zupełnie nieprzemyślanych, nerwowych akcji - jeśli tak faktycznie działał Kukliński, w sensie "na biegu", to jestem pełna podziwu, że nie skończył tak, jak Pieńkowski.
raziel, nie psuj, choć "przypadkowe zbiegi okoliczności" przesądziły, że właśnie ją piję, więc na zdrowie. :)