Wiem, że kilka osób tutaj ma kogoś w rodzinie w służbie zdrowia lub styczność z polityczną stroną państwowej służby zdrowia. Dlatego pytanie kieruję właśnie do nich.
Chodzi mi o kwestie kontraktów zakładów opieki zdrowotnej podpisywanych z NFZ. Aby taki kontrakt mógł być zawarty, spełnione muszą być rozmaite kryteria, m.in. dotyczące kwalifikacji personelu wykonującego usługę. NFZ postanowił sobie, że daną usługe musi wykonywać osoba z tytułem magistra z danej dziedziny. Wydał takie rozporządzenie i automatycznie osoby nie spełniające tego wymogu nie mogą wykonywać usługi, o ile zakład opieki chce, aby NFZ za nie płacił.
A teraz sprawa od innej strony, czyli rozporządzenie ministra z zeszłego roku, w którym to określa on, że aby pracować na danym stanowisku należy mieć podany zestaw kwalifikacji. Na przykład wystarczy mieć licencjat z dziedziny, o której mowa była wcześniej.
Zbierając teraz do kupy...
Osoba X jest zatrudniona w Samodzielnym Zespole Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. Jest to przychodnia. Zatrudniona jest tam na stanowisku technika danej dziedziny. Zdobyła te kwalifikacje wiele lat temu, przepracowała w owym zakładzie ponad 25 lat. Wg rozporządzenia ministra z zeszłego roku posiada kwalifikacje do pozostania zatrudnioną na zajmowanym stanowisku. Tytuł magistra nie jest wymagany. Jest to oczywiście zrozumiałe, że nowe wymagania obejmują głównie te osoby, które mają dość nieduży staż pracy, można to zrozumieć, uargumentować.
Teraz do akcji wkracza NFZ. NFZ mówi, że nie zapłaci za usługi wykonywane przez daną osobę, bo nie ma ona wymaganych przez NFZ kwalifikacji. Potrzeba bezwzględnie tytułu magistra i kropka.
I pytania:
- dlaczego NFZ stosuje własne wytyczne dotyczące kwalifikacji? Wychodzi na to, że NFZ wypina się na każdego technika dziedziny medycznej, uznaje tylko magistrów. Mimo tego, że zawód technika danej dziedziny jest zapisany w prawie, NFZ nie uznaje, aby osoby z takim zawodem nie mogą wykonywać jakichkolwiek usług! Zrozumiałbym, gdyby mowa była o firmach prywatnych. Na przykład jedna firma wydaje certyfikaty, ale druga firma wymaga oprócz certyfikatu czegoś więcej. No problem. Ale mówimy o dwóch państwowych instytucjach, jedna znich, robi sobie na co ma ochotę.
- czy istnieją wytyczne, którymi muszą kierować się urzędnicy (prezes?) NFZ przy wytyczaniu wymagancych kwalifikacji do wykonwywania określonych medycznych usług? Czy to po prostu samowolka, własne widzi mi się zespołu ekspertów NFZ?
Jeżeli ktoś cokolwiek wie na temat, jak to wszystko działa, proszę o podzielenie się informacjami.
NFZ płaci, więc NFZ stawia wymagania. Akurat w tych sprawach fundusz to wyrocznia i nie ma dyskusji.
Co do Twojego pytania, to napisałeś za mało danych. Piszesz ogólnikow "technik z danej dziedziny". Każda usługa w NFZ ma inne wymagania, co nie znaczy, że nie da ich się obejść.