W morrowinda nie mialem przyjemnosci zagrac. Oblivion wydawal mi sie jakis taki pusty i "martwy". W dodatku mial strasznie irytujace okno ekwipunku.
Skyrim wg mnie jest dobry jesli zainstalujecie sobie ponad 100 modow dodajacych mase rzeczy do gry bo podstawka robi sie nudna po jakims czasie.
Ogolnie to nie wiem co takiego specjalnego jest w serii TES i czym sie ludzie zachwycaja, aby chcialo mi sie nawet grac w Skyrima musialem zainstwalowac masy modow bo wieje nuda.
morrowind
Skoro ci wieje nudą to po prostu te gry nie są dla ciebie i nic tu nie da, że ktoś ci da wypowiedź składającą się z kilkudziesięciu zdań na temat co takiego specjalnego jest w serii TES i czym sie ludzie zachwycaja, skoro ty i tak nie będziesz przekonany. Te gry po prostu nie są dla ciebie, ale podpasowały tysiącom innych graczy.
Mi najbardziej podobał się Morrowind, oddałem tej grze kawał życia, przede wszystkim za niesamowity klimat i muzykę. Oblivion z początku wydał mi sięrewelacyjny i w pełni pokrywający się z wysokimi notami wg recenzentów, z czasem wysiąkać z niego zaczęło tyle syfu (z level scalingiem na czele), że zacząłem czuć niesmak i po kilkuset (200 z hakiem) godzinach, gdy gra stałą się naprawdę upierdliwa, wróciłem do Morka. Oblivion (i Fallout 3) zniesmaczył mnie do tego stopnia, że dopiero teraz mam ochotę sięgnąć po Skyrim, fajnie że można ją dostać z dodatkami w edycji GOTY, pewnie wkrótce zagram.
Jak dla mnie we wszystkim najlepszy jest Skyrim (co nie oznacza, że uważam go za grę wszechczasów, za najlepszego RPGa, jaki kiedykolwiek powstał i tym podobne pierdoły - moje porównania odnoszą się tylko i wyłącznie do innych części TES), oprócz mechaniki rozwoju postaci, która najlepsza jest moim zdaniem w Morrowind.
Morrowind:
- moim zdaniem oferował najlepszy świat: lokacje jak Ald'Ruhn, Balmora, Vivec czy Tel Fyr kontra "średniowieczny" feeling Obliviona i Skyrim,
- pełną swobodę: nawet najprostsze questy takie jak Dwemerowa Łamigłówka wymagały szerszej eksploracji i uwagi,
- "realizm": jesteś słaby w walce mieczem, zdarza Ci się nie trafiać. Jesteś słaby w magii, zdarza się że niepoprawnie rzucisz czar. Rośniesz w siłę, rośnie rzeczywista skuteczność w walce, bezbłędnie rzucasz czary.
- lepiej przemyślany fast travel: wymaga biegania na własną rękę, przez co wymusza eksplorację, ale można przenosić się pomiędzy głównymi miastami w przypadku takiej potrzeby,
- legendarne przedmioty były rzeczywiście legendarne: w Morrowindzie znalezienie jednej daedrycznej części zbroi było wyzwaniem i dawało cholerną satysfakcję - w następnych częściach daedryczny sprzęt to normalka, a posągi daedr oferujące artefakty są widoczne na radarze z konkretnego dystansu, przez co nie ma elementu niespodzianki,
- bardziej nieliniowe dungeony: nuff said,
Skyrim to bardzo bardzo dobra gra, w którą wtopiłem dobre 70h zaraz po premierze, ale mimo wszystko zdecydowanie wolę Morrowinda.
To nie nostalgia, co jakiś czas odświeżam sobie tę grę i za każdym razem daje mi tak samo dużo frajdy.
Morrowind, nie bede powtarzał to co napisano wyzej ale nawet fabuła i świat nie licząc settingu bardziej się trzymała kupy niż w Skyrimie co chwila zadana z wysłaniem naszego bohatera do jakiejś małej jaskini aby odzyskać smieci. Ocenianie gier po modach to raczej docenianie roboty moderów nie twórców gry a sporo rozwiązań w Skyrimie ciezko zmienic nawet z modami, zwlaszcza taki Skywind z system magi Skyrima w Morrowindzie.
Ja jestem jednym z tych którzy nie złapali sie na fenomen serii TES. Morrowind mnie zachwycił na początku. Otwartość świata i swoboda była wręcz przytłaczająca i ogromnie przyjemna. Jednak po czasie szwędania sie bez celu i dość dobrego poznania ponad połowy mapy, zabrałem sie za questy, które znów zmuszały mnie do przemierzania mapy w szerz i wzdłuż. Gdyby nie buty oślepiającej predkośći (czy jakoś tak) pewnie bym odpuści wcześniej, ale walczyłam dalej. Przegrałem ze swoją niecierpliwością podczas konieczności łażenia chyba po Vivec (te takie jakby kwadratowe wyspy). Wszystko sie robiło okropnie rozlazłe a ja nie miałem juz wtedy tyle czasu na granie jak za młodu.