Samolot na baterie to przyszłość? Rolls-Royce testuje Spirit of Innovation
Elektryczny samolot pasażerski do 2026 roku, to tak jak lot Elona na Marsa w 2024. Chyba na wtedy takowy zapowiadał. Powodzenia z jednym i drugim. Ciężkie baterie w samolocie, gdzie liczy się każdy kilogram? W dodatku akumulatory nie zmniejszają swojej masy w trakcie lotu, jak ma to miejsce w przypadku spalania paliwa. Co zatem z limitem masy przy lądowaniu?
Tesla ma baterie o pojemności 100 kWh. Samolot musiałby mieć, no nie wiem, 2,5 MWh? Najmniejsza masa startowa Boeinga 737, wg Wikipedii, to 50 ton. No to mniej więcej, proporcjonalnie, tak by wychodziło. Do tego 10-krotnie większy dystans i dostajemy jakieś... 25 MWh? Coś nie do końca te moje wyliczenia, ale chodzi o zarysowanie problemu, a nie dokładne kalkulacje. Tak czy tak, mówimy o bateriach o pojemności wielu MWh. Żeby naładować takie akumulatory w godzinę, trzeba to robić prądem o mocy wielu megawatów. Trochę sporo, a godzina ładowania, to i tak długo.
Do tego dochodzi jeszcze szereg innych problemów, więc dla mnie trochę bajdurzenie, ale kto wie. Nie jestem znawcą tematu, natomiast w przeszłości zapowiadano już wiele takich rzeczy. Od dawna, na całym świecie, pociągi powinny jeździć na poduszce magnetycznej, a do Ameryki powinniśmy śmigać tunelem próżniowym zanurzonym w Atlantyku. Tego drugiego nie zobaczymy jeszcze bardzo długo, a co do pociągów, to są dwie króciutkie trasy w Japonii i Chinach.
