Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Manifest gracza, czyli dlaczego warto znać się na grach

14.07.2011 13:48
yasiu
1
yasiu
199
Legend

Kurde, trochę za dużo ilustracji, za mało tekstu, ale +1 :) dobrze napisane no i na czasie, mocno :)

14.07.2011 14:02
wytrawny_troll
👎
2
odpowiedz
wytrawny_troll
88
Exactor

O czym jest ten tekst?Nie chcę obrażać autora.Ale jego indolencja idzie w parze z "hajterzeniem".Te wszystkie górnolotne porównania.Do Dostojewskiego nawet,buhahaha.Starożytny teatr nie był dla ubawu gawiedzi,tylko wyrósł z obrzędów religijnych.To samo tyczy się Teatru Elżbietańskiego ,nie był dla rozrywki,tylko pełnił ważną funkcję społeczną.Jeśli autor chciał napisać kupe kontrowersyjnych bzdur,to mu się udało.Cały tekst jest jednak...przykro mi to napisać.....głupi do kwadratu.Zwłaszcza z powodu idiotycznych porównań.Starożytny teatr,Shakespeare,Dostojewski.Znaj pan skalę,znaj pan skalę.Żenada.

14.07.2011 14:08
Arxel
😊
3
odpowiedz
Arxel
232
Kostka Rubika

Masz plusa za kostkę.. :)

14.07.2011 15:28
tommik85
4
odpowiedz
tommik85
28
The End of the Line

"Nie warto wokół sprawy robić aż takiego szumu a już na pewno nie powinniśmy wyciągać wniosków na temat wartości kulturowej zjawiska gier, bo to stąpanie po bardzo cienkim lodzie."

Tu jakby zaprzeczasz sam sobie, bo ten tekst jest właśnie podpięciem pod szum wokół książki.

14.07.2011 15:55
5
odpowiedz
zanonimizowany337424
31
Pretorianin

Antares, mam wrażenie że momentami mocno się zapędziłeś. Heavy Rain do książek Dostojewskiego dalej niż szynce konserwowej do szynki parmeńskiej. Nie wspominając już, że nazywanie filmów Alfred Hitchcocka "tanimi historyjkami kryminalnymi bez żadnego wymiaru duchowego" sprawiło, że prawie przestałem czytać. Moim zdaniem powinieneś bardziej uważać z rzucaniem takich tez, bo mi się krew zagotowała, nie wiem jak innym Czytelnikom.

Doczytałem do końca i zdaje się, że podobnie jak Ty wspieram myślenie o grach i znanie się na nich, to podobnie jak wytrawny_troll nie do końca wiem o czym jest tekst. Tytuł to "dlaczego warto znać się na grach?", ale moim zdaniem powinien nazywać się raczej "dlaczego gry wideo można nazywać poważnymi?", bo połowa tekstu jest właśnie o tym.

Swoją drogą w ogóle ten podział na profesje poważne i niepoważne wydaje mi się śmieszny. Fakt, czy dana jednostka wprowadza coś do tradycyjnego obiegu gospodarczego nie ma współcześnie żadnego znaczenia, ponieważ informacja jest obecnie towarem najbardziej chodliwym ze wszystkich. Czy korespondent wojenny to mniej "poważna" praca od górnika? Dziennikarz growy od fryzjera? Pisarz od rolnika?

Poza tym widzę też błąd logiczny na końcu tekstu. Udowadniasz, że ludzie hejtują Wybuchające Beczki, bo uważają, że znają się na grach wystarczająco dobrze, a wcześniej pisałeś o tym, że nie chcą się znać bo uważają, że gry to tylko rozrywka niewymagająca analizy. Zdecyduj się ;)

14.07.2011 16:01
AntaresHellscream
6
odpowiedz
AntaresHellscream
44
Pretorianin

gameplay.pl

Panowie, zaznaczyłem wyraźnie, że będę upraszczał, krzywdził, odzierał z wartości. Po co? Po to, by pokazać, że to samo poczyniono wobec idei analizowania gier wideo i (w przypadku Krzyśka) pisanie o nich książek. Rzućcie okiem na forum. "KG promuje postawy antyspołeczne bo nawołuje do tracenia życia przed komputerem". Tak samo, jak mistrza Hitchcocka można sprowadzić do poziomu historyjek (a byli tacy) tak i teraz można odrzeć wszystko związane z grami, od ludologii, na zwykłych recenzjach gier kończąc. Ok, poprawię w tekście ten fragment zaznaczając po co te uproszczenia.

14.07.2011 19:51
7
odpowiedz
zanonimizowany697125
8
Legionista

Z góry przepraszam że sie tak wtrącam ale zastanawia mnie jedno po co został napisany ten artykuł. Nie wnosi nic do "dyskusji" która zapewne niedługo zmieni się w to "kto sie zna a kto nie na tych grach " ale mniejsza o to, nie rozumiem po co napisałeś to co twoi poprzednicy juz napisali lub też przedstawili w postaci filmików (Von Zay i Krzyśiek). Rozumiem że książka wywołała spore kontrowersje pozytywne jak i negatywne ale po co to tak wyolbrzymiać, jakby rozważanie nad grami było sensem życia.

Tyle z mojej strony , nie chciałem nikogo obrazić ,

Pozdrawiam. ;)

14.07.2011 21:24
8
odpowiedz
zanonimizowany793522
14
Legionista

Aż się chyba włączę do dyskusji. Niech no tylko wpadnie mi jakieś wolne popołudnie i klawiatura ;)

14.07.2011 21:27
kokoju
👍
9
odpowiedz
kokoju
109
Handlarz z Neverwinter

Artykuł artykułem, ale jeżeli o tej majestatycznej kości mowa to obrazki te pochodzą dokładnie z 3 odsłon serii Super Mario Bros 3 (NES, Frontalna) Super Mario Bros (NES, Górna) oraz New Super Mario Bros (DS, Prawa) zgadza się? ;) Ach ta moja spostrzegawczość... dostanę +5 goli?

15.07.2011 00:27
€xis
10
odpowiedz
€xis
52
Konsul

Hmm.... wiem, że gry trafiły już w mainstream, są sztuką, i cała reszta popierdółek z tym związanych, w związku z czym, jak cała reszta sztuki, potrzebuje krytyków, książek, opisów, oraz bóg wie czego... konsole, kowalski na kanapie, modern warfare, pad w dłoni i jazda. Lub inna, bardzo wyreklamowana gra. I wg mnie, książka ta powstała po to, żeby taki przeciętny gracz docenił gry inaczej, popatrzył na gry od strony ich projektowania, budowy (nie programistycznej, lecz, hmm...kulturowej, artystycznej...) a nie tylko zagrał, przeszedł i odłożył na półkę lub sprzedał (ew. grał dalej, ale tylko w multi). Ale po co to wszystko potrzebne, i z czego to wszystko wynikło? Z tego, że gry teraz zwyczajnie oferują mniej graczowi, niż gry poprzedniej generacji, gdzie immersja ze światem była nieporównywalnie większa, niż większość dzisiejszych gier. Dlatego, trzeba sztucznie tą immersję dorabiać. Hypem na gry, wizualiami, hintami niemalże na każdym kroku gry, i wreszcie, ideologią Krzyśka w Wybuchających Beczkach. Nie przeczę, że taka kolej rzeczy jest zła, tylko chcę powiedzieć, że jeszcze pare lat temu, taka książką była by w ogóle nie do pomyślenia. Dlaczego, przynajmniej we spisie treści Krzysiek sugeruje się prawie wyłącznie w miarę nowymi grami? Być może się mylę, bo książki nie mam, ale chętnie ujrzałbym listę gier, do których Krzysiek się odwołuje w swojej książce. Bądź, na których to grach opiera swoją książkę. I ile z tych gier jest z przedziału powiedzmy 1995-2006/7max. Dla mnie to już maksymalny rok, bo mniej więcej od tego roku zaczęło się mocno eksploatować obecne konsole, i gry regularnie zaczęły reprezentować coraz niższy, bardziej uproszczony, filmowy poziom. A o tym, prawie nikt nie napisał, ani nie powiedział. Dlaczego? Może powinna być wzmianka, że dotyczy głównie nowszych gier? Jest to raczej książka dla grupy odbiorców, którzy nie zaznali zbyt dużo z poprzedniego "pokolenia" gier.

Jak już zacząłem o starszych grach, to powiem wprost: zgadzam się z Wonziem. Może nie ze wszystkimi jego argumentami, ale przynajmniej z podejściem. Gry od zawsze były dla mnie rozrywką, sposobemsądze żeby się to zmieniło(mimo iż powoli wchodzę w dziennikarstwo growe, ale opisując i tak głównie starsze tytuły, co sprawia mi przyjemność). Nigdy nie spodziewałem się że gry mogą zajsć tak daleko, i to zmieniło kierunek gier, który mi osobiście nie odpowiada.
To, że gry stały się niejako sztuką, to również zasługa filmowości. Film oparty na grze, gra oparta na filmie, gra filmowa, bądź - jak to określają niektórzy, interaktywny film akcji...

Co do samego istnienia książki - okej, niech będzie, ale szum medialny i zamieszanie wokół nich - również dzięki takim wpisom - tylko napędza ten przemysł, i daje jeszcze większy hype na tę ksiązkę. Potem, ta książka trafi w ręce niepowołane, nie skierowane do tego odbiorcy co trzeba - i jest rozczarowanie. Tak jak Wonziu. A te ideologie, które Krzysiek mówił pod koniec swojego beczlogu w odpowiedzi na filmik Woniza, są już.... przerażające. Sam, mimo że raczej bym się nazwał hardcorowym graczem (lubię wysokie poziomy trudności, gra ma być dla mnie wyzwaniem, musi być długa, musi oferować rozbudowany świat, i duże replayability, ma przyciągać fabułą, niekoniecznie wizualiami, ale także zabawą, i nieliniowością, nie cierpie jak gra sama się za mnie przechodzi, i trzyma mnie za rękę, a ja mogę tylko naciskać max 4przyciski w QTE), to nie wyobrażałbym sobie społeczeństwa, w którym gracze byliby równorzędni, i wszystko toczyło by się wokół gier... To tak samo jak z alkoholem --> dopóki spożywasz go sporadycznie, bądź, nawet regularnie, ale z jakimś odstępem czasu, smakuje dużo lepiej, i czerpiesz z tego większą przyjemność, niż jakbyś pił to codziennie. Jeśli coś staje się codziennością, to traci prawie cały swój urok. Dlatego też, idea znania się na grach "od środka", a raczej "od otoczki", rozmawiania o nich jako jednego, głównego tematu, na równi choćby z bardziej poważnymi sprawami(takimi jak polityka, ekonomia, czy nie wiem...postęp naukowy) jest dla mnie trochę nie zrozumiała. Gry zawsze były niszą, czymś, czym można było się pochwalić i pogadać wśród kumpli, ale wśród rodziców czy też z kimś spotkanym na ulicy nie. I to była, i jest naturalna kolej rzeczy dla mnie. Tak samo, jak nie pogadasz z każdym człowiekiem o AC/DC, bo młody koleś z bloku, który, wychowany został na Peju, Moleście, Firmie, i innych tego typu raperach za trzy grosze, nic o nich zwyczajnie nie wie. On jest zafasynowany hiphopem, hiphop to jego życie i już. Jakby taki koleś stworzył książkę, o tym, jak się żyję w bloku, i jakie to życie jest niby ciężkie, o czym opowiadają w/w to też wywołałoby to olbrzymie kontrowersje, a jednocześnie zyskałby milionowe uznanie wśród swoich pobratymców oraz ludzi utożsamiających się z tą subkulturą blokowców(wiem, w tym momencie ja dorabiam sobie ideologię, ale naprawdę, można by z tego całą subkulturę stworzyć, sam mam piętro niżej takich ludzi w moim bloku, i jestem z tego bardzo niezadowolony). I podobnie jest moim zdaniem, z książką Krzyśka.

--------------------------

Co do samego artykułu - postąpiłeś Antares dokładnie tak samo, jak Wonziu, którego krytykowałeś za to, żeby pokazać że to również wzbudza kontrowersje... Średnio mi się podoba sam wpis, ale bardziej już to że ludzie poddają się hype'owi, i również Ty zareagowałeś na to. Trochę dziwną formułą, bo wpierw trochę hejtu, troche komentarza, a potem namawiasz do większej rozwagi. To trochę nie konsekwentne, ale cóż... Faktem jest, że Krzysiek odniósł raczej sukces --> o jego produkcie się mówi, a to już jest ważne. A jakiej jest jakości - to już ocenią ludzie. Huh, się napisałem, gratulacje temu, kto to wszystko przeczyta, pozdrawiam ;d

24.07.2011 00:24
11
odpowiedz
zanonimizowany184758
87
Generał

Przeczytałem początek i stwierdziłem już, że nie bardzo mam ochotę czytać dalej. Z ciekawości sprawdziłem ile zajmuje całość no i okazało się, że tekst jest sporej objętości. Tym bardziej się zniechęciłem. Na koniec, już po raz drugi, zwyciężyła moja ciekawość i przeczytałem ostatnie zdanie. Cytuję: "Nie warto wokół sprawy robić aż takiego szumu a już na pewno nie powinniśmy wyciągać wniosków na temat wartości kulturowej zjawiska gier, bo to stąpanie po bardzo cienkim lodzie."

WTF? Po co, drogi Autorze, pisałeś długi tekst na mało istotne temat?

gameplay.pl Manifest gracza, czyli dlaczego warto znać się na grach