Mam aparat Canon PowerShot A495. Wiem, że to tylko zwykły tani kompakt, ale powinnam pozmieniać coś w nim w czasie robienia zdjęć, czy funkcja Auto da najlepsze rezultaty?
Nie.
Niestety ten model nie posiada innego trybu niż auto i nie bardzo da się w nim cokolwiek zmienić (każdy inny tryb jest tylko wariacją auto, często działającą gorzej od podstawowego auto, rzeczywistych ustawień ręcznych brak). Za to warto zapoznać się z działaniem różnych trybów pomiaru światła - opanowanie ich pozwala początkującym robić zdjęcia znacznie wyższego poziomu. Warto zajrzeć do forumowego wątku fotograficznego, tam jest link do strony która opisuje działanie rożnych trybów pomiaru światła.
Fajnie, że wyczerpałeś temat...
Edit. Oczywiście miałam na myśli post [2]
Dzięki za pomoc. :)
dzięki ci za stracony czas, po co ja to otwierałem
nie pisz więcej takich pytań bo bezsensu
Mimo że to tylko stosunkowo prosty kompakcik warto się nim troszkę pobawić. Polecam zwłaszcza zainteresować się trybem "portretowym" (można naprawdę ładne i ciekawe zdjęcia z "głębią" popstrykać - niekoniecznie portrety osób), a także nauczyć się korzystać z przydatnych funkcji takich jak samowyzwalacz twarzą etc.
Na Twój aparat jest dostępne alternatywne oprogramowanie: http://chdk.wikia.com/wiki/A495
Nie wiem jak w przypadku Twojego modelu, ale soft CHDK daje wiele ciekawych opcji m.in. zapis do RAW, bardzo długie czasy ekspozycji, zebrę, zdjęcia HDR, kręcenie filmów bez ograniczeń wielkości pliku (w starszych modelach był ten problem), automatyczne wykonywanie zdjęcia, gdy obiektyw zarejestruje ruch w kadrze - na tyle szybkie, że automatycznie można łapać błyskawice.
Oraz najlepszą opcję której nawet lustrzanki nie posiadają - uruchamianie własnych skryptów, co pozwala np. na kręcenie filmów time lapse:
http://www.youtube.com/watch?v=o24kKFa6rw0
jak i wiele więcej ciekawych efektów.
CHDK powinno też umożliwić w jakimś stopniu ręczny tryb dobierania parametrów.
Jedyny sens rbienia zdjec (a nie pstrykow) jest wtedy gdy to robiacy ustawia jego parametry. Jesli aparat ma pelna automatyke, to mozna co najwyzej utrwalac obrazy widziane w wizjerze.
Jasniej? Wyobraz sobie, ze focisz bialego kota siedzacego na tle czarnej sciany. Zalezy ci zeby kot wyszedl z wszystkimi szczegolami. Automatyka zas sprawdzi, ze w ekranie jest duzo czerni wiec tak ustawi parametry by czern wyszla ze szczegolami, czyli da tyle swiatla do matrycy, ze czern bedzie szara, a kot stanie sie biala plama (bo zwyczajnie zostanie "zalany" nadmiarem owego swiatla). Automatyka bowiem nie wie o co chodzi autorowi, a tylko "usrednia" wszystko co ma w wizjerze. W efekcie o ile zdjecia w typowych warunkach jeszcze ujda (choc zwykle albo jest wyjaranre niebo albo ciemny dol) to juz bardziej kreatywne fotki, gdzie trzeba samemu poglowkowac nad np. naswietleniem beda... srednie albo i gorzej.
I to nie oznacza, ze trzeba miec lustrzanke. Wystarczy chocby uzywany Canon A610, w ktorym mozna sobie saemu ustawiac rozmaite parametry (czas naswietlania, wielkosc migawki, kompensowac oswietlenie wybrane przez automatyke).
To akurat nienajlepszy argument, bo problem który opisujesz można bardzo łatwo ominąć właśnie punktowym pomiarem światła. Nawet w a610 nie ma większego sensu zaprzęgać do tego trybów manualnych, byłby to przerost formy nad treścią - lepiej posłużyć się świadomym pomiarem światła. Co posiadają nawet najprostsze małpki, ba nawet w komórkach. Wszelkie problemy z naświetleniem łatwo w nich skompensować i uzyskać świadome naświetlone kadry.
trekkis - punktowy pomiar światła przy automatycznej ekspozycji? WOW...możesz wytłumaczyć zalety tego rozwiązania? Zresztą idę o zakład że w tych aparatach gdzie nie ma trybów półmanualnych nie będzie pomiaru punktowego.
Smuggler - automatyka Nikona, pomiar matrycowy, doskonale "wie" co jest przed obiektywem, bo przelicza sobie parametry ekspozycji na faktyczną jasność obiektów. I w ten sposób będzie wiedziała że ściana jest czarna i ma być czarna. Oczywiście działa to w ramach określonych granic.
trekkis --> Pomiar punktowy to wlasnie jest tryb manualny dla przecietnego uzytkownika, podobnie jak ustawienie iso i punktu autofokusa. W ogole gadanie o pełnym manualu jako recepcie na profesjonalną fotografie strasznie mnie śmieszy, automatyka (w trybach P, A i S) jest ogromnie pomocna i w 95% przypadków wystarczająca, tyle, że paradoksalnie - tę automatykę trzeba najpierw odpowiednio poustawiać ;) czego w pierwszej lepszej małpce nie da się zrobić.
Kluczem do dobrych zdjęć jest świadome fotografowanie - dla mnie przełomem było zrozumienie technicznych aspektów fotografii cyfrowej. Oczywiście jak już to zrobiłem okazało się, że nic nie wiem o kompozycji (co trwa do dzisiaj), ale jednak komfort taki, że wiesz mniej więcej co się dzieje i jak popsujesz technicznie zdjęcie to rozumiesz dlaczego jest duży, zwłaszcza jak pomyślę o znajomych którzy pokupywali lustrzanki i nie są i tak w stanie zrozumieć dlaczego zdjęcie wychodzi poruszone ;)
graf_0 --> jest pomiar punktowy. Ma to każdy aparat Canona i jak napisałem, nawet głupie komórki to mają.
Zalety są tak oczywiste że nie rozumiem co tutaj tłumaczyć. Kierujesz zwyczajnie pomiar w takie miejsce by potem AELem uzyskać to czego oczekujesz (lub też wykorzystujesz pomiar + kompensację ekspozycji) Co trzeba masz opisane w wątku fotograficznym:
http://fotografia.gry-online.pl/?mod=art&id=8
erton --> Przecietny użytkownik może robić zdjęcia nawet z deklem nałożonym na obiektyw :) co nie zmienia faktu że funkcje które wymieniasz nie są manualem, a funkcjami automatyki. W manualu sam decydujesz o doborze parametrów i wypadkowej ekspozycji. Manual to czas, przysłona, ISO, focus. W automatyce wykorzystujesz POMIAR, czyli... automat. Punkt AF to też AUTOMAT. Nie mieszaj więc pojęć. :)
Automatyka jako recepta na profesjonalną fotografie to bzdura, bo czym bardziej profesjonalny aparat tym mocniej rozwiniętą ma właśnie automatykę. Najbardziej manualne są aparaty amatorskie. I 99% fotografii wykonuje się w półautomacie, na siłę wtykanie manuala tam gdzie można daleko praktyczniej i lepiej użyć pomiaru światła ma tyle sensu co rzeczone fotografowanie z deklem na obiektywie. Można, tylko po co. nie mniej czysty manual również potrafi być bardzo przydatny i w niektórych określonych sytuacjach całkowicie niezastąpiony. A przede wszystkim uczy sensu pracy z półautomatem.
"Manual to czas, przysłona, ISO, focus."
W cyfrze to jeszcze pare innych rzeczy, chocby balans bieli. Zostawisz ktoras z nich bez wlasnorecznego ustawienia, i juz masz 'funkcje automatyki'. A co jesli aparat nie pozwala czegos wylaczyc - pamietam, ze byly/sa jakies modele lustrzanek, ktore ingerowaly w zdjecie (dodawaly jakies wygladzenie) nawet jesli robilo sie w RAW (bo przeciez w przypadku kompresji do JPG w ogole nie ma o czym mowic).
trekkis --> Jeśli mamy być ściśli to bólu to oczywiście masz rację ;), ale różnica pomiędzy trybem full auto z kompakta, a świadomym używaniem AF i pomiaru światła jest ogromna, chociaż i to i to automatyka. Więc ja bym tu postawił granicę mocniejszą niż pomiędzy ściśle rozumianą automatyką a manualem. W gruncie rzeczy jak już zrozumiesz i w miarę opanujesz automatykę, to pełny manual nie stanowi wielkiego wyzwania, pytanie oczywiście po co go używać...
wysiak --> WB to wg mojej skromnej wiedzy już jest etap konwersji RAWa, więc znów, patrząc bezwzględnie ściśle, titanium ma rację ;).
I uwaga na marginesie, jeśli już mówimy o pstrykaniu fotek na auto - ja tam nazistą nie jestem, każdy powinien pstrykać jak lubi, utrwalać chwilę i mieć z tego radość. Ale wyjątkowo wkurza mnie jak ludzie bezmyślnie błyskają flashem. Przecież to nie trzeba być doktorem fizyki, żeby załapać, że jakaś żaróweczka z kompaktu nie wypełni światłem kościoła, nie oświetli obiektu stojącego 20 metrów dalej itd ;). I niczego tak nienawidzę jak zdjęć z wakacji na których widać jakiegoś białego jak mleko biedaka z czerwonymi oczami, plus w tle jakieś ciemne gówno które prawdopodobnie jest zabytkiem ;). To jest autentycznie zamach na estetykę ;).
Ja uważam że temu magicznemu manualowi zdecydowanie za dużo uwagi poświęcamy.
W końcu to i tak jest tylko jeden wymiar w scenie - ciemniej albo jaśniej.
Najważniejsze czego się nauczyłem robiąc zdjęcia (to znaczy wiem że tego nie umiem :D) to panowanie nad światłem na scenie. Bo jak kontrasty za duże to żadne ustawienie maualne nas nie uratuje...
Errata:
Automatyka jako recepta na profesjonalną fotografie to bzdura -> oczywiście MANUAL jako recepta to bzdura
wysiak --> WB to zawsze automatyka, nawet tryby predefiniowane. Chyba że aparat posiada opcję w °K lub też pomiar z karty szarej. To już podpada pod manual, choć typowy manual WB to jednak przede wszystkim RAW i to co zostawi się w menu aparatu nie ma kompletnie żadnego znaczenia, program niech robi co chce nie powinno to fotografa obchodzić.
Większość lustrzanek ingeruje w RAW, jedne mniej inne bardziej. Ale to już kwestia podobna jak wywoływanie filmu który też miał swoją własną charakterystykę mimo że naświetlenie było przecież stałe. Nie mieszałbym tego do manuala.
erton --> no tak i dlatego piszę że warto się nauczyć pomiaru światła nawet gdy posiada się małpkę czy rzeczoną głupią komórkę - i tak i tak cuda można robić. :)
Manual jednak ma masę zastosowań. Jak pisałem jest bardzo wiele sytuacji gdzie aparat bez M absolutnie nic nie zdoła zrobić. Ale to sytuacje szczególne.
A typowy flash to jedna z większych głupot jakie wymyślono :)
Gwoli ścisłości Titanium i ja to różne osoby, choć doskonale się znamy. Często pisałem pod jego nickiem, ale nie należy nas utożsamiać. Swoją drogą, Titanium skasował swoje konto i nie będzie juz tutaj się udzielał - prowadzenie wątku fotograficznego musi przejąć inna osoba. Ja na to czasu niestety nie mam i pisze jedynie okazyjnie.
graf_0 --> bez manuala często w najważniejszych sytuacjach o kontroli światła możesz zapomnieć. Dlatego ogółem w aparacie być musi. Ale to sytuacje szczególne, w pozostałych 9x% - automat jest sensowniejszy.