Zawsze jak oglądamy w TV programy survivalowe to zawsze gość tam zwraca uwagę na wodę, jak widzi, że to rzeka, a nie stojący strumień i jest gdzieś wysoko położona, to chyba mówi, ze bezpieczna, można pić. A jak woda jest stojąca to zawsze gada, że nie wolno pić bez przegotowania (czasem filtrowania czymś) itd, bo bakterie, pasożyty lub coś innego oraz dlatego, że zwierzęta pijące wodę też mogą tam się załatwiać. A w wojsku zawsze dają jakieś tabletki do odkażania wody.
A czy to dotyczy też zwierząt? Czy taka sarna, pies lub gołąb, wróbel, kot mogą pić wodę z kałuży, stawu, bajora, rowu i nic im nie będzie, czy jednak może im coś być, a my, ludzie po prostu nie łapiemy wróbli pod blokiem by je badać, czy w środku nie mają pasożyta lub czegoś? Ale kota lub psa pewnie macie, pozwalacie im pić wodę z kałuż? Nic nigdy waszemu zwierzakowi nie było? Kota raczej trudno upilnować. A może zwierzęta są z reguły przystosowane naturalnie do takiej wody? Ale w 100%? I dotyczy wszystkiego w wodzie, czy tylko niektórych rzeczy?
Zawsze noszę przy sobie filtr oczyszczający. Wkładam do kałuży i czasem nawet sam chłepcę z moimi kocurami.
jak nie ma zatruc chemicznych to sobie jakos radza.Maja duzo wprawe w tym , nie zawsze byl szampan i kawior czasem byly resztki i rozpaczliwa walka o przezycie , dobra i woda z kaluzy.Sa duzo odporniejsze od nas.
Picie w niektorych regionach swiata wody nie gotowanej albo nie odkazonej to szalenstwo.
Wystarczy wypic pare lykow wodyz kranu w turcji :))Amazonia i tropiki to pewna smierc albo w najlepszym razie potworne komplikacje.
W polsce to pewnie sraczka i rzyganie ale zawsze mozesz sprobowac , jak sie zahartujesz to bedziesz mogl chleptac wode z rowu.
Zwierzęta mają dość bogatą florę wewnętrzną. Czytaj pasożyty. Właśnie od picia wody