Zastanawiam sie czy wogole ktokolwiek (poza hobbystami survivalowcami) wogole o tym mysli i sie zabezpiecza. Czy w Waszej rodzinie jest jakiekolwiek zabezpieczenie na sytuacje kryzysowe? Czy macie jakies plany na takie przypadki?
Pytania pomocnicze:
- jesli nie byłoby możliwości zakupu żywności w sklepie, na ile dni wystarczyłoby jedzenie które macie aktualnie w domu?
- jeśli nie byłoby możliwości wypłaty gotówki w bankomatach ani placówkach bankowych, na ile tygodni wystarczyłoby Wam gotówki?
- jeśli wystąpiłaby przedłużająca się awaria wodociągów na dużym obszarze, na jak długo wystarczyłoby Wam wody pitnej?
- w przypadku awarii głównego źródłą ciepła, czy Wasze miejsce zamieszkania ma awaryjną metodę ogrzania pomieszczeń w zimie?
A moze uwazacie ze takie sytuacje to bzdura, na pewno nie wystapia, a nawet jesli to panstwowe sluzby Wam pomoga?
ksywka: koniec jest blisko
stopień na forum: [ Generał ]
komunikator: -
napisał postów: 2210
średnio postów dziennie: 1,87
Data Rejestracji: 24 marca 2009
not bad
A moze uwazacie ze takie sytuacje to bzdura, na pewno nie wystapia, a nawet jesli to panstwowe sluzby Wam pomoga?
Doprawdy, WYBORNE!
To pytanie jest tak tendencyjne, że nawet na nie odpowiem.
My mamy bunkier, tonę konserw zapasu, i 128m3 wody pitnej w zbiorniku....
Ja tez czekam na mecz, wypowiadac sie mozna i po meczu ;)
Kyahn: To nie jest tendencyjnosc, tylko tak rzeczywistosc bije po oczach. Dobrze wiem ze zdecydowana wiekszosc rodzin w przypadku zamkniecia sklepow na dwa dni bedzie przymierac glodem :) Widac to dobrze przed dluzszymi swietami w marketach: prawie panika, po swietach pierwszego dnia widac puste polki...
Pozostaje decyzja, czy nalezy taki stan utrzymywac, czy tez cos z tym zrobic?
Żywność na jakies 1,5-2,5 tygodnia, woda - bez ograniczeń, jest studnia głębinowa i wiadro :D Gaz z butli, druga pełna zawsze w zapasie jest. W zimie jak jest węgiel to nie ma problemu:) Katakliźmie (tfu! tfu!) przybywaj!
Żebyście nie pomyśleli, że sie na wojne gotuje, po prostu nie chcę się nam często jeździć na zakupy :)
Teoretycznie powinno się mieć radio, baterie do niego i zapas żywności. Ale w praktyce to wygląda inaczej. Zimna wojna już minęła, więc nie ma takiej potrzeby. Tym bardziej, że mieszkam na wsi - tu zawsze sobie jakoś poradzimy.
- Na tydzień. Ale jest ogród, pola itd
- A na co ci gotówka? Załóżmy, że zdarzyła się katastrofa i cywilizacja upadła. Wtedy walutą będzie alkohol i papierosy. Najcenniejszą. Potem żywność i narzędzia.
- Mam studnie.
- Mam piec na węgiel. Można tam wrzucić byle co, ważne, żeby się paliło.
Zalety wsi ^^
[6]
Człowieku przeciętny Polak stara się wiązać koniec z końcem,a oszczędności przeznaczać na polepszenie standardu życia. A ty się pytasz ilu z nasz przeznacza kasę na ochronę przed wyimaginowanym zagrożeniem.
To jest tak śmieszne, że aż żałosne...
Zaleta wsi jest niewatpliwa :)
to efekt zacofania, a moze tylko pokazuje jak mieszkancy miast, a szczegolnie blokow, maja przerabane w przypadku jakichkolwiek problemow?
Kyahn: Smieszne to jest to "a oszczędności przeznaczać na polepszenie standardu życia". :)
Ksionim: Ale nie mysle od razu o upadku cywilizacji ;) wystarczy ostry kryzys bankowy jakich bylo wczesniej wiele, a jakie byc moze juz i niedlugo znow sie przytrafia. Zlotowka nadal jest srodkiem platniczym, oczywiscie dla tych ktorzy ja maja w reku, a nie w zamknietym banku...
- jesli nie byłoby możliwości zakupu żywności w sklepie, na ile dni wystarczyłoby jedzenie które macie aktualnie w domu? - przy moim tempie spożywania, to co najwyżej na kilka godzin. Ale w końcu nie powodu nazywają Polaków złodziejami ^.^
A tak na serio, to na tydzień na pewno starczy. Bez złodziejstwa.
- jeśli nie byłoby możliwości wypłaty gotówki w bankomatach ani placówkach bankowych, na ile tygodni wystarczyłoby Wam gotówki? - Hmm... trudno powiedzieć. 2-3 tygodnie?
- jeśli wystąpiłaby przedłużająca się awaria wodociągów na dużym obszarze, na jak długo wystarczyłoby Wam wody pitnej? - to samo co z jedzeniem.
- w przypadku awarii głównego źródłą ciepła, czy Wasze miejsce zamieszkania ma awaryjną metodę ogrzania pomieszczeń w zimie? - w moim przypadku bardziej martwiłbym się awarią klimatyzacji ;D ale i bez niej da się przeżyć.
Ja mam wszystkie ważne dokumenty w podręcznej walizeczce takiej.
Mieszkam w bloku i na wypadek jakiegoś wybuchu gazu, ewakuacji etc nie muszę się zastanawiać, gdzie co mam i co brać - biorę walizeczkę i mam wszystko.
1. 2-3 tygodnie
2. trudno powiedzieć biorąc pod uwagę drastycznie rosnące ceny wszystkiego
3. ponad 2 miesiące, mamy spory zapas wody
4. zapas węgla na 2 lata
Na takie sytuacje dom daje przewagę, z reguły ma własne ogrzewanie i łatwiej się w nim bronić.
Kyahn: Smieszne to jest to "a oszczędności przeznaczać na polepszenie standardu życia". :)
Wyobraź sobie, że niektórzy jak zaoszczędzą jakąś kasę to wolą sobie kupić np TV 3D czy też lepszą pralkę, nowy piekarnik etc niż zacząć budować bunkier....
[13] No przecież. Do grudnia 2012 coraz bliżej. "Przebiegunowanie", zlodowacenie, planeta Nibiru, inwazja kosmitów, wyrzut masy ze słońca i asteroida. Będzie ciekawie.
Oczywiście, żelazne zapasy, tj konserwy już są, szambo opróżnione od miesiąca ;)
Preppersi są już passé.
spoiler start
Standardowo - chowam skrzynkę z pomidorami w domu i wieję w góry.
spoiler stop
[13] No przecież. Do grudnia 2012 coraz bliżej. "Przebiegunowanie", zlodowacenie, planeta Nibiru, inwazja kosmitów, wyrzut masy ze słońca i asteroida. Będzie ciekawie.
Jak śmiesz, Ty owieczko telewizyjna! To wszystko prawda! NASA, Pentagon i USA wszystko ukrywają, a Georg Busch i Eliza II (reptilianie) zabiorą Cię do D.U.M.B-a pod Alice Springs i przerobią na kisiel!
mam żarcia i picia na następne 14-15 h - jestem bezpieczny;
- jesli nie byłoby możliwości zakupu żywności w sklepie, na ile dni wystarczyłoby jedzenie które macie aktualnie w domu?
Zawsze jest za mało na dzisiaj, a co dopiero myśleć, co jutro i pojutrze :)
- jeśli nie byłoby możliwości wypłaty gotówki w bankomatach ani placówkach bankowych, na ile tygodni wystarczyłoby Wam gotówki?
Na jeden wieczór w pubie :)
- jeśli wystąpiłaby przedłużająca się awaria wodociągów na dużym obszarze, na jak długo wystarczyłoby Wam wody pitnej?
Zależy czy na kacu czy nie :)
- w przypadku awarii głównego źródłą ciepła, czy Wasze miejsce zamieszkania ma awaryjną metodę ogrzania pomieszczeń w zimie?
Zawsze mam pod ręką kobiece ciałko - grzeje najlepiej :)
1. Mieszkam na peryferiach małego miasta, gospodarkę niewielką ojciec prowadzi, kury, króliki są, jeść zawsze by co było. W ogródku warzywa rosną, więc zieleniny też nie braknie.
2. Myślę, że na całkiem długo.
3. Mieszkam 10 metrów od rzeki, w teorii wody bez końca, w praktyce niezdatna raczej do spożycia, więc w tej kwestii wypadamy słabo, bo studni nie ma.
4. Kominek w domu jest więc nigdy nie zmarzniemy.
wow, wychodzi że mógłbym zostać legendą.
Mutant z Krainy OZ --> W takim przypadku Twoje szanse na przeżycie drastycznie maleją. Musisz pamiętać, że w poszukiwaniu żywności całe watahy niedobitków będą szukać takich wiejskich oaz. Nie ma mowy o podziale, silniejszy zabiera wszystko.
Mutant z Krainy OZ - jodyna i wdupczaz wode
Ja mam sytuacje kryzysowe co drugi dzień i jeszcze wszyscy żyjemy.
1. Prawdopodobnie 3 dni max(o ile prąd i gaz jest i lodówka działa) dla 4 chudych ludzi, potem zdrapujemy tynk
2. ahahahahaa jesteśmy w dupie, handlujemy tytoniem i złomem
3. panie, jakby przy ostatniej awarii beczkowóz nie podjechał, to wszyscy zdychają i na wódce jadą
4. you fuckin' kiddin' me, chodzimy w 3 kurtkach i kocach, palimy co się da, tylko nie wiem gdzie :P
blok, prawie centrum dużego miasta
[22] lololo :P
Nie trzeba przewidywać konca świata, katastrofy o nieco :) mniejszej skali też mogą być bardzo problematyczne.
Np. strajk tirowców albo problemy z dostępem do paliwa.
W sklepach mamy żywności na TRZY DNI. Serio, tak działa współczesna logistyka just in time. Nie ma hurtowni i magazynów które możnaby obrabować.
W sytuacji ograniczonego kryzysu mieszkańcy miast mają przewagę - szybciej dojdzie do nich zorganizowana pomoc, ich miejsca zamieszkania nie potrzebują najczęściej tak duzo ogrzewania (bloki kamienice). Ale z drugiej strony nie sposób ogrzać ich samodzielnie.
Ja mam wody na 3-4 dni, żywności na powiedzmy tydzień, drewna na pół roku (kamienica w mieście, na szczęście z kominikiem).
No i mam noży tyle że pluton piechoty mogę uzbroić :D Także przed napastnikami też mogę się obronić:D
1. W spiżarni stoi sporo słoików, na dworze 8 kur i mały ogródek, mógłbym se jeb*ąć nawet rosół, ot co! :P
2. Na krótko, trzeba by było czekać na naprawę bankomatu niestety.
3. Na cholernie długo, studnia w ogródku.
4. A no ma, piece kafelkowe, jak czeba to się trochę drewna wrzuci i ciepło będzie.
Nie wypowiem się nt. mojego mieszkania na stancji bo tu nie ma rady na sytuacje kryzysowe, nie miałbym ani żarcia, ani kasy, ani wody, ani ciepła, zostałby tylko powrót do domu rodzinnego :P
Kyahn: Nikt nie mowil o budowaniu bunkrow, takimi argumentami tylko osmieszasz swoja argumentacje. A osoba z Twojego przykladu ktora "ledwo wiaze koniec z koncem a oszczednosci wydaje na telewizor 3D" jest idiota. Typowym idiota :) Posiadanie chocby oszczednosci na okolicznosc wystapienia choroby, wypadku, utraty pracy czy setek innych rzeczy ktore moga sie przytrafic, jest o niebo wazniejsze niz nowy telewizor. Kto tego nie rozumie bolesnie sie przekona... I nie ma to nic wspolnego z budowaniem bunkrow.
Tak jak pisze graf_0, w sklepach jest jedzenia na trzy dni, ale warto pamietac ze to sa NORMALNE 3 DNI. Jesli zaczna sie niepokoje (chocby np plotka o wstrzymaniu dostaw paliw, a co za tym idzie tiry nie dowioza dostaw), to markety beda wyczyszczone w jeden dzien. Posiadanie jedzenia na pare dni, da nam chocby to, ze nie trzeba bedzie w panice leciec i bic sie z tlumem o pogniecione kartony ryzu.
Oczyszczenie wody jodyna jest proste i tanie. Wystarczy sie zainteresowac.
Generalnie wiekszosc przygotowan jest przy minimalnym koszcie lub wogole bez kosztow.
Jak zrobic zapas zywnosci nie wydajac na to duzych pieniedzy?
Zalozmy ze zjadacie jeden kartonik ryzu tygodniowo. Wystarczy za kazdym razem gdy kupujecie ryz (np. co tydzien jeden nowy), kupowac o jeden wiecej i odkladac do szafki. Az uzbierze sie ich np 5-6 i wtedy do konsumpcji bierzemy ten kupiony najwczesniej, a kupiony aktualnie odkladamy znow do szafki. W ten sposob mamy zapas ryzu na ponad miesiac, a nasz zapas nie psuje sie bo caly czas jest rotacja pudelek. Podobnie mozna zrobic z innymi produktami o dluzszym terminie przydatnosci do spozycia. Jaki jest koszt? Tak naprawde zerowy, bo przeciez i tak te produkty byscie kupili. Jedynie "zamrazamy" troche wczesniej pieniadze.
Bardzo duzo takich przygotowan polega jedynie na zmianie przyzwyczajen, nie trzeba od razu budowac bunkra i zapelniac go zestawami MRE.
Z tą walizką to naprawdę ciekawy pomysł ;).
Nie jestem przygotowany ani trochę, no oprócz masek gazowych bo w pobliżu jest "Rokita"
Jestem natomiast przygotowany na "koniec" i pogodziłem się z tym.
koniec jest blisko - za dużo falloutów ;)
A osoba z Twojego przykladu ktora "ledwo wiaze koniec z koncem a oszczednosci wydaje na telewizor 3D" jest idiota. Typowym idiota :) Posiadanie chocby oszczednosci na okolicznosc wystapienia choroby, wypadku, utraty pracy czy setek innych rzeczy ktore moga sie przytrafic, jest o niebo wazniejsze niz nowy telewizor.
Gdzie Kyahn napisał, że wydaje wszystkie oszczędności na telewizor? Logiczne chyba, że jak ktoś kupuje coś drogiego to nie wydaje wszystkich pieniędzy jakie posiada i zostaje bez środków do życia. Ale rozumiem, że możesz tego nie rozumieć. Gimbaza w końcu.
gehenna-->Za bardzo na poważnie edukację dla bezpieczeństwa wziął chłopak.
Z pozoru śmieszne pytanie, ale wystarczy prozaiczny brak prądu na kilka dni i miasto jako miasto praktycznie nie funkcjonuje, brak wody, brak ogrzewania, brak komunikacji, nie zatankujesz samochodu, nie zapłacisz kartą, ani nie wyciągniesz pieniędzy z bankomatu, duże sklepy zamknięte, Szczecin kiedyś to przerabiał przez około dobę jak walnęła główna linia zasilania pod naporem śniegu.
Darth Father: widze ze umiejetnosc czytania ze zrozumieniem jest Ci obca dlatego w trosce o przyjaznosc watku takze dla osob niepelnosprawnych pozwol ze Ci wypunktuje, w razie potrzeby moge namalowac, obrazki sa zwykle lepiej przyswajalne.
Pytanie z tematu watku: na ile Waszej rodzinie wystarczy oszczednosci?
Odpowiedz Kyahna: "Człowieku przeciętny Polak stara się wiązać koniec z końcem,a oszczędności przeznaczać na polepszenie standardu życia. Wyobraź sobie, że niektórzy jak zaoszczędzą jakąś kasę to wolą sobie kupić np TV 3D"
Mam odpalac painta czy juz rozumiesz?
I jakbys byl tak mily i wytlumaczyl mi slowo "gimbaza", niestety nie jestem na biezaco w slangu dzisiejszej mlodziezy i nie wiem czy przypadkiem nie probujesz mnie obrazic.
Z wodą bym sobie poradził gdyby świat się na łeb zawalił. W ogrodzie jak za dzieciaka kopaliśmy dziury do zabawy, to już na dwóch metrach pojawiała się woda, taką mini studnię człowiek by wykopał bez problemu :) A zawsze to lepiej czerpać przefiltrowaną przez ziemię wodę niż prosto z rzeki.
Mozecie sie smiac ale pytania z pierwszego postu i niezadowalajace odpowiedzi na nie, zadecydowaly o mojej przeprowadzce. Mieszkam (jeszcze) w bloku w podwarszawskiej miejscowosci. W zime potrafili wylaczyc prad na kilka godzin: piec nie pracuje bo mimo ze na gaz to sterowany elektrycznie, brak cieplej wody, brak ogrzewania. W kilka godzin temperatura spadla ponizej 20 stopni. Juz nastepnego dnia byloby ciezko.
Do tego za malo miejsca zeby zrobic jakis chocby niewielki zapas zywnosci. Bloki sa totalnie uzaleznione od kompletu uslug, wystarczy brak jednej aby zycie stalo sie bardzo klopotliwe. Domek chocby z niewielka iloscia ziemi daje juz o wiele wieksze mozliwosci... Jeszcze bloki w centrum wobec braku alternatyw (trudno w centrum o domek) jakos sie bronia, ale bloki na obrzezach miast to pomylka....
Darth Father: widze ze umiejetnosc czytania ze zrozumieniem jest Ci obca dlatego w trosce o przyjaznosc watku takze dla osob niepelnosprawnych pozwol ze Ci wypunktuje, w razie potrzeby moge namalowac, obrazki sa zwykle lepiej przyswajalne.
Pytanie z tematu watku: na ile Waszej rodzinie wystarczy oszczednosci?
Odpowiedz Kyahna: "Człowieku przeciętny Polak stara się wiązać koniec z końcem,a oszczędności przeznaczać na polepszenie standardu życia. Wyobraź sobie, że niektórzy jak zaoszczędzą jakąś kasę to wolą sobie kupić np TV 3D"
Co ty mi wypunktowałeś?Skopiowałeś tylko odpowiedź Kyahna debilu.
I jakbys byl tak mily i wytlumaczyl mi slowo "gimbaza", niestety nie jestem na biezaco w slangu dzisiejszej mlodziezy i nie wiem czy przypadkiem nie probujesz mnie obrazic.
Niezły nołlajf, do gimbazy chodzi, a takiego słowa nie słyszał.
Wtedy walutą będzie alkohol i papierosy. Najcenniejszą. Potem żywność i narzędzia.
Za dużo Gluchovskyego się naczytałeś koleś.
"Niezły nołlajf, do gimbazy chodzi, a takiego słowa nie słyszał."
Azzie jest dobrze po trzydziestce, czyli jest co najmniej 10, jak nie 15 lat starszy od ciebie..
Ale jesli nie jestes w stanie przeczytac ze zrozumieniem trzech nastepujacych po sobie zdan, to chyba nic juz nie pomoze, nawet rysowanie w paincie.
@39
A jestes gotowy na to, ze jak po jakiejs klesce wszystkim wokol skonczy sie jedzenie a jednoczesnie beda widzieli, ze u ciebie gar pelny, na obrone swojego domostwa?
r_ADM: Tak jestem gotowy :)
Gara pelnego stawiac na widoku nie bede. Dyskrecja jest wartoscia nawet teraz, malo kto rozsadny chodzi i rozpowiada co ma w domu wartosciowego. A poza tym biorac pod uwage historyczne scenariusze, to wysoka przestepczosc mimo wszystko zostaje w miastach.
Zeby bylo jasne: wbrew insynuacjom nie biore pod uwage sugerowanego przez niektorych (a przeze mnie ocenionego jako skrajnie malo prawdopodbnego) scenariusza wojny atomowej i Mad Maxowo/Falloutowej rzeczywistosci. Skrajne sytuacja zdazaja sie raczej rzadko, wieksze prawdopodobienstwo jest np tygodnia bez pradu dla duzego obszaru kraju, co dla osob zupelnie nieprzygotowanych moze byc bardzo niekomfortowe a nawet zagrazajace zyciu.
Generalnie te tendencje do szykowania sie na wojne atomowa czy ataki zombie, robia wiecej zlego niz dobrego. Rozumiem ze niektorzy ludzie wola sie szykowac na cos rozpalajacego wyobraznie niz na nudna awarie. Ale kreuje to obraz takiej grupy jako swirow, a wiele osob teoretycznie sklonnych aby jakiekolwiek przygotowania poczynic, rezygnuje, aby nie wyjsc na wariata.
Jakos nikt nie uwaza za wariatow osoby ktore wykupuja ubezpieczenie AC mimo ze wiekszosc wydaja kase i nic z tego nie ma (ja przez 10 lat placenia AC nie mialem zadnej szkody ze swojej winy, a wydalem przynajmniej kilkanascie tysiecy). Wiec wydac przynajmniej tysiac zlotych rocznie na ubezpieczenie zeby w razie jak ukradna samochod miec czym wozic dupsko, to jest absolutnie normalne. A zrobic miesieczny zapas jedzenia, aby w razie kataklizmu, strajkow, niepokojow spolecznych itp nie przymierac glodem, to juz wariactwo... Czy to wina tego firmy ubezpieczeniowe wywalaja ogromna kase na marketing ktory nam wmowil ze AC to wlasciwie koniecznosc, a "prepsi" co najwyzej pisza blogi uznawane przez wiekszosc ludzi za niegrozne zeswirowanie?
Ja pierdole, jednak to ja z siebie błazna zrobiłem. Pomyliłem koniec jest blisko z trudneżycie. Sry za gimbusa.
Oglądałem na C+ /chyba N.G/ jak w Stanach cała rodzina, na czele z tatusiem-idiotą, szykuje się na inwazję Obcych. Wykopali dól i zbudowali bunkier. Papcio z całą powaga i obłędem w oczach /w tle krzątała się mamusia nie mniej przejęta/ twierdził, że to już nie długo ale on rodzinę zabezpieczył.
-Strzeżcie się ach strzeżcie bo koniec, powiadam wam, bliski- bełkotał a mamcia przewracała gałami. Były i dzieci ale te jakoś dziwnie patrzyły na starych.
Nie dajmy się zwariować. Jeżeli coś się stanie, odpukać w puste /łby/, w skali globalnej, nic nam nie pomoże. Dinozaury mają to za sobą i mogą zaświadczyć :)
koniec - co do marketów to nie tyle miałem na myśli że tam będzie można robić zakupy przez trzy dni, tylko raczej o to że gdyby uczciwie rozparcelować zapasy z marketu pomiedzy klientów (uwzględniając populację danego regionu) to każdy dostanie żarcia na 3 dni.
Co i tak nie jest najgorszym wynikiem, biorąc pod uwagę że strategiczne zapasy państwowe starczą na dni 7, później będzie można chyba uruchomić takie których powinno wystarczy na 30 dni. Ale paliw, gazu, żywności gotowej do spożycia itp mamy na 7 dni.
JÓZEK2: No wlasnie o takich programach mowilem :) Z jednej strony amerykanska obrona cywilna zaleca ludziom robic zapasy na minimum 14 dni, a z drugiej ich telewizja pokazuje ewidentnych swirow, przez co kompromituje cala idee przygotowan. Nie wiem czy to rozmyslne dzialanie, czy po prostu w ramach pogoni za ogladalnoscia wyszukuja takich wariatow (w koncu program stricte edukacyjny bylby nudny...).
Mamy to szczescie ze w Polsce wiele naturalnych kataklizmow nie wystepuje, ale i u nas nie jest w 100% bezpiecznie:
- duze opady sniegu moga odciac prad na duzych obszarach - problem ogrzania pomieszczen
- powodzie mamy regularnie - problem wody pitnej w sytuacji gdy studnie sa zalane zanieczyszczona woda
- jakie problemy ma system bankowy kazdy widzi - mozliwe wieksze lub mniejsze problemy z wyplata gotowki z bankow
- kryzys gospodarczy ciagle sie rozwija - utrata pracy przez zywiciela rodziny to realne zagrozenie
- niepokoje spoleczne - w Grecji byly duze strajki np transportowcow, u nas moze byc powtorka
To wszystko sa scenariusze ktorych prawdopodobienstwo w dlugim okresie czasu jest bliskie 100%. Na pewno gdzies, kiedys beda strajki transportowcow, powodzie, sniezyce, ktoras rodzina zostanie bez pracy itp. Przygotowanie sie na takie scenariusze daje dwie ogromne przewagi: spokoj ze podstawowe potrzeby beda zaspokojone i dzieki temu czas ktory mozna poswiecic na inne czynnosci.
Np osob ktora ma zapas gotowki na jakis czas, nie musi w panice razem z polowa mieszkancow latac w poszukiwaniu sprawnego bankomatu czy bic sie u drzwi placowki bankowej.
Jesli kogos zainteresowalem to polecam polski blog: http://domowy-survival.pl/
Graf_0: Nie wiem o jakich zapasach na 30 dni myslisz. Jesli chodzi o zapasy Agencji Rezerw Materiałowych to nie wygląda to tak różowo:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1514222,1,ile-mamy-w-magazynach-na-wypadek-kataklizmu.read
W zależności od grupy asortymentowej, zgromadzone na rezerwach strategicznych zasoby produktów rolnych i rolno-spożywczych, środków spożywczych i ich składników, mogą zabezpieczyć potrzeby żywnościowe mieszkańców RP w przeliczeniu na dni spożycia na 3 do 8 dni dla ogółu mieszkańców i 12 do 47 dni dla mieszkańców dwóch, trzech średniej wielkości województw.
Stan na dzien pisania artykulu, 28 marca 2011. To nie tak zle, bo:
Według artykułu „Gazety Wyborczej”, w 2008 r. ARM dotarła do ściany. W samej tylko końcówce 2007 r. Agencja sprzedała żywności (której kończył się termin przydatności) za 800 mln zł. Na nowe zakupy jedzenia nie było już pieniędzy. W 2008 r. zasoby ARM oceniano na jeden dzień karmienia Polaków. Wśród osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo krążył czarny żart, że w ramach większego kataklizmu wszyscy mamy prawo do ostatniego posiłku.
Biorac pod uwage dziure budzetowa i oszczednosci, raczej nie ma co oczekiwac ze zapasy beda sie zwiekszaly. Wszystko oczywiscie jest tajne/poufne, wiec o tym ze ARM ma zapasy na jeden dzien, dowiemy sie po kilku latach, albo jak beda potrzebne :)
Warty przeczytania jest ten fragment:
– Według symulacji, na uruchomienie rezerw kryzysowych i dostarczenie ich do ludności potrzeba będzie około trzech dni. Na świecie też to zresztą tak wygląda. Tylko że tam ludzie mają świadomość, że trzeba być przygotowanym na różne scenariusze i mieć żelazny zapas jedzenia na pierwszych kilka dni po zdarzeniu nadzwyczajnym – mówi jeden z ekspertów od spraw bezpieczeństwa narodowego. Polacy pod tym względem wykazują ogromną niefrasobliwość. – Po analizie wszystkich większych klęsk wychodzi, że problemem nie jest brak przygotowania państwa, ale obywatela. Przecież jak nam wyłączą prąd, to państwo nie rozda każdemu po latarce – mówi Ryszard Grosset, jeden z twórców polskiego systemu reagowania kryzysowego i prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa im. Heleny Chodkowskiej w Warszawie.
Jak to wygląda w praniu, przekonali się samorządowcy w czasie ostatniej powodzi. – Ludzie nie byli przygotowani na taki kryzys. Telefony się wprost urywały, żeby dowieźć im jedzenie, bo głodują. My jako gmina żadnych rezerw nie mieliśmy, bo nas na to nie stać – mówi Maciej Kołoczek, wiceburmistrz Czechowic-Dziedzic, które 16 maja 2010 r. w ciągu kilku godzin znalazły się pod wodą.
Najgorzej ze ARM trzyma zywnosc w polproduktach i potrzebne sa jeszcze czynne zaklady, ktore je przerobia. Co z tego ze maja ziarno na magazynie, jak zaklad moze nie funkcjonowac, a umiejetnosc upieczenia chleba z ziarna, to pewnie mniej niz 1% populacji posiada...
"Mamy to szczescie ze w Polsce wiele naturalnych kataklizmow nie wystepuje, ale i u nas nie jest w 100% bezpiecznie:
- duze opady sniegu moga odciac prad na duzych obszarach - problem ogrzania pomieszczen
- powodzie mamy regularnie - problem wody pitnej w sytuacji gdy studnie sa zalane zanieczyszczona woda,
- jakie problemy ma system bankowy kazdy widzi - mozliwe wieksze lub mniejsze problemy z wyplata gotowki z bankow
- kryzys gospodarczy ciagle sie rozwija - utrata pracy przez zywiciela rodziny to realne zagrozenie
- niepokoje spoleczne - w Grecji byly duze strajki np transportowcow, u nas moze byc powtorka"
Drobna uwaga. Prawdopodobieństwo wystąpienia dwóch pierwszych okoliczności i szanse otrzymania pomocy, w domku jednorodzinnym do przeprowadzenia, którego zachęcasz są odpowiednio wyższe i niższe niż dla bloku w dużym mieście.
Kolejne właściwie nie zależą od miejsca zamieszkania, może poza ostatnim.
Nie, żebym był optymistą, bo sam jestem w różnym stopniu zabezpieczony na różne scenariusze, choć do lądowania Marsjan mi daleko. Zresztą od dawna już wyznaję zasadę - nie wiesz w co inwestować, inwestuj w siebie. Jak Ci to zabiorą, nic Ci już nie będzie potrzebne :)
2sd: Nie tyle zachecam, co podalem moje przemyslenia ;) w zaleznosci od priorytetow i oceny ryzyka, jestem w stanie w pelni zgodzic sie z osoba ktora uwaza ze dla niej lepsze jest mieszkanie w bloku.
Natomiast co do prawdopodobienstw powodzi i opadow sniegu, rowniez sie zgadzam :) (alez dzis mam ugodowe nastawienie ;) ). Tutaj jest prosty wybor:
a) mniejsze szanse (na wystapienie zdarzenia) i brak mozliwosci przeciwdzialania, calkowita zaleznosc od pomocy z zewnatrz
b) wieksze szanse wystapienia zdarzenia, ale mozliwosc przeciwdzialania i zabezpieczenia sie na taki wypadek
Chociaz akurat mnie to nie dotyczy, bo odleglosc miedzy blokiem w ktorym mieszkam a domkiem do ktorego sie przeprowadzam to w linii prostej ok 1 km. Tak wiec szanse na zdarzenie oraz szanse na uzyskanie pomocy przy tak niewielkiej odleglosci uwazam za mniej wiecej rowne dla obu tych lokacji. Bonusem jest wieksza mozliwosc przygotowania sie, oprocz oczywistych wad i zalet porownania domku z mieszkaniem w bloku, nie zwiazanych z kwestia przygotowania sie do kryzysu.