Czy listonosz musi bardzo dobrze znać miasto? Gdzie jaka ulica itd.
Przydałoby się żeby znał, ale czy jest to wymagane - nie wiem.
Jakieś 3 lata temu dorabiałem sobie na umowie zlecenie (zatrudniony przez firmę zewnętrzną), jako listonosz... albo raczej jako zastępca listonoszy.
Wiadomo - wakacje, dużo osób chce sobie wziąć wolne, a co za tym idzie co tydzień lub dwa zmieniał mi się rejon... w dodatku zatrudniłem się razem z dziewczyną, więc jak skończyłem swój rejon, to jeżeli udało mi się zdążyć pomagałem też swojej pannie, na jej rejonie.
Czy trzeba znać miasto albo rejon? Niekoniecznie. Gdy pracowałem, smartfony nie były tak popularne jak dziś i nawet mi się nie śniło o tym, żeby chodzić z GPSem pod ręką... zresztą nawet gdybym wtedy miał smartfona/gps to i tak nie korzystałbym z niego - strata czasu.
Przed roznoszeniem listów, segreguje się je w kolejności roznoszenia - oczywiście nie "z głowy", a po prostu są specjalne biurka z przegrodami. Każda przegroda to osobny budynek/klatka/ulica (w zależności od ilości mieszkań/domów). Mając posegregowane listy właściwie wystarczy, że znajdziesz się na miejscu rozpoczęcia roznoszenia - dalej idzie się jak po sznurku.
Wiadomo... znajdziesz z pewnością mniej lub bardziej "zakręcone" rejony, w których można się łatwo zgubić ale pobłądzisz 2-3 dni i nie będzie Ci to potrzebne. Na rozmowie kwalifikacyjnej nikt się mnie nie pytał o to, czy znam miasto, w którym pracowałem - do zwykłego roznoszenia listów, potrzebna jest właściwie chęć do pracy... i kondycja ;).
Zważając na to że mi paczki i listy przynoszą zawsze ci sami listonosze to zapewne są przypisani do konkretnej dzielnicy/rejonu/placówki poczty, wydaje mi się że tydzień by wystarczył aby poznać rejon swoich działań bo raczej nie ma w tym nic ciężkiego, no chyba że nigdy wcześniej nie mieszkałeś w jakiejś np. warszawie i tam się zatrudniasz to gps może się bardzo przydać.
A ja bym chciał spróbować roboty kuriera rowerowego.
Muszą, ale w innym sensie. Trzeba wiedzieć, gdzie można dostać napiwek. Ja nigdy nie dałem i teraz to już mi nawet awizo nie przynoszą.
W jakiej czesci kraju listonosz dostaje napiwek za to ze wsadzi list do skrzynki, przyniesie polecony?
W moich rejonach W-wy coś musi być na rzeczy, bo listonosza u mnie nie widziałem na oczy już od kilku lat, mimo, że mieszkam 100 metrów od poczty. Na poczcie twierdzą, że chodzi. Widocznie do mnie nie lubi.
Tuminure - Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.
Na rozmowie kwalifikacyjnej nikt się mnie nie pytał o to, czy znam miasto, w którym pracowałem - do zwykłego roznoszenia listów, potrzebna jest właściwie chęć do pracy... i kondycja ;).
I prawo jazdy kat. B (nie liczac tej roboty z posredniaka tylko pracownika państwowego to czasy listonosza na rowerze minely)
I prawo jazdy kat. B (nie liczac tej roboty z posredniaka tylko pracownika państwowego to czasy listonosza na rowerze minely)
Za czasów gdy ja pracowałem, a było to tak jak napisałem 3 lata temu... choć w gruncie rzeczy mamy marzec, więc to już prawie 4 lata... z samochodu podczas pracy prawie nikt nie korzystał.
No chyba, że mówimy o roznoszeniu listów w wioskach, to wtedy samochód może okazać się obowiązkowy... choć stawiam na to, że rower jest częściej używany, niż samochód. W terenach zabudowanych samochód przyda się tylko do dojechania na miejsce i powrotu z pracy. W takim wypadku nie jest problemem, aby osoba, która jedzie na koniec regionu, wzięła wszystkich, którzy mają swoje rejony po drodze. No i mamy też komunikację miejską...
"nie liczac tej roboty z posredniaka tylko pracownika państwowego" - tej roboty z pośredniaka, czyli której? Mówisz o mojej poprzedniej pracy? Nie znalazłem jej w pośredniaku to raz, a dwa pracowałem w Poczcie Polskiej i ciężko mi stwierdzić, czemu miałbym potrzebować samochodu mniej, niż ludzie pracujący na umowie o pracę.
Z tego co ja wiem to kurierzy muszą znać Topografię miasta i listonoszów też się to chyba tyczy.
Taa, w ubiegły piątek kurier nie dostarczył mi paczki, bo jak się okazało był w zastępstwie i nie umiał trafić.. Do systemu wprowadził zaś informację, że "Przesyłka błędnie zaadresowana"..
nie , nie musi.Listonosz operuje na malym rejonie , nawet jak idzie na rejon kolegi w zastepstwie to ma pare ulic do odwiedzenia i je na dodatek swietnie zna.
W jakiej czesci kraju listonosz dostaje napiwek za to ze wsadzi list do skrzynki, przyniesie polecony?
Napiwki dostają za przyniesienie renty czy emerytury, w dobrej strefie listonosz może podwoić tymi napiwkami swoją wypłatę.
Taa, w ubiegły piątek kurier nie dostarczył mi paczki, bo jak się okazało był w zastępstwie i nie umiał trafić
Nie mówię o kurierach, czy dostawcach paczek. Mówię o listonoszu, roznoszącym listy polecone, emerytury, przesyłki nierejestrowane (czyli głównie rachunki, faktury, prenumeraty gazet, czy też "listy prywatne"). O takim, który z torbą/wózkiem, chodzi od jednej klatki w bloku do drugiej klatki w bloku.
Napiwki dostają za przyniesienie renty czy emerytury, w dobrej strefie listonosz może podwoić tymi napiwkami swoją wypłatę.
Problem w tym, że to zależy po prostu od szczęścia - nie wybierasz sobie rejonu, w którym chcesz pracować. Nie wybierasz sobie też do kogo chcesz nosić, a do kogo nie.
u mnie ten co jest juz 6 rok,
dawanie za polecony to sprawa sporadyczna : raz na rok.Tylko emerytura albo renta i to w terminie doniesiona a najlepiej przed terminem.