Wiecie czemu w Polsce są takie przykre sytuacje? Bo nikt nie czyta umów.
Na moje rowniez dlatego, ze bankowe hieny wykorzystuja i naciagaja starszych, latwowiernych i zagubionych w gaszczu procedur ludzi.
Niestety. Banki żerują na starszych osobach. Pewnie za chwilę przeczytasz, że mama jest sama sobie winna ale nie słuchaj tego. Raczej warto sprawdzić czy bank dopełnił obowiązków informacyjnych (info o kosztach kredytu) i jeśli nie (a przypuszczam, że nie) to uderzajcie do UOKiKu i spróbujcie zainteresować sprawą Samcika z Wyborczej.
Osoba, która wcisnęła 87 letniemu staruszkowi pięć telefonów komórkowych, dwa internety stacjonarne i trzy internety mobilne, awansowała na kierownika salonu.
Pomimo pisemnych skarg i potwierdzonych kilku takich przypadkach.
W takiej jednej mocno kolorowej sieci komórkowej.
Nigdzie to nie jest napisane i nikt się do tego nie przyzna, ale liczy się tylko sprzedaż, wyłącznie kasa.
Cała reszta to piarowski bełkot.
O bankach i historii bankowych "produktów", które wciśnięto temu samemu człowiekowi to już mi się nawet pisać nie chce.
Więc porzućcie wszelką nadzieję.
A są wam znane takie wyrazy jak: etyka zawodowa, uczciwość kupiecka, dobre obyczaje, uczciwość?
Ludzie organizują się w społeczeństwo i w państwo aby chroniło ono poszczególnych jego członków a w szczególności słabszych.
Państwo, które chroni organizacje i jednostki w sposób szalbierczy wykorzystujące swoją przewagę staje się państwem zbójeckim.
Współczuję rodzicom i niestety jest tak, że trzeba się na wszystkim znać, bo jak się obcemu zaufa, to w najmniej oczekiwanym momencie będzie problem. Osoba z banku powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności, spłacić różnicę oraz stracić pracę. Niestety niektórzy nie mają skrupułów.
Sytuacja jest prosta. Kobiecie wcisnieto dodatkowa kasę do kredytu. Zazwyczaj robi się to pod nazwą ubezpieczenie. Ale sa różne inne metody jak np. łączenie kredytów. Nikomu włos z głowy nie spadnie bo taki jest cel banku - wyrwać kasę od obywatela.
O co chodzi. Bank to obecnie instytucja pasożytnicza ktorej celem jest zarabianie na odsetkach i dodatkowych dlugach (np wciskając gorsze warunki). Z punktu widzenia klienta najlepiej nie korzystać z tej instytucji w ogóle a jeśli już to dokładnie przeczytać umowę i w wyjątkowych sytuacjach w tym i nie trzymać dużych kwot (mogą nadejść niespodziewanie czasy kiedy bank zagrabi część a nawet wszystkie środki jak będzie potrzeba i nic mu nie zrobisz - cala biurokracja i UE działa dla banków i od banków powstała)
Moją rada unikać banków jeśli nie ma konieczności a jak musisz to z kimś kto ma pojęcie i potrafi przeczytać i zrozumieć skomplikowaną umowę.
Niestety przyszlo nam zyc w kraju, w ktorym nie istnieje ochrona klienta (konsumenta) w stosunkach bank - klient. KNF nie robi absolutnie nic w tym wzgledzie i jest opanowany przez bankstere, UOKiK udaje, ze cos robi, a Rzecznik Finansowy cos robi ale nie ma zadnej mocy sprawczej i banki go ostentacyjnie olewaja. Kredyty mieszkaniowe mamy najdrozsze w calej UE i jestesmy nawet za Grecja.
Czytanie umow nawet z prawnikiem w rzeczywistosci tez nie pomaga, bo mozna z gory zalozyc, ze bank w Polsce chce cie okrasc, wiec najlepiej nie korzystac z ich "uslug" (jesli to mozliwe).
Wielu dopisujących się do wątku nie ma za grosz współczucia dla mamy krukilisa. Podobny wątek był niedawno o ofiarach Amber Gold i retoryka była zbliżona. Pozwolę sobie przytoczyć moją wypowiedź z tamtego wątku:
Kiedyś, Bóg sam jeden wie dlaczego, znalazłem się w niemiecko brzmiącym banku w Łomży. Obok stanowiska, przy którym byłem obsługiwany siedziała kobieta w średnim wieku, która nie wyglądała na pochodzącą z miasta i głośno rozprawiała z obsługą o swoim kredycie. Nie była w stanie odpowiedzieć na pytania o kwotę kredytu, kiedy podpisywała, co jak i gdzie. Jedyne co powiedziała, to że "coś tam podpisywałam, ale co to to ja nie wiem". Taka jest niestety świadomość wielu ludzi. W związku iż wszyscy pochodzimy ze wsi istnieje jeszcze wielu ludzi, którzy znają tylko i rozumieją wymianę bezpośrednią i trzeba takim ludziom współczuć, jak się zna to tłumaczyć i nie szydzić jak się stają ofiarami.
[...]
niestety takim ludziom zamiast szczerze pomagać, to się ich wykorzystuje. Wszelkiej maści "specialiści ds. sprzedaży" próbują naciągnąć ludzi na co się da, od garnków poprzez pościele na instrumentach finansowych kończąc. I to często nie firma oszukuje na miliony złotych, ale zwykły sprzedawca za 50 czy 100 zł premii od sprzedaży.
Każdy cwaniak tutaj mądry dopóki ktoś "obrotniejszy" go nie wycycka.
Nieśmiało zauważę, że opcje walutowe na miliony złotych to jednak trochę inny produkt i nieco inna grupa klientów.
Swoją drogą miło przeczytać w prawicowej prasie jaka ta Unia Europejska jest dobra i jak dba o ludzi [MiFID]:D
Moja mama (63l.) była zmuszona użyć karty kredytowej i wypłacić z niej sporą sumę pieniędzy. A co mi tam, powiem konkretnie. 16 tys. złotych. Użyła opcji rozłożenia spłaty na raty. Obliczyliśmy, że dołoży do biznesu 2 tys złotych. Czyli łącznie będzie musiała oddać 18 tys.
Pewnego dnia wybrała się do banku z ratą i miła pani, kiedy zalogowała się na jej profil mało nie spadła z fotela. Zapytała od razu mamy dlaczego nie zmieni tych rat na zwykły kredyt, bo teraz jest to maksymalnie niekorzystne. Wiadomo przecież, że karta to ogromne koszty. Mama zgodziła się na przejście na kredyt, w końcu liczy się każdy grosz. Otrzymała 14700 zł kredytu, który od razu został przeznaczony na spłatę karty. Mama wieczorem zadzwoniła do mnie ucieszona, że będzie Jej łatwiej spłacić dług. Zapytałem ile jeszcze musi spłacić. Nie wiedziała. Poprosiłem, żeby zrekneła w dokumenty. Łączna kwota do spłaty: 21400 zł. Nie było mnie wtedy w kraju. Po kilku dniach wróciłem i od razu pojechałem do rodziców zobaczyć umowę. 2800 odsetek, 4500 ubezpieczenie...
Następny dzień rano wizyta w banku. Przykro nam nie możemy nic zrobić. Karta została zlikwidowana, poza tym jest to ostatni dzień na złożenie reklamacji. Reklamacja jednak nic nie da, bo cała procedura wycofania kredytu będzie trwała dwa dni. Kilka telefonów do przełożonych i informacja, że bank nie ponosi winy i zmiany nie są możliwe. Rozmowa z dyrektorem oddziału. Rozkłada ręce. Nie wie co zrobić. W końcu została złożona reklamacja w sprawie odstąpienia od ubezpieczenia. Nie udało się. Jedyna opcja to zamknięcie kredytu i ponowne otwarcie bez ubezpieczenia. Rodzice musieli pożyczyć 14700 zł, spłacić kredyt i otworzyć nowy. Prowizja 1000 zł. Sytuacja miała miejsce jakieś pół roku temu. Pani, która zaoferowała pomoc mamie w pozbyciu się karty nadal pracuje i ma się dobrze.
Dokładnie zgłoście się do Samcika on zajmuje się takimi sprawami. Oprócz tego zgłoście się do lokalnego rzecznika konsumentów.
Sprawa jest prosta składasz skarge do rzecznika finansowego,wszystko masz na stronie,możesz tez zadzwonić udzielą porady prawnej.
Same odsetki w obu przypadkach były podobne. Cały problem w ubezpieczeniu, które wyniosło dwa razy tyle co sam koszt odsetek. Kobieta dała mamie do podpisania dokumenty, nie informując, że nie musi brać ubezpieczenia, ani ile ono wynosi. Dla mnie po prostu oszustwo. Procent dla pracownika banku za sprzedaż ubezpieczenia? Może premia jakaś? Pewnie tak.
Ps. Kobieta nie proponowała obniżenia raty, ponieważ moja mama nie miała potrzeby jej zmniejszenia. Mowa była tylko o "Korzystniejszej opcji". "Kredyt jest korzystniejszy od karty". Słowo klucz "korzystniejsze".
Nawet bez ubezpieczenia koszt tego kredytu był 800 złotych wyższy. Jak już być drobiazgowym.
Pani, która zaoferowała pomoc mamie w pozbyciu się karty nadal pracuje i ma się dobrze....
na pewno ma sie dobrze skoro dostała dużą prowizje za sprzedaż i napewno bank ktory na samym ubezpieczeniu zarobil 4500 zl nie da jej przeciez krzywdy zrobic.
Z jednej strony takie ubezpieczenie to nie jest zla rzecz, bo nigdy nie wiesz co sie stanie. Masz wypadek, problem z plynnoscia finansowa, to wtedy ubezpieczenie pokrywa twoje raty itp.
Problem lezy zupelnie gdzie indziej. A mianowicie w accordowym systemie bonusow do pracownikow banku, ktorzy w celu wyrwanie kilku loty wiecej tak mataj klienta aby mu to ubezpiecznie wcisnac, nawet w sytuacji, kiedy zupelnie nie jest ono potrzebne. Czesto posuwaja sie do sytuacji ze mowia klientowi otwarcie, ze nie dostanie kredytu, jesli nie wezmie ubezpieczenia, co juz jest lamaniem pewnych regulacji. Bardzo czesto, dodatkowa umowa na ubezpieczenie jest tez na szybko podsuwana pomiedzy innymi papierami do podpisania a klient dowiaduje sie o niej pozniej.
To, slaba widza klientow oraz fakt, ze Polska wwzgledem traktowania klienta to nadal 3ci swiat sklada sie na to, ze banki strzyga klientow jak barany.
W UK tez to byl problem, moze na na taka skale, ale przez ostatnie 5-6 lat banki musialy zwrocic klientom miliardy funtow, nawet tym, ktorzy brali ubezpieczenie swiadomie ale moze nie do konca wytlumaczono im zasade ich dzialania. dotyczy to rowniez kart kredytowych.
Wiecie czemu w Polsce są takie przykre sytuacje? Bo nikt nie czyta umów. Na umowie kredytowej MUSIAŁO być wszystko zawarte. Suma odsetek, kwota ubezpieczenia, całkowity koszt i co najważniejsze RRSO. Tak samo było przecież z pobieraczkiem. Nikt nie czytał regulaminu, tylko od razu "potwierdzam". Trudno jest się potem wybronić z takiej sytuacji, bo przecież podpisano umowę, na której wszystko było, a że nie przeczytało się jej to inna sprawa.
Po drugie, kredyt uważany jest za korzystniejszy jeśli rata jest niższa. Tak jest w świecie bankowym, a to że koszt całkowity jest wyższy jest pominięte.
Kapitalizm to gospodarka, gospodarka to dobrobyt, dobrobyt to cel jaki historia nam wytycza.
Banki to serce pompujące krew w żyłach gospodarki.
Pracownicy banków są jak szpik produkujący nowe krwinki.
Niech żyje szpik.
63 lata to żaden wiek, jeśli osoba nie jest mocno schorowana i skończyła 5 klas podstawówki to umie czytać, a nikt nie powie mi że umowę w banku dają do podpisania "o proszę podpisać tu i tu", zawsze w banku i jest to od wielu lat dają ci możliwość przeczytać na spokojnie umowę i nikt cię nie pogadania że za 3 minuty będzie nowy klient, a jeśli umowa jest na dużą kwotę to wysyłają ci e-mialem pdf projekt umowy. Więc oczywiście nie popieram działania pani od sprzedaży produktów bankowych, ale kogo jest to w sumie wina, osoby w banku która musi wyrobić plan bo straci pracę, czy osoby która nie szanuje swojego imienia i nazwiska podpisując nim dowolne dokumenty ?
Banki robią się coraz bardziej bezczelne.
Mam kartę kredytową i jak użyłem ją w ciągu miesiąca to placiłem za to w okresie rozliczeniowym kwotę.
A teraz nawet jak jej nie użyłem to płace, jak teraz mi w okresie rozliczeniowym znowu zabierze to miarką się prebrala i idę już z tym do banku, w sumie jutro pójdę bez czekania
Kiedyś chciałem pożyczyć 2000 na pół roku. Poszedłem do banku i mówię że potrzebuję 2 k na pół roku. Jaka będzie rata i całkowity koszt kredytu? Ile będę musiał w sumie oddać? Proste pytanie zadane po polsku. Kobieta jednak tak zaczęła ściemniać, że przede wszystkim miałem na konto dostać 1900 coś zł, bo ubezpieczenie. A mówiłem przecież wyraźnie, że chcę dwa koła. Nie chciała też jednoznacznie powiedzieć ile ogólnie będę miał do spłaty i ile jedna rata wyniesie. Rzuciła tylko bezczelnie, że wszystko ma pan napisane. Chwilę później tekst typu "ale jaki ma pan wybór". I tego to już mi było za dużo. Odpowiedziałem że nikt mi pistoletu do głowy nie przystawia, podziękowałem i wyszedłem.
Takie mam doświadczenie z bankiem. Traktuję jak zło konieczne, ale od "usług" staram się trzymać z daleka.
krukilis---> przykro mi, że bank wykorzystał niewiedzę Twojej mamy (oszukał).
a ja proponuje wytoczyć proces tej pani z powództwa cywilnego z Art. 286
dokumenty macie, niech bank teraz udowadnia, że babcia zwariowała i chciała więcej spłacać kredytu
A jaka była rata tego kredytu? Nie czasami niższa niż obecna?
Nie rozumiem problemu. Pani z banku uznała, że inna opcja jest korzystniejsza, mama najwyraźniej się zgodziła. Takie jest życie, jak się nie jest rozsądnym to ma się pod górkę a rozsądni ludzie nie podpisują dokumentów jeśli się na czymś nie znają.
Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien ufać bankom, niestety. Banki są absolutnie niezbędne dla funkcjonowania gospodarki, ale z całą pewnością nie należy zakładać, że są uczciwe i że działają dla dobra klienta.
Jest mi bardzo przykro z powodu Twojej mamy, naprawdę. Wszyscy mamy w swoim otoczeniu starsze osoby, które nie są tak ogarnięte.
Ale też weźmy pod uwagę, że nie tylko BZ WBK oszukał Twoją mamę, co Twoja mama dała się oszukać.
Helloł, weźmy cytat z Twojej wypowiedzi: Zapytałem ile jeszcze musi spłacić. Nie wiedziała. Serio?
Nie jestem w stanie ocenić co tam się wydarzyło, nie było mnie przy rozmowie. Niewykluczone, że karta kredytowa miała takie oprocentowanie, że ten kredyt mógł być lepszym rozwiązaniem. Twoja wypowiedź świadczy o tym, że Twoja mama usiadła i brała co Pani dawała nawet nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Nie winię jej, nie zdziwiłbym się, gdyby moja na jej miejscu też uwierzyła na słowo jakiejś milej pani z banku. Albo jej po prostu nie zrozumiała. Ale Twoja mama nawet nie wiedziała na jaką kwotę wzięła kredyt!!!
Wszystkie operacje finansowe są operacjami dla ludzi mądrych, doświadczonych i bardzo wnikliwych. Ja sam, choć uważam się za osobę raczej sprawną w tego typu kwestiach, poświęcam im bardzo wiele uwagi i podchodzę do nich z ogromną ostrożnością.
Nie wiem co mam Ci doradzić, skoro mamy tutaj sytuację, gdzie słowo Twojej mamy, która nawet nie wiedziała na jaką kwotę wzięła kredyt przeciwko słowu banku. Mieszkasz podobno w USA, pal paczkę papierosów mniej albo jedz mniej Snickersów i pomóż finansowo rodzicom, bo to jest twoje zadanie.
Oczywiście współczuję tobie i twojej matce, ale jednak...
jak tam można... przeprowadzać z bankiem różne operacje finansowe NA TAKIE kwoty i nie sprawdzać wszystkiego dokładnie. Winę ponosi tylko i wyłącznie twoja mama.
Nie do konca na temat ale do przeczytania, glownie dla cwaniakow za piataka z tego watku.
http://www.uwazamrze.pl/artykul/1122853/przekret-stulecia
"Moja mama (63l.) była zmuszona użyć karty kredytowej i wypłacić z niej sporą sumę pieniędzy. "
A była zmuszona bo?