Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Wasz kraj marzeń?

25.06.2014 21:52
Hoora
1
Hoora
128
Trust but verify

Wasz kraj marzeń?

Ot, bo nie ma o czym pisać. Gdzie chcecie zamieszkać? I dlaczego?

Dla mnie to USA lub Kanada. Można żyć na dobrym poziomie, są ogromne przestrzenie i piękna natura.

25.06.2014 21:53
2
odpowiedz
JonsonJonson
101
Generał

Polska w której rządzący jako priorytet mają dobra narodu :)

25.06.2014 21:54
marcus alex fenix
3
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Polska, z norweskimi zarobkami, nowozelandzkim klimatem (i widokami) oraz amerykańskim podejściem do życia.

25.06.2014 21:59
4
odpowiedz
zanonimizowany956494
25
Legend

Bora-Bora (choć to nie kraj) :D
Przydałoby się jeszcze tak z 20 milionów zł żeby jako tako wyżyć :)

25.06.2014 22:11
Fee
5
odpowiedz
Fee
32
syf

Norwegia, Szwecja lub Dania. Dlaczego to chyba oczywiste. Zarobki gigantyczne (w porównaniu do polskich), kraje same w sobie są przepiękne oraz co istotne - wszyscy mówią po angielsku mimo tego że to nie ich język ojczysty.
USA również byłoby super, gdyby nie droga opieka zdrowotna.

25.06.2014 22:12
Bartimaeus
6
odpowiedz
Bartimaeus
119
Czyżyk

Szwajcaria/Australia/Nowa Zelandia

25.06.2014 22:13
Xinjin
7
odpowiedz
Xinjin
176
MYTH DEEP SPACE 9

Polinezja Francuska albo Szwajcaria.

25.06.2014 22:14
8
odpowiedz
zanonimizowany956494
25
Legend

Tyle że w takiej norwegi chleb po przeliczeniu na nasze kosztuje 30 zł :D
A i podobno to w Liechtensteinie zarabia się najwięcej, około 25000 zł a w norwegi 20000. Jak się mylę to niech mnie ktoś poprawi bo już dawno czytałem o zarobkach w tych krajach i pewności nie mam :)

25.06.2014 22:15
kzwwdo
9
odpowiedz
kzwwdo
75
Generał

Polska z granicami z XVI wieku.

25.06.2014 23:17
Stalin_SAN
10
odpowiedz
Stalin_SAN
56
Valve Software

USA zdecydowanie, chyba najbardziej optymalny kraj pod każdym względem jak dla mnie.

25.06.2014 23:26
David Shepard
11
odpowiedz
David Shepard
81
Metal

Nigdzie nie jest idealnie, ale jak już to raczej USA lub Japonia. Kraje skandynawskie odpadają ponieważ pomimo mojej sympatii państwo stara się kontrolować życie rodzinne na każdy możliwy sposób. W USA (przynajmniej tej fajniejszej części (ta część daleko od obamy gdzie nie szerzy się "lewactwo")) jest dość dużo swobody i wolności do tego społeczeństwo jest hmm... milsze. Dodatkowo w USA odpowiada mi położenie geograficzne i historia tego kraju.

25.06.2014 23:27
12
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Marcus alex fenix - W NZ mieszkańcy narzekają na dużą wilgotność powietrza (źle latem, źle zimą) i na dużą liczbę opadów. W Auckland są takie miesiące gdy w ciągu dnia mogą "przetoczyć" się niemal wszystkie pory roku. Wellington kojarzy mi się przede wszystkim z deszczem i porywistym wiatrem. Południowa Wyspa i Alpy w lipcu, sierpniu to raj dla miłośników sportów zimowych. NZ, która ma zasadniczo dwie strefy klimatyczne, jest znacznie chłodniejsza od południowej Australii. To tyle jeśli chodzi o kiwuski klimat.

26.06.2014 00:08
Stra Moldas
13
odpowiedz
Stra Moldas
98
Wujek Samo Stra

Jak nie Polska, to Włochy.

26.06.2014 00:18
14
odpowiedz
Dessloch
257
Legend

Mars. Z daleka od zjeslabej ludzkosci

26.06.2014 01:04
😊
15
odpowiedz
zanonimizowany486144
68
Generał

Jeśli chodzi o tzw. jakość życia - wybrałbym Danię. Poza tym, to bardzo ładny kawałek ziemi.

A odrzucając pragmatyzm - Mołdawia (koniecznie gdzieś nad Dniestrem, najlepiej po prawej stronie), Rumunia. Gruzja i Armenia też ciekawe.

choć i tak najchętniej zostałbym w Polsce.

26.06.2014 01:32
gracz12301
16
odpowiedz
gracz12301
121
AFC

szwajcaria
usa, ale tutaj ze wzgledu na sam kraj, klimat (nie chodzi o pogode) a nie dlatego ze tam jest "amerikan drim". moze nawet wystarczyloby pozyc tam pare lat i tyle.

26.06.2014 01:48
zloteuszy
😱
17
odpowiedz
zloteuszy
51
Generał

No nie wierze .. Golowiczow kraj marzej to w wiekszosci USA ?
Po prostu WOW.

Zeby nie bylo w polowie mieszkam w takowym. Tylko gdyby rozne sprawy skopiowali z Norwegii, ktore sprawiaja ze jest najbardziej przyjaznym krajem do zamieszkania dla rodziny. No a chociaz o, ze nie trzeba splacac kredytow gdy straci badz zmienia sie prace. No i humid zakichany zeby zniknal. No i zeby na florydzie nie bylo tak goraco w sezonie letnim. I cos jeszcze by sie znalazlo :)

26.06.2014 05:43
18
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Emigracja to twardy kawałek chleba i jeśli nie jesteś majętny, i dla kaprysu zmieniasz otoczenie, to z reguły marzenia powodujące twoim wyjazdem roztrzaskują się o rzeczywistość. Stajesz się obywatelem drugiej kategorii i zawsze spotkasz kogoś, kto będzie traktował cię z góry tylko dlatego, że nie urodziłeś się tu gdzie teraz mieszkasz. Oczywiście można mieć na to wyrąbane i wręcz się powinno, ale to nie znaczy, że gdzieś wewnątrz to nie boli. Dlatego najlepiej jest osiągnąć sukces we własnym kraju, a inne odwiedzać w ramach wypoczynku.

Szkocja to piękne miejsce i mam dla niej już głębokie uczucie uwielbienia. Z czystym sercem mogę tu zostać do końca życia. Gdybym jednak miał wybierać miejsce, w którym chciałbym się urodzić i nie żałowałbym swoich polskich korzeni (bo o nich bym nie wiedział), wybrałbym Szwajcarię. Ze względu na poziom życia, przejrzystość relacji społeczeństwo i władza, oraz piękną przyrodę. Wyjazdy nad morze pozostawiłbym sobie na częste i przeżywane z klasą - urlopy. Choć i tak nie mogę narzekać. Niestety, nie stać mnie już mentalnie na kolejne zaczynanie od nowa.

26.06.2014 07:14
Mastyl
19
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

(H)Australia.

Klimat, kultura, język, surferzy, no i ekonomia - tam nie ma problemów z dobrze płatną pracą, a Australii nie dotknął kryzys.

26.06.2014 07:56
Belert
20
odpowiedz
Belert
182
Legend

Polska - jesli by sie urodzic w rodzinie polityka PO lub co lepsze PSL.
Kanda - niby tak jak w USA ale troche bezpieczniej
Ale najpewniej USA - Kalifornia :))

26.06.2014 08:55
21
odpowiedz
Basshuntersw
28
Pretorianin

post wyedytowany przez Basshuntersw 2016-05-28 13:28:38
26.06.2014 08:59
22
odpowiedz
sir Qverty
9
Generał

USA - Floryda - Miami
Szkocja - ze względu na piękne góry i sentyment do Braveheart a :p
Jakieś ciepłe i piękne wyspy z pięknymi piaszczystymi plazami
Kanada
Norwegia

26.06.2014 13:52
Hoora
😊
23
odpowiedz
Hoora
128
Trust but verify

[16] z ciekawości - czemu akurat tam?

26.06.2014 14:01
24
odpowiedz
zanonimizowany861943
46
Generał

Dłuższe przebywanie na portalu zdominowanym głównie przez amerykanów kompletnie wyleczył mnie z jakiejkolwiek chęci mieszkania w USA - jeśli miałbym emigrować za ocean to tylko i wyłącznie do Kanady (no dobra, przebolałbym Alaskę).

Z bliższych nam krajów - Szkocja/Irlandia dla pięknych okolic (a i standard życia nie najgorszy) lub Szwajcaria (to akurat odpowiedź oczywista).

Najchętniej za to wyemigrowałbym na drugi koniec świata - Australia/Nowa Zelandia, i w sumie nie wykluczam próby za parę lat.

26.06.2014 14:04
pecet007
25
odpowiedz
pecet007
178
~

Nowa Zelandia

26.06.2014 14:07
dasintra
26
odpowiedz
dasintra
196
Zdradziecka morda

USA (Washington lub Montana)
Australia (gdzieś pomiędzy Adelaidą a Melbourne)

Jakieś ciepłe i piękne wyspy z pięknymi piaszczystymi plazami
taa, Saipan. Mam nadzieję że wkrótce się tam udam, chociaż akurat słońce i plaża to nie główny czynnik tego wyboru.

26.06.2014 14:11
Kanon
😊
27
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Tutaj.

26.06.2014 15:10
28
odpowiedz
zanonimizowany5018
15
Legend

Zdecydowanie Nowa Zelandia, ewentualnie Australia, Fidżi albo Papua-Nowa Gwinea (konkretnie: Port Moresby).

26.06.2014 15:19
29
odpowiedz
zanonimizowany773549
45
Senator

Malutko świata zwiedziłem, ale na podstawie obecnej wiedzy tak mogę sklasyfikować miejsca, w których chciałbym żyć:

Europa: Szwajcaria, Lichtenstein, Grecja/Cypr

Afryka: brak

Azja: Zjednoczone Emiraty Arabskie - Dubaj

Oceania: Australia, Nowa Zelandia

Ameryka Płn. i Płd.: Kanada, USA, Ekwador ew. Trynidad i Tobago

26.06.2014 15:23
graf_0
30
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Polaco - postawienie w jednym rzędzie Szwajcarii i Grecji
Przeciez to dwa światy są...

Wybieram Szwajcarię - tak, bardzo mi się podobała, niesamowity luz i spokój emanował od ludzi, miast i natury.
Taki kompletny brak stresu.
Ale jednocześnie jest bardzo ułożona, nie wiem czy polska wschodnia dusza by tam wytrzymała.

26.06.2014 15:25
31
odpowiedz
zanonimizowany773549
45
Senator

@graf_0

Grecja/Cypr tylko i wyłącznie pod względem klimatycznym. Już nie chciało mi się tego dopisywać w zestawieniu.

26.06.2014 15:29
marcus alex fenix
32
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Ahaswer - tak na dobrą sprawę, nigdy nie zagłębiałem się w temat klimatu panującego w Nowej Zelandii. Opierając się na ogólnych informacjach wywnioskowałem, że tamtejsza pogoda jest dość podobna do polskiej, tyle, że zimy łagodniejsze. Nie sprawdzałem, jak to wygląda w poszczególnych częściach kraju, ale różnice mogą występować, bo NZ jest mocno rozciągnięta. Poza tym, wiesz to z autopsji, czy po prostu ktoś Ci odpowiadał/czytałeś? :) Pytam z ciekawości.

26.06.2014 15:31
Herr Pietrus
33
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

obecnie jakiś, gdzie lato to lato, a nie późna jesień.
i pisze to jako raczej przeciwnik letnich upałów...

26.06.2014 16:21
34
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Marcus - mieszkałem tam...

26.06.2014 20:36
marcus alex fenix
35
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

I jak wrażenia? Warto tam jechać na dłuższy czas? Albo chociaż na wakacje? :P

26.06.2014 21:26
adam11$13
36
odpowiedz
adam11$13
118
EDGElord

Japonia, Norwegia

27.06.2014 00:44
37
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Marcus - najpierw o pogodzie. To na pewno nie jest Polska. Klimat wyspiarski, morski, na Północnej Wyspie podzwrotnikowy, na południu Południowej Wyspy umiarkowany. Po pierwsze duża wilgotność powietrza, po siódme duża wilgotność powietrza.

Warto pojechać. Dobrze by było wylądować tam pod koniec ichniej wiosny, albo na początku lata.

1. Można pojechać na 3 miesiące (ruch bezwizowy) aczkolwiek jest to dość droga rozrywka, bo NZ, gdy się nie pracuje, wysysa pieniądze, dosłownie i w przenośni.
Na lotnisku trzeba okazać bilet powrotny oraz "udokumentować" środki na pobyt. Zwykle wystarczy okazanie karty kredytowej.

2. Można wjechać na rok. Najpierw na podstawie ruchu bezwizowego... Nasz bilet lotniczy powinien mieć opcję przebukowania daty powrotnej, gdyż tę pierwotną (3 miesiące) trzeba będzie zmienić.
Następnie jedziemy do regionu, gdzie turyści z całego świata podejmują prace sezonowe. Polecam np. Hawkes Bay w okolicach stycznia. Każdy hostel to biuro pośrednictwa pracy. W każdym hostelu mieszkają młodzi ludzie pochodzący niemal z każdego zakątku świata, za wyjątkiem Polski, Rosji i Mongolii. Jest nadreprezentacja Czechów, Niemców, Holendrów, Anglików, Walijczyków, Szkotów, Irlandczyków, Kanadyjczyków, Amerykanów, Chilijczyków, Argentyńczyków, Tajwańczyków i Koreańczyków. Sporo Japończyków, Brazylijczyków, Włochów, Hiszpanów, Katalończyków, Francuzów, Słowaków, Szwajcarów, Belgów, Skandynawów oraz obywateli Hong-Kongu i RPA... Średnia wieku w hostelach to około 25 lat, ale oczywiście bywają znacznie starsi, jak i młodsi, np. nastoletni Kanadyjczycy czy Amerykanie.

Dlaczego nie ma Polaków? Mentalność niejednej polskiej mamusi sprawia, że polska mamusia nie puści 20-letniego polskiego synusia, czy 25-letniej polskiej córusi na drugi koniec świata, bo "będzie się martwić". Mamusie innych nacji wychodzą z założenia, że taki wyjazd to świetna zabawa, przygoda i lekcja samodzielności oraz ogólnie lekcja życia. Nie mówiąc o lekcji angielskiego.

Wracamy do tematu. Wylądowaliśmy w hostelu na przykład w Hastings albo w Napier. Mamy w kieszeni paszport z wbitą na lotnisku wizą turystyczną. Co robimy? Nic. Tam się o tej porze roku (w styczniu) nie szuka pracy. Tam praca szuka Ciebie. Nadal jednak nie posiadamy seasonal working visa uprawniającej do podejmowania takiej działalności. Z pomocą każdego hostelu, który posiada odpowiednie formularze wysyłamy do urzędu pracy wniosek o przyznanie nam numeru IRD (odpowiednik NIPu). Numer taki otrzymujemy drogą pocztową (na adres hostelu) w ciągu 3-7 dni.
Jak zdobyć seasonal working visa? Teoretycznie państwo nowozelandzkie rokrocznie ustala limit takich wiz dla podróżujących młodzieńców, ale w praktyce nigdy nie słyszałem o przypadku, by zwykłemu turyście takiej wizy odmówiono. Aby ją zdobyć można skorzystać z firmy pośredniczącej (80-100 dolarów nowozelandzkich) albo osobiście stawić się w urzędzie imigracyjnym. Sugeruję omijać urząd w Auckland, bo tam są największe kolejki i najdłuższe oczekiwanie. Najlepiej od ręki załatwić sobie taką wizę w urzędzie w Hamilton albo w Palmerston North. Wiza sezonowa anuluje wizę turystyczną i jednocześnie ustala nowy termin opuszczenia przez nas kraju. Wiza seasonal working przyznawana jest zwykle na kilka miesięcy, średnio od trzech do sześciu. Gdy termin upływa można ją przedłużyć, w przypadku obywatela Najjaśniejszej, do roku czasu. Trzeba pamiętać, że pobyt dłuższy niż półroczny wiąże się z okazaniem urzędowi imigracyjnemu wyniku prześwietlenia płuc (60-80 dolarów, zwykle taka "klinika" znajduje się w bezpośrednim pobliżu urzędu).
W obu przypadkach, zarówno wtedy gdy załatwiamy formalności osobiście w urzędzie, jak i wtedy gdy korzystamy z firmy pośredniczącej, paszport nam zabierają. Otrzymamy go po kilku dniach drogą pocztową a paszport będzie bogatszy o nalepkę będącą wizą. I tyle.
W tzw. międzyczasie hostel załatwi nam (w czasie, gdy oczekujemy na paszport i wizę) pracę "jakby" na czarno...

Pracujemy by podróżować. Nie pracujemy by się dorobić, bo nie na tym ta zabawa polega. To nie wyjazd do Anglii czy Szkocji, to wyjazd czysto turystyczny, podróżniczy - praca na farmach, w sadach, w winnicach, w restauracjach, w packhouse'ach ma nam te podróże umożliwić. Nie jedziemy więc do Hawkes Bay by tam utknąć, ale dlatego, że w styczniu najlepiej jest jechać do Hakwes Bay. W marcu najlepiej jechać do Bay of Plenty. A gdy się zaczyna zima to najlepiej wracać do słonecznej Polski, albo wybrać się za zaoszczędzone pieniądze do Queenstown i w Alpy, o ile lubi się uprawiać sporty zimowe.

Na początku może być ciężko, bo praca potrafi być ciężka, a nie każdy od razu szybko się wdraża. Ale nie istnieje typ (o ile jest normalny, przeciętny), który by sobie nie poradził. Przede wszystkim dzięki ludziom z hosteli. To bardzo specyficzny sort człowieka. Otwarty, ciekawy świata, tolerancyjny. Znasz słabo angielski? Nie przejmuj się, bo Argentyńczycy, Koreańczycy czy Chilijczycy często nie znają go wcale. Ale jesteś młody i szybko ten język chłoniesz, szczególnie jeśli wokół nie ma żadnych innych Poloków. Staraj się przebywać wśród tych fantastycznych ludzi, a pewne rzeczy przyjdą same, tak jak same pojawią się nowe znajomości a może nawet przyjaźnie. Potem wspólnie będziecie podróżować kupionym w autokomisie za 1000 dolarów zdezelowanym samochodem. Na marginesie dodam, że warto takiego zakupu dokonać (polskie prawo jazdy wymaga na miejscu homologacji, ale to też czysta formalność).
Życie w hostelach, pełne szalonych imprez, to pomieszanie akademika z koloniami. Zasada jest taka, by w jednym hostelu nie mieszkać dłużej niż trzy miesiące. Zarobiłeś kasę, ładujesz się w samochód albo autobus i jedziesz do innego regionu.
Jeśli nie będziesz zbyt rozrzutny to będziesz miał na podróże, muzea, zwiedzanie a jednocześnie z nawiązką zwrócą Ci się koszta biletu lotniczego.

3. Można wjechać na dwa lata, na kontrakt. To wymaga wizy pracowniczej dwuletniej. Można sobie pracę załatwić już w Polsce, o ile ma się odpowiednie kwalifikacje. Można też taką wizę zdobyć na miejscu, jeśli znajdzie się pracodawcę chcącego nas zatrudnić. Poszukiwani przede wszystkim inżynierowie i lekarze, ale jeśli np. jesteśmy już tam kilka miesięcy (na seasonal working visa) to istnieje duże prawdopodobieństwo, że po zorientowaniu się w realiach miejscowego rynku pracy nawiążemy odpowiednie kontakty.

4. Można w NZ mieszkać kilka lat, aż do uzyskania obywatelstwa (7 lat, choć oczywiście, jak wszędzie, są kategorie i kryteria pomagające skrócić ten okres). Posiadając obywatelstwo kiwuskie możemy bez żadnych ograniczeń osiedlać się i podejmować pracę w Związku Australijskim.

Nowa Zelandia jako miejsce do zwiedzania do roku czasu jest piękna, przyjazna i pouczająca. W dużym stopniu dzięki nieprawdopodobnej ilości wędrujących przez ten kraj młodych turystów i dzięki fantastycznie zorganizowanej sieci hosteli (backpackersów).
Z kolei Nowa Zelandia jako miejsce do życia nie jest dla każdego. Ten kraj ma swoje poważne, strukturalne problemy i swoją specyfikę. Przede wszystkim jest to kraj szalenie prowincjonalny. Jeśli ktoś wywodzi się z kultury mieszczańskiej, to może mieć na dłuższą metę problem z zaadaptowaniem się do kiwuskiego powolnego stylu życia, oszczędnego w atrakcje, bodźce intelektualne, impulsy artystyczne... To po kilku latach może zacząć męczyć. Ten kraj naprawdę sprawia wrażenie jakby był jakąś zapomnianą wyspą na końcu świata. Dodatkowo istnieją tam problemy i napięcia społeczne. Amerykanie twierdzą, że Kiwusi to najbardziej zakompleksiony naród w świecie zachodnim. Nieustannie narzekają na swój kraj i siusiają pod siebie z radości, gdy cokolwiek się pozytywnego o nich powie. Nowa Zelandia ma jeden z najwyższych na świecie wskaźników samobójstw wśród nastolatków. Nigdy nie spotkałem młodego Kiwusa, który by nie mówił o emigracji. Nie chodzi o standard życia, finanse, ale właśnie o tę pewną jałowość codzienności kiwuskiej, którą z każdym kolejnym rokiem życia odczuwa się jakby boleśniej. Młodzi Kiwusi nie widzą dla siebie perspektyw. Poziom edukacji jest dość niski, dość powiedzieć, że Kiwusi po określonych studiach mają niższe kwalifikacje zawodowe niż ich odpowiednicy z USA, Kanady, Europy i Australii. Często muszą uzupełniać edukację w krajach, do których ich rzuci.

NZ, dzięki dużej imigracji, szybko się zmienia. Staje się coraz bardziej wielokulturowa i ta przypisana jej szkocka prowincjonalność być może będzie zanikać.
Z drugiej strony są oczywiście ludzie, którym prowincjonalność nie przeszkadza i którzy są w stanie żyć powolnym, leniwym tempem fińskiego małego miasteczka.

Na koniec dodam, że urzędy państwowe oraz różne publiczne instytucje są niezwykle pomocne, przyjazne. Kompletna odwrotność tego co mamy w Polsce, choć i u nas powoli się to zmienia na lepsze.

Ubolewam nad tym, że Polacy to jedyna ze świata zachodniego nacja, która nie jest tam reprezentowana. Polacy są wszędzie na świecie, ale wyjeżdżają w celach zarobkowych. Młodym Polakom brakuje kreatywności by zorganizować sobie "przygodę". Koszta się zwracają, ale i tak będą kręcić nosem albo uznają, że coś jest z jakichś powodów "niemożliwe".

27.06.2014 01:13
Minas Morgul
👍
38
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

Kapitalna relacja z frontu! Wielkie dzięki :)

27.06.2014 01:26
👍
39
odpowiedz
zanonimizowany520587
72
Senator

Polska, ale za 50 lat od dziś, kiedy już będziemy światową potęgą.

27.06.2014 01:31
40
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

yyh oby, oby Polska najpierw pozbyła się tych, którzy myślą, że donieść na złodzieja to zło, że pomóc rodzinie zdobyć posadę to dobro i w ogóle by się k.!! zmieniła. W ogóle żebyśmy wszyscy wymarli i nie przekazali tych cech: "honoru, boga i ojczyzny". Nie dożyję tych czasów, ale mam nadzieję, że kiedyś nastąpią.

27.06.2014 01:53
41
odpowiedz
Bernardo
3
Konsul

Korea Południowa albo Japonia- nie lubię tych azjatyckich bajek, ale życie w tak rozwiniętym technologicznie państwie musi być przyjemne- nie licząc zanieczyszczeń.

27.06.2014 07:20
marcus alex fenix
42
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Ashawer - wielkie dzięki za wyczerpujący opis! Jak sądzisz, jaka jest minimalna kwota pieniędzy potrzebna na taki wyjazd? Mam na myśli przelot, opłacenie dokumentów i koszty życia aż do znalezienia pracy (zakładając, że znajdzie się ją w np. 2 tygodnie).

27.06.2014 13:25
43
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Marcus - jeśli chodzi o ceny biletów to są zróżnicowane. Ja płacę zwykle 5-7 tysięcy za bilet w obie strony (np. słynnymi liniami Malaysia Airlines :D), ale bywają oferty promocyjne (4000 PLN). Jeśli chcesz skorzystać z punktu numer 2, to Twój bilet, pierwotnie trzymiesięczny, musi mieć opcję przebukowania daty powrotnej. W Malaysia Airlines niekiedy można to zrobić za darmo via email (robisz to po tym jak szczęśliwie przebrnąłeś odprawę paszportową), a następnie bilet "wymienia się" w biurze Malaysia Airlines w centrum Auckland.
Pamiętaj by mieć ze sobą kartę kredytową Master Card albo Visa, którą musisz okazać na lotnisku, jako dowód posiadania środków na pobyt.
Zakładam, że turysta po przylocie do Auckland chciałby sobie dać kilka dni na zwiedzanie, powiedzmy tydzień. Oczywiście noclegi to tylko hostele. Najtańsze są dormsy, czyli pokoje wieloosobowe, które zresztą w systemie kiwuskim dominują. Od razu warto wyrobić sobie BBH Card (większość hosteli to honoruje), bo to daje rozmaite zniżki. Kartę taką nabywamy oczywiście w jednym z hosteli, który do tego programu należy. Za tygodniowy pobyt w Auckland zapłacisz jakieś 120-140 dolarów czyli powiedzmy 250 złotych. Do tego wyżywienie. Kupując żarcie w markecie (Pack&Save) i korzystając z hostelowej kuchni, dasz radę zmieścić się w następnych 250 złotych.
Teraz musisz dotrzeć do Hastings. Rejsowe bilety autobusowe są dziwnie drogie. Dlatego przed wyjazdem warto zarejestrować się na stronie prywatnego przewoźnika o nazwie "naked bus". Bilety na te linie kupujemy tylko kartą kredytową, ale warto. Im wcześniej zarezerwujesz bilet, tym jest on tańszy, działa ten sam mechanizm co przy tanich liniach lotniczych. Kupujemy z wyprzedzeniem trzymiesięcznym bilet za 1 dolara plus podatek. Wychodzi jakieś 3,50.
Płacisz niewiele za usługę marną. Stare psujące się rozklekotane autobusy, ale jakoś jeżdżą i są tanią alternatywą dla zwykłych linii rejsowych.
Przykładowo - z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kupiłeś za 5 tysięcy bilet do Auckland. Wyjazd w grudniu. Fajnie być w Sylwestra w Auckland, więc możesz te terminy sobie dopasować. Wiesz, że będziesz w Auckland tydzień, na przykład do 3 stycznia. Sprawdzasz we wrześniu czy październiku oferty naked bus i kupujesz na stronie bilet autobusowy do Hastings na 3 stycznia za 1 dolara plus podatek a następnie ten bilet sobie drukujesz. I tyle.
Jesteś w Hastings. Pracę możesz podjąć niemal od razu. W styczniu to będą jeszcze głównie farmy. W hostelach robią łapanki na turystów. Gdy zbiorą ekipę następnego dnia skoro świt podjeżdża pod hostel busik i zabiera delikwentów do pracy. A pod wieczór zawozi ich z powrotem. Rozliczenie w systemie tygodniowym. Hostele w Hastings są bardzo tanie i możesz z góry opłacić pobyt np. miesięczny (dodatkowa zniżka). W złe tygodnie zarabiasz 400 dolarów. W dobre tygodnie, gdy pojawiają się zbiory jabłek, zarabiasz powyżej 600 dolarów, a jak jesteś szybki (w sadach pracuje się na akord) to ponad 1000 dolarów tygodniowo. Koszt utrzymania to 80-90 dolarów tygodniowo za hostel "Rotten Apple" w Hastings (ze wszystkimi zniżkami) i jakieś 100 dolarów na żarcie, chyba, że nie gotujesz sobie obiadów w hostelowej kuchni, a na przykład korzystasz z fast foodów takich jak Burger King, Mc Donald's czy Wendy's.
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tak obszernych postów. Dodam, że służę dodatkowymi informacjami w razie potrzeby. Mogę podać adresy hosteli, jeśli Ciebie to zainteresuje.
Reasumując: bilet to 5-6 tysięcy. Pierwsze dwa tygodnie pobytu to, powiedzmy, 2500 PLN. A potem pracujesz. Odkładasz tygodniowo połowę tego co zarobiłeś.
P.S. zapomniałem. Konto bankowe. Najlepiej wyrobić je sobie jeszcze w Auckland. Na kartę bankomatowo-płatniczą czekasz 30 minut. Nie jest imienna, ale dokonujesz za jej pomocą płatności we wszystkich sklepach. Polecam bank ASB.

27.06.2014 23:34
marcus alex fenix
44
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

A może tak to wszystko pierd***** i wyjechać do Nowej Zelandii? Zaoszczędzę trochę kasy, polecę, znajdę tam jakąś pracę i po paru miesiącach będę mógł wrócić - z perspektywą zamieszkania na stałe w tym kraju. Koszty dla Polaka wydają się duże, ale myślę, że przy tamtejszych zarobkach okazują się do przyjęcia. Problem jest taki, że jednak skądś muszę wytrzasnąć przynajmniej 8 tysięcy. :)

27.06.2014 23:55
BloodPrince
👍
45
odpowiedz
BloodPrince
170
Senator

Też dzięki za relację Ahaswer, świetnie się czytało i zawsze jakieś wyobrażenie jak tam wszystko wygląda jest ;)

28.06.2014 00:23
ch18
46
odpowiedz
ch18
72
DJ

Ahaswer Ja jutro na pewno się do Ciebie odezwę, bo ja właśnie jestem w czasie planowania i obmyślania strategi do Nowej Zelandii więc pomożesz mi z tym bardzo bardzo. Miłej Nocy wszystkim :)

28.06.2014 00:29
szymon_majewski
47
odpowiedz
szymon_majewski
114
Legend

Ja jak to ja znowu cos napisze i bedzie szum wielki, wiec lepiej nie bede pisac gdzie.

Ale wiem jedno, zadna idea wyjazdu gdzies za granice hen hen daleko mi nie odpowiada. Po prostu nie czuje sie tam dobrze na dluzsza mete. Pewnie by sie to zmienilo gdybym urodzil sie tam, a nie tu, ale w takiej sytuacji dla miejscowych ja przez dlugi dlugi czas bede "obcy" i jest to absolutnie naturalne jakkolwiek mili by nie byli ludzie na miejscu. I to jest chyba najgorsze w tym wszystkim

30.06.2014 17:16
ch18
48
odpowiedz
ch18
72
DJ

Ahaswer mógłbyś podać jakieś namiary na siebie?? :)

01.07.2014 10:22
ch18
49
odpowiedz
ch18
72
DJ

up

01.07.2014 10:44
50
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

No no no.
Większość z was podała kraje protestanckie lub kraje założone przez protestantów.
Może to jest podstawowe rozwiązanie problemów tego kraju?

02.07.2014 12:04
ch18
51
odpowiedz
ch18
72
DJ

Ahaswer. Jeżeli będziesz to mógłbyś się odezwać na meila :ralphrypin@ gmail. com? Gdyż mam kilka pytań do Ciebie w sprawie Nowej Zelandii:)

02.07.2014 18:46
52
odpowiedz
Ptosio
182
Legionista

Co wy z tą Kanadą? Jasne, wysoki standard życia, ale to jest przecież także gdzie indziej, a pod względem kultury czy klimatu jest to kraj chyba jałowy?

Do Australii/NZ też mnie osobiście szczególnie nie ciągnie, ale jestem w stanie tę fascynację zrozumieć, słońce, plaża, natura i ogólne wyluzowanie:)

Dzięki Ahaswer za super posty, choć mi się płacenie po kilka tysięcy za bilet niezbyt uśmiecha. Może ktoś ma doświadczenia z podobnych przygód z cyklu Work&Travel gdzieś bliżej Polski? Interesują mnie wyjazdy, do któych nie potrzeba długich przygotowań, a któe pozwolą na zdobycie ciekawych doświadczeń i znajomości.

02.07.2014 18:56
Predi2222
53
odpowiedz
Predi2222
101
CROCHAX velox
Image

Polska prowadzona przez jakiegoś dyktatora -patriotę ,np. Piłsudskiego albo Batorego.

02.07.2014 20:02
54
odpowiedz
zanonimizowany970273
26
Konsul

Tylko i wyłącznie USA. Od dziecka jestem nałogowo zafascynowany Ameryką. Jak dla mnie to inna lepsza planeta. Zamieszkać w Nowym Jorku lub Los Angeles to największe marzenie.

02.07.2014 22:02
55
odpowiedz
zanonimizowany5018
15
Legend

Wow Ahaswer, świetne posty, przydadzą się nie tylko mnie :)

26.07.2014 13:00
56
odpowiedz
CHEKI.
27
Centurion

USA - a dokładniej - Nevada. Otwarte przestrzenie, piękne kaniony, country, wolność, historia no i oczywiście wspaniałe Las Vegas.

Za dwa lata studia, jestem na 100% przekonany że na jakimś amerykańskim uniwersytecie - język opanowany, dobre wyniki w nauce i nie najgorsza sytuacja finansowa. :) Żyć nie umierać! Wspaniałe, pustynne otwarte przestrzenie już na mnie czekają!

26.07.2014 14:21
Adam1394
57
odpowiedz
Adam1394
126
Stary Konfederata

Szwajcaria, Kanada, Australia, Niemcy, niektóre rejony USA (Dixieland)

26.07.2014 14:33
Stra Moldas
😈
58
odpowiedz
Stra Moldas
98
Wujek Samo Stra

No i w Las Vegas jest siedziba UFC!

Forum: Wasz kraj marzeń?